Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Informacja o wspólnej beatyfikacji trzech papieży (Piusa XII, Pawła VI i Jana Pawła II) nie ma solidnych podstaw. Czasem jednak coś pożytecznego może wyniknąć nawet z "kaczki dziennikarskiej" - w tym przypadku korzyścią jest refleksja nad tym, co mają wspólnego i co różni trzech wielkich papieży naszego czasu.
W tych dniach przypada 50. rocznica śmierci Piusa XII, z którego osobą wiąże się najwięcej kontrowersji. Ostatni papież-Rzymianin, ostatni papież przed Soborem Watykańskim II, powszechnie kojarzony z milczeniem w czasie II Wojny Światowej, zwłaszcza milczeniem wobec eksterminacji Żydów... Wiedział, że tak będzie. Mówił o tym, mówili mu o tym ludzie z najbliższego otoczenia i ludzie z daleka. Uroczystego potępienia nazizmu domagali się nie tylko Polacy i Amerykanie. Przebywający na emigracji biskup Radoński ostrzegał nawet, że milczenie papieża może w Polsce doprowadzić do schizmy. Rząd na uchodźstwie skierował do Piusa XII list z wyrzutami, że nie upomina się o cierpiących w Polsce i to wtedy, gdy on sam był przekonany, że o naszym kraju wyraźnie powiedział w Świątecznym Orędziu. Te wypowiedzi to były zawoalowane, lecz czytelne aluzje, faktem jest jednak, że jednoznacznego potępienia nie było.
Pius XII godził się na zarzuty i niezrozumienie. Pamiętał, że po odważnym potępieniu nazizmu i antyżydowskich ustaw przez biskupów Holandii, tysiące katolików, zwłaszcza pochodzenia żydowskiego, natychmiast zostało zesłanych do obozów zagłady. Był gotów kosztem własnego wizerunku nie narażać życia innych. Mówił o tym wielokrotnie i wyraźnie. Hitler go nienawidził, a on uważał Hitlera za człowieka opętanego (nawet próbował go egzorcyzmować z daleka). Hitler planował uprowadzenie Piusa XII do Niemiec, internowanie go tam oraz ograbienie Watykanu. Papież o tym wiedział i liczył się z ewentualnością męczeństwa. Jednocześnie, jako wytrawny dyplomata, wierzył, że zachowanie możliwości rozmów z diabolicznymi, hitlerowskimi Niemcami może okazać się owocne.
Ten sposób działania przynosił rezultaty. Piusowi XII, jak żadnemu innemu papieżowi w historii, towarzyszyła ogromna wdzięczność Żydów. Jest na to wiele dowodów z lat powojennych. Czarna legenda przyszła później. Jego pontyfikat otworzył też drogę Soborowi Watykańskiemu II, choć - zwłaszcza w późnych latach pontyfikatu - Święte Oficjum starało się tłumić jakiekolwiek śmielsze poszukiwania teologiczne.
Pius XII - hieratyczny, samotny, erudyta - był papieżem odpowiedzi. Paweł VI - w przeszłości bliski jego współpracownik - był papieżem dramatycznych pytań. To jemu przyszło konsumować posoborową euforię i zamieszanie, kontestację, pustoszenie kościołów na Zachodzie, oraz podejmować - raczej niekutecznie - próby dialogu z Rosją sowiecką.
I wreszcie Jan Paweł II, który wszedł na przetarte przez Pawła VI posoborowe drogi Kościoła i z niebywałą wyobraźnią wiary ruszył dalej: na modlitwę z Żydami w rzymskiej synagodze czy z wyznawcami wszystkich religii do Asyżu, do niemal wszystkich krajów świata głosić Ewangelię i wreszcie na Kalwarię cierpienia, po zamachu i w ostatniej chorobie, stając się czytelnym znakiem dla mieszkańców globu.
Wszyscy trzej byli ludźmi modlitwy. Wszyscy trzej szczególnie czcili Matkę Bożą. Pius XII przyjmował sakrę biskupią w dniu pierwszego jej objawienia w Fatimie. W ich 50. rocznicę (13 maja 1967) Paweł VI modlił się w Fatimie, w jedną z następnych - Jan Paweł II został postrzelony.
Kontynuacja: Giovanni Battista Montini (Paweł VI) był współpracownikiem Piusa XII, Karol Wojtyła - współpracownikiem Pawła VI. Każdemu przypadło uczestniczyć w wydarzeniach, które zmieniały świat. Pius XII był papieżem czasów wojny, Paweł VI - rewolucyjnych przemian kulturowych, Jan Paweł II - upadku komunizmu. I nie ma sensu pytać, jak np. postępowałby Jan Paweł II na miejscu Piusa XII albo odwrotnie. Każdy jest wpisany w inny historyczny kontekst. W nich trzech odbija się wielkość i słabości ludzkiego oblicza Kościoła, którego bramy piekielne nie zwyciężą.