PiS na wojennej ścieżce

Prawo i Sprawiedliwość prowadzi tyle wojen, że sami politycy partii władzy zastanawiają się nad sensem tych potyczek.

22.12.2016

Czyta się kilka minut

Protest pod Sejmem, w którym opozycja okupuje salę plenarną. Warszawa, 17 grudnia 2016 r. / Fot. Jaap Arriens / NURPHOTO / GETTY IMAGES
Protest pod Sejmem, w którym opozycja okupuje salę plenarną. Warszawa, 17 grudnia 2016 r. / Fot. Jaap Arriens / NURPHOTO / GETTY IMAGES

Skoro bowiem rozdało się tyle pieniędzy, to warto byłoby pojechać do okręgu wyborczego, pogadać z ludźmi i spokojnie dyskontować sukces. Ludzie powinni być wdzięczni – 500 plus, obniżony wiek emerytalny, podniesiona minimalna stawka godzinowa itd. Wszystko to zgubne dla równowagi finansowej, ale nie dla popularności.

I co? Ludzie zamiast dziękować, będą pytali o zadymy przed Sejmem, posła Piotrowicza i to, że za granicą znów nas obsmarowali. Czyli zamiast odcinać kupony w domu, trzeba się będzie tłumaczyć. Po to posłowie urabiali sobie ręce po łokcie, po to wysiadywali na nocnych posiedzeniach Sejmu? Nie po to przecież!

Skala wojen rzeczywiście przeraża. Co tydzień coś nowego: od Trybunału Konstytucyjnego poprzez atak na organizacje pozarządowe, ustawę o zgromadzeniach, zakaz wpuszczania dziennikarzy do Sejmu, po uchwalenie w polowych warunkach najważniejszej dla rządu ustawy – budżetu na przyszły rok.

Patrząc z boku, można by dojść do wniosku, że jesteśmy na skraju jakiejś rewolucji. Opozycji być może w to graj. Oni zyskują na zaniepokojeniu wyborców i można mieć tylko nadzieję, iż nie są gotowi na wszystko w imię słupków.

PiS odwrotnie. Partia władzy zwiększa poparcie, gdy ludzie są zadowoleni, spokojni o przyszłość. Stałe wrzenie wypala rządzących, podrywa zaufanie do nich. PiS samo tego doświadczyło podczas poprzednich rządów. Platfoma przejęła władzę obiecując, że będzie normalnie. Totalną inwigilację miała zastąpić polityka totalnej miłości. Oczywiście, że totalnej inwigilacji nie było, a i z miłością też nie przesadzano – ale chodzi o nośne hasła, jakie wykorzystała wówczas opozycja.

Wygląda na to, że nauka poszła w las. PiS znów daje rozbitym opozycjonistom oręż. To partia Kaczyńskiego namawia ich do jedności, łączenia sił.

Po co? Jaki ma to wszystko sens? Te pytania coraz częściej słychać w obozie władzy. Nie ma na nie żadnej mądrej odpowiedzi. Oprócz tej, że prezes Jarosław Kaczyński tak chce. Być może wykalkulował sobie, że konfrontacja z opozycją i tak jest nieunikniona, więc lepiej wejść w nią na początku rządów niż potem, gdy pieniędzy będzie brakować? Być może, ale taktyka jest ryzykowna. Zaś wojny niemożliwe do wygrania.

Na krytykę prezesa odważają się jednak tylko jednostki. Dopóki opozycja jest rozbita, a notowania PiS-u wysokie, lojalność w nadchodzącym roku będzie w cenie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01-02/2017