Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PO swoją konwencję zaczęła od przecieku do mediów, dzięki któremu Polacy żyli tym, że nie będą już płacili na ZUS. „To kto będzie płacił?” – pytały niedowiarki, i tu zapadało milczenie. Przerwała je Ewa Kopacz. W przemówieniu programowym potwierdziła, że ZUS-u i składek na zdrowie nie płacimy, dorzucając 10-procentowy podatek liniowy dla wszystkich! Jednoczesne obniżenie podatków i likwidacja składek oznaczały, że żołnierze Siemoniaka znaleźli w Wałbrzychu złoty pociąg albo że nastąpiła jakaś pomyłka.
Konwencja się skończyła, z baloników zeszło powietrze. Wtedy minister finansów wytłumaczył, że podatki będą takie, jak były (progresywne, od 10 do 39,5 proc.), a w tych podatkach zapłacimy ZUS. Zmiany wejdą w 2018 r., o ile PO wygra wybory (z takimi zastrzeżeniami można obiecać wszystko!). Przykra sprawa, bo nie wiadomo, czy była to sztuczka propagandowa, czy przejęzyczenie. Ale skoro premier nie potrafi dać sobie rady z przemówieniem, to jak sobie da radę z reformami?
PiS zagrało inaczej. Najpierw naobiecywało, potem opowiedziało, skąd na to weźmie: lepsze ściąganie VAT-u i nowe podatki od hipermarketów i od operacji finansowych. Spotkało się to z aplauzem, bo mało kto ma hipermarket, i mało kto – poza sen. Biereckim – dokonuje skomplikowanych operacji finansowych. Oprócz tego ustami prezesa nawoływano do zgody. Aż cisnęło się pytanie: „Gdzie Macierewicz?”. Niektórzy twierdzą, że w PO. W sumie czemu nie? Giertych już tam jest.
Były jeszcze konwencje PSL i Zjednoczonej Lewicy. Z tej pierwszej zapamiętamy, że Jan Bury jest liderem na Podkarpaciu i że PSL wyciągnie rękę do każdego, byle się załapać do rządu. To nie są informacje nowe. ZL chce zabierać bogatym i oddawać biednym – też nic nowego. Mali zostali zdominowani przez dużych. A duzi zamienili się miejscami.