Piękny zawód

Maciej Dubois, Michał Komar: ADWOKAT. Rozmowa o życiu w ciekawych czasach

14.01.2013

Czyta się kilka minut

Na początek cytat: „Adwokat jest po to, by udzielać pomocy prawnej wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują. Nie może więc odmawiać udzielenia pomocy tylko ze względu na charakter sprawy. Jeśli ktoś nie jest w stanie bronić mordercy, gwałciciela, szpiega, niech nie zostaje adwokatem”.


Autor tych słów, Maciej Dubois, rocznik 1933, potomek żołnierza armii napoleońskiej, który po roku 1812 pozostał w Polsce, syn działacza Polskiej Partii Socjalistycznej, złożył egzamin adwokacki w 1961 r. Przez pięć kadencji (lata 1973-88) pełnił funkcję dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Później był m.in. wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej i sędzią Trybunału Stanu.

W rozmowie, którą prowadzi z nim Michał Komar, opowiada najpierw o ojcu. Stanisław Dubois, „człowiek zawsze pełen temperamentu bojowego, doskonały mówca, bezkompromisowych zasad”, jak napisał o nim wielki historyk Henryk Wereszycki, był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej niekomunistycznej lewicy. Uczestnik dwóch powstań śląskich i wojny polsko-bolszewickiej, poseł na Sejm RP i sekretarz redakcji „Robotnika”, w 1930 r. uwięziony został wraz z innymi przedstawicielami opozycji w Brześciu nad Bugiem; w procesie brzeskim skazano go na 3 lata więzienia. Od pierwszych miesięcy wojny zaangażowany w konspirację, zginął w 1942 r. w Oświęcimiu.

Głównym tematem rozmowy jest jednak zawodowa droga Macieja Dubois, sprawy, w których występował, i czasy, w których przyszło mu żyć. Jego pierwszą sprawą po złożeniu ślubowania była jedna z „afer mięsnych” wczesnych lat 60. Podsądna, kierowniczka sklepu mięsnego, nieopatrznie przyznała, że pracownicy sklepu gotowali sobie zupy na skrawkach mięsa i kościach. Biegli uznali, że gotowanie tych zup przez dwadzieścia lat było przestępstwem ciągłym, polegającym na zagarnięciu mienia wielkiej wartości – a to oznaczało sądzenie w trybie doraźnym i wyrok nie niższy niż osiem lat pozbawienia wolności...

W rozpoczętym w roku 1981 procesie Konfederacji Polski Niepodległej Maciej Dubois bronił Romualda Szeremietiewa. Po wprowadzeniu stanu wojennego stał się jednym z głównych obrońców w sprawach politycznych: występował m.in. w sprawie matematyka Ryszarda Herczyńskiego, oskarżonego o „przekazywanie tajnych materiałów pracownikom ambasady USA”, w sprawie o zabójstwo sierżanta Karosa, w procesie Radia Solidarność. W 1983 r. był obrońcą dr Barbary Makowskiej-Witkowskiej, anestezjolożki z pogotowia ratunkowego, oskarżonej o pobicie i obrabowanie pacjenta – spreparowana od początku sprawa miała uwiarygodnić tezę, że winnymi śmierci Grzegorza Przemyka, pobitego na komisariacie MO, byli także pracownicy pogotowia...

„Wskutek procesu KPN – wspomina Maciej Dubois – poważnemu osłabieniu uległy moje kontakty z Ministerstwem Sprawiedliwości i instancjami politycznymi – przydatne, gdy szło o załatwianie żywotnych spraw adwokatury warszawskiej. W wyniku obrony Adama Humera utraciłem paru bliskich znajomych”. Sprawa Humera i piętnastu innych funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, oskarżonych o znęcanie się nad aresztowanymi w okresie stalinowskim, toczyła się już w wolnej Polsce i była poniekąd precedensowa. Jak ocenia Dubois, szło o uproszczone rozliczenie się z przeszłością i szybkie usatysfakcjonowanie opinii publicznej, on zaś uważał, że właśnie dlatego proces Humera powinien być „przykładowo nieskazitelny”.

„Usłyszałem od pana, że adwokatura to piękny zawód. Dlaczego?” – pyta Michał Komar. „Dlatego, że jest wolny. Wolny – od słowa wolność. Ale u podstaw tej wolności leży odpowiedzialność – a więc wiedza o moralnych, prawnych, ludzkich następstwach podejmowanych wyborów; odwaga – wszakże przeglądająca się w roztropności; pewność celu – nieprzeoczająca możliwości spotkania się z dramatycznym zwrotem losu, trafem, przypadkiem. To wielka przygoda. Z samym sobą. Z innymi. Z życiem, które odsłania niewyobrażalne bogactwo barw w pomieszaniu dobra i zła”. (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, ss. 286. Literatura Faktu PWN – seria „Na dwa głosy”.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2013