Piękna nasza Polska cała?

Jako czytelnik gazet, wiem, czym się w Polsce powinienem martwić, i czasem się martwię, jednak wciąż bardziej niż się martwię, cieszę się.

22.04.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

Oglądałem różne kraje. O jednych myślałem „fajny”, o innych – „niefajny”. Czy o własnym kraju można myśleć: „jest fajny”, albo – „niefajny”? Ja nie potrafię. Na pewno widywałem fajniejsze. Na przykład pod względem piękna przyrody i architektury fajniejsza jest Italia. Polskie Tatry są fajne, ale nie są najfajniejszymi górami na świecie, nasze plaże, nawet ta w Świnoujściu, nie umywają się do Copacabany. Cóż, Zakopane to nie Chamonix, Świnoujście nie Rio de Janeiro. Fajne lasy? Owszem, mamy kilka puszcz, np. Niepołomicką, ale prawdziwe lasy to mają Kameruńczycy w Kamerunie. Fajny klimat? Niestety, nie u nas, ale w Rwandzie, gdzie zbiory są dwa albo nawet trzy razy w roku. A „fajność” naszej fauny..., może kiedyś. Teraz, żałosne niedobitki. Całkiem fajne są jeziora mazurskie, ale gdzie im do Kivu czy Bajkału. A gdyby nasze Wodogrzmoty Mickiewicza wiedziały o Iguaçu, wyschłyby z zazdrości. Nie wiem, jest „fajnym” krajem „nasza Polska cała, piękna, żyzna i wspaniała”, czy nie jest? Wiem, fajna, niefajna – jest moim krajem. W innych krajach – nawet w tych najfajniejszych – na wszystko patrzę krytycznie, z dystansem. W Polsce – bez dystansu. Nic na to nie poradzę, ona jest moim własnym krajem.

Własnym, nie własnym... Mój przodek parający się heraldyką wyszperał u Długosza („Insygnia seu Clenodia Regiset Regni Polonie”) zapis dotyczący naszej rodziny, że „in Polonia veniens Bonacza i.e. bonus tempus se nominaverunt, quo hodie corrupto vocabulo Boncza(Buoncza) dicunt. Cuius pater Myrzs”. Otrzymanej „od księcia Mieczysława albo od swego brata biskupa Klemensa” wsi nadał nazwę „ob. memoria loci Italici a quo venerat...”. Szczęśliwie pierwszy solidnie udokumentowany protoplasta nosił już przyzwoite słowiańskie imię – Świętosław (z Nagórnej Bończy). Przetrwał w dokumentach, bo w 1408 r. o jakieś pieniądze procesował się z bratem Mikołajem, także z Bończy. Od tej pory wszystko jest polskie: ożenki, urzędy, sejmy, sejmiki, zajazdy, transakcje i zasługi dla Ojczyzny. Co do transakcji, to w roku 1705 mój pra-, pra-, pradziad Andrzej de Bończa wydzierżawił od Adama Zakrzewskiego miasteczko Dupino. Znając rodzinne poczucie humoru podejrzewam, że o wyborze dzierżawy zadecydowała wdzięczna nazwa miasteczka.


Nie wypowiadając się na temat „fajności” wyznaję, że wciąż coś w Polsce mnie cieszy. Jako czytelnik gazet, które głównie zajmują się zmartwieniami, wiem, czym się w Polsce powinienem martwić, i czasem się martwię, jednak wciąż bardziej niż się martwię, cieszę się.

Cieszę się np. każdym nowym odcinkiem kieleckiej obwodnicy i w ogóle rozwojem polskich dróg szybkiego ruchu oraz autostrad. Od blisko czterdziestu lat jeżdżę po polskich drogach i teraz cieszy mnie nieporównywalnie lepszy ich stan w moim kraju. Cieszę się kurpiowską wsią Kadzidło, wyglądem i kulturą nieustępującą ładnym wioskom w zachodnich krajach Europy. Cieszę się domem samotnej matki w N., w którym lekko naruszając przepisy, trzyma się kobiety z dziećmi tak długo, jak długo nie mają dokąd się udać. Cieszę się polemikami, które choć nie zawsze najwyższego lotu, są prawdziwe. Żadne głosy nie są blokowane przez cenzurę. Cieszę się mądrymi, odważnymi ludźmi, którzy z wolności słowa korzystają, ojcem Ludwikiem Wiśniewskim, arcybiskupem Henrykiem Muszyńskim, Joanną Szczepkowską, Mają Komorowską i wielu innymi, co się nie oglądają na poprawność polityczną. Cieszę się spotkaniami z czytelnikami „Tygodnika”, organizowanymi wbrew naciskom ze strony takich, którzy chcą by wszyscy w Polsce myśleli jednakowo, tak jak oni. Cieszę się coraz nowymi, powstającymi nie z inicjatywy naszej redakcji, ale oddolnie, Klubami „Tygodnika Powszechnego”, w których się spotykają osoby spragnione poważnej rozmowy. Cieszę się spotkaniami z młodzieżą, która wprawdzie i niestety nie zawsze uczęszcza na niedzielne Msze święte, jednak mądrze pyta o uzasadnienie wiary i stawia nam, ludziom Kościoła, uzasadnione wymagania. Cieszę się parafią w Jasienicy i innymi żyjącymi w tym duchu. Cieszę się Ośrodkiem Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym i hospicjum w Licheniu, gdzie kult dopełnia się dziełami służącymi ludziom cierpiącym. Cieszę się Polską Akcją Humanitarną, która dzięki społecznemu wsparciu dokonuje rzeczy niemożliwych, podobnie jak wiele innych tego rodzaju organizacji z „Caritas Polska” na czele. Cieszę się Krakowem, który odzyskał dawne piękno, podnosząc się ze zniszczeń PRL-u. Cieszę się z Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie i głosem dzwonów wszystkich warszawskich kościołów, które na polecenie kardynała Nycza odezwały się o godzinie 10.00, w rocznicę Powstania w Gettcie. Powodów mojej radości mógłbym wyliczać jeszcze bardzo wiele. A najbardziej cieszą mnie ci, którzy potrafią się z nich cieszyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17-18/2013