Pięć lat z prorokiem

Gdy 13 marca 2013 r. nowy papież zjawił się w loggii Bazyliki św. Piotra w samej sutannie bez mucetu i pozdrowił zgromadzonych mało kościelnym „dobry wieczór” – było wiadomo, że jest to papież nietypowy.

05.03.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

Nie on pierwszy łamał i zmieniał watykańską etykietę i tradycje, lecz on od początku czyni to spektakularnie, jakby dla unaocznienia dokonywanej przez siebie rewolucji. Strój, obuwie, mieszkanie, posiłki, marka samochodu, teczka w ręku, uiszczenie zapłaty za pokój w hotel przed konklawe, zmiana okularów i zamówienie nowego obuwia, codzienne homilie i tym podobne znaki mają przemawiać do zbiorowej wyobraźni.

To nie tylko osobisty styl, ale też filozofia. Kierując się zasadą, że ważne jest inicjowanie procesów, a nie utrzymywanie wszystkiego pod kontrolą, papież Franciszek „inicjuje procesy”. Zainicjował proces reformowania kurii rzymskiej (tego oczekiwali uczestnicy konklawe), ale także proces odnowy Kościoła, to jest rewizji zakorzenionych w historii kościelnych zwyczajów, pięknych, ale niesłużących już przekazywaniu Ewangelii, a nawet rewizji norm lub przykazań kościelnych, skutecznych w innych epokach, dziś jednak pozbawionych wychowawczej siły (por. „EG”, 43). To nie były tylko deklaracje. Papież Bergoglio jako człowiek kochający konkret natychmiast przystąpił do działania, i to na wielu frontach. A rewizja „zakorzenionych w historii kościelnych zwyczajów” nie jest łatwa. Prałaci kurii rzymskiej wiedzą, jak czasochłonna i niewydajna bywa kolegialność, jakie zamieszanie w Kościele może powodować decentralizacja, jak użyteczne są kanoniczne ustalenia tego, co dopuszczalne, co nie, a więc z troski o funkcjonowanie gigantycznej instytucji rzymskokatolickiego Kościoła uderzyli na alarm. I nie tylko. Jak mogą, tak bronią starego systemu, który – przyznają – nie jest doskonały, lecz jednak sprawdzony. W murach Watykanu krążą opowieści, nie zawsze prawdziwe i z reguły pochodzące z anonimowych źródeł, o potknięciach czy błędach Franciszka (opisuje to Edward Augustyn w reportażu z Watykanu). Każdy, kto pamięta watykańskie i nie tylko reakcje na „papieża z dalekiego kraju”, Jana Pawła II, zwłaszcza wtedy, kiedy przedsiębrał coś, czego „dotąd nigdy nie było”, doskonale wie, że to nic nowego. Cóż, Święty Kościół jest Kościołem grzesznych ludzi, a ci zwykle chcą dobrze dla Kościoła, ale po swojemu, i z trudem naginają się do akceptacji innego.

Od ludzi pracujących w Stolicy Apostolskiej słyszę: „c’è una grande confusione” (panuje wielkie zamieszanie). Niewątpliwie panuje, lecz nie dotyczy istotnych elementów wiary i misji Kościoła, lecz raczej procedur i spraw personalnych. Być może Franciszek nie docenia skuteczności wypróbowanych kościelnych struktur i procedur, lecz przychodząc z doświadczeniem „peryferii”, widzi przyszłość, a nie procedury. Zapytany o to, jakie jest miejsce Kościoła w społeczeństwie, odpowiada bez namysłu: „miejsce ostatnie”. Bo tak nauczał Jezus. Wie, że Kościół, którego jest papieżem, staje wobec nowych wyzwań zrodzonych z globalizacji, rozwoju środków komunikacji i osiągnięć naukowych. Wie, co znaczy wychodzenie Kościoła do świata zafascynowanego postępem materialnym i głuchego na transcendencję, oraz że wypełni on swoją misję tylko wtedy, jeśli będzie naprawdę wyrastał z Ewangelii.

Mało mnie interesuje, czy Instytut Dzieł Religijnych otrzymał certyfikat czystości (nieprania pieniędzy), czy w watykańskich sklepach sprzedaje się cygara, mało mnie wzrusza, że prałaci mieszkający w Domu Św. Marty cierpią jakieś niewygody z powodu lokatora apartamentu nr 201. Nie przejmują mnie pomyłki czy nawet popełnione przez papieża Franciszka błędy teologiczne (jeśli takie były), a tym mniej błędy strategiczne. Nie niepokoi mnie, że z tym papieżem mają kłopot pracownicy Santa Sede. Wiem, że ten, którego wskazał Kościołowi Duch Święty, jest prorokiem, a z prorokami zawsze były kłopoty. Wiem, że Kościół, który wytrzymał Sobór Watykański II, nie tylko „wytrzyma” Franciszka, ale wyjdzie ku przyszłości oczyszczony i wiarygodny... dzięki Franciszkowi. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2018