Parówki i filharmonia

Miejscowa ludność widzi pierwsze efekty wprowadzenia małego ruchu granicznego: coraz więcej koszyków pełnych polskich parówek w przygranicznych Biedronkach i rachunki wynoszące powyżej 500 zł za jednorazowe zakupy.

19.11.2012

Czyta się kilka minut

Mały ruch graniczny w Kaliningradzie przybliża Polskę i Rosję, korzystają z tego turyści / Fot. Wojciech Stróżyk / REPORTER
Mały ruch graniczny w Kaliningradzie przybliża Polskę i Rosję, korzystają z tego turyści / Fot. Wojciech Stróżyk / REPORTER

Długo pan zabawi w naszych stronach? – pyta ekspedientka w olsztyńskim sklepie.

– Tak ze trzy dni na pewno. Jutro jadę pod granicę, do Braniewa, a później zobaczymy – odpowiadam.

– Do Passatowa się pan wybiera, a po cóż to?

– Gdzie?

– No, na Braniewo mówimy tu Passatowo, bo tam całe miasto starymi passatami jeździ.

Zmierzch Passatowa

Nazwa „Passatowo” utarła się jeszcze pod koniec lat 90. Był to czas, gdy handel – ten legalny i mniej legalny – pomiędzy Polską a Obwodem Kaliningradzkim rozkwitł na całego. Handlowano wówczas wszystkim.

– Wódka, papierosy, benzyna, meble, narzędzia, ubrania, kosy – wymienia Tomasz Miroński, redaktor naczelny „Gońca Bartoszyckiego”. W tym właśnie czasie mieszkańcy przygranicznych miejscowości zaczęli masowo kupować volkswageny passaty w wersji kombi: idealne auta dla przemytników. W wersji oryginalnej są wyposażone w duży, 80-litrowy bak, jednak „polscy miłośnicy passatów” doszli do takiej wprawy, że potrafią przerobić go nawet na 150-litrowy. Ponadto samochód ma spory bagażnik i niemałe gabaryty, które umożliwiają zrobienie tajnych skrytek.

Jednak Passatowo – w kontekście całego województwa warmińsko-mazurskiego – to coś więcej niż tylko ironiczna nazwa przejścia granicznego. To przede wszystkim symbol pracy i możliwości zarobku w zubożałym regionie dzisiejszej Polski.

– Na początku lat 90. otworzyłem pieczarkarnię, ależ to były czasy! – wspomina pan Kazimierz, mieszkaniec powiatu szczycieńskiego. – Tiry to tu przyjeżdżały nawet z Francji. Kilogram pieczarek był u nas kilkakrotnie tańszy niż na Zachodzie. Kto tylko mógł, otwierał pieczarkarnię. No, a później wszystko diabli wzięli, ceny zaczęły się wyrównywać, tiry przestały przyjeżdżać i musiałem zamknąć interes. Wtedy kolega spod granicy zwrócił się do mnie: „Kaziu, może chcesz do Ruskich jeździć? Dobrze zarobisz”.

Pan Kazimierz nawet nie miał paszportu. Ale kolega wytłumaczył, na czym interes będzie polegał.

Pan Kazimierz: – Powiedział, że ma kilka volkswagenów z powiększonym bakiem. Miałem nimi jeździć do Rosji, nawet papierów nie potrzeba było, bo na granicy wszystkie te auta znali, więc nie sprawdzali.

Tak to wyglądało kilka lat temu – mniej więcej do 2004 r., gdy Polska weszła do Unii Europejskiej, a Rosja wprowadziła dla nas wizy. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Mieszkańcy Bartoszyc mówią, że to był czas, gdy granica zaczęła się „cywilizować”, jednak ciężko dostrzec w nich entuzjazm. Handel „czym bądź” przestał się opłacać. Ceny niemalże wszystkich produktów po stronie rosyjskiej wzrosły. Dziś do Polski przywozi się wyłącznie papierosy i paliwo. Cała reszta przestała się opłacać.

– Teraz to Ruscy przyjeżdżają tu na zakupy i patrz pan, jakimi drogimi autami – mówi przejęta mieszkanka Bartoszyc.

Ale zaczął funkcjonować mały ruch graniczny, nadszedł czas na nowe otwarcie.

Nowe otwarcie

„Rosyjski rowerzysta był pierwszą osobą, która przejechała granicę w ramach małego ruchu granicznego” – tymi słowami lokalne media poinformowały o rozpoczęciu nowego etapu koegzystencji pomiędzy Polską a Obwodem Kaliningradzkim w piątek 27 lipca br. Od tamtego czasu w ślad za rosyjskim rowerzystą poszło 3 tys. jego rodaków, którzy otrzymali specjalne pozwolenia wjazdu w ramach małego ruchu granicznego. Następne kilka tysięcy czeka w kolejce na ich wydanie. Nie mniejszy ruch jest po stronie polskiej: po trzech miesiącach 6 tys. Polaków otrzymało pozwolenie na wjazd do Obwodu.

– Ta różnica w liczbie wydawanych pozwoleń wynika stąd, że Rosjanie wklejają je do paszportu w konsulacie w Gdańsku, w podobny sposób jak wizy. Mają na to 10 dni. Natomiast strona polska wysyła aplikację do Warszawy, tam weryfikuje się dane poszczególnych osób, a następnie drukuje specjalne pozwolenie na plastikowej karcie, które następnie odsyła do Kaliningradu. Efekt końcowy wizualnie przypomina nasze dowody osobiste – wyjaśnia Lilia Symonajć, pracownik Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Warmińsko-Mazurskiego.

Z takim „dowodem” każdy mieszkaniec Kaliningradzkiej Obłasti może przebywać w części województwa pomorskiego oraz warmińsko-mazurskiego nie dłużej niż 90 dni w ciągu półrocza i maksimum 30 dni podczas jednej wizyty. Pozwolenie wydaje się na dwa lata z możliwością przedłużenia o kolejne pięć. W analogiczny sposób mieszkańcy północy Polski (dokładnie: mieszkańcy na stałe zameldowani w powiatach: gdańskim, nowodworskim, malborskim, puckim, elbląskim, braniewskim, lidzbarskim, bartoszyckim, olsztyńskim, kętrzyńskim, mrągowskim, węgorzewskim, giżyckim, gołdapskim, oleckim; oraz mieszkańcy miast: Sopot, Gdynia, Gdańsk, Elbląg i Olsztyn) mogą wjeżdżać i przebywać na całym obszarze Obłasti.

– To wielka szansa dla naszego regionu – przekonuje Wioletta Sokół, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Jej zdaniem wprowadzenie małego ruchu granicznego przyczyni się do zintensyfikowania relacji pomiędzy północnymi regionami Polski a Obwodem Kaliningradzkim.

Kultura, gospodarka, sport, wymiana młodzieży – to najważniejsze obszary współpracy, które zdaniem Wioletty Sokół już korzystają na wprowadzeniu małego ruchu. – Właśnie organizujemy wymianę licealistów, którzy pojadą do Kaliningradu, korzystając z małego ruchu granicznego – mówi.

Podobnie wprowadzenie zmian na granicy widzą przedstawiciele organizacji pozarządowych.

– Uruchomienie małego ruchu granicznego oceniam wyłącznie pozytywnie. Koordynuję duży projekt mający m.in. na celu modernizację laboratorium diagnostyczno-analitycznego w miejskim szpitalu nr 3 w Kaliningradzie. Wprowadzenie nowych zasad ułatwi nam transfer osób biorących udział w projekcie – mówi Elena Sokołowska, wicedyrektor ds. finansowych Elbląskiego Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Pozarządowych.

To samo dotyczy turystyki.

– Touroperatorzy od dawna do nas przyjeżdżają i podglądają, jak można rozwijać agroturystykę. Nie zapominajmy, że mamy miejsca niezwykle popularne wśród Rosjan, jak np. Mikołajki. Wprowadzenie małego ruchu granicznego jeszcze zwiększy popularność naszego regionu i pomoże lepiej wypromować turystykę w Polsce – ocenia Lilia Symonajć.

Jedyny problem z turystyką polega na słabo rozwiniętej infrastrukturze. Przejścia graniczne są zatłoczone i wymagają kilku godzin postoju. Warto dodać, że osoby posiadające zezwolenia na przekraczanie granicy w ramach małego ruchu granicznego muszą stać w tej samej kolejce co „mrówki”. Nie ma osobowego przejścia kolejowego, istnieje tylko towarowe. Jest to sytuacja o tyle absurdalna, że infrastruktura kolejowa w całym tym regionie była świetnie rozbudowana jeszcze przez Niemców przed II wojną światową.

Rosjanie dają zarobić

Najważniejszym beneficjentem małego ruchu granicznego powinien stać się obszar biznesu oraz drobnego handlu przygranicznego. Co prawda Wioletta Sokół przypomina: – Sama umowa nie mówi o kontaktach handlowych, tylko ma służyć pomnażaniu kontaktów społecznych, kulturowych, rodzinnych. Tylko w uzasadnionych sytuacjach mówi się o kontaktach ekonomicznych. Niemniej jasnym jest, że nie ma możliwości podejmowania działalności zarobkowej w ramach małego ruchu granicznego.

Pomimo takich zapisów, mieszkańcy województwa nie mają złudzeń – najbardziej oczekiwanym efektem wprowadzenia tych zmian jest powrót dynamicznego handlu ze stroną rosyjską.

– Tutaj wszyscy najlepiej wspominają lata 90. Bartoszyce wówczas się rozwijały: powstawały osiedla, ludzie się budowali, zakładali interesy. Dla nich zamknięcie granicy było tragedią, bo to jeden z regionów Polski, gdzie bezrobocie jest najwyższe, często przekracza 30 proc. – podkreśla Tomasz Miroński.

Teraz powiało nową nadzieją. Nie ma już możliwości wzbogacenia się na tanich rosyjskich produktach, jednak zaczynają się pojawiać coraz liczniejsze grupy Rosjan, w coraz lepszych samochodach. Mieszkańcy wiedzą, że jeżeli te tendencje się utrzymają, to zyskają nowe źródło zarobku. W dodatku w pełni uczciwego, bowiem Rosjanie nie tylko chętnie kupują polskie towary spożywcze, ale równie chętnie korzystają z polskich usług – lepszych i tańszych (średnio o 30 proc.). To szansa dla dziesiątek fryzjerów, kosmetyczek, dentystów czy mechaników.

Miejscowa ludność już widzi pierwsze efekty wprowadzenia małego ruchu granicznego: coraz więcej koszyków pełnych polskich parówek w przygranicznych Biedronkach i rachunki wynoszące powyżej 500 zł za jednorazowe zakupy. Na razie nie daje to bezpośredniego zarobku mieszkańcom, ale każdy wie, że z tak zamożnymi klientami można wiązać przyszłość.

Pozostaje wyłącznie pytanie: jak te koszyki pełne parówek przekładają się na domniemane pełne teatry oraz filharmonie, czyli na rozwój kontaktów kulturalnych i społecznych przewidzianych w umowie o małym ruchu granicznym? Lilia Symonajć: – Powinniśmy dać sobie czas. Może najpierw Rosjanie przyjadą do nas na zakupy. Potem przyjadą na zakupy i będą jeszcze chcieli coś zobaczyć, aż w końcu będą przyjeżdżać coś zobaczyć i jeszcze wypocząć przy okazji. Wszystko małymi kroczkami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Dobrze mieć sąsiada: Rosja