Kraków, miasto papieży

Wielu krakowian sądzi, że Franciszek pomaga przywrócić sympatię do Kościoła. Przeciwstawiając papieża polskim duchownym.

25.07.2016

Czyta się kilka minut

Franciszek i biskup Grzegorz Ryś. fot: Grzegorz Gałązka/East News /
Franciszek i biskup Grzegorz Ryś. fot: Grzegorz Gałązka/East News /

Anna Goc: Krakowianie lubią Franciszka?

Dr hab. Anna Niedźwiedź: Tak, niemal wszyscy mieszkańcy Krakowa, z którymi udało nam się przeprowadzić wywiady, mówili o papieżu pozytywnie. To nas zaskoczyło, bo przeczyło przekazowi medialnemu i obrazowi Franciszka, który mieliśmy po prześledzeniu polskich forów internetowych, gdzie hejt na papieża jest bardzo rozpowszechniony. I choć Franciszek atakowany jest z pozycji „prawowitego katolicyzmu” jako zanadto postępowy i liberalny, to w Krakowie takie głosy się nie pojawiły.

Wszystko się nam w papieżu podoba?

Niezupełnie. Zdarzało się, że nasi rozmówcy zwracali uwagę na bezpośredniość i „prostotę” papieskich przemówień. Przyznawali, że cenią spontaniczność Franciszka, ale w tekstach publikowanych brakuje im podbudowy teologicznej. Wielu mówiło, że pomaga on przywrócić sympatię do Kościoła. Przeciwstawiając papieża polskim duchownym.

Jak to zestawienie wypada?

Franciszek jest bardziej otwarty na osoby homoseksualne, pary w związkach niesakramentalnych czy uchodźców. Choć w kwestii tych ostatnich wielu  rozmówców nie potrafiło sprecyzować własnego zdania. Zdarzało się, że zmieniali je w trakcie rozmowy. O tym, że Franciszek jest bliższy problemom ludzi niż polscy duchowni, mówiły zarówno osoby silnie związane z Kościołem, jak i te stojące nieco z boku.

Czy Jan Paweł II to wciąż „wzorzec papieża”?

Nie, choć mogłoby się wydawać, że w mieście papieskim tak będzie. Zauważyliśmy coś innego: kiedy krakowianie używają słowa „papież”, po chwili poprawiają się: „to znaczy, papież Jan Paweł II”. Wciąż określenie to rezerwują dla Wojtyły, nie oczekują jednak od Franciszka, że będzie kontynuatorem Jana Pawła II. W niektórych domach obok portretów papieża Polaka wiszą zdjęcia Franciszka.

Benedykt XVI nie cieszył się taką popularnością?

To od niego bardziej oczekiwano, że będzie naśladował Jana Pawła II. Pamiętam, jak tuż przed jego wizytą w Krakowie, w 2006 r., pojawił się miejski plakat z wizerunkiem Benedykta XVI stąpającego po śladach poprzedniego papieża odciśniętych w ziemi i hasło: „Witamy w mieście Jana Pawła II”. Mieszkańcy Krakowa, z którymi rozmawiamy dziś, podkreślają, że cenią Benedykta XVI za decyzję o przejściu na emeryturę – którą podjął, mimo że jego poprzednik pełnił swą posługę do końca.

Obserwujecie różnice pokoleniowe w nastawieniu do Franciszka?

Nasze badania nie mają charakteru ilościowego, więc trudno o takie wnioski. Zdarza się jednak, że starszym osobom Franciszek – głównie poprzez swoją bezpośredniość i otwartość – przypomina Jana Pawła II i stąd m.in. ich pozytywne nastawienie do obecnego papieża. Jedna z młodszych osób przyznała, że jej rodzice będą w czasie ŚDM gościć pielgrzymów z Ameryki Południowej, bo bliska jest im otwartość Jana Pawła II na ludzi różnych kultur. Sama rozmówczyni, mimo młodego wieku, podchodzi do pomysłu rodziców sceptycznie, ale to akurat wynika z jej wielkiego dystansu do Kościoła oraz idei ŚDM w ogóle. Kilka osób przyznało też, że nie rozumieją, dlaczego miasto udekorowano­ ­głównie ­portretami Jana Pawła II, a nie Franciszka. Ich zdaniem, jeśli ktoś ma trafić do młodych ludzi, to raczej żyjący papież. Podobne pytania niektórzy rozmówcy stawiali w związku z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach: dlaczego to międzynarodowe centrum miłosierdzia jest obecne w obchodach Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, w Roku Miłosierdzia, jedynie symbolicznie.

Czym dla krakowian jest sanktuarium w Łagiewnikach?

Miejscem, które przekracza to, co narodowe, i wyrasta ponad dyskurs o polskim katolicyzmie, sprawiając, że religia odzyskuje wymiar transnarodowy. Przejawia się to nie tylko w tym, że wśród odwiedzających są ludzie z całego świata, gdzie kult miłosierdzia jest bardzo popularny, lecz przede wszystkim w tym, że modlitwy prowadzone są w wielu językach, co w naturalny sposób redukuje wątki narodowe. Wielu z naszych rozmówców do Łagiewnik przyciąga także to, że np. w kaplicy klasztornej koronkę prowadzą siostry, a nie księża, co jest dla nich zaprzeczeniem ustalonej, dominującej hierarchii. W tym sensie Łagiewniki mocno pokazują zmęczenie polskich katolików poglądem, że katolicyzm ma być tylko polski.

Stają się symbolem niezgody na klerykalizm i Kościół narodowy?

W dużej mierze tak. Kilka osób podkreśliło, że są szansą na ucieczkę od politycznych kazań głoszonych w niektórych krakowskich kościołach. Nasi rozmówcy mówili też, że Łagiewniki umożliwiają indywidualne przeżywanie duchowości. Ten indywidualizm wzmacnia postać św. Faustyny, mistyczki długo odrzucanej przez hierarchów, która ostatecznie została świętą. A skoro tak, być może to ona była bliżej prawdy. To z kolei sygnał dla ludzi: niezależna duchowość, którą sami praktykują, też może doprowadzić ich do Boga.

Na drugim biegunie jest Częstochowa – narodowe, odwiedzane masowo sanktuarium?

Obserwując Częstochowę widzę, że staje się ona coraz bardziej polska. W tym wyścigu o polskość od lat mierzy się z Licheniem. Sanktuaria walczyły m.in. o to, które jest starsze. Licheń promował się za pomocą – jak określiłam to w moich badaniach – „rozszerzonej historii”. Akcentowali np., że niedaleko odbył się chrzest Polski. A kiedy Jasna Góra obchodziła 600-lecie, w Licheniu świętowano 750-lecie lokacji miejscowego zamku.

Czego krakowianie oczekują po wizycie Franciszka?

Większość naszych rozmówców nie wierzy, że cokolwiek się zmieni. Jeden z nich dokonał nawet podziału na „Kościół polski” i „Kościół papieski”. Inny porównał przyjazd Franciszka do ostatniej wizyty Bara­cka Obamy – nawet jeśli powie coś ważnego, przekaz będzie zależał od tego, co zostanie przetłumaczone i jak. Dodam, że spora grupa krakowian, z którymi rozmawialiśmy, wyjeżdża na czas ŚDM z miasta.

Jak oceniają bezpieczeństwo w Krakowie w czasie wizyty papieskiej?

Na ten temat krążą wręcz legendy. Najpopularniejsza mówi o tym, że młoda kobieta znalazła na ulicy portfel z pieniędzmi i zdjęciem właściciela. Zobaczyła w oddali kogoś podobnego, o smagłym kolorze skóry. Pobiegła oddać mu zgubę. Ten miał jej podziękować po angielsku i zaproponować zapłatę. Kiedy nie zgodziła się jej przyjąć, mężczyzna miał jej doradzić, by wyjechała z Krakowa na czas ŚDM.

Opowieść jest powszechnie znana?

Na kilkadziesiąt wywiadów opowiedziało ją kilka osób. Oczywiście nie wszyscy traktują ją poważnie i śmieją się podczas przytaczania tej historii. Różnią się też wersje. Jeden z rozmówców powiedział: „to był Żyd albo Murzyn”. Są też opowieści o obcokrajowcach, którzy robili zdjęcia w galerii handlowej, o planie zatrucia wody pitnej czy – zwłaszcza po Nicei – o ciężarówce wjeżdżającej w tłum. Dziś usłyszałam, że mieszkańcy ostrzegają się nawzajem, by zwracać uwagę na to, kto wchodzi do bloków. Krążą też opowieści typu: znajomy znajomego, który pracuje w BOR, mówił, że gdyby jego córka mieszkała w Krakowie, to namawiałby ją, by wyjechała.

Ale chyba nie wszyscy się boją?

Nie. Jest też drugi dyskurs, głównie osób głęboko wierzących, zaangażowanych, które mówią o profesjonalizmie służb, ale i o tym, że „Duch zadziała” i dzięki niemu Kraków będzie nie tylko najbezpieczniejszym miejscem w kraju, ale też pełnym dobrej energii.           ©π

Rozmawiała Anna Goc

DR HAB. ANNA NIEDŹWIEDŹ jest etnolożką i antropolożką kulturową, pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zajmuje się m.in. antropologią religii. Badała kult obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, religijność Rodziny Radia Maryja, przemiany przestrzeni sanktuariów oraz ich symboliki narodowej, przeżywanie przestrzeni sanktuarium w Łagiewnikach. Prowadziła też badania katolicyzmu w Ghanie. Ze studentami Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ założyła Lotną Grupę Etnograficzną, która prowadzi badania jakościowe wokół ŚDM.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2016