Pamiętamy Powstanie?

Na Powązkach w tym roku mniej gwizdano na oficjeli.

04.08.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. mytshirtdress.pl
/ Fot. mytshirtdress.pl

Trudno stwierdzić, czy to pewność wygranej w przyszłorocznych wyborach upuściła nieco żółci z pęcherzy, czy może w ludziach wezbrała fala przyzwoitości i taktu. Testowanie granic tego, co z Powstaniem można zrobić dla własnej satysfakcji czy zysku, przejęła niewidzialna ręka rynku. Duży wydawca rozkręcił konkurs dla „szafiarek” na najlepszą stylizację mody na barykadach. „Pamiętamy” – zapewnia klientów producent piwa. Do kupienia są koszulki z imitacją krwawiącej rany postrzałowej na piersi. Zakład ubezpieczeń wykupił w telewizji 70 sekund ciszy („wyciszanie” mediów wymyśliła agencja reklamowa). Od tego roku zatem także żałoba może mieć sponsorów.

„Zbuduj barykadę” – reklamowało festyn dla dziatwy Muzeum Powstania. Dotychczas odmładzanie powstańczej pamięci muzealnicy prowadzili w wysokich rejestrach: koncerty Stańki czy Lao Che, żadnego plastiku. „Wszystko, co jest silną marką, ma też swoją estetyczną »szarą strefę«” – pocieszał wprawdzie dyrektor muzeum, ale na dłuższą metę nie można kokietować popkultury i nie dać się jej pożreć. Nie da się też angażować kibiców Legii i się dziwić, że potraktują Powstanie jak wymarzoną „wielką ustawkę”.

Czule przechowywane przez część elit najczystsze, prześladowane sacrum traci cnotę i – wypłukane z historycznej treści – ląduje obok papieskiej kremówki na półce z tandetą masowej wyobraźni. „Nasz świat nie może bronić się tak ani razu więcej, bo zginie, bo już nie ma wyższej nuty do wygrania” – pisała w „Znaku”, w 1946 r. Hanna Malewska. Na zalew gadżetów i umizgi sponsorów jej świat okazuje się jeszcze mniej odporny niż na czołgi.

Powściągnijmy jednak lament. Oto pierwszy żywy, ponadstanowy mit, jaki się wykluł w III RP (nie da się tego powiedzieć np. o próbach pompowania legendy roku 1989). Akurat w tych czasach może się przydać nieco więcej społecznego kleju. Widocznie nad Wisłą nie umiemy go robić inaczej niż z ułańskich kości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2014