Pamiętaj o śmierci

Najpierw, w uroczystość Trzech Króli, odeszła cioteczna siostra ojca, nestorka naszej nierozległej rodziny. Następna była kuzynka, sporo ode mnie młodsza, chorująca na raka.

28.01.2019

Czyta się kilka minut

Pierwsza w tym roku wizyta w Afryce i trudne spotkanie z Mosesem, jednym z dzieciaków z naszego domu dziecka w Kasisi, który zamiast cieszyć się byciem nastolatkiem, nie może się wywikłać ze skutków udaru, jaki przytrafił mu się w przebiegu dręczącej go od lat strasznej choroby – anemii sierpowatej (a swoje dołożył też AIDS). Po powrocie – zabójstwo Pawła Adamowicza. Dziś czytam, że zmarła Brianna Rawlings, osiemnastolatka z Sydney, której razem z połową świata zdalnie kibicowałem w jej podwójnej walce: z białaczką i o życie synka, dla którego zdecydowała się opóźnić swoją chemię i który – urodzony w 26. tygodniu przez cesarskie cięcie – dodawał swojej mamie sił tylko przez 12 dni, zanim wyprzedził ją w drodze na tamten brzeg życia.

Jasne, codziennie – jak w słynnym wierszu Brodskiego – „giną ludzie”. Dokładnie jakieś 150-160 tys. dziennie, około dwóch na sekundę. Rodzi się dwa razy więcej, Bogu dzięki, ale gdy stoi się nad grobem kogoś, z kim – nawet wirtualnie – zawiązało się nić troski, statystyki z porodówek nie mają mocy poprawiania nastroju. Do wyliczonych już wcześniej zgonów dodajmy ciężkie choroby trójki znajomych dzieci, spiętrzenie innych obiektywnych trudności i nie da się po takich trzech tygodniach stycznia nie zapytać, czy ów Annus horribilis wreszcie się przełamie, czy statystyka okaże swą moc i po wyrobieniu normy rzeczy ciemnych od lutego do grudnia przyjdzie się już tylko kąpać w świetle, nadziei i życiu.

Nie za bardzo wierzę już chyba w takie rzeczy. Ten świat jest pęknięty i pęknięty aż do swego końca będzie, tocząc z niemożliwych do zabliźnienia w doczesności ran jad mysterium iniquitatis, tajemnicę niegodziwości. Już w pierwszej sekundzie po wielkim wybuchu grzechu powstała przecież siła złej grawitacji, której pokonanie nie jest możliwe bez pomocy z zewnątrz, przychodzącej od Kogoś, kto był pierwszy niż ona. Był czas, że chciałem pisać książkę o tym, że na jakie dramatyczne czasy w historii ludzkości by nie spojrzeć, Bóg nie anihiluje rodzącego się w ludzkich głowach zła, ale natychmiast, działając przez tych, do których ma dostęp, zaczyna wokół tego zła rozsypywać dobro. XX wiek dał nam Lenina, Stalina, Hitlera, ale dał też siostrę Faustynę, Jana Pawła II, Matkę Teresę, Franciszka. Dał gangi i chore frakcje i dał Zupę na Plantach. To, co działo się w Gdańsku po tym najczystszej próby złu – morderstwie Pawła Adamowicza, ta nagła erupcja wspólnoty, te setki (a pewnie tysiące) ludzi, którzy nie tylko w Gdańsku deklarują dziś, że coś w nich w ten wieczór pękło, że jakby coś spadło im z oczu, dotarło do nich, że „business as usual” nie jest w tej sytuacji ani godny człowieka, ani etycznie możliwy. Nie wiem, czy naprawdę musiał zginąć człowiek, byśmy znów zaczęli myśleć nie pilotem do TV, lecz głową, ale naprawdę nie trzeba habilitacji z socjologii, by dostrzec, że obok niewątpliwego, koszmarnego wręcz zła ewidentnie wyrosło też na naszych oczach jakieś realne dobro.

I nie ma co teraz jęczeć, że to pewnie zaraz minie, że to nie na długo. Podarowany kwiat należy pielęgnować, podlewać, a nie urządzać nad nim jałowe konwersatoria, snuć jeremiady o nieuchronności roślinnego przemijania. Ciemność, brak światła stwarza pozór głębi, wciąga. Jako człowiek, który niejako z urzędu proszony jest o wygłaszanie mów na rodzinnych pogrzebach, doskonale wiem, jak trudno jest przejść granicę między rozpaczą a wdzięcznością, ale przecież tylko ta druga jest życiodajna. Klasycy powtarzali, że jednym z filarów zdrowego życia duchowego jest regularne, najlepiej codzienne prowadzenie meditatio mortis, refleksji nad swoją własną śmiercią, rzeczą pewniejszą od wszystkich rzeczy, które po drodze mylnie za pewne bierzemy. Tyle że im naprawdę nie chodziło o wpychanie się w ckliwy smuteczek, lecz o to, że świadomość istnienia mety motywuje do wysiłku, a nie odbiera siły.

Na wykładach w środowiskach biznesowych, które zdarza mi się prowadzić, prowokuję czasem audytorium, wyciągając – niczym kartuzi na dach swoich kościołów – retoryczną trumnę: pytam o cel naszej drogi, tworzenia firmy, działania banku czy organizacji. Więc co: mamy być najbogatsi na całym cmentarzu? Na całym cmentarzu mieć najwięcej wystukanych na lastryko tytułów książek, pełnionych w zarządach funkcji, dat wygranych wyborów, by można było imponować koleżankom i kolegom spoczywającym w sąsiednich alejkach? Czy nie jest tak, że przez całe życie tutaj idziemy w zasadzie tylko z dwoma słowami: imieniem i nazwiskiem, a po naszym odejściu dołączają do nich jeszcze dwa, najwyżej trzy, więcej ludzka pamięć nie zmieści, ale i w nich da się zawrzeć wszystko, co trzeba? To był kawał drania, Panie świeć nad jego duszą. To był po prostu dobry człowiek.

Dziękuję za życie mojej ciotki, kuzynki, za to, co zrobił – i za życia, i po śmierci – Paweł Adamowicz. Za lekcje siły, jaką daje mi teraz Moses. Za przypomnienie dane przez Briannę Rawlings (a przed nią przez tyle młodych, znanych mi osobiście matek, które stawały przed identycznymi dylematami), że choć życie musi na sekundę poddać się śmierci, miłość nie musi, bo jako jedyna jest od niej silniejsza. To jest teraz największe wyzwanie mojego życia. Nie to, czy ktoś kiedyś uzna je za ciekawe, może pożyteczne, może mądre (a może pełne idiotycznych, jego zdaniem, wyborów). Ale czy ktoś za moje życie będzie wdzięczny, czy dziś jestem taki, że kiedyś ktoś za mnie podziękuje. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2019