Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Aby przezwyciężyć poczucie bólu doświadczanego przez Apostołów, Jezus wskazuje im swoje rany i przypomina o swej tożsamości. To On przychodzi wówczas, gdy widzimy przede wszystkim rany. Oznakę Jego tożsamości wyraża zarówno dar pokoju akcentowany wielokrotnie w kolejnych przyjściach, jak i poranione ręce uniesione ku górze w pożegnalnym błogosławieństwie w dzień Wniebowstąpienia (Łk 24, 50n). Znamienne jest natomiast, że Jezus nigdy nie mówi o swej Męce w kategoriach poszukiwania winnych, wskazywania spisków, rekonstrukcji intryg, hermeneutyki podejrzeń.
W naszym doświadczeniu wyjątkowej dawki narodowych ran pragniemy obecnie również naśladować Chrystusa we wspólnocie duchowej jedności i solidarnej modlitwy, która ma odkrywać głęboki sens bólu. Jeśli dla jakichś środowisk zadanie to okazuje się jednak zbyt trudne, powstaje wtedy pokusa, aby pustkę znaczoną przez ból wypełnić prywatnymi podejrzeniami lub wskazaniem kręgów, które spełniłyby funkcję kozła ofiarnego. Ktoś, kto nie potrafi przeżywać cierpienia jako dramatu i tajemnicy, natychmiast będzie usiłował zracjonalizować bolesne sytuacje z pogranicza absurdu, podejmując działania na poziomie detektywa-amatora. Można zrozumieć pozytywne motywy podobnych inicjatyw inspirowanych poszukiwaniem sensu w tym, co jawi się jako tragiczne, niesprawiedliwe, absurdalne. Trudniej natomiast usprawiedliwić zastępowanie logicznego rozumowania przez emocjonalne pomówienia. Chrystus ukazujący swe rany nie proponuje logiki alternatywnej, kiedy mówi "to Ja jestem".
Rozpacz ułatwia bicie na oślep traktowane jako główna forma samoobrony. Jakże często prowadzi to do rażąco niesprawiedliwych oskarżeń; jak wtedy, gdy usiłowano "racjonalizować" tragedię 11 września 2001 r. tłumacząc, że to spisek żydowski, gdyż żaden z Żydów rzekomo nie przyszedł wtedy do pracy. Jak wtedy, gdy dramat śmierci generała Sikorskiego usiłowano fantazyjnie tłumaczyć współdziałaniem wywiadów, której to fantazji nie potwierdziła jednak ekshumacja zwłok. Kiedy obecnie pojawia się nowa wersja antyrosyjskich podejrzeń oferowanych przez detektywów-amatorów, musimy stawiać sobie pytanie: jakiej postawy w obliczu miażdżącej dawki cierpienia oczekuje od nas Chrystus? Pokój i błogosławieństwo wskazują alternatywę dla łatwego tropienia winnych.