Ostateczny koniec imperium

Po zeszłotygodniowych telefonicznych rozmowach Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o Polsce.

19.11.2012

Czyta się kilka minut

Rozmowy te – owszem – przyniosły informacje sensacyjne, z gatunku tych najpilniej skrywanych w biurach analiz sławnych wywiadów świata. Oto, po tych dwu rozmowach, cóż z tego że szyfrowanych elektronicznie, znamy kondycję Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Jest to stan pożałowania godny. Angielski lew nie ryczy. Wiemy to na sto procent, od paru dni.

Nie trzeba być majorem służb specjalnych, by zorientować się, że stan Korony jest dziś alarmujący, prawdopodobnie gorszy niż w drugiej połówce XX wieku, kiedy to imperium sklęsło i zmarniało, bo utraciło – jak planeta długa i szeroka – niemal wszystkie kolonie. Bardzo się tamte wydarzenia odbiły na samopoczuciu Brytyjczyków, którzy popadli w najdziwniejsze depresje i medyczne syndromy, biorące się z upadku prestiżu wśród narodów ongiś podbitych. Lata terapii i wszelkich wysiłków, by te rany leczyć i zabliźniać, poszły właśnie na marne. Wystarczyły dwie rozmowy, a wręcz jedna, by zniweczyć dziesięciolecia wysiłków terapeutycznych. Popatrzmy, jak to się stało.

Wedle prezesa Kaczyńskiego Anglik zapewnił go, iż nie zamierza wnosić żadnych antypolskich projektów podczas zbliżającego się szczytu UE, że brytyjskie pomysły na Unię w żadnej mierze nie kolidują z interesami Polski. Jednak, kilkanaście godzin później, przyszła wiadomość nieco inna, i w treści, i w klimacie. Oto Cameron znów połączył się z Polską, ale tym razem rozmawiał z Donaldem Tuskiem. Komunikat z tej rozmowy był jasny – stanowisko angielskie w żaden sposób nie pokrywa się z polskimi marzeniami finansowymi.

Wiele można snuć domysłów, skąd taka rozbieżność. Można by łagodnie rzec, że to najpewniej kwestia tłumaczenia, stąd nieporozumienia na poziomie elementarnym. Że Tusk nie zrozumiał Camerona, albo że nie zrozumiał go Kaczyński. Nie ma najmniejszego powodu, by sądzić, że prezes Kaczyński nie łapie prostych skądinąd komunikatów po angielsku. Nie ma też żadnego sensu głosić, że na opak mowę Camerona pojął Donald Tusk. Podobnież, śmiechu godne byłyby domniemania, że prezes Kaczyński cierpi teraz na chorobliwy optymizm, że cokolwiek usłyszy, i jak by to nie było smutne, widzi świat poprzez okulary różowe. Owszem: można by mniemać, że Tusk z kolei ma na odwrót. Przygnieciony dziś ogromnymi ciężarami, snuje myśli smutne i słyszy tylko treści przygnębiające, choćby nie wiadomo, jak były dobre.

W tej sytuacji sprzeczności musimy szukać gdzie indziej. Oddalmy się szczęśliwie od naszego podwórka i uznajmy, jak nigdy jednomyślnie, że obaj nasi politycy usłyszeli dokładnie to, co Cameron mówił, i że obaj prawdomównie nam to zrelacjonowali. Wniosek nasuwa się prosty: problem tkwi nie tu, a za Kanałem, na Wyspie. Cameron, wódz wielkiego państwa, usłyszawszy w słuchawce silne i zaborcze heloł Jarosława Kaczyńskiego, zdrętwiał i zmarniał. Przez głowę przeleciały mu raporty SIS z ostatnich miesięcy, Cameron zapewne odruchowo wstał i niewątpliwie na baczność zameldował prezesowi, że jest dobrze, a nawet lepiej. Na 10 Downing Street zaległa przejmująca cisza, którą przerywało zaiste niebojowe pomrukiwanie kota Larry’ego, znanego leniucha, który jak wiemy z doniesień TVN 24, jest pierwszym w historii Imperium kotem niepolującym na myszy. Pomysł, by jakoś wybrnąć z kompromitującego i osłabiającego stanowisko Anglii komunikatu Jarosława Kaczyńskiego, pojawił się wiele godzin później, polegał na zadzwonieniu do Tuska i powiedzeniu mu prawdy, poprzedziło go najpewniej odśpiewanie przez gabinet brytyjski in corpore pieśni „Rule, Britannia!”. Jakże dziś nieaktualnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2012