Orfeusza ucieczki z klawiatury

Dla Szymanowskiego to właśnie fortepian, obok skrzypiec i głosu ludzkiego, był najważniejszym instrumentem. Kompozytor nie był jednak wirtuozem klawiatury.

03.09.2018

Czyta się kilka minut

Karol Szymanowski w towarzystwie siostry, śpiewaczki  Stanisławy Korwin-Szymanowskiej, pierwszej wykonawczyni wielu jego pieśni, 1935 r. / NAC
Karol Szymanowski w towarzystwie siostry, śpiewaczki Stanisławy Korwin-Szymanowskiej, pierwszej wykonawczyni wielu jego pieśni, 1935 r. / NAC

Karol Szymanowski, do którego słusznie przylgnęło dumne miano największego polskiego kompozytora po Chopinie, pod wieloma względami był kontynuatorem genialnego Fryderyka. W jednym wszakże się różnili: Karol nigdy nie był wielkim pianistą.

Jako autor znakomitej muzyki fortepianowej Szymanowski był absolutnie nietypowym jej twórcą. Zdecydowana większość jego poprzedników i konkurentów to nie tylko genialni kompozytorzy, ale jednocześnie wirtuozi fortepianu: ­Mozart, Beethoven, Weber, Mendelssohn-Bartholdy, Chopin, Liszt, Grieg, ­Saint-Saëns. Piszący na klawesyn barokowi Bach, Scarlatti i Händel to również mistrzowie klawiatury. Nie mówiąc już o takich współczesnych Szymanowskiemu kompozytorach jak Skriabin, Busoni, Rachmaninow, Bartók czy Prokofiew.

Szymanowski jako pianista występował rzadko, zwykle tylko po to, aby ratować swoją sytuację finansową. Miał przy tym skrupuły, oceniając wprost drastycznie „swój pianizm”. Przed recitalem w Zakopanem w roku 1924 pisał w liście: „Czyli une grande blague (...) i – oczywiście – poczucie popełnionego artystycznego łajdactwa – poniżenia – prostytucji!”. Repertuar miał mocno ograniczony, „będę więc niesłychane głupstwa wygrywał, włącznie do improwizacji!!”.

Oczywiście przesadzał. Nie był wirtuozem, ale umiał grać dobrze, często na estradzie wykonywał partię fortepianu w swoich pieśniach (towarzysząc siostrze Stanisławie Szymanowskiej, wybitnej śpiewaczce) oraz w utworach skrzypcowych. Pod koniec życia w wielu europejskich miastach grał z orkiestrą swoją IV Symfonię koncertującą (m.in. Poznań, Warszawa, Lwów, Moskwa, Kopenhaga, Bolonia, Bukareszt, Paryż, Amsterdam, Sofia). Ciekawą charakterystykę jego gry dał spowinowacony z Szymanowskim i doskonale go znający Harry Neuhaus, wybitny pianista i pedagog rosyjski: „Nie był utalentowanym pianistą. Miał jakąś niezręczność. (...) Niekiedy strasznie »klepał«. Bezpośrednio po skomponowaniu nowego utworu grał go po prostu wspaniale. Kiedy uznał kompozycję już za starą – wówczas grał bardzo słabo”. Wypowiedź Neuhausa nie jest więc jednoznaczna, zauważył on również, że „jednak czasami trudniejsze rzeczy grał z niezwykłą wirtuozerią, wprost w natchnieniu”. Inny wybitny rosyjski pianista Lew Oborin doceniał Szymanowskiego, określając go jako „wyjątkowo subtelnego wykonawcę własnych kompozycji” .

Choć więc nie sposób zaliczyć Karola Szymanowskiego do szeregu wielkich kompozytorów-pianistów, to jednak stworzył fascynującą muzykę fortepianową. Jego utwory szybko zyskiwały zainteresowanie wybitnych pianistów. Młody Artur Rubinstein przeżył artystyczny wstrząs, gdy poznał Preludia op. 1 (wkrótce obu artystów połączyła serdeczna przyjaźń). Dzieła Szymanowskiego grali m.in. Mieczysław Horszowski, Robert Casadesus, Jan Smeterlin, Harry Neuhaus, Zbigniew Drzewiecki, Światosław Richter. Wśród nagrań polskich artystów szczególnie wyróżniają się kreacje Jerzego Godziszewskiego (miał w repertuarze komplet dzieł), Barbary Hesse-Bukowskiej, Andrzeja Kurylewicza (znakomite Mazurki), a obecnie zwłaszcza Piotra Anderszewskiego.

Jaka jest muzyka fortepianowa Szymanowskiego? Fascynująco różnorodna i zmienna w kolejnych okresach twórczości. W młodości neoromantyczna, natchniona Lisztem, Chopinem i Skriabinem, monumentalna i nieco koturnowa (genialną perłą jest tu sławna Etiuda ­b-moll z op. 4). Później radykalnie inna: malarska, wyrafinowana w harmonice, barwie i fakturze („Metopy” i „Maski” są odpowiednikiem słynnych „Mitów” na skrzypce i fortepian). W ostatnich zaś latach życia przychodzi prostota przenikniętych polskością Mazurków, naznaczonych folklorem podhalańskim.

Pianista mimo woli? Po zakopiańskim recitalu kompozytora Kornel Makuszyński pisał: „wyprowadziliśmy muzyka tylnym wyjściem, aby nie spotkał go los Orfeusza, bo go bachantki chciały rozerwać na pamiątkę”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2018