Ordynacje: mity i nadzieje

23.03.2003

Czyta się kilka minut

Skierowany na ręce prezydenta Kwaśniewskiego i opublikowany w „Rzeczpospolitej” (z 15 marca) apel kilkudziesięciu intelektualistów - którzy postulują, by po szoku wywołanym aferą Rywina zmienić ordynację w wyborach do Sejmu - leje miód na serce tych wszystkich, którzy od lat wskazują na obecną ordynację, jako na źródło zepsucia obyczajów w polskiej polityce. Jeśli dzięki temu apelowi istotnie uda się doprowadzić do poważnej debaty na temat zmiany mechanizmów władzy, to warto od razu zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Autorzy apelu piszą: „Sprawdzoną w najlepiej funkcjonujących demokracjach świata drogą (...) jest ordynacja oparta na jednomandatowych okręgach wyborczych i głosowaniu większościowym, według zasady jeden okręg wyborczy - jeden poseł”. To prawda, ale nie cała.

Po pierwsze, sama ordynacja większościowa bynajmniej nie przesądza, że o składzie parlamentu nie będą decydować centrale partyjne i partyjni funkcjonariusze. Wiara w zwycięstwo niezależnych kandydatów jest szkodliwym mitem. Decydujące znaczenie dla „obywatelskości” demokracji ma to, kto ma prawo zgłosić kandydata liczącej się partii w każdym z okręgów wyborczych. Jeśli, wzorem brytyjskim, pozostawić tę władzę partyjnym centralom, uzależnią one posłów od siebie jeszcze bardziej niż dziś... Owszem, rządy będą pewnie sprawniejsze, ale kosztem dalszej centralizacji państwa. Z kolei w USA władza partii jest znikoma, gdyż to prawybory przesądzają, kto jest kandydatem republikanów, a kto demokratów - i kongresmeni utrzymują ścisłe kontakty z obywatelami. Ale to nie oni decydują o sprawności amerykańskiego rządu, lecz prezydent - wybierany w powszechnym głosowaniu. O ile rozwiązanie brytyjskie nie jest więc zachęcające, to amerykańskie jest u nas niemożliwe do skopiowania bez naprawdę głębokiej rewolucji (inna sprawa, że wprowadzenie ordynacji większościowej wymagałoby zmiany konstytucji).

Apel intelektualistów może być natomiast impulsem do wprowadzenia w Polsce takiej ordynacji, która jest zgodna z konstytucją, a która wprowadza i jednomandatowe okręgi wyborcze, i zmusza partie do otwarcia się na aktywnych obywateli. Taką ordynacją jest stosowany w Niemczech spersonalizowany system proporcjonalny: to subtelny mechanizm, bardzo dobrze pasujący do naszych realiów. Jeśli więc temat został już publicznie wywołany, i jeśli na fali szoku po aferze Rywina jest dobra atmosfera do dyskusji o naprawie Rzeczpospolitej, to warto podyskutować przede wszystkim o tym niemieckim „majstersztyku demokracji”. To on najbardziej spełnić może oczekiwania autorów apelu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003