Opowieści w szkatułkach

Ponad 900-stronicowa „Solfatara” Macieja Hena jest zjawiskiem zupełnie osobnym w polskiej literaturze ostatnich lat.

10.10.2016

Czyta się kilka minut

Jako historyczna powieść szkatułkowa przywodzi na myśl „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Coraz częstsza obecność Potockiego – do jego „Podróży” odwołuje się w nowej książce także Krzysztof Środa – świadczyć może o poszukiwaniach polskiej prozy, która potrzebuje odwołań do innej tradycji literackiej niż ta najbardziej znana i oczywista.

Hen nie wzoruje się na „Rękopisie...” na poziomie fabularnym czy stylistycznym, przyjmuje jednak tę samą formę gatunkową. I realizuje jej wymogi precyzyjnie, krok po kroku, kunsztownie splatając wątki i skrupulatnie wypełniając opowieścią każdą szkatułkę. To właśnie ścisła forma gatunkowa sprawia czytelnikowi „Solfatary” najwięcej przyjemności. „Kimkolwiek jesteś ty, który trzymasz w ręku te papiery: zanim je ciśniesz do ognia, spróbuj odczytać te moje po omacku gryzmolone zapiski, gdyż oto zawierzam w twoje ręce pamięć o sobie i o wszystkich innych, których zdołam na tych stronach pomieścić w czasie, który będzie mi dany”. Myśl o rzuceniu grubego tomu w twardej oprawie do ogniska czy uśmiech pojawiający się na ustach czytelnika, kiedy narrator po raz kolejny obwieszcza, że ukryty przed zawieruchą gdzieś w komnacie wykaligrafuje nam szybciutko kolejne pięćdziesiąt stron jednej z opowieści – podobne są do chwili, gdy na sali w teatrze rozbrzmiewają oklaski. To moment, w którym wydobyta zostaje umowność, ujawniony zostaje pakt zawarty między narratorem a czytelnikiem, który ma to do siebie, że jeśli jest udany, cieszy także, gdy wykracza poza granice przedstawionego świata. Owo fundujące literaturę porozumienie pozwala obu jego stronom na wspólną radość.

Rozwijająca się wartko, mistrzowsko zapleciona akcja powieści toczy się w czasie rewolucyjnych zamieszek w XVII-wiecznym Neapolu. Poszczególne „szkatułki” sięgają także czasów dawniejszych, dzieciństwa bohatera, Fortunata Petrellego, i tajemniczych – wedle zasad gatunku – losów jego rodziny i przyjaciół. Bohater-narrator zaś, autor „po omacku gryzmolonych zapisków”, jest wydawcą „Wiadomości Neapolitańskich”, redaktorem i kronikarzem codziennego życia miasta. W tym sensie „Solfatarę” czytać można także jako niewiarygodnie długi reportaż uczestniczący, kronikę niekończących się wypadków – szczególny dokument początków dziennikarstwa. Jeśli taką właśnie zechcemy zawrzeć z autorem umowę. ©


Maciej Hen „Solfatara”, W.A.B., Warszawa 2015

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Angelus 2016