Opowieść o krwi

Wystawa w Muzeum POLIN opowiada o krwi w kulturze żydowskiej. W przeszłości i obecnie.

15.01.2018

Czyta się kilka minut

Anish Kapoor „Blood Cinema”, 2000, własność prywatna, © Anish Kapoor, DACS  2017 / MAGDA STAROWIEYSKA / MUZEUM POLIN / ZAKAZ POBIERANIA I PRZEKAZYWANIA DALEJ ZDJĘCIA
Anish Kapoor „Blood Cinema”, 2000, własność prywatna, © Anish Kapoor, DACS 2017 / MAGDA STAROWIEYSKA / MUZEUM POLIN / ZAKAZ POBIERANIA I PRZEKAZYWANIA DALEJ ZDJĘCIA

Krew. Łączy i dzieli” była wcześniej prezentowana w londyńskim Jewish Museum. W Warszawie nie oglądamy prostego przeniesienia wystawy. Wprowadzono do niej polskie odniesienia oraz uzupełniono ją o prace współczesnych artystów, m.in. Bogny Burskiej, Moshe Gershuniego i Piotra Uklańskiego. I chociaż, co w Polsce staje się częstą praktyką, w miejscu niektórych oryginalnych historycznych eksponatów znalazły się banalne fotograficzne reprodukcje, to ostatecznie powstała wystawa w dobrym rozumieniu tego słowa edukacyjna, niestroniąca od kwestii trudnych czy kontrowersyjnych.

Krew i religia

Krew zajmuje wyjątkowe miejsce w judaizmie. Jest znakiem przymierza z Bogiem zawartego na górze Synaj. Wtedy to Mojżesz pokropił Izraelitów krwią cielców złożonych w ofierze. Krew jest też ostrzeżeniem. Pierwszą plagą egipską była zamiana wód Nilu w krew. Pełniła wreszcie funkcje ochronne. Krew baranka, którą ochlapano odrzwia i progi domostw, uchroniła żydowskich pierworodnych przed zemstą Boga. To ona „była dowodem na to, że Izraelici są czyści, ale była też ostrzeżeniem dla grzeszników, że karą za złamanie prawa jest śmierć” – pisał w XVIII w. Izaak Magrisso, autor komentarza do Księgi Wyjścia.

Przez kolejne wieki Żydzi poprzez odniesienia do krwi sami siebie definiowali. Przez innych także w ten sposób byli definiowani. Wystawa zarysowuje szeroką panoramę, w której jest miejsce na religię, historię, politykę, medycynę i kulturę. „Krew jest znakiem życia, ale także śmierci. Należy do sfery sacrum, ale może także przynależeć do sfery profanum. Oczyszcza i czyni nieczystym, ożywia i zatruwa” – podkreśla Joanne Rosenthal, autorka londyńskiej wersji wystawy.

Ekspozycja wiele uwagi poświęca krwi w judaizmie i związanym z nią rytuałom. Krew uznawana była za istotę życia. Stąd zakaz jej spożywania i opracowanie szczegółowych zasad uboju rytualnego. Z nią jest związany rytuał obrzezania nowo narodzonego chłopca. Może być też nieczysta, stąd nida, czyli zasady czystości menstruacyjnej. Na wystawie nie tylko pokazano religijne uzasadnienia czy szczegółowy przebieg tych rytuałów, ale też to, w jaki sposób wpływały one (i nadal wpływają) na życie codzienne wyznawców religii żydowskiej.

Z rytualnym stosunkiem do krwi wiąże się jeden z najczarniejszych antyżydowskich mitów. Wystawa pokazuje, skąd wziął się przesąd o używaniu przez nich krwi chrześcijańskich dzieci do wyrobu macy, a oskarżenia o mord rytualny były przez całe stulecia przekleństwem dla żydowskiej społeczności w Europie, ale też poza jej granicami. W POLINIE przypomniano o jednym z pierwszych tego typu oskarżeń: w Norwich w 1144 r. posądzono tamtejszych Żydów o zabicie chłopca o imieniu William. Podobne oskarżenia wysunięto w 1168 r. w Gloucester. W tych i innych miejscach za oskarżeniami szła śmierć domniemanych sprawców, ale też dochodziło do pogromów. Jednak szczególną uwagę na wystawie poświęcono przypadkowi Szymona, którego ciało w 1475 r. znaleziono nieopodal żydowskiego domu w Trydencie. Proces oskarżonych o zabójstwo stał się szybko głośny, samego chłopca otoczono kultem, oficjalnie potwierdzonym w 1588 r. przez papieża Sykstusa V. Rozgłos temu wydarzeniu przyniosło wydanie przez Alberta Kunnego „Hystorie von Simon zu Trient”. Uważa się, że była to pierwsza książka, do której wykonano drzeworyty bezpośrednio nawiązujące do tekstu. Druk stworzył wzór przedstawiania historii „świętego dziecięcia”, w tym samego mordu rytualnego. Był on powielany przez kolejne stulecia, czego przykładem jest m.in. XVIII-wieczny obraz Karola de Prevot „Żydzi pijący krew chłopca” przechowywany w katedrze sandomierskiej – o jego obecność w kościele od dawna trwają spory, o czym przypomina praca „Polak w szafie” Artura Żmijewskiego, także pokazana na wystawie. Sam mit przetrwał jeszcze dłużej, czego przykładem jest głośna sprawa Bejlisa, kijowskiego Żyda, oskarżonego w 1911 r. o zamordowanie chrześcijańskiego chłopca.

„Krew. Łączy i dzieli” opowiada także o innych wymiarach relacji chrześcijańsko-żydowskich, w tym teologicznych podobieństw i różnic w pojmowaniu krwi. Przypomina, że w chrześcijaństwie zajmuje ona także szczególną rolę: dzięki ofierze Chrystusa na krzyżu dokonuje się pojednanie człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. To krew Jezusa, jak pisze św. Jan Ewangelista, „oczyszcza nas z wszelkiego grzechu”. Stąd obecność na wystawie przedstawienia „Chrystus w tłoczni mistycznej” (1647), obrazującego dogmat o przeistoczeniu podczas Eucharystii chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Jednak, trzeba to podkreślić, wątek chrześcijański jest na wystawie jedynie zasygnalizowany.

Krew i nauka

Pytanie o krew, czyli o to, co przyrodzone człowiekowi, stało się szczególnie istotne wraz z rozwojem w XIX w. biologii i antropologii. Wtedy też coraz istotniejsze stawało się pytanie, czy to krew określa pochodzenie. Zwłaszcza że kryterium religijne powoli traci swe znaczenie. I to nauka została wykorzystana przez twórców rozmaitych ideologii rasistowskich.

To najciekawsza część wystawy, bo udało się uciec od powszechnych wyobrażeń. Dzisiaj oczywiste są konsekwencje badań nad czystością rasową oraz wykorzystywania krwi (i innych czynników biologicznych) do określania bardziej i mniej wartościowych członków społeczeństwa. Jednak, o czym przypominają twórcy ekspozycji, nie były one oczywiste dla pierwszych badaczy ras oraz popularyzatorów eugeniki. Wśród nich znaleźli się zresztą żydowscy naukowcy. Bo też coraz istotniejsze – wraz z procesami asymilacyjnymi, w tym odchodzeniem od judaizmu – stawało się pytanie: co czyni człowieka Żydem? I czy – być może – więzy krwi są ważniejsze niż przynależność narodowa, kulturowa i religijna? Zwrócenie uwagi na związek tożsamości z biologią zdawało się dawać odpowiedzi na te pytania.

Jak pisał Martin Buber, będący zwolennikiem syjonizmu kulturowego, Żyd „wyobraża sobie, z jakiego zlepku osobników, z jakiej mieszaniny krwi został stworzony, ilu ludzi przed nim zostało spłodzonych i wydanych na świat. W tej nieśmiertelności pokoleń wyczuwa on braterstwo krwi... I to odkrycie, ta nagła świadomość, że krew jest głęboko zakorzeniona, że jest siłą życiodajną człowieka, że nasze najgłębsze jestestwo zależy od krwi, że nasze najskrytsze myśli i wola są tą krwią naznaczone. (...) I wtedy przeczuwa, że nie należy już do społeczności, z którą dzieli go wspólne doświadczenie, a raczej do tej głębiej sięgającej wspólnoty, z którą dzieli swoją istotę”.

W latach 80. XIX w. Joseph Jacobs – pracując pod kierunkiem Francisa Galtona, przyrodnika, antropologa, pioniera eugeniki, twórcy podstaw psychometrii i psychologii różnic indywidualnych (to on tworzył metodę klasyfikacji odcisków palców) i jednocześnie jednego z najbardziej kontrowersyjnych XIX-wiecznych badaczy – starał się udowodnić, że pewne cechy twarzy są charakterystyczne dla Żydów. Po nim przyszli inni, jak Redcliffe N. Salaman.

Z czasem coraz wyraźniej dostrzegano, że teoria ras z jej skłonnościami do wartościowania jednych grup i deprecjacji innych nie znajduje potwierdzenia w szczegółowych badaniach. Jak pisał Salomon Czortkower: „Brak różnic w składzie krwi między Żydami a nie-Żydami dowodzi najlepiej, że antropologicznie nie można mówić o jakiejś wyższej rasie czy też szlachetniejszym narodzie, zaszeregowanym do nieistniejącej rasy aryjskiej, względnie semickiej, której oficjalna nauka o ludach i rasach (...) nie zna”. Polskiego antropologa zamordowano w 1943 r. we lwowskim getcie.

W 1936 r. brytyjski antropolog Ashley Montagu zaproponował używanie terminu „grupa etniczna”, jako mniej ideologicznie i wartościująco obciążonego. Po Holokauście, Akcji T4, w ramach której mordowano osoby niepełnosprawne i chore psychicznie, oraz innych zbrodniach rasowo motywowanych wydawało się, że ta teoria oraz powiązana z nią eugenika zostały ostatecznie zdyskredytowane. Jednak m.in. w Szwecji oraz Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 70. XX w. dokonywano przymusowej sterylizacji osób o niepożądanych cechach, nie tylko fizycznych. Paradoksalnie też pytanie o to, co nas fizycznie definiuje, stało się bardziej aktualne wraz z rozwojem genetyki i badań DNA.

Wystawa przygląda się wreszcie krwi w medycynie. Od czasów starożytnych zajmowała w niej szczególne miejsce. Nie tylko była uznawana za oznakę zdrowia i choroby, ale także temperamentu. Galen uznawał, że jest on trwałą cechą i wynika z proporcji mieszaniny płynów człowieka: żółci, śluzu, czarnej żółci i krwi właśnie. W POLINIE przypomniano o dawnych żydowskich praktykach medycznych, ale też o działalności Ludwika Hirszfelda, wybitnego bakteriologa i immunologa, twórcy seroantropologii (to on wprowadził oznaczenie grup krwi jako 0, A, B i AB).

„Krew ma specjalne właściwości w sobie” – zauważa Mefistofeles w rozmowie z Faustem. Łączy i dzieli – przypominają autorzy wystawy. Określa zbiorowości i jednostki. W holu muzeum ustawiono rzeźbę wybitnego brytyjskiego artysty Anisha Kapoora. „Blood Cinema” (2000) to wielki krąg o krwistoczerwonej powierzchni. Idealny, abstrakcyjnie neutralny, bezosobowy. A jednak kiedy zbliżamy się do niego, możemy dostrzec własne odbicie. Wpierw wyraźnie, ze wszystkimi szczegółami pozwalającymi rozpoznać osobę. Potem jednak, z każdym krokiem, obraz się rozmywa. Niknie wreszcie w krwistej tafli. Zatapia się w czerwonej płaszczyźnie. ©

Krew. Łączy i dzieli, Warszawa, Muzeum POLIN, wystawa czynna do 29 stycznia 2018 r., kuratorka: Małgorzata Stolarska-Fronia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2018