Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Owszem, Bóg przymyka oko na nasze występki, ale nie dlatego, że jest taki tolerancyjny. Chodzi Mu o coś więcej, o danie nam czasu, jeszcze jednej i wcale nie ostatniej szansy na zmianę naszego podejścia do świata, w którym żyjemy. Chodzi o zmianę mentalności, czyli nawrócenie.
Dobrym przykładem na to, jak Bóg podchodzi do nas, ludzi, jest przypadek Zacheusza. Wiedziony, można rzec, niezdrową ciekawością - bo jaki poważny człowiek łazi po drzewach? - nie spodziewał się aż takiego obrotu spraw. Chciał jedynie zobaczyć, kto zacz ten nauczyciel z Nazaretu, a koniec końców został niejako przymuszony do podjęcia owego nauczyciela kolacją. On, na widok którego ludzie porządni odwracali głowy, gdyż brzydzili się nie tylko robotą, jaką wykonywał, ale i nim samym, naraz odkrył, że jest ktoś, kto się nim nie brzydzi. Za nic ma wszelkie złe opinie o Zacheuszu. Przeciwnie, wprasza się do jego domu.
Ten styl myślenia i działania Jezus nadal podtrzymuje. Zgodnie z nauczaniem Pawła Apostoła, Jezusowe odejście do Ojca wcale nie oznacza zerwania więzi z tym padołem łez. Więcej, Paweł przestrzega przed tymi, którzy chcieliby natychmiastowego powrotu Jezusa i unicestwienia tej grzesznej cielesności, materii, i to swoje pragnienie uzasadniają rzekomym natchnieniem, objawieniem danym przez Boga. Od tamtego czasu upłynęło tyle setek lat, a my (czy niektórzy z nas) wciąż czekamy, kiedy wreszcie zniknie ta marna ziemia i zostanie jedynie niebo. Zapominamy, że Jezus już przyszedł, że nie dał się stąd przepędzić, że wciąż żyje i działa w chrześcijanach i nie tylko chrześcijanach, i że to my - teraz, tutaj - mamy być tym światem, w którym piękno Boga powinno być dostępne tym, którzy tegoż Boga szukają. Stąd nie wolno nam się niczym, a już na pewno nikim brzydzić. Przeciwnie, jak Chrystus, mamy iść do brzydoty w gościnę. Po co? Wiadomo.
Natomiast nie wiadomo, dlaczego mówimy: klnie jak szewc (lub praczka), cuchnie jak śmieciarz, ponury jak grabarz, bezlitosny jak rzeźnik, ale wiocha, głupi jak policjant, a ten nadaje się tylko do kopania rowów. Tak wyrażamy się o ludziach. O zwierzętach podobnie: rekin to bezwzględny morderca, lew - bezszelestny zabójca, ktoś jest brudny jak świnia, inny głupi jak nie przymierzając gęś, złośliwy jak małpa, podstępny jak żmija, uparty jak osioł, bezmyślny jak krowa.
Dlaczego poniżamy tych, którzy jak nikt inny służą nam w najtrudniejszych chwilach i za cenę życia których żyjemy - skoro w centrum chrześcijańskich świątyń wciąż króluje krzyż, rzecz najbrzydsza z najbrzydszych?