Omylna pewność wiary

Rzecz bez precedensu. Ostatni komunikat Konferencji Episkopatu Polski wzbudził tyle kontrowersji, że doczekał się wyjaśnienia ze strony jego autorów. Gdzie tkwią źródła tego zamieszania?

23.06.2014

Czyta się kilka minut

Problemy z komunikatem z ostatniego posiedzenia Konferencji Episkopatu Polski, którego drugi punkt, dotyczący aktualnej sytuacji Kościoła w Polsce, wymagał dodatkowych wyjaśnień i sprostowań ze strony Episkopatu, mają swoje głębsze źródła. Jednym z nich jest referat, który na temat sytuacji Kościoła wygłosił do biskupów abp Marek Jędraszewski – tekst pełny niejasności i tez bardzo wątpliwych (jest dostępny na stronie internetowej archidiecezji łódzkiej). Drugi punkt komunikatu był właściwie jego streszczeniem.

Potrzeba kontekstu

Abp Jędraszewski stawia sobie za cel naszkicowanie obecnej sytuacji Kościoła w Polsce na tle szerszych procesów kulturowych, zachodzących w Europie od czasów oświecenia. Zamiar to niezwykle cenny. Niestety, interpretacja analizowanych zjawisk dokonana jest bez należytego uwzględnienia ich kontekstu, zaś ocena kluczowej idei – społeczeństwa otwartego – opiera się na fundamentalnym nieporozumieniu.

Autor, za Janem Pawłem II, jako źródło kryzysu kultury europejskiej widzi kryzys chrześcijańskiej samoświadomości. Szkicuje następnie cztery etapy postępowania owego kryzysu. Za pierwszy – powstały na polu filozofii – uznaje oświeceniowy deizm. Uważa, że był on rezultatem „doktrynersko pojmowanego racjonalizmu”, pod którego wpływem „odrzucono chrześcijańskiego Boga, usiłując w Jego miejsce wstawić całkowicie wymyślonego przez filozofów boga deistycznego pojmowanego jako Wielki Zegarmistrz”. Od deizmu zaś – twierdzi abp Jędraszewski – prowadzi prosta droga do agnostycyzmu i ateizmu. O ile w ostatnim stwierdzeniu jest sporo racji, to należy zapytać o to, o co abp Jędraszewski niestety nie pyta: skąd wziął się ów racjonalizm? Racjonaliści nie przyjechali wszak do chrześcijańskiej Europy z żadnej racjolandii. Wyrośli w kulturze, która wyewoluowała ze średniowiecznej Christianitas. Innymi słowy – źródła oświeceniowego racjonalizmu tkwią w samym Kościele.

Brak jasnej świadomości powyższego faktu rzutuje na ocenę trudnej współczesnej sytuacji kulturowej chrześcijaństwa w dzisiejszej Europie. Abp Jędraszewski nie dostrzega wewnątrzkościelnej przyczyny współczesnego kryzysu – wszystkie jego powody wskazane w referacie leżą „po tamtej stronie” granicy pomiędzy Kościołem a światem.

Nieporozumienie

Największe jednak wątpliwości rodzą się przy lekturze fragmentów poświęconych analizie idei społeczeństwa otwartego, w wersji sformułowanej przez Karla Poppera. Jest to o tyle ważne, że idea ta pełni kluczową rolę w ocenie współczesnej sytuacji społeczeństwa i Kościoła, dokonanej przez metropolitę łódzkiego. Właśnie kłopoty z właściwym zrozumieniem popperowskiej koncepcji społeczeństwa otwartego stały się przyczyną problematycznych sformułowań dotyczących „Kościoła otwartego”.

Ideę „Kościoła otwartego” łączy bowiem metropolita łódzki z działalnością propagatora myśli Poppera, George’a Sorosa (finansisty i filantropa, założyciela Instytutu Społeczeństwa Otwartego, który finansuje m.in. działającą w Polsce Fundację im. Stefana Batorego – krytykowaną w owym referacie), którego zamiarem, twierdzi abp Jędraszewski, „jest urzeczywistnienie w Polsce »społeczeństwa otwartego« na kształt tego, które niegdyś zaproponował Karl Popper”. „W realizacji tego zamiaru – diagnozuje prelegent KEP – kluczowym jest stworzenie w naszym Kraju tak zwanego »Kościoła otwartego«, któryby istniał i działał, a równocześnie któryby odrzucał prawdę objawioną, a przez to absolutną. Sama wiara powinna być, według niego, bardziej kwestią wolnego wyboru ze strony poszczególnego człowieka niż poznania przez niego prawdy i konsekwentnego budowania na jej fundamencie własnego życia”.

Pomińmy w tym miejscu bardzo wątpliwe przeciwstawienie wolnego wyboru i poznania prawdy w akcie wiary. Skupmy się na kluczowej w całym wywodzie interpretacji idei społeczeństwa otwartego. Nie sposób się bowiem zgodzić z tym, jak abp Jędraszewski interpretuje myśl Poppera. Oto bowiem pisze: „Według niego [Poppera], niemożliwe jest dotarcie do prawdy absolutnej. Dlatego nikt nie może mieć monopolu na prawdę. Społeczeństwo składa się z różnych ludzi, mających różne poglądy i różne interesy. Jest więc religijnie i ideowo pluralistyczne, co stanowi, zdaniem Poppera, jego ogromną zaletę – w przeciwieństwie do wszelkiego rodzaju totalitaryzmów i dyktatur. Co więcej, zmiany społeczne winny zachodzić na drodze »cząstkowej inżynierii społecznej«, mającej na celu modyfikowanie tego, co przez zarządzających tą inżynierią zostało uznane za złe, i utrwalanie tego, co uznano za dobre.

Funkcjonowanie społeczeństwa otwartego miałoby zatem polegać na wyciąganiu maksimum korzyści z wielu różnych punktów widzenia dostępnych w takim społeczeństwie. W konsekwencji, przy odrzuceniu istnienia prawdy obiektywnej oraz prawa naturalnego, z ogromną mocą – głównie dzięki wsparciu mainstreamowych mediów – w przestrzeni publicznej pojawiły się hasła podważające świętość ludzkiego życia, w tym żądania, aby uznać aborcję jako prawo kobiety, a eutanazję jako prawo przysługujące każdemu człowiekowi. Ostatnio Komisja Europejska w całości odrzuciła głosy dwóch milionów ludzi, którzy opowiedzieli się na rzecz europejskiej inicjatywy obywatelskiej »Jeden z nas«”.

Omylność, nie relatywizm

Czytając powyższy cytat można odnieść wrażenie, że Popper był relatywistą w kwestii istnienia prawdy absolutnej/obiektywnej. To jednak nie jest prawdą. Krytykował on relatywizm w wielu swoich pismach epistemologicznych. Krytyce takiej poświęcił też cały dodatek do „Społeczeństwa otwartego”. Pisał w nim m.in.:

„Główną chorobą naszych czasów jest intelektualny i moralny relatywizm, ten ostatni przynajmniej w części oparty na tym pierwszym”. I wyjaśniał: „Przez relatywizm – lub jeśli wolicie – sceptycyzm – rozumiem pogląd, zgodnie z którym wybór pomiędzy dwiema konkurencyjnymi teoriami jest zawsze arbitralny, ponieważ: 1) albo nie istnieje nic takiego, jak prawda obiektywna, 2) albo, jeśli istnieje, to nie ma nic takiego, jak teoria prawdziwa, a w każdym razie (...) bliższa prawdy od innej, 3) albo wreszcie, jeśli mamy dwie lub więcej teorii, nie mamy środków ani sposobu, by przekonać się, że jedna z nich jest lepsza od drugiej”.

Owszem, Popper uważał, że jako ludzie jesteśmy zawsze omylni – i w tym sensie nie możemy dotrzeć w sposób pewny i oczywisty dla wszystkich do prawdy absolutnej. Uznawał, „że możemy błądzić i że poszukiwanie pewności (...) jest pogonią za złudą”. „To jednak nie implikuje – dodawał natychmiast – że poszukiwanie prawdy jest błędem. Przeciwnie, idea fałszu zakłada ideę prawdy, z którą możemy się minąć”.

Uznając ludzką omylność, Popper uzasadniał jednocześnie możliwość rozwoju wiedzy. Jako podstawową drogę tego rozwoju wskazywał zaś uczenie się na błędach. Stąd postulat konieczności otwarcia na krytykę. Głosił, że rozumność polega na uznaniu zasady, iż „wszystko otwarte jest na krytykę (włącznie z samą tą zasadą)”. Cenił nawet taką krytykę, która okazuje się bezzasadna, „bowiem argumenty użyte do obalenia takiej krytyki mogą rzucić sporo światła” na krytykowany problem.

Uznając przygodność człowieka, Popper przyznawał, że każdy „widzi (...) swój świat z własnego punktu widzenia, zgodnie z własną tradycją i wychowaniem, i nikt z nas nie jest wolny od tego typu subiektywizmu”. Nie godził się jednak na wysnucie stąd relatywistycznego wniosku, że każdy punkt widzenia jest równie dobry. Dowodził bowiem, że „możemy, choćby stopniowo, uwalniać się od co najmniej niektórych z naszych uprzedzeń, a to na drodze krytyki, a przede wszystkim wysłuchiwania krytyki”.

Jeśli postęp wiedzy – zarówno w dziedzinie faktów, jak i w obszarze wartości – dokonuje się poprzez rozumną, krytyczną dyskusję, to kroku w stronę krytycyzmu nie należy utożsamiać – podkreślał – z krokiem w stronę relatywizmu.

Krytyczny racjonalizm ma, zdaniem Poppera, „doniosłe znaczenie dla oceny sytuacji społecznej naszych czasów, wynikłej przede wszystkim z upadku religii autorytarnej”. Popper, co ciekawe, stawia diagnozę w pewnej mierze podobną do tej autorstwa abp. Jędraszewskiego: „Upadek ten [religii autorytarnej] doprowadził do szerokiego rozprzestrzeniania się relatywizmu i nihilizmu: do upadku wiary w ogóle, nawet wiary w rozum, a więc wiary w nas samych. Jednak dotychczasowy tok naszego rozumowania pokazuje jednocześnie, że nie ma podstaw do tak rozpaczliwych wniosków”.

Inżynieria inżynierii nierówna

Jak widać, oskarżanie Poppera o relatywizm w kwestii prawdy i wartości jest fundamentalnym nieporozumieniem. Podobnym nieporozumieniem jest interpretacja i krytyka przez abp. Jędraszewskiego pojęcia „cząstkowej (czy też, jak chce polski tłumacz: stopniowej) inżynierii społecznej”. Abp Jędraszewski sugeruje, że procesem tym zarządza jakaś niewielka grupa osób, manipulując zmianami społecznymi ponad, a nawet wbrew woli większości ludzi, za pomocą mainstreamowych mediów lub odgórnych zarządzeń.

Na powyższą ocenę wpływ miało, być może, niezbyt szczęśliwie wybrane określenie „inżynieria”. Warto jednak zwrócić uwagę, skąd się ono wzięło. Otóż pojęcie „cząstkowej/stopniowej inżynierii społecznej” pojawia się w kontraście do zasadniczego przedmiotu zainteresowania i krytyki Poppera: „utopijnej inżynierii społecznej”.

„Utopijna inżynieria społeczna” panuje, zdaniem Poppera, w społeczeństwach zamkniętych i wiąże się z wizją, wedle której wszelkie działanie polityczne powinno kierować się wielkim, utopijnym celem – konkretną wizją Społeczeństwa Idealnego. Popper zauważa, że ów utopijny ideał – jako trudny do rozpoznania przez przeciętnego zjadacza chleba – rozumieją (w swoim mniemaniu) nieliczni. Gdy zaś na horyzoncie pojawiają się różnice co do owego ideału, zwykle nie sposób dojść do porozumienia. Stąd „dążenie utopisty do zrealizowania państwa idealnego (...) zakłada silną, scentralizowaną władzę niewielu i tym samym może łatwo doprowadzić do dyktatury”.

Popper proponuje alternatywną praktykę polityczną. Działanie polityczne powinno, jego zdaniem, koncentrować się nie tyle na realizacji ostatecznego dobra i próbie instytucjonalnego uszczęśliwienia całego społeczeństwa, ile na minimalizowaniu najbardziej palącego zła i cierpienia – a więc na rozwiązywaniu konkretnych problemów, które cierpienie generują. W tego typu działaniu może brać udział – zachowując głos i podmiotowość – większość społeczeństwa. Większość bowiem ludzi ma coś istotnego do powiedzenia w kwestii własnych trudności życiowych i sposobów ich przezwyciężania. Nie istnieje tu też niebezpieczeństwo kroczenia „po trupach” w imię świetlanej (lecz odległej i nierealizowalnej) przyszłości. Takie właśnie rozwiązywanie konkretnych problemów, w których wszyscy zainteresowani dopuszczani są do głosu, gdzie krytyczna dyskusja ma pierwszeństwo przed siłą i manipulacją (plus ratio quam vis!), nazywa Popper (może niezbyt szczęśliwie, jako się rzekło) „cząstkową/stopniową inżynierią społeczną”.

Można więc powiedzieć, że negatywne przykłady przywoływane przez abp. Jędraszewskiego są przypadkami właśnie tej drugiej, krytykowanej przez Poppera, inżynierii utopijnej. Dowodzą, że współczesnej kulturze Zachodu wiele jeszcze brakuje do popperowskiego ideału „społeczeństwa otwartego”.

Społeczeństwo otwarte i Kościół

Oczywiście, filozoficzne pomysły Poppera dalekie są od doskonałości – co zresztą on sam przyznaje. Warto je zatem krytykować (Popper byłby wniebowzięty). Trzeba jednak, by była to krytyka rzetelna, oparta na właściwym zrozumieniu, o co filozofowi chodziło.

Natomiast taka krytyka, jaką przeprowadza abp Jędraszewski – opierająca się na niezrozumieniu kluczowych pojęć i tez oraz sugerująca, że popperowskie idee odpowiedzialne są za większość negatywnych zjawisk kultury Zachodu, nie przystoi ludziom uznającym walkę o Prawdę za jedno ze swoich podstawowych zadań. Zawarta w wystąpieniu zastępcy przewodniczącego KEP wygłoszonym na zebraniu całego polskiego Episkopatu, może stanowić dla wielu argument, że instytucja Kościoła ma zapędy autorytarne. Warto w tym kontekście wspomnieć, że pierwsze polskie wydanie „Społeczeństwa otwartego” (z którego pochodzą cytaty zawarte w niniejszym tekście) ukazać się mogło – a był to rok 1987 – tylko w drugim obiegu. Idea Poppera była nie do zaakceptowania dla decydentów schyłkowego PRL-u.

 Kolejnym powodem, dla którego warto pokusić się o bardziej adekwatną ocenę popperowskiej idei, jest fakt, że ocena taka pozwoliłaby dostrzec w ludziach, dla których idea „społeczeństwa otwartego” jest czymś godnym doskonalenia i realizacji, raczej sprzymierzeńców Kościoła niż jego wrogów – nawet jeśli w wielu istotnych kwestiach się z nimi nie zgadzamy. Wszak aula w warszawskiej siedzibie Fundacji Batorego nosi imię Jerzego Turowicza. Jeśli projekt całościowej Christianitas upadł, a Kościół funkcjonuje i będzie funkcjonował w społeczeństwie pluralistycznym, nie jest źle, jeśli byłoby to społeczeństwo w dużej mierze „otwarte” w sensie popperowskim.

W końcu powstaje pytanie: do jakiego stopnia popperowskie idee warto stosować w wewnętrznym życiu Kościoła? Czyli do jakiego stopnia Wspólnota ta powinna być „otwarta” w swojej wewnętrznej strukturze? (Choć w kontekście wystąpienia abp. Jędraszewskiego warto zaznaczyć, że pojęcie „Kościoła otwartego” było w Polsce używane na długo, zanim znajomość idei Poppera w naszym kraju wyszła poza bardzo wąski krąg filozofów).

Kościół otwarty

Tu z pewnością może pojawić się kontrargument, iż „otwartość” społeczeństwa w sensie popperowskim opiera się na uznaniu omylności człowieka – w Kościele zaś nieomylny dostęp do prawdy zagwarantowany jest przez Boże objawienie. Warto jednak zauważyć, że sytuacja poznawcza wspólnoty wierzących uwarunkowana jest nie tylko przez objawiającego się Boga, lecz także przez ludzkie możliwości zrozumienia objawienia. W tym kontekście warto uświadomić sobie coś, co dobrze wyraził Sobór Watykański II w Konstytucji Dogmatycznej o Objawieniu Bożym: „Wzrasta bowiem zrozumienie tak rzeczy, jak i słów przekazanych, już to dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w sercu swoim (por. Łk 2, 19. 51), już to dzięki doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych, już to znowu dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z sukcesją apostolską otrzymali niezawodny charyzmat prawdy. Albowiem Kościół z biegiem wieków dąży stale do pełni prawdy Bożej, aż wypełnią się w nim słowa Boże” („Dei verbum”, 8).

Również w Kościele istnieje potrzeba dochodzenia do prawdy i uczenia się na błędach. Zauważmy zaś, że cytowany tu tekst Soboru zwraca uwagę na fakt, iż wzrost w rozumieniu prawdy nie jest przywilejem wąskiej grupy decydentów – taka uzurpacja ma miejsce w społeczeństwach zamkniętych – lecz jest rezultatem dialogu możliwie szerokich kręgów członków wspólnoty.

Nie ma to nic wspólnego z odrzucaniem prawdy objawionej, co zarzuca „Kościołowi otwartemu” abp Jędraszewski. Związane jest jednak ze świadomością, że Boża Prawda jest zawsze większa od naszego jej rozumienia. Jak pokazuje historia, otwiera to konieczność krytyki nawet sformułowań dogmatycznych – choćby przez wskazanie, że (i gdzie) są podatne na błędne interpretacje, a więc wymagające udoskonalenia czy uzupełnienia.

Tym bardziej ów krytyczny sposób uczenia się powinien mieć miejsce w obszarach bardziej odległych i w skomplikowany sposób powiązanych z rdzeniem dogmatycznym, choćby w kwestii najlepszej organizacji życia wspólnoty. Proces wzrostu w tych obszarach powinien dokonywać się w krytycznym dialogu możliwie wielu członków wspólnoty, a nie poprzez narzucanie pomysłów wypracowanych w jakimś wąskim gronie.

Kościół jest zatem otwarty na wiele sposobów. Jest w nim miejsce na otwartość także w sensie popperowskim. Krytyczne myślenie i swobodna debata nie są wrogami wiary chrześcijańskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2014