Ogród planetarny

Manifesta 12 w Palermo to jedno z najważniejszych wydarzeń artystycznych ostatnich lat. Pokazuje, że sztuka może powiedzieć coś ważnego o rzeczywistości.

10.09.2018

Czyta się kilka minut

Toyin Ojih Odutola, z serii „Scenes of Exchange”, pastel, 2018 r. / PIOTR KOSIEWSKI
Toyin Ojih Odutola, z serii „Scenes of Exchange”, pastel, 2018 r. / PIOTR KOSIEWSKI

To biennale nietypowe, bo nomady­czne. Stworzone w 1994 r., miało pomóc w poznaniu jednoczącej się Europy. Przyglądać się kolejnym miejscom, pokazywać ich kontekst polityczny, społeczny, historyczny i kulturowy. Stąd zmiany lokalizacji i wybór regionów mniej oczywistych, jak pogórnicza belgijska Limburgia czy baskijskie San Sebastian. Co dziwne, Manifesta 12 tylko dwa razy zorganizowano w naszej części kontynentu: w 2000 r. w słoweńskiej Lublanie i w 2014 r. w Petersburgu.

Niektóre wybory były nietrafione. Zaplanowane w 2006 r. Manifesta w cypryjskiej Nikozji odwołano, bo napięcie na podzielonej wyspie okazało się zbyt silne. Z kolei organizatorzy biennale w dawnej stolicy Rosji musieli się zmierzyć z następstwami rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Manifesta w Palermo na pewno zostaną zapamiętane: to jedno z najciekawszych wydarzeń artystycznych ostatnich lat. Ważne, bo stawiające istotne pytania: po co dzisiaj wielkie imprezy artystyczne? Co mogą dać miastom, w których są organizowane? Czy mają być jedynie kolejną turystyczną atrakcją? Czy mogą coś zmienić, wpłynąć na rzeczywistość? Te pytania postawił już Artur Żmijewski, przygotowując w 2012 r. berlińskie Biennale. Jego wizja wydawała się wówczas dość ekscentryczna. Jednak zaproponowany przez niego model zdaje się lepiej odpowiadać oczekiwaniom odbiorców.

Twórcy Manifesta 12 „mają ambicję, by pozostawić ślad” – podkreśla Emmanuelle Lequeux w „Le Monde”. „Są realną próbą zaangażowania nie tylko w Palermo czy Sycylię, ale w południową Europę i jej granice, północną Afrykę i nie tylko” – dodaje Adrian Searle, krytyk „Guardiana”. Wybór takiej formuły był zresztą wspólną decyzją czworga kuratorów i władz miasta, a sama impreza została przygotowywana we współpracy z lokalnymi środowiskami, działaczami społecznymi i artystami. Zaproponowano nawet, by zamiast określenia „kuratorzy” używać innego – „mediatorzy”, negocjujący kształt imprezy, a nie narzucający własnej wizji. Biennale wyraźnie nawiązuje do rozmaitych form zaangażowania obywatelskiego, w tym do ruchu Primavera di Palermo z przełomu lat 80. i 90., który przyczynił się do ograniczenia wpływów mafii.

Wyspa klucz

Goethe w „Podroży włoskiej” zanotował: „Kto nie widział Sycylii, ten nie zrozumie Włoch. Tu bowiem jest klucz do wszystkiego”. Wyspa niczym w soczewce skupia cały śródziemnomorski świat. Wybór Palermo więc nie dziwi, a sytuacja polityczna stworzyła dodatkowy kontekst. Niedługo przed otwarciem imprezy powstał nowy włoski rząd. Wicepremier i minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini w kampanii wyborczej zapowiadał „oczyszczenie kraju z imigrantów”. Tymczasem burmistrz Palermo Leoluca Orlando, wcześniej zaangażowany w ruch antymafijny, podkreśla: „u nas nie ma migrantów, ponieważ ci, którzy przybyli do miasta, są palermianami”. I mówi o mobilności jako o prawie człowieka.

W Galleria d’Arte Moderna można zobaczyć „Widok na Palermo” Francesca ­Lojacona z 1875 r. Przestawia on typowy sycylijski krajobraz. Wydaje się zwyczajny, wręcz stereotypowy – dzisiaj podobnie wyglądają okolice miasta. Jednak rośliny przedstawione na tym obrazie pierwotnie nie rosły na Sycylii. Eukaliptus trafił tu z Australii, opuncja z Meksyku, agawa z Ameryki Środkowej, nieśplik z Japonii, mirt z południowej Afryki, wreszcie drzewa cytrynowe, symbol wyspy – z Azji, sprowadzone w czasach arabskiej dominacji. Nawet drzewa oliwne mają azjatyckie pochodzenie.

Dzieło Lojacona stało się dla twórców Manifesta 12 symbolem Palermo jako miasta, w którym od wieków krzyżują się drogi ludzi, zwierząt i roślin. W którym wszystko jest swojskie i nieswojskie zarazem. Co więcej, podkreśla Hedwiga Fijen, założycielka Manifesta, „Palermo symbolizuje zmieniające się DNA Europy. Umożliwia nawet zobrazowanie tych zmian, od imigracji po zmiany klimatu”. Obraz sycylijskiego pejzażysty skojarzył się też kuratorom z ogrodem jako miejscem, w którym różnorodne formy życia mieszają się i przystosowują do współistnienia.

W 1997 r. francuski botanik oraz architekt ogrodów Gilles Clément, autor m.in. paryskich parków André Citroën i przy Musée du quai Branly, nazwał świat „ogrodem planetarnym”, a człowieka ogrodnikiem. To ryzykowana metafora, gdyż ta profesja kojarzy się z ingerencją i podporządkowywaniem człowiekowi natury. Jednak Clément podkreśla inny jej aspekt: odpowiedzialność. Według niego ogrodnik to człowiek odpowiedzialnie korzystający z natury.

W przypadku Manifesta 12 ogrodnikami stali się artyści. Dzieła 50 twórców i kolektywów artystycznych podzielono na trzy opowieści: Garden of Flows (Ogród Przepływów), Out of Control Room (Poza sterownią) oraz City on Stage (Miasto na Scenie). Prezentowano je w 20 punktach miasta: zajęto pałace i kościoły, oratoria, ogrody i place, miejsca rzadko otwarte dla publiczności lub dla niej niedostępne. Na przykład Palazzo Butera, imponujący barokowy pałac w historycznej dzielnicy Kalsa. Oratorio di San Lorenzo ozdobione niezwykłymi sztukateriami Giacoma Serpotty z przełomu XVII i XVIII w. (to tu znajdowały się też skradzione w 1969 r. i nigdy nie odnalezione „Narodziny” Caravaggia). Położone na przedmieściach Volpe Astuta, dawne ogrody przejęte przez mafię, a następnie skonfiskowane w 1983 r. przez sędziego Giovanniego Falcone.

Miejsce i przeszłość

Za wyborem miejsc nie przemawiała ich turystyczna atrakcyjność, lecz przede wszystkim ich przeszłość. Również prace artystów najczęściej odwołują się do konkretnych miejsc, wydarzeń, osób. Z tych prac ułożyła się opowieść o Palermo, o Sycylii, ale też o współczesnej Europie.

Kubanka Tania Bruguera zbiera dokumentacje protestów przeciwko bazie amerykańskiej w Niscemi, znajdującej się pośrodku ostatniego lasu korkowego na Sycylii i będącej częścią MUOS (Mobile User Objective System), czyli satelitarnego systemu łączności wojskowej. Irlandczyk John Gerrard wraca na autostradę w pobliżu austriackiego Parndorf, gdzie w sierpniu 2015 r. odnaleziono porzuconą ciężarówkę z ciałami 71 imigrantów. Kader Attia, Francuz z algierskimi korzeniami, przypomina historię mieszkańca podparyskich przedmieść Théo Luhaka, który w lutym 2017 r. został pobity i zgwałcony przez policjantów.

Jednak to ogrodom na Manifesta 12 wyznaczono szczególną rolę. Zwłaszcza jednemu: założonemu w 1789 r. i otwartemu sześć lat później Orto Botanico. W jego przestrzeń wpisano dzieła artystów. Włoch Leone Contini w części, w której dawniej aklimatyzowano rośliny z innych kontynentów, zasadził cucuzzę – tykwę, roślinę z rodziny dyniowatych, niezbędną w kuchni sycylijskiej. Obok rosną bengalskie, chińskie, filipińskie, lankijskie i tureckie jej odpowiedniki. Rośliny, które wraz z osobami z tych krajów przybyły do Włoch i są elementem ich tożsamości. Fragment Orto Botanico stał się miniaturą współczesnej, coraz bardziej wieloetnicznej włoskiej społeczności.

Z kolei Palestyńczyk Khalil Rabah zebrał rozmaite przedmioty sprzedawane na targowiskach i wystawił je w jednym z ogrodowych pawilonów niczym dawne naukowe kolekcje rzadkich roślin, minerałów i skamielin. Zwykłe, codzienne, często banalne rzeczy zmieniły się w cenne eksponaty. Ogrody bywają miejscem rozkoszy, jak w osobliwym wideo „Pteridophilia” Chińczyka Zhenga Bo, przedstawiającym sceny intymnych kontaktów młodych mężczyzn z... paprociami. Mogą też być miejscem groźnym. Pochodząca z Afryki Południowej Lungiswa Gqunta na drzewach zawiesiła butelki napełnione benzyną. Uroczy zakątek w każdej chwili może zamienić się w piekielną pułapkę.

Sztuka, która działa

Giardino dei Giusti to niewielka przestrzeń w centrum dzielnicy Kalsa, otoczona ścianami budynków zburzonych podczas II wojny, dziś poświęcona Sprawiedliwym wśród Narodów Świata (w tym Janowi Karskiemu). Kolektyw Cooking Sections przekształcił ją w przestrzeń spotkań. A wspomniany już Gilles Clément zajął się opuszczonym terenem w Zona Espansione Nord. ZEN, zaprojektowana przez Vittoria Gregottiego w 1969 r., miała być przykładem nowatorskiej dzielnicy mieszkaniowej – zbudowano ją jednak niezgodnie z założeniami, dziś jest przeludniona i w części zdegradowana. Clément wspólnie z mieszkańcami próbuje ożywić jej zapuszczony fragment i uczynić go przestrzenią, którą lokalna wspólnota uzna za własną. Jeżeli to się nie powiedzie, teren ponownie zamieni się w ugór.

Biennale w Palermo pokazuje, że impreza artystyczna może mieć znaczenie społeczne, może próbować zmienić lokalną rzeczywistość za pomocą sztuki. Artyści nie tylko weszli swoimi działaniami w przestrzeń publiczną, ale też zaangażowali zwykłych mieszkańców. Mówią o poważnych sprawach, ale też bawią. Miasto zmieniło się w spektakl, którego częścią są pochody czy procesje, nawiązujące także do ważnych na Sycylii uroczystości religijnych.

Są w Palermo prace, które powinny być na długo zapamiętane, jak wielowątkowa instalacja wideo Uriela Orlowa „Wishing Trees” (2018) w Palazzo Butera, opowiadająca o trzech sycylijskich drzewach związanych z historią wyspy. Pierwszym jest cyprys posadzony na obrzeżach Palermo przez św. Benedykta zwanego il Moro, żyjącego w XVI w. w Palermo syna afrykańskich niewolników, dziś patrona miasta (oraz Afroamerykanów). Drzewo drugie, olbrzymi figowiec wielkolistny, rośnie nieopodal dawnego domu dwojga ofiar mafii: sędziego śledczego Giovanniego Falconego i jego żony Franceski Morvillo. Trzecie to drzewo oliwne w południowo-wschodniej części wyspy, pod którym we wrześniu 1943 r. podpisano zawieszenie broni. W ich dzieje wpisane są współczesne opowieści o imigrantach czy antymafijnym ruchu obywatelskim. Przeszłość, przypomina Orlow, nieustannie wpływa na współczesność, może ograniczać ludzi, ale też dawać im siłę.

Z kolei w niewielkim, ukrytym wśród roślin budynku w Orto Botanico znalazły się pastele pochodzącej z Nigerii Toyin Ojih Odutoli: wnętrza, portrety, podpatrzone intymne zdarzenia. Jesteśmy w świecie Zachodu, ale jego częścią stała się Afryka – ludzie i przedmioty stamtąd pochodzące. Tożsamości się przenikają, uzupełniają, tworzą nową rzeczywistość, w której imigranci lub ich potomkowie mają pełnoprawny udział. Wreszcie w Casa del Mutilato (Domu Inwalidów), dobrym i świetnie zachowanym przykładzie architektury faszystowskiej, zaprojektowanym w 1936 r. przez Giuseppego Spatrisana, umieszczono wielokanałową instalację wideo Hiszpanki Cristiny Lucas „Unending Lightning”.

Artystka udokumentowała naloty – symbol nowoczesnej wojny – od pierwszego, podczas wojny włosko-tureckiej w 1911 r., po współczesność. Są tu obie wojny światowe, wojna domowa w Hiszpanii, Korea i Wietnam, wojny w dawnej Jugosławii, w Czeczenii i na Bliskim Wschodzie... Suche fakty skonfrontowane z archiwalnymi zdjęciami: kto bombardował, kto zginął, bez oceny – kto był agresorem, a kto napadniętym. Casa del Mutilato, gmach, w którym celebrowano wojenne męstwo, stał się swoistym archiwum cierpień. Lucas opowiada o przemocy, bólu, ale też o kruchości istnienia. O przeżyciach jednostek i doświadczeniach zbiorowych.

W Palazzo Forcella de Seta znalazła się rzeźba wspomnianego już Kadera Attii, jednego z najciekawszych artystów współczesnych. To pęknięty kawałek drewna połączony ponownie zwykłymi zszywkami. Forma wydaje się abstrakcyjna, ale można w niej dostrzec tors człowieka. Niepozorna praca przykuwa uwagę: jej struktura wydaje się stabilna, ale przecież zszywki łatwo mogą odpaść i całość się rozsypie, krucha jak ludzkie ciało.

W Palermo udało się połączyć sprzeczności: zaangażowanie polityczne z przyjemnością obcowania ze sztuką, elitarną publiczność z masowym odbiorcą, powagę z zabawą. Szacunek dla tradycji i otwartość na zmiany. Być może to zapowiedź kierunku, w którym pójdą wielkie imprezy artystyczne. ©

Współpraca Robert Zakrzewski

MANIFESTA 12. THE EUROPEAN NOMADIC BIENNIAL, The Planetary Garden, Palermo, do 4 listopada br., kuratorzy: Bregtje van der Haak, Andrés Jaque, Ippolito Pestellini Laparelli, Mirjam Varadinis.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2018