Oglądacz zwłok

Galicja podczas I wojny światowej to epidemie, głód i bieda. Archiwum koronera z miasteczka Czudec rzuca na nią nowe światło.

12.04.2015

Czyta się kilka minut

Rynek w Czudcu na przełomie wieków XIX i XX, na obrazie S. Stopy  / Fot. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego im. Franciszka Kotuli w Rzeszowie
Rynek w Czudcu na przełomie wieków XIX i XX, na obrazie S. Stopy / Fot. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego im. Franciszka Kotuli w Rzeszowie

Dokument zaczyna się od karty z liczbą porządkową 5. Cztery poprzednie nie zachowały się. Nie zachowała się też strona tytułowa. Drobnym drukiem na dole karty nr 5 (i następnych) zaznaczono, że mamy do czynienia z „kartą oględzin zwłok”. I że formularze takie są do nabycia w księgarni Władysława Uzarskiego w Rzeszowie.

Zachowany dokument ma 94 karty. Pierwszą wypełniono 6 lutego 1917 r. Z karty ósmej od końca można się dowiedzieć, że człowiek, który tego dnia zapisał kartę nr 5, miał wtedy 77 lat. Używał pióra. Czy ze stalową końcówką, czy jeszcze ptasiego? Od wynalezienia w Ameryce stalówki minęło 107 lat, pewnie dotarła nawet do Galicji, teraz wyniszczonej Wielką Wojną, której front wschodni dwa razy przewalił się przez okolice Rzeszowa: najpierw jesienią 1914 r., potem w maju 1915 r.
 

Śmierć w jedenastu rubrykach
Każda „karta oględzin zwłok” ma 11 rubryk dotyczących osoby zmarłej i dwie dotyczące czasu oraz osoby urzędnika. W pierwszej rubryce należało wpisać „miejscowość, w której śmierć nastąpiła i nr domu”, w kolejnych personalia osoby zmarłej, wiek, wyznanie („rz.-kat., gr.-kat., ewang., mojż.”), stan cywilny, czas zgonu. W rubryce ósmej jego przyczynę, a dokładnie: „nazwę choroby, ewentualnie objawy tejże”, a „w razie śmierci gwałtownej podać, czy była przypadkowa, samobójstwem, zabójstwem lub morderstwem”.

Istotna była też informacja, czy „wzywany był lekarz”, a „przy porodach akuszerka” (jeśli tak, należało podać nazwiska). Do rubryki „dzień pogrzebu” odnosiła się uwaga, która nakazywała wpisać „n.p. przyspieszenie pogrzebu z powodu choroby nagminnej, wielkich upałów itp.” lub też „wstrzymanie pogrzebu z powodu podejrzenia o śmierć gwałtowną”. Zalecano, by w razie „chorób nagminnych” (tj. epidemii) pogrzeb nastąpił „wprost na cmentarz”.

„Ogląd zwłok” to wierne tłumaczenie z niemieckiego (Leichenschau), głównego języka monarchii austro-węgierskiej. W lutym 1917 r. „oglądaczem” w Czudcu – małym miasteczku między Rzeszowem i powiatowym (wtedy i dziś) Strzyżowem – był Jan Szybkowski. Dziś nazwalibyśmy go koronerem, choć, jak się przekonamy, jego rola była nieco inna.

Na karcie z numerem porządkowym 5 Szybkowski odnotował więc, że 80-letnia wdowa Katarzyna Moskfa zmarła w Czudcu 6 lutego 1917 r. o godzinie „11ty rano”. Przyczyną była „starość”. Wdowa była wyznania rzymskokatolickiego. Numeru domu Szybkowski nie zapisał. Cztery dni później zmarła też Katarzyna, nazwiskiem Szurek, też o „11ty rano”, również na „starość”. Także wdowa. Miała 75 lat. Tę śmierć „oglądacz” zlokalizował: Czudec, dom nr 120.

Piela Ludwig, który odszedł dzień po wdowie Szurek, o godzinie „3ci popołudniu”, miał tylko 44 lata i był żonaty. Musiało mu się powodzić, skoro „oglądacz” odnotował, że podczas jego choroby wzywano medyka. Nazywał się on Loh Elzner. W Czudcu nie było lekarza, trzeba go było sprowadzić ze Strzyżowa, 12 km drogi. To kosztowało. Pewnie na opinii Elznera „oglądacz” sformułował przyczynę śmierci: „zaziębienie”.

Na przełomie zimy i wiosny 1917 r. śmierć nie zaglądała do Czudca. Przez dwie dekady lutego i cały marzec uliczkami miasteczka nie przeszedł żaden kondukt.
 

„Sławetni” mieszczanie
W 1917 r. Czudec statusem miasta cieszył się na kredyt – liczył tylko kilkuset mieszkańców. Tytuł mieszczan zawdzięczali decyzji sprzed wieków: podjął ją król Władysław Jagiełło w 1427 r., wręczając Pakosławowi Strzyżowskiemu herbu Gozdawa, właścicielowi Czudca, akt nadania praw miejskich.

Andrzej Gliwa, autor monografii Strzyżowa i Czudca, twierdzi jednak, że w 1461 r. nastąpiła druga lokacja miasta, tym razem na lewym brzegu rzeki Wisłok. Historyk pisze, że chodziło o wzmocnienie podstaw ekonomicznych osady: stary Czudec, leżący na prawym brzegu i oddalony od traktu handlowego biegnącego doliną Wisłoka, nie miał szans na rozwój. Stąd decyzja, by miasto przenieść na nowe miejsce – przy ważnym szlaku z Krosna na Rzeszów.

Gliwa dodaje, że dla rozwoju ówczesnych Strzyżowa i Czudca „kluczową rolę odegrały zmiany osi komunikacyjnych po włączeniu Rusi Czerwonej do Królestwa Polskiego w latach 40. XIV wieku”. Znaczenia nabrał tzw. trakt węgierski, z Górnych Węgier (dziś to Słowacja) przez zachodnią część Rusi Czerwonej i Małopolski. „W tych warunkach – pisze Gliwa – nie może dziwić dążenie właścicieli Strzyżowa i Czudca do zwiększenia swoich wpływów fiskalnych z opłat targowych i ceł nakładanych na kupców przejeżdżających przez te dwa miasta”.

Zapewne po to, by wyróżniać się ponad tych, którzy mieszkali poza miastem, mieszkańcy Czudca zaczęli nazywać siebie „sławetnymi”, a później „obywatelami”. Tych, od których chcieli się odróżniać, a których życie upływało na uprawie roli, nazywali – z wyraźnym poczuciem wyższości – „pracowitymi” lub „pobożnymi”. Choć i „sławetni”, i „pracowici” zdejmowali kapelusz przed panem z pobliskiego dworu i przed wielebnym również.

Zaznaczmy wszelako, że pierwsze „pięć minut” Czudec miał już wcześniej: w czasach, gdy granice państw były tu jeszcze ruchome, a polscy książęta walczyli o poszerzenie swego władania. I tak, w 1264 r. Bolesław Wstydliwy spotkał się z władcą Rusi Halickiej Danielem, by uzgodnić, że granica między ich księstwami będzie przebiegać właśnie między Czudcem i Rzeszowem, przy czym Czudcem władać miał Bolesław, a Rzeszowem Daniel. 90 lat później układ ten wywrócił Kazimierz Wielki, przesuwając granicę Królestwa Polskiego na wschód.
 

Tajemnicze przyczyny
Tamto spotkanie Bolesława z Danielem miało skutki dalekosiężne – również na „kartach oglądacza zwłok”. Linia przez nich wytyczona okazała się także granicą religijną. W Czudcu i okolicy nie było cerkwi, ale na przedmieściach Rzeszowa już tak. Na „kartach” ani raz nie pojawia się prawosławny lub grekokatolik. W Czudcu, przynajmniej w latach 1917–1921, umierali tylko wyznawcy religii rzymskokatolickiej i mojżeszowej.

Śmierć Mailecha Hausnera, wyznania mojżeszowego, odnotowano na karcie z liczbą porządkową 11. Zmarł 14 czerwca 1917 r. Młodo: miał 17 lat. Musiał chorować, bo „oglądacz” zapisał, że leczył go „dok. Elsner” (Szybkowski pisał „Elzner” lub „Elsner”). Odejście Hausnera poprzedziły zgony 8-letniej katoliczki Anieli Ignar (na „sparaliżowanie”) i 49-letniego Antoniego Kluski (w wyniku „słabości sezonowej”). Kilka dni później zmarła 20-letnia Anna Stolarska (na „wycieńczenie ciała”).

Szybkowski stawiał diagnozy niezbyt precyzyjnie: w rubryce „przyczyna śmierci” powinien wpisywać, poza nazwą choroby, także jej objawy i czas trwania. Tymczasem w przypadku „słabości” i „wycieńczenia” nie ma żadnych więcej informacji. Czy nie chodziło o niedożywienie lub wręcz głód? Bo wybiegając do przodu, odnotujmy, że w 1918 r. jako przyczyna śmierci pojawią się też „suchoty”. A wcześniej – „epidemia”.

W Galicji czasu Wielkiej Wojny, przez którą przechodziły walczące armie, nie byłoby to nic niezwykłego.
 

Choroba nagminna
Szybkowski pewnie nie spodziewał się, że wypełniając 6 lipca 1917 r. kartę z liczbą porządkową 12, dotyczącą Naftale Jafe (z Czudca, dom nr 55), zaczął dokumentować dramat całej rodziny Jaffe (tak później zapisywał nazwisko). Urzędnik „kartę oglądacza” wypełniał zwykle dzień po zgonie i tak było w przypadku Naftale. Wyznania mojżeszowego, miała 80 lat, a przyczyną śmierci była „starość”.

Tamtego lata 1917 r. śmierć przez miesiąc omijała Czudec. Zaglądnęła tu znów 12 sierpnia o „6ty rano”. Fajge Blugrand miała 60 lat i była wyznania mojżeszowego. Za przyczynę śmierci Szybkowski też uznał „starość” (jak widać, diagnoza miała sporą rozpiętość).

Dwa tygodnie później w „karcie oglądacza” znów widnieje adres „Czudec 55”: Freidla Jaffe, zamężna, miała 47 lat i zabiła ją „słabość czerwonka” (czy była córką, czy synową Naftale?). 10 dni potem także „słabość czerwonka” uśmierciła 14-letniego Henecha Jaffe (syna Freidli?). W „karcie oglądacza” Szybkowski uwzględnił zalecenie o „przyspieszeniu pogrzebu z powodu choroby nagminnej” (epidemii).

O ile w przypadku Freidli nie ma adnotacji o dacie pogrzebu, to w przypadku Henecha wiemy, że pochowano go w dniu śmierci. Musiał to być pogrzeb niezwykle szybki, wszak Henech zmarł o godzinie „6ty wieczór”. Ale Szybkowski musiał się tego dnia pogubić w swych czynnościach (lub był niedokładny w prowadzeniu akt): karta dokumentująca śmierć Hanacha ma liczbę porządkową 15, a karta z liczbą porządkową 16 poświadcza śmierć 19-letniej Faigy Jaffe, która zmarła tego samego dnia, ale o „8my rano”. Przyczyna: też „słabość czerwonka”. Także ją pochowano tego samego dnia.

Pod adresem „Czudec 55”, z rodziny, która jeszcze 4 lipca liczyła pięć osób, został już tylko 51-letni Izrael Dawid Jaffe. Pewnie nawet nie był na pogrzebie swych dzieci, bo zmarł (także na „słabość czerwonkę”) cztery dni po nich (i jak one został pochowany tego samego dnia). Ponieważ w „karcie oglądacza” przy Freidli figuruje adnotacja „zamężna”, a przy Izraelu Dawidzie „wdowiec”, można wnosić, że byli małżeństwem, a Henech i Faiga to ich dzieci.

Podczas trzech lat, które dokumentuje „książka oglądacza zwłok”, jedyny to przypadek uśmiercenia przez chorobę całej rodziny. Można więc powiedzieć, że Czudec miał szczęście – czerwonka, tyfus i cholera zbierały w tym czasie w Galicji obfite żniwo.
 

Złupiona ziemia
1917 był przedostatnim rokiem austriackich rządów w regionie, gdzie bieda stała się przysłowiowa. Termin „nędza galicyjska” wprowadził ekonomista Stanisław Szczepanowski. W 1888 r. wydał we Lwowie pracę „Nędza Galicji w cyfrach i program energicznego rozwoju gospodarstwa krajowego”.

Skąd problem? Andrzej Gliwa przekopał się przez kilka wieków dziejów Strzyżowa (przypomnijmy: 12 km od Czudca). Historyk mówi, że oba miasta w średniowieczu i nowożytności miały tych samych właścicieli, a ich historia była mocno spleciona. Gliwa uważa, że przykład Strzyżowa podręcznikowo ilustruje popadanie Galicji w biedę.

Gliwa opowiada, jak to w połowie XVIII w. Rzeczpospolita zaczęła podnosić się z ruin, które zostawili Szwedzi, Tatarzy, Siedmiogrodzianie, Kozacy, Rosjanie. Odbudowała już gospodarkę do poziomu sprzed zniszczeń – i wtedy otrzymała śmiertelny cios. W 1772 r. nastąpił pierwszy rozbiór. Jedne z najbogatszych ziem Rzeczypospolitej – województwa ruskie, małopolskie, bełskie, lubelskie – zajęła Austria. Traktowane jak łup, były bezwzględnie łupione. Drakońskie podatki, fiskalizm i rabunkowa gospodarka niszczyły też obecne Podkarpacie.

Z „perspektywy żaby” widać to w Strzyżowie, którego dzieje Gliwa studiował. W połowie XVII w. spalili go Siedmiogrodzianie, ale wkrótce napłynęli tu Żydzi, którzy dźwignęli miasto z ruin. Strzyżów kwitł gospodarczo i demograficznie – po czym nagle nastąpił regres. Dokumenty, które Gliwa miał w rękach, pokazują absolutne zahamowanie gospodarcze. O ile pod koniec XVII w. było tu 98 warsztatów rzemieślniczych, to w pierwszych latach po 1918 r. raptem 32. Taki był efekt austriackiego łupiestwa.

Okres od 1772 r. do 1867 r. był dla Galicji gospodarczo stracony. Wprawdzie na obszarze zaboru rosyjskiego ubóstwo było jeszcze większe, a poziom życia ludności jeszcze niższy. Ale termin „nędza galicyjska” ukuto nie w odniesieniu do Kongresówki – i w świadomości społecznej utrwaliło się przekonanie, że nędza była drastyczna tylko w Galicji.
 

Słabość, hiszpanka, zapalenie
Szybkowski był urzędnikiem ck administracji i w jej imieniu oglądał zwłoki cesarskich poddanych. Ale jego obowiązki były szersze niż koronera. Ten zjawia się, gdy okoliczności śmierci sugerują, że była nienaturalna. „Oglądacz” na cesarskiej pensji musiał być zaś przy każdym zmarłym. Działał tam, gdzie nie było lekarza. Stanowił pierwsze ogniwo w łańcuchu alarmowym na wypadek epidemii, także zbrodni – nawet jeśli jego wiedza była ograniczona. „Starość”, „zapalenie” i „wycieńczenie” to diagnozy nieprecyzyjne. Czasem tylko Szybkowski dodawał szczegóły: 62-letni Mozes Orbach zmarł na „zapalenie Pęchyża”, także 62-letnia Agnieszka Rzepka na „zapalenie Garła”, a 4-tygodniowy Aleksander Baran na „Popleksyie”.

Wszelako była też wtedy jeszcze jedna przyczyna śmierci, której „oglądacz” nie mógł odnotować: na wojnie. Nie wiemy, ilu mieszkańców Czudca zmobilizowano – do 40. Pułku Piechoty i 17. Pułku Landwehry, bo do tych jednostek ck armii trafiali poborowi z okolic Rzeszowa. W każdym razie na oficjalnych „listach strat” (Verlustlisten) – obejmujących nie tylko zabitych, lecz także rannych i wziętych do niewoli (listy są dostępne w internecie) nazwa „Czudec” pojawia się kilkadziesiąt razy.

A potem ck monarchia upadła. Pierwszym, który zmarł nie jako poddany Austrii, lecz obywatel wolnej Polski, był tu Józef Kocząb. Miał 39 lat i jak wielu powaliło go „zapalenie”.

W marcu 1919 r. Szybkowski – nadal pełniący swą funkcję – dowiódł, że nadstawia ucha na wieści ze świata o nowych chorobach. W przypadku 9-letniego Romana Matuszewskiego wydał diagnozę: „hiszpanka”. Ale jak chłopiec zaraził się tą najbardziej zabójczą w historii odmianą grypy? I jak 80-letni już Szybkowski rozpoznał objaw tej nowej choroby? Czy chciał tylko wzbogacić swe słownictwo? To możliwe, bo wedle jego akt na tę grypę nie umarł nikt poza małym Romanem – i 10-letnim Chaimem (nazwisko zamazał kleks). Zmarł on 17 maja 1920 r., a Szybkowski zapisał, że przyczyną były „słabość, hiszpanka, zapalenie”. Czy to możliwe, skoro „hiszpanka” atakowała Europę między rokiem 1918 a 1919?
 

Zbędna profesja
W październiku 1920 r. nastąpiła w Czudcu seria tajemniczych zgonów małych dzieci. W „obszarze dworskim” Czudca zmarł mający rok Ignacy Mendoń, potem liczący 14 miesięcy Chaim Jaffe Israel. Trzy dni po urodzeniu odszedł Władysław Nowak, a dziewięć dni po swych narodzinach „Maryia Kozioł”. Kilka dni potem – niespełna 2-letni Tadeusz Moskwa. W żadnym przypadku Szybkowski nie podał przyczyny śmierci.

I gdy zdawało się, że na następnych kartach pojawią się prawem serii kolejne dziecięce nazwiska, kartę oznaczoną liczbą porządkową 86 zapisano nieznanym dotąd charakterem pisma. W rubryce „oglądacz zwłok” nie ma nazwiska. Znane jest za to nazwisko zmarłego: był nim Jan Szybkowski. Miał 80 lat. Zostawił żonę. Zmarł drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, o trzeciej po południu. Osoba dokumentująca jego śmierć zdiagnozowała jej przyczynę standardowo: „starość”. Szybkowskiego pochowano 28 grudnia 1920 r.

Za zapisem o jego śmierci w „książce oglądacza zwłok” jest jeszcze osiem pozycji. Funkcję Szybkowskiego przejął niejaki Józef Albinowski – on też wypełnił „kartę” poprzednika. Siedmiu z ośmiu obywateli Czudca, którzy zmarli po Szybkowskim, także zabrała „starość”. W przypadku ostatniej karty, numer 94, diagnoza nie budzi wątpliwości. Wdowiec Meilech Orbach miał 90 lat i odszedł 4 marca 1921 r.

Następne karty są puste. W Czudcu musiał zamieszkać lekarz. Profesja „oglądacza zwłok” stała się zbędna.
W 1921 r. miasteczko liczyło 156 domów (numerów) i 940 mieszkańców, w tym 22 rodziny żydowskie.
 

Gdy czas zaciera pamięć
Żaden z ludzi występujących w latach 1917-21 na „kartach oglądacza” nie ma dziś grobu na czudeckim cmentarzu katolickim. Starsi mieszkańcy opowiadają, że mogiły sypano z ziemi, więc z czasem ulegały zatarciu i były przekopywane. Później dopiero nastała „epoka kamienna”: czas grobów z lastriko. Z kolei cmentarz żydowski nie wytrzymał wichrów kolejnej wojny: Niemcy zniszczyli go doszczętnie, przetrwał fragment jednej macewy. Tyle zostało po nacji, która osiedliła się tu w 1499 r.

Sto lat temu katolicy i żydzi z prowincjonalnego miasteczka żyli tylko w pamięci bliskich. Gdy odeszli ci bliscy, odeszła też pamięć. Zostały tylko zapiski w odnajdywanych czasem dokumentach. Takich jak „karty oglądacza zwłok”. ©

JACEK STACHIEWICZ jest dziennikarzem, od 1973 r. związany z prasą w Rzeszowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2015