Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć autorka przyszła na świat ponad dekadę po tamtych przerażających wydarzeniach, to właśnie ona została ich nieformalną kronikarką. „Twoja pamięć zetlała i tyle z niej uszło… Dziś pamiętam więcej od ciebie, a jeszcze trochę doczytałam, ludzi popytałam. Musimy razem usiąść i odpomnieć ile się da” – wyznaje autorka na początku swojej książki, która w znacznej mierze napisana jest w formie dialogu z matką. Janko nie tylko próbuje zrekonstruować wydarzenia sprzed ponad 70 lat – praca historyka, choć ogromnie ważna, nie jest dla niej kluczowa. Stawką jej książki jest przede wszystkim podtrzymanie opowieści przekazanej jej przez matkę: „To przecież nasza wspólna historia. Czasem mi się wydaje, że już bardziej moja niż twoja…”. Choć urodzona wiele lat po wojnie, trauma wojenna jest także jej udziałem – tak jakby strach i niewyobrażalne cierpienie, którego doświadczyła matka w dzieciństwie, przekazane zostały jej w genach. Dlatego też w „Małej zagładzie” wielokrotnie powraca scena najważniejsza, źródło traumy: mała Renia, wraz z dwójką młodszego rodzeństwa, patrzy na płonącą wieś i śmierć rodziców. Choć pamięć szwankuje, matka i córka próbują zrekonstruować jak najwięcej szczegółów z tamtej nocy i kolejnych dni.
Janko wielokrotnie gorzko konstatuje, że takich wsi jak Sochy były w Polsce setki – wszystkie spalone, a ich mieszkańcy wymordowani. Dlatego autorka nie poprzestaje na opisie losów mieszkańców rodzinnej miejscowości swojej matki. Idzie znacznie dalej – buduje przerażający katalog zbrodni, które łączy wspólny mianownik – były dokonywane na dzieciach. Choć XX w. dostarczył przykładów wszelkiego możliwego okrucieństwa, to jednak trudno sobie wyobrazić większe bestialstwo niż to wyrządzane najbardziej bezbronnym.
Najokrutniejszym paradoksem wojen jest to, że przyrost ludzkiego cierpienia powoduje zobojętnienie. No bo jak odnieść się do cierpienia setek tysięcy ludzi? Wydaje się, że Janko udało się znaleźć formułę optymalną, która pozwala, z jednej strony, pokazać najmroczniejszą stronę historii każdego konfliktu toczonego w dziejach ludzkości (ze szczególnym uwzględnieniem XX w.), a z drugiej, nie zatracić perspektywy jednostkowej pamięci o poszczególnych ludziach. Tylko literatura może sprawić, że skrajnie intymna opowieść trafi do zupełnie obcego czytelnika. ©
Anna Janko „Mała zagłada”, Wydawnictwo Literackie Kraków 2015