Oddech wieku XIX

W głębokim PRL-u ci dwaj historycy uważani byli w środowisku za najważniejszych. Choć się różnili, wiele ich łączyło. Nie tylko uczciwość, ale też „Tygodnik Powszechny”.

14.12.2014

Czyta się kilka minut

Od lewej: Henryk Wereszycki, Stefan Kieniewicz / Fot. Instytut Historii PAN i Danuta Łomaczewska / EAST NEWS
Od lewej: Henryk Wereszycki, Stefan Kieniewicz / Fot. Instytut Historii PAN i Danuta Łomaczewska / EAST NEWS

Byli wielkimi osobowościami w nauce polskiej. Henryk Wereszycki – symbol polskiej historiografii niezależnej (...), nie tylko w okresie stalinowskim. Stefan Kieniewicz – niedościgły wzór naukowej solidności, pracowitości i erudycji”. Tak zaczyna swój wstęp do zbioru korespondencji Kieniewicza i Wereszyckiego, dwóch wybitnych historyków XX w., jego autorka Elżbieta Orman. Te dwie w istocie niezwykłe osobistości to także część historii „Tygodnika”: przez lata obaj należeli do jego stałych współpracowników. Są, a przynajmniej powinni być, dobrze znani badaczom różnych generacji i ośrodków naukowych.

Obaj wywodzili się z zupełnie różnych światów, a ich droga do pozycji w polskiej historiografii też biegła odmiennie. Zdawałoby się, że powinno ich to dzielić. I tak często było. Dzieliło ich nawet miejsce pracy i zamieszkania: w przypadku Wereszyckiego najczęściej był to Kraków, Kieniewicza – Warszawa. Ale w ich listach nie czuje się animozji, przypisywanej mieszkańcom obu miast i obu środowisk.

Z fascynacją i podziwem

Co ich połączyło? Przede wszystkim pilna potrzeba refleksji nad czasem historycznym, nad kondycją polskiej historiografii, troska o jak najlepszą jakość dzieł historycznych czy szerzej – produkcji naukowej, ukazującej się w warunkach PRL. Połączyło ich też wzajemne zaufanie i przyjaźń, aczkolwiek nigdy oficjalnie się za przyjaciół nie uważali. Więcej: zawsze zwracali się do siebie przez „pan”: „Drogi panie Henryku / Drogi panie Stefanie”. Nigdy nie byli na „ty” (co dziś może się wydać zaskakujące). Spoglądali na siebie z fascynacją i podziwem. „Pańska działalność jak zawsze mi imponuje. Ile wysiłku trzeba, aby to wszystko robić, o czym mi Pan relacjonuje” – pisał 22 marca 1968 r. Wereszycki do Kieniewicza. Podobne słowa znajdujemy często w listach. Nie inaczej Kieniewicz.

Obu profesorów łączyła też fascynacja wiekiem XIX. Z korespondencji wynika, że ów wiek bardzo był bliski badaczom w sensie dosłownym, czyli takim, którego oddech jeszcze się czuje, jest się z nim w sferze zachowań, wartości, fascynacji, umiłowanych postaci.

Wereszycki zmarł w 1990 r., Kieniewicz w 1992 r. Dziś wiek XIX bardzo się już oddalił. To proces nieuchronny. Ale w wypadku obu profesorów ta bliskość XIX stulecia jest zrozumiała: obaj urodzili się jeszcze w czasach zaborów (Wereszycki w 1898 r. we Lwowie; Kieniewicz w 1907 r. w Dereszewiczach nad Prypecią), czyli w okresie trwania „długiego” wieku XIX, zakończonego – w sensie politycznym – dopiero I wojną światową. Obaj przeżyli dwie wojny światowe i okupacje (Wereszycki zdążył też walczyć w Legionach i na wojnie 1920 r.) i oba systemy totalitarne, nazistowski i komunistyczny. A swoje najlepsze naukowo, najbardziej wydajne lata zapisali w okresie PRL-u.

Od momentu ich śmierci, prawie ćwierć wieku temu, oddala się też – dziś, w dobie internetu – kultura słowa pisanego, w postaci listu wysyłanego drogą pocztową. Warto zatem rozkoszować się tym, co zostawili nam obaj profesorowie, choć tego nie planowali: umiejętności prezentacji myśli i wrażeń na skrawku papieru.

Wobec cenzury i niedoboru

Korespondencja obu badaczy, uważanych wówczas za największych – co do wagi dokonań – polskich historyków, sama w sobie jest przeżyciem. „Odtajnione” listy pokazują nam dwie silne i jednocześnie wrażliwe osobowości twórcze. Oceniając ich twórczość i odwołując się do ich dzieł – a my, historycy, czynimy to stale – nie sposób nie skorzystać z listów. Z kolei jeśli interesują nas dzieje polskiej historiografii po 1945 r., to w korespondencji odnajdziemy źródło bogate, pełnokrwiste, gęste od przemyśleń i spostrzeżeń.

Przy tym teksty – by uspokoić czytelnika – są podane w lekkiej, strawnej formie. Możemy więc wiele się dowiedzieć o warsztacie historycznym, o etyce zawodu historyka, o uczciwości, rzetelności, wytrwałości, o cenie sukcesów i smaku porażek, bo ich też nie brakowało. Trudno nie wspomnieć o eleganckim języku, trochę już nieco innym – może ktoś powiedzieć: staroświeckim – ale urzekającym kulturą przekazu. Kultura słowa, elegancja, zwracanie uwagi na adresata, wrażliwość – to dziś trudno osiągalne przymioty. Listy są rodzajem manifestu najwyższej próby kultury polemicznej. I także dlatego warto do nich sięgnąć. Rzeczywiście, obaj profesorowie bardzo często, i to w sprawach fundamentalnych, się spierali. Warto zobaczyć, jak to czynili. To pouczające.

Wreszcie, to doskonałe źródło do dziejów PRL. Nie tylko nauki, historycznej czy piśmiennictwa historycznego, ale też instytucji, struktur naukowych, wydziałów, uczelni, fakultetów i środowisk oraz – co oczywiste – cenzury, z którą stale się zmagali. Obaj, podobnie zresztą jak inni, mieli stałe problemy z brakiem przyzwolenia władz PRL na publikacje książkowe – z powodów cenzuralnych, politycznych czy też prozaicznych, jak brak papieru, farby drukarskiej czy tzw. wolnych mocy w drukarniach. Nie mniejsze, a z reguły większe problemy mieli w związku z przygotowaniem publikacji w językach obcych, po francusku i angielsku. Ich listy są też cennym źródłem do dziejów życia codziennego i prywatnego, obyczajów z czasów PRL. Ale również dla badacza wieku XIX korespondencja profesorów ukształtowanych w świecie wartości tego stulecia może być użyteczna.

Wreszcie, cenne są ich przemyślenia na temat otaczającego świata, w tym komentarze po wysłuchanych audycjach w Radiu Wolna Europa. Od sierpnia 1980 r. w listach coraz więcej odnajdujemy bieżącej polskiej polityki. Kieniewicz, który dotąd koncentrował się na kwestiach naukowych, z dumą odkrywa polski entuzjazm Sierpnia 1980. Z kolei Wereszycki w liście z 2 września 1980 r. (do „Drogiego Pana Stefana”) pisał: „Przeżyliśmy coś w rodzaju powstania narodowego, ale bez działań militarnych i bez rozlewu krwi. To też jest bez precedensu. Oczywiście, pesymiści nie uważają w tej chwili sytuacji za zakończoną, bo jeszcze boją się interwencji rosyjskiej. Wydaje się jednak, że w obecnej chwili to nie nastąpi”.

Obecność

Korespondencja Stefana Kieniewicza i Henryka Wereszyckiego została przygotowana profesjonalnie. Trudno, aby było inaczej, skoro autorka opracowania naukowego i wstępu jest doświadczoną badaczką Polskiego Słownika Biograficznego, autorką licznych i ważnych opracowań biograficznych. Warsztat Elżbiety Orman czuje się od pierwszych stron po ostatnie. Jej atuty – erudycję, sumienność, skrupulatność – możemy śledzić na kolejnych stronach. Poważną wartość dokumentacyjną ma też wstęp, który w istocie jest samodzielną rozprawą z zakresu historiografii i metodologii (a napisany jest żywo, klarownym językiem, dalekim od modnego żargonu naukowego).

Dobrze się stało, że Elżbieta Orman zdecydowała się na opracowanie tej korespondencji. Jej dzieło zostało dostrzeżone i docenione w środowisku historyków i czytelników. Dzięki tej publikacji ożyła dyskusja o losach polskiej inteligencji w PRL oraz sukcesach, dylematach i porażkach polskiej historiografii tego czasu.

Henryk Wereszycki i Stefan Kieniewicz są obecni w polskiej refleksji historycznej i we współcześnie podejmowanych badaniach. Środowisko krakowskich historyków, skupionych w Polskim Towarzystwie Historycznym, świadome zasług Wereszyckiego, ustanowiło nagrodę jego imienia (oraz imienia Wacława Felczaka, jego przyjaciela), a jej wręczenie jest corocznie świętem nie tylko historyków. Od lat nagroda ta jest uznawana za jedną z dwóch najważniejszych nagród historycznych w Polsce – tym bardziej, że jest wręczana naukowcom nie tylko polskim, ale też zagranicznym, piszącym o dziejach Europy Środkowej.

KORESPONDENCJA. STEFAN KIENIEWICZ – HENRYK WERESZYCKI 1947–1990, oprac. Elżbieta Orman, wyd. Księgarnia Akademicka 2014.


ANDRZEJ CHWALBA (ur. 1949) jest historykiem, profesorem UJ, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Historycznego. Autor wielu książek z dziejów Polski w XX w., inicjator Nagrody im. Wacława Felczaka i Henryka Wereszyckiego, przyznawanej od 2001 r.


HENRYK WERESZYCKI (1898–1990)

Zanim został historykiem, był żołnierzem. Jako 18-letni gimnazjalista – pochodzący z lwowskiej rodziny polsko-żydowsko-ukraińskiej – zgłosił się do Legionów i walczył na froncie. Po likwidacji Legionów członek podziemnej Polskiej Organizacji Wojskowej, w 1918 r. wraz z bratem Tadeuszem zgłosił się do Wojska Polskiego. Walczył na wojnie 1920 r. (został ranny).

Absolwent historii Uniwersytetu Lwowskiego, najpierw pracował jako nauczyciel, a w 1935 r. przeniósł się do Warszawy, do Instytutu Badań Najnowszej Historii Polski. W 1939 r. zmobilizowany jako oficer rezerwy, walczył w kampanii wrześniowej i trafił do niemieckiej niewoli; tam spędził resztę wojny (brat Tadeusz, też oficer rezerwy, trafił do niewoli sowieckiej i został zamordowany w Charkowie).

Po wojnie podjął pracę na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie trafiło wielu naukowców ze Lwowa, a od 1956 r. na UJ. Badając dzieje Polski porozbiorowej, polemizował z marksistowską historiografią. Stały autor „Tygodnika” (początkowo pisał pod pseudonimem Adam Stor), prowadził też nielegalny klub dyskusyjny, zwany Klubem Wereszyckiego; prócz niego czołowymi postaciami Klubu byli Wacław Felczak i Mieczysław Pszon. Przez wiele lat inwigilowany i szykanowany przez Służbę Bezpieczeństwa.

Autor wielu książek o dziejach Polski w XIX wieku. W „Tygodniku” pisał nie tylko o tamtym stuleciu. Na 30. rocznicę wybuchu II wojny światowej ukazał się jego tekst ,,Myśli o Polsce”, a w 1973 r. pisał o świadomości historycznej Polaków i sytuacji kultury.

STEFAN KIENIEWICZ (1907–1992)

Potomek szlacheckiej rodziny Kieniewiczów herbu Rawicz z powiatu Mozyr (dziś Białoruś), w 1930 r. ukończył historię na Uniwersytecie Poznańskim. W latach 1937-44 pracował w Archiwum Skarbowym w Warszawie (to archiwum, założone w 1871 r., gromadziło akta skarbowe XIX-wiecznego Królestwa Polskiego, Księstwa Warszawskiego i wcześniejsze).

Podczas niemieckiej okupacji wstąpił do AK i służył w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Walczył w Powstaniu Warszawskim (został ranny); po upadku Powstania trafił do niemieckiej niewoli.

Po wojnie związał się z Instytutem Historii Uniwersytetu Warszawskiego; w latach 1969-84 był przewodniczącym Komitetu Nauk Historycznych PAN. Autor wielu książek, specjalizował się zwłaszcza w dziejach powstań narodowych (był uważany za najlepszego znawcę Powstania Styczniowego), ale też w historii społecznej i gospodarczej.

W „Tygodniku” debiutował w marcu 1946 r.; był to numer poświęcony Powstaniu Kościuszkowskiemu (w tym numerze debiutował też Paweł Jasienica). W 1976 r. tak pisał o postaci Romualda Traugutta, ostatniego przywódcy Powstania Styczniowego, który objął tę funkcję, gdy Powstanie już przegrywało: „Ludzie wierzący powiedzą, że silny ten charakter ukształtowała pobożność. Ludzie religijnie obojętni mogą zakwestionować ten związek, wskazując na tylu pobożnych obywateli, którzy w r. 63 nie okazali siły charakteru. Ale i niewierzących pobożność Traugutta nie zdaje się odstręczać. Nie miała ona nic agresywnego, stanowiła po prostu jakiś sposób bycia czy też patrzenia na świat i rozstrzygania obowiązków chwili”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
ANDRZEJ CHWALBA (ur. 1949) jest historykiem, profesorem UJ. Autor książek wielu książek, m.in. „Józef Piłsudski – historyk wojskowości”, „Polacy w służbie Moskali”, „Kraków w latach 1939–1945”, „Kraków w latach 1945–1989”, „Samobójstwo Europy. Wielka Wojna… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2014