Od Unii do Unii

Lublin pięknieje dzięki Funduszom Europejskim. Odnawiane są najcenniejsze zabytki, pamiętające dzień zawarcia unii polsko-litewskiej.

17.08.2010

Czyta się kilka minut

Kaplica zamkowa z bizantyjskimi freskami / fot.Studio Profoto /
Kaplica zamkowa z bizantyjskimi freskami / fot.Studio Profoto /

Zabytki Lublina

Fundusze Europejskie pomagają ratować najcenniejsze skarby Lublina. Obecnie prace toczą się w najważniejszych zabytkowych budynkach.

Muzeum Lubelskie, opiekujące się wzgórzem zamkowym, otrzymało na renowację zamku, kaplicy Trójcy Świętej i Bramy Krakowskiej ponad 8 mln zł. Całkowity koszt projektu osiągnie przeszło 14 mln zł. Ze środków tych wyremontowane zostaną sale wystawowe, dach i fundamenty. Powstaną kawiarnia oraz taras widokowy dla turystów. Konserwacji poddane będą także zabytkowe freski w zamkowej kaplicy.

Klasztor dominikanów w Lublinie, świadek zawarcia unii polsko-litewskiej, otrzymał z Funduszy Europejskich ponad 8,5 mln zł na drugi etap renowacji. Szacowany całkowity koszt inwestycji to przeszło 13 mln zł. Remontem objęta będzie bazylika, a także zabudowania klasztorne.

Na Centrum Działań Artystycznych przeznaczony zostanie zabytkowy budynek powizytkowski w śródmieściu Lublina. Uzyskana dotacja, w wysokości niemal 16,5 mln zł, pozwoli na przywrócenie mu pierwotnego wyglądu. Z wyremontowanej przestrzeni korzystać będzie biblioteka, a także dom kultury. Obiekt otoczony będzie ogrodami podobnymi do tych, jakie założyły tu niegdyś wizytki.

Ten zamek jest jakby z lepszego świata. Na zacienionych schodach siedzą turyści. Patrzą na piękną, zabytkową starówkę.

Jeszcze kilka lat temu nie było tu tak sielankowo. Zamek, którego historia rozpoczyna się w XII wieku, był na granicy katastrofy budowlanej. W każdej chwili mógł runąć.

- Wzgórze, na którym zbudowano zamek, jest nasypowe, lessowe - wyjaśnia Ryszard Kuźniar, zastępca dyrektora Muzeum Lubelskiego. - Dlatego procesy erozji przebiegają tu znacznie szybciej. W czasie opadów deszczu wzgórze osiadało. Fundamenty się zapadały, na ścianach pojawiały się rysy i pęknięcia... Koszt remontu znacznie przewyższał dostępny nam budżet, więc musieliśmy szukać innego rozwiązania - sięgnęliśmy po Fundusze Europejskie.

Połowa lat 90., perspektywa wejścia do Unii Europejskiej rysowała się dla Polski jeszcze bardzo mgliście, a sytuacja w dawnej siedzibie królów była wciąż dramatyczna. Jedną z najpilniejszych potrzeb była renowacja Kościoła Świętej Trójcy, należącego do najstarszej części zamku.

Dziś, wchodząc do kaplicy, ujrzymy freski. Najmniejszy nawet skrawek sklepienia i ścian nie został pominięty przez malarzy. Sceny koronacji, konny portret Jagiełły, wizerunki Chrystusa i świętych. Wszystko tak soczyście kolorowe, trochę wschodnie, bogate i intensywne, że w pierwszej chwili mruży się oczy ze zdumienia. Potem, powoli - obraz po obrazie - można oglądać, odkrywać wciąż nowe sceny. To zajęcie na kilka dni. Na początku XIX wieku jednak freski przestały się podobać i nadano wnętrzu znacznie bardziej surowy oraz nowoczesny wygląd. Brutalnie i  po prostu - pokryto ściany gładkim tynkiem. Co kryje w sobie biała ściana, odkryto w 1897 roku i zaczęto naprawiać zniszczenia. Ukończyć prace udało się jednak dopiero 100 lat później.

Znacznie pomogły pieniądze uzyskane przez Muzeum w ramach funduszy przedakcesyjnych w 1995 roku. Mimo tej pomocy, fundamenty wciąż się osuwały. Konserwatorzy wspominają rysy na ścianach, w które można było wsunąć całą dłoń.

- Wzgórze zamkowe jest jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków regionu - wyjaśnia Ryszard Kuźniar. - Zapewnienie jego dalszego trwania i bezpiecznej przyszłości było naszym priorytetem. W roku 2006 udało nam się na ten cel pozyskać środki z Funduszy Europejskich, w wysokości 5,5 mln złotych.

Przez 21 miesięcy na wzgórzu trwały prace. Nie tylko poprawiono fundamenty, ale także wymieniono na dziedzińcu kanalizację i położono tam nową płytę, co zapobiega przesiąkaniu do gleby wody i dalszej erozji wzgórza.

- To były niezwykle trudne prace podziemne, górnicze - wyjaśnia Ryszard Kuźniar. - Dodatkowo wymieniliśmy stolarkę okienną. Mamy tutaj ponad trzysta okien, większość o różnych kształtach i rozmiarach, więc było to ogromnym przedsięwzięciem. I jeszcze elewacja, podświetlenie całego budynku.

Ściany zamku mają jasny kolor. Wyglądają elegancko i dostojnie. Wieczorem już z daleka dostrzec można dwa wielkie, podświetlone topory, które umieszczone zostały na początku XX wieku na dachu, po dwóch stronach bramy wejściowej. Trochę przerażające, ale elegancka, regularna bryła zamku nabiera dzięki nim grozy i potęgi.

Pierwszy etap prac zakończono w 2008 roku i muzealnicy od razu zaczęli myśleć o kolejnych środkach. Pracy wciąż zostało wiele.

- W lipcu rozpoczęliśmy drugi etap prac, który jest finansowany przez Fundusze Unijne w 70 procentach - opowiada Kuźniar. - Zajmiemy się teraz wnętrzami i magazynami dzieł sztuki. Powstaną nowe, multimedialne wystawy i kawiarnia na dziedzińcu zamkowym. Chcemy zaprosić turystów, zapewnić im wysoką jakość zwiedzania. Wciąż polepszamy stan techniczny budynku. Nasza filozofia jest prosta: zlikwidować przyczyny, naprawić skutki powstałych uszkodzeń, tak aby w przyszłości nie trzeba było niszczyć tego, co dotychczas zostało zrobione.

Ruiny i pałace

Gdy z zamku pójdziemy ulicą Grodzką w stronę Rynku, po obu stronach zobaczymy kontrastujące ze sobą obrazy.

Dwie stare kamienice. Pierwsza nie ma okien, w dziury wstawiono prowizorycznie tekturowe płyty. Tynk odpadł dawno, drzwi są otwarte. Ściany, tam gdzie sięga ludzka ręka, pokryte są napisami wyrażającymi skrajne uczucia - od nienawiści (do policji) po miłość (do kobiety).

Sąsiednia kamienica jest pomalowana na złotawy kolor, udekorowana regularnymi wzorami. Okna błyszczą nowością, ktoś ściąga z nich świeże naklejki i myje. Na dole urządza się galeria sztuki.

Tych wyremontowanych budynków w starym Lublinie jest jednak wciąż niewiele.

- Odnowione kamienice to rodzynki - mówi Dariusz Kopciowski, konserwator zabytków Miasta Lublin. - Największym problemem jest to, że zabytkowe budynki w Rynku są w większości własnością prywatną. Właścicieli zwykle jest kilku i często są to ludzie niezamożni. Trudno namówić ich na remonty, nie mogą się ze sobą dogadać. Jednak wiele prac jest prowadzonych i są to bardzo ważne inwestycje.

Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej lubelskie instytucje ruszyły do pracy. W końcu unia to rzecz im nieobca i wygodnie się w niej czują. Ta najnowsza pozwoli na odnowienie zabytków pozostałych po tej z XVI wieku.

Niech ojciec szuka złota!

Dominikanie, których klasztor położony jest w samym sercu miasta, na ulicy Złotej, także zobaczyli tę szansę. Bazylika i należące do niej budynki błagały o ratunek od dłuższego czasu. Osuwała się skarpa, dach był w coraz gorszym stanie, sala Unii Lubelskiej niszczała.

Zaczęły powstawać wnioski o dofinansowanie. Do trzech razy sztuka.

Ojciec Robert Głubisz, przeor­ klasztoru, opowiada: - Próbowaliśmy trzy razy i w końcu udało nam się wygrać konkurs na projekt. Otrzymaliśmy pieniądze, które umożliwiły nam wyremontowanie jednego z pięciu skrzydeł klasztoru, wymieniliśmy okna i wykonaliśmy wszystkie najpilniejsze prace.

Lubelska bazylika to 750 lat historii. Właśnie rozpoczyna się drugi etap renowacji obiektu, na który dominikanie pozyskali 8,5 mln złotych z Funduszy Europejskich. Jednak remont zabytku o takiej klasie to wciąż nowe koszty. Nie da się ich przewidzieć.

- Ten klasztor kryje w sobie mnóstwo niespodzianek - opowiada ojciec Robert. - Najpierw odkryliśmy cenne polichromie, których nikt się nie spodziewał. Potem okazało się, że ornamenty ozdabiające obrazy w kaplicy są wykonane ze złota. Konserwatorzy mówią mi teraz: "Niech ojciec szuka złota!".

Stare gmachy Lublina remontowane są nie tylko po to, aby powstały w nich galerie sztuki. Klasztor dominikanów współpracuje z teatrem i filharmonią, organizowane są koncerty w bazylice. Zimą, w ostatnią niedzielę przed Bożym Narodzeniem, na lubelskim rynku dominikanie rozstawiają stoły z gorącymi półmiskami i garnkami. Zbierają się mieszkańcy całego miasta i wspólnie śpiewają kolędy, łamią się opłatkiem.

Centrum działań kulturalnych powstaje w budynkach powizytkowskich. Obiekt w swojej historii wciąż zmieniał funkcje. Wybudowany jako klasztor, po stu latach zmieniony w szpital wojskowy, później w cerkiew. W następnych latach budynek zasiedlały kolejne instytucje, dzieląc pierwotne duże wnętrze ściankami działowymi.

Dziś, dzięki środkom europejskim, przywracany jest pierwotny wygląd. Urząd Miasta otrzymał na ten cel dofinansowanie w wysokości 16 milionów złotych. - We wnętrzu, jak zwykle w takich przypadkach, czekały niespodzianki - wspomina Dariusz Kopciowski. - Pod odnalezionym przez nas kamieniem węgielnym leżały złote niderlandzkie dukaty i medalion z krzyżem. Wszystko trzeba było zabezpieczyć i przenieść do Muzeum 200-lecia Diecezji Lubelskiej.

Po zakończeniu prac, najprawdopodobniej w 2013 roku, klasztor stanie się centrum działań artystycznych. Powstanie spora scena, która służyć będzie mieszkańcom. Mieścić się tam będzie także biblioteka i centrum kultury - w zabytkowym klasztorze, o wyglądzie takim, jaki miał tuż po powstaniu, otoczonym ogrodem, który kiedyś stworzyły i pielęgnowały siostry wizytki.

Dwa światy

Lublin zaczyna błyszczeć. Pięknie odnowione kościoły i kamienice przyciągają wzrok. Często jednak wystarczy spojrzeć w bok, by przestraszyć się ruin, wybitych szyb i zaniedbanych bram, w których starsi i młodsi lublinianie spędzają bezczynnie czas.

Na placu po Farze grzecznie bawią się wystrojone dzieci turystów. Jest czysto i słonecznie. Lody ze świeżymi owocami roztapiają im się w dłoniach. Tymczasem pięć minut spacerem stąd, na ulicy Lubartowskiej, dzieci ze Starego Miasta stoją na schodkach sklepów, grają w piłkę na brudnym chodniku. Niestety nie ma tutaj jeszcze zielonych placów zabaw i kolorowych huśtawek.

W Lublinie na każdym kroku napotykamy na kontrasty. Ale miasto obudziło się, między innymi dzięki Funduszom Europejskim. - Jest tyle do zrobienia! Mamy tutaj naprawdę mnóstwo problemów - mówi Dariusz Kopciowski. - Nie ma co jednak narzekać. Trzeba zakasać rękawy i do roboty!

Miasto tworzą ludzie

Pomoc płynąca z Funduszy Europejskich działa dwutorowo. Pieniądze przyczyniają się nie tylko do odnowy zabytków i rozwoju turystyki, ale też równolegle wspierają mieszkańców. Po co? Aby im samym, w ich mieście pełnym pięknych i odrestaurowanych budynków, dobrze się żyło. Lublin jest dobrym przykładem: w celu zniwelowania drastycznych różnic dwóch światów Program Kapitał Ludzki podejmuje walkę z bezrobociem, niskimi kwalifikacjami oraz wspiera ekonomię społeczną.

Doraźne łagodzenie sytuacji niewiele pomaga, dlatego coraz więcej projektów ma charakter społeczno-edukacyjny. W niedługim czasie rozpoczną się nowe projekty aktywizujące społecznie mieszkańców Lublina i regionu. Katolicki Uniwersytet Lubelski otrzymał dofinansowanie na realizację programu integracji społecznej młodzieży zagrożonej wykluczeniem społecznym i zawodowym "Szansa dla młodych!", a Stowarzyszenie Lokalne "Kalina" Salezjańskiej Organizacji Sportowej w Lublinie zachęcać będzie młodzież do zaangażowania się w życie społeczne poprzez wolontariat.

Dużą liczbę takich projektów realizuje także Fundacja Rozwoju Lubelszczyzny. Podnoszenie kwalifikacji zawodowych, dostosowanie do wyzwań współczesnej gospodarki i przełamanie bierności na rynku pracy to cele projektów Fundacji, których przykładem może być projekt "Moja firma", wspierający samozatrudnienie i promujący przedsiębiorczość. Na stronie internetowej FRL www.fundacja.lublin.pl znaleźć można m.in. informacje o wielu szkoleniach oraz o możliwościach otrzymania dofinansowania na założenie działalności gospodarczej.

W najbliższej przyszłości FRL rozpocznie nowy projekt aktywizujący społecznie i zawodowo trudną młodzież w Zamościu, ponieważ integracja społeczna potrzebna jest w całym regionie.

Z szansy, którą niesie ze sobą Kapitał Ludzki, skorzystała też Parafia Rzymskokatolicka pw. św. Jana Ewangelisty w Polubiczach, która realizuje projekt "Polubić Polubicze". W ramach projektu utworzona zostanie 15-osobowa schola parafialna oraz 20-osobowy chór, które objęte zostaną profesjonalną opieką muzyków i instruktora głosu. Zainteresowane osoby przejdą specjalistyczne szkolenia muzyczne, szkolenia z zakresu emisji głosu, a najbardziej uzdolnieni muzycznie - dodatkowo będą mogli skorzystać z lekcji gry na gitarze i/lub pianinie/keyboardzie. Ponadto wydany zostanie śpiewnik  regionalny zbierający pieśni i przyśpiewki z Polubicz i okolic. Podsumowaniem będzie przegląd chórów z udziałem zespołów wokalnych z powiatu bialskiego i województwa lubelskiego.

Z Programu Kapitał Ludzki skorzystało również, i to już dwukrotnie, Liceum Ogólnokształcące w Kocku, które jesienią ubiegłego roku zrealizowało projekt pt. "Bądź aktywny - rozwijaj umysł i ciało", w ramach którego młodzież gimnazjalna i ponadgimnazjalna mogła brać udział w kursie pływania oraz kursie szybkiego czytania i doskonalenia pamięci, obecnie zaś jest w trakcie realizacji projektu "Mój czas. Alternatywne formy spędzania czasu wolnego przez młodzież w gminie Kock". W ramach projektu młodzież bezpłatnie może uczestniczyć w zajęciach sportowych i tanecznych, które organizowane są w czasie pozalekcyjnym.

Projekt "Integracja w Gminie Milejów", również realizowany w ramach Kapitału Ludzkiego, na terenie gminy Milejów w województwie lubelskim jest skierowany do kobiet i mężczyzn zagrożonych wykluczeniem społecznym. Zakłada zorganizowanie licznych bezpłatnych warsztatów sprawnościowo-rekreacyjnych oraz treningu interpersonalnego. Warsztaty mają na celu poprawę zdrowia i ogólnej sprawności fizycznej, rozwój cech motorycznych, nauczenie rozładowania agresji w sposób kontrolowany, wzrost pewności siebie, profilaktykę nadwagi oraz nabycie umiejętności pływania i samoobrony.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Zielona Brama