Obłędny rycerz

Dla przyjaciół to odważny i bezkompromisowy człowiek zasad, dla przeciwników - radykał ogarnięty obsesją i oderwany od rzeczywistości. Kim jest naprawdę szef sejmowego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej?

03.08.2010

Czyta się kilka minut

Telefon Antoniego Macierewicza zadzwonił o 8.47. - Bardzo zbladł. Zaniepokoiłam się, choć nie podejrzewałam, że stało się coś strasznego - opowiada Jolanta Szczypińska. Rankiem 10 kwietnia 2010 r. stali obok siebie w Katyniu. Pięć godzin wcześniej ich pociąg specjalny zatrzymał się na peronie dworca Smoleńsk Główny po 18 godzinach podróży. Jak dla wielu innych, zabrakło dla nich miejsca w prezydenckim

Tu-154, ale nie wyobrażali sobie, że mogłoby ich tu nie być.

Szczypińska: - Macierewicz powiedział mi, że był wypadek, ale jakby ze znakiem zapytania. Chyba nie wierzył, że to się wydarzyło.

Tego samego dnia Antoni Macierewicz powie na antenie Radia Maryja: "Przesłanie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego szło w poprzek tych wszystkich sił, które chcą utrzymać Polskę w zależności od obcych potęg, które chciały Polskę pomniejszać, poniżać. Mam nadzieję, że czołowe siły patriotyczne skupią się wokół tego przesłania".

20 lipca 62-letni Antoni Macierewicz został przewodniczącym powołanego z inicjatywy PiS zespołu parlamentarnego do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej. Na sporządzenie raportu dotyczącego przyczyn wypadku i prowadzonego śledztwa będzie potrzebował roku. Ale już na wstępie nazwał katastrofę "zbrodnią".

Naznaczony traumą

Przyjaciele z dawnych lat i polityczni przeciwnicy z lat ostatnich (choćby z komisji orlenowskiej) mówią zgodnie, że jest wyjątkowo pracowity i zorganizowany. Dlatego nie czekając na wybór już od pewnego czasu gromadził materiały do śledztwa w tej sprawie.

23 lipca podczas spotkania z przedstawicielami rodzin ofiar katastrofy powiedział: "Sensem naszej pracy tutaj jest pomoc Państwu. My na pewno nie zrezygnujemy".

Piotr Naimski poznał Macierewicza w sierpniu 1968 r., podczas rejsu harcerskim jachtem Zjawa II po mazurskich jeziorach. Był uczniem warszawskiego Liceum im. Tadeusza Reytana, różnica wieku między nimi wynosiła trzy lata. Naimski był harcerzem Pierwszej Warszawskiej Drużyny Harcerzy, zwanej Czarną Jedynką, Macierewicz instruktorem harcerskim. Właśnie wyszedł z więzienia, w którym spędził cztery miesiące. Studiował historię, był na tym samym roku co Adam Michnik, i brał aktywny udział w strajku studenckim. Zatrzymano go 30 marca po donosie zaprzyjaźnionej osoby. "Wyznaje poglądy głoszone przez Kołakowskiego, Modzelewskiego i Kuronia" - takie zdanie znalazło się w protokołach jego przesłuchań. Jak pisze Andrzej Friszke w książce "Anatomia buntu", zeznania Macierewicza na temat przebiegu strajku obciążyły Wojciecha Onyszkiewicza (wspólnie przygotowywali i kolportowali ulotki, Onyszkiewicz nie przyznawał się do kolportażu), a także sympatyzującego ze studentami doc. Henryka Samsonowicza. Wyszedł z aresztu na początku sierpnia. Nie miał procesu.

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Czy 20-letni Macierewicz rzeczywiście mógł sympatyzować z rewizjonistami albo środowiskiem komandosów? Wątpliwe. "W połowie maja 1968 r. zostałem przeniesiony do bloku nr X więzienia na Rakowieckiej, gdzie siedzieli więźniowie kryminalni" - wspominał po latach. "W celi nr 36 spotkałem Bogdana R., 18-letniego chłopaka z Legionowa pracującego w warsztacie ślusarskim. Był już po wyroku, dostał 3 lata więzienia za to, że na jednym z płotów legionowskich napisał: Katyń pom... Nie zdążył dokończyć, złapała go milicja. Mówił z podziwem o demonstracjach studenckich i chciał, bym go zapewnił, że dożyjemy czasów, kiedy obalimy komunizm i ukarzemy okupantów".

Takiej retoryki nie znajdziemy u żadnego z liderów marcowego protestu. Wiele lat później Macierewicz twierdził, że już wtedy był krytyczny wobec tego środowiska i skłaniał się do oceny wydarzeń marca 1968 r. jako początku ogólnonarodowej antykomunistycznej rewolty. Ten krytycyzm mógł mieć swoje źródło w odmienności naznaczonej traumą rodzinnej biografii.

Antoni Macierewicz był najmłodszy z trojga rodzeństwa, wychowała go matka. Jego ojciec, Zdzisław, chemik z Uniwersytetu Warszawskiego, przed wojną był związany ze Stronnictwem Narodowym, potem z AK i z podziemiem niepodległościowym. W 1949 r., kiedy jego najmłodszy syn miał niespełna rok, ciało Zdzisława Macierewicza znaleziono w jego gabinecie na wydziale chemii. Być może było to samobójstwo z obawy przed aresztowaniem i brutalnym śledztwem, być może bezpieka miała w tym czynny udział - sprawa do dziś nie jest wyjaśniona. O okolicznościach śmierci ojca dowiedział się jako dorosły człowiek, co zapewne nie pozostało bez wpływu na ewolucję jego przekonań.

Patriotyczna tradycja rodzinna była zresztą dłuższa. Dziadek Antoniego był współpracownikiem Dmowskiego, współtwórcą i działaczem Ligi Narodowej, kolejny przodek - oficerem w czasie kilkumiesięcznej wojny z Rosją w obronie Konstytucji 3 Maja w 1792 r. Nic dziwnego, że Macierewicz był skłonny upatrywać wielkiej siły w tradycji narodowo-katolickiej.

Guru Komorowskiego, miłość Michnika

Krąg instruktorów Czarnej Jedynki i starszoharcerska Gromada Włóczęgów, z którymi związany był Macierewicz, tworzyły środowisko, gdzie kształtowały się poglądy wielu różnych osób.

- Model obozów letnich: jest miejsce, w którym siedzisz, nocujesz, czasem są imprezy, ale cały czas jesteś na biwakach, a na tych biwakach rozmawiasz z ludźmi - opowiada Wojciech Onyszkiewicz. - Często masz tak ustawione zadania, że na tych biwakach różne rzeczy badasz. To powodowało, że otwierały się oczy na świat.

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

W Gromadzie Włóczęgów rozpoczęła się też trwająca 20 lat polityczna przyjaźń Antoniego Macierewicza i Ludwika Dorna. "Antoni Macierewicz był jednym z bardziej otwartych, poszukujących, niedogmatycznych ludzi w owym czasie - wspomina Dorn w rozmowie z Amelią Łukasiak i Agnieszką Rybak. - Jednym z tych, którzy najmocniej stawiali kwestię zakorzenienia swych działań w polskich tradycjach myślenia i działania politycznego".

Spotykali się w domach i salce warszawskiego KIK przy Kopernika 34 na wykładach z historii. Macierewicz uchodził za lidera grupy młodzieży, był trochę starszy, co podkreślał choćby wyglądem i nieco staromodnym sposobem ubierania się. Nosił brodę, palił, co wówczas nie było typowe w środowisku harcerskim. "Niewątpliwie już wtedy miał skłonność do radykalizmu - ocenia w rozmowie z Andrzejem Friszke i Andrzejem Paczkowskim uczestnik tamtych spotkań, Sergiusz Kowalski, wtedy student matematyki, potem działacz opozycji. - W szczególności podobała mu się taka idea: działamy sami, działamy nie po to, żeby wpływać na władzę - taka samodzielna, samorządna działalność obywatelska".

Działalność Czarnej Jedynki została zawieszona przez władze po rozbiciu przez SB jednego ze spotkań. Doszło do aresztowań, wśród zatrzymanych znalazł się m.in. Bronisław Komorowski. "Macierewicza wypuszczono wcześniej, a ponieważ zawsze był odpowiedzialny, po wyjściu obdzwonił rodziców wszystkich tych dzieciaków, które jeszcze siedziały" - wspominał po latach dzisiejszy prezydent elekt. Choć od lat nie utrzymują kontaktów i nie rozmawiają ze sobą, warto przypomnieć, że Komorowski tak oto powiedział o Macierewiczu: "Miał niesamowite pomysły, był moim guru. Nie wyprę się tego".

Na początku lat 70. Antoni Macierewicz pracował w Pracowni Dziejów Ameryki Łacińskiej PAN u prof. Tadeusza Łepkowskiego. Zapewne ten fakt był źródłem powtarzanej przez lata plotki, jakoby w tym czasie był lewicowcem zafascynowanym Che Guevarą i partyzantką wiejską. "Nigdy nie byłem lewicowcem w sensie jakichkolwiek związków z nurtami wyrastającymi z marksizmu - tłumaczy Macierewicz. - Znam prace Guevary, Mirigheli i Debraya dotyczące walki zbrojnej i partyzantki, ponieważ zajmowałem się tym naukowo".

Macierewicz w ogóle często podkreśla, że jego poglądy, choć ewoluowały, od końca lat 60. niewiele się zmieniły.

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Jacek Kuroń w "Gwiezdnym czasie" (opublikowanym na początku lat 90.) pisał: "Antek i Piotr (Naimski) pojawili się w moim życiu gdzieś koło 1975 r., i to od razu z ostrą krytyką tego, co robię ja i moi przyjaciele. To, co mówili, było mądre. Zarzucali nam elitaryzm, zamykanie się we własnym kręgu i miało to pewne uzasadnienie".

Macierewicz, instruktor harcerski, często robił Kuroniowi wyrzuty z powodu jego działalności w grupach walterowskich w początku lat 50., oceniając je jako niszczenie idei skautingu poprzez narzucanie sowiecko-stalinowskiego modelu wychowawczego. Ten spór był jednak głębszy. Kuroń: "Właśnie stosunek do ludzi takich jak ja, którzy uczestniczyli w stalinizmie, stanowił to, co wspólne dla postawy tej grupy. Przeświadczenie, że ci, którzy maczali w tym palce, są obcy polskości, nie rozumieją narodu ani jego kultury, wiąże się z przeświadczeniem, że podstawą oporu antytotalitarnego Polaków jest tradycja narodowa zakorzeniona w katolicyzmie".

Ten podział nie był jednak taki oczywisty. Początkiem KOR były organizowane przez Naimskiego i Macierewicza (w oparciu o harcerzy i instruktorów) oraz Henryka Wujca (w oparciu o środowisko warszawskiego KIK) wyjazdy do rodzin aresztowanych robotników z Radomia i Ursusa w 1976 r. To także Macierewicz był pomysłodawcą samego powołania Komitetu, mającego dać parasol ochronny jeżdżącym z pomocą. I choć już wtedy różnice środowisk tworzących KOR były dostrzegalne, to przecież pomysł wydania pisma "Głos", mającego być intelektualną wizytówką KOR, był wspólnym pomysłem Macierewicza i Michnika. Zofia Romaszewska w rozmowie z Friszkem i Paczkowskim wspomina: "W sierpniu 1977 r. odbyło się spotkanie KOR w Kamienicy Królewskiej koło Kartuz. Adam Michnik niesłychanie się wtedy kochał z Macierewiczem. Prowadzali się wtedy razem bez przerwy, zamierzali stworzyć pismo »Głos«. Adaś z Antkiem niesłychanie forsowali, żeby rozwiązać interes (KOR) i założyć nowy, lepszy, w którym oni będą ważniejsi".

Pierwszy numer "Głosu" ukazał się jesienią 1977 r. w stu egzemplarzach, odbitych na powielaczu spirytusowym przez Macierewicza i Naimskiego. Podczas prac nad numerem doszło do ostrego konfliktu pomiędzy Michnikiem i Macierewiczem o tekst tego pierwszego, "Potrzeba reform", postulującego potrzebę porozumienia się opozycji z liberałami z PZPR, który Macierewicz odrzucił. W rezultacie Michnik odszedł z redakcji i "Głos", zamiast być pismem całego ruchu, stał się "organem" jego prawego skrzydła (lewica korowska skupiała się wokół "Biuletynu Informacyjnego").

Jan Lityński po latach w rozmowie z Friszkem i Paczkowskim bagatelizuje meritum sporu Macierewicz-Michnik, choć przyznaje, że zaważył on na dalszych losach dwóch liderów opozycji, a jego echa pojawiły się po wielu latach w tle sporów politycznych lat 90. "Kłótnia poszła o pojedyncze sformułowania, a nie o całość artykułu i w pewnym momencie ze zdziwieniem stwierdziłem, że Antek odbiera to jako atak na siebie, choć nikt go przecież nie atakował. Do dziś trudno mi wytłumaczyć, jakie - poza psychologicznymi - były powody, dla których to rozejście okazało się tak głębokie".

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Jarosław Kaczyński, który dołączył do grupy pisma "Głos" w 1979 r., zapamiętał wrażenie, które zadziwiająco przypomina opinie o środowisku Kuronia wyrażane przez Macierewicza: "Antoni sprawiał wrażenie człowieka o wyraźnie wodzowskim zacięciu - mówił w wywiadzie rzece udzielonym Piotrowi Zarembie i Michałowi Karnowskiemu. - Dość szybko zorientowałem się, że jest to środowisko hermetyczne, tworzy krąg wtajemniczonych przyjaciół z młodości i niespecjalnie chce współpracować z osobami z zewnątrz".

Osobie spoza tego kręgu wewnętrzne spory na temat tego, kto był dobrym, a kto złym instruktorem harcerskim, musiały wydawać się egzotyczne, być może nawet zabawne. Ale już opinie na temat Macierewicza głoszone przez osoby związane z opozycją spoza środowiska "Głosu", jakoby był "bałaganiarzem, gadułą, człowiekiem, któremu nic się nie udaje i który wszystko rozwali", były po prostu niesprawiedliwe. Choć z drugiej strony Macierewicz miał skłonność do prezentyzmu historycznego, obejmującego także jego własną biografię. Kaczyński: "Twierdzenie, że wychował się niemal w podziemiu kościołów, jest oczywistą nieprawdą".

Kolejny szczegół: Ludwik Dorn przypomina epizod, kiedy Macierewicz pod pseudonimem napisał opublikowaną w konkurencyjnym do "Głosu" "Aneksie" polemikę z głośną książką Adama Michnika "Kościół, lewica, dialog", w której zarzucił niedawnemu sojusznikowi... "klejenie się do Kościoła", uważając, że polska inteligencja powinna kształtować się jako samodzielny podmiot polityczny.

Co ciekawe, Macierewicz pozostał w KOR i nie zdecydował się na przyłączenie choćby do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, gdzie określenia naród i niepodległość nie wywoływały takiego oporu, jak w środowisku "lewicy korowskiej". Sam twierdzi, że powodem był sprzeciw wobec dzielenia słabych struktur opozycyjnych, a także obawa przed prowokacją SB. Jacek Kuroń: "Nie szło się z Antkiem dogadać, bo podejrzenia przesłaniały mu jasność widzenia. Wszędzie dostrzegał frakcje i spiskujące koterie. Oczywiście przeciw niemu". "Spory wybuchały o głupstwa - wspominał inny członek KOR i redaktor "Biuletynu Informacyjnego" Seweryn Blumsztajn, w wywiadzie dla "TP" przy okazji 25. rocznicy utworzenia Komitetu. - Mieliśmy wrażenie, że Antkowi często chodzi o wpływy, o znaczenie, ale nie mogliśmy się też pogodzić z tym, jak nam mówił, że inną polskość reprezentujemy".

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Porażenie

Po Sierpniu 1980 środowisko "Głosu" znalazło się w strukturach związkowych regionu Mazowsze. Macierewicz, pozostając redaktorem naczelnym pisma, zaangażował się w tworzenie ośrodka eksperckiego w regionie, najpierw na strychu kamienicy przy ul. Bednarskiej, potem w kilkupokojowym mieszkaniu w Alejach Jerozolimskich. Strukturę tę nazwano Ośrodkiem Badań Społecznych. Z OBS związanych było ok. 10 osób, obok Macierewicza między innymi Ludwik Dorn, i po pewnym czasie Jarosław Kaczyński.

Stan wojenny zastał go w Gdańsku, na obradach Komisji Krajowej (był jednym z doradców związku, jego kandydaturę przeforsował Tadeusz Mazowiecki). Wraz z Dornem, Bohdanem Ofierskim i Marcinem Gugulskim ukrywali się w mieszkaniu rodziny tego ostatniego. Macierewicza zatrzymano w czasie próby przedostania się do stoczni. Trafił do więzienia w Iławie, potem Kielcach, Rzeszowie i Łupkowie. Przebywający wraz z nim w Łupkowie Bogusław Szybalski w rozmowie z Dariuszem Wilczakiem wspomina: "Antek poszedł do szpitala. I przyszła informacja, że z tego szpitala uciekł. Wyszedł któregoś dnia niezatrzymywany i już nie wrócił. A mieliśmy razem iść przez góry. Niewielu miałem takich kumpli, więc trochę byłem zły, że beze mnie dał nogę. Trudno. Pomyślałem: miał facet okazję, to z niej skorzystał. W porządku".

Było lato 1982 r.

Macierewicz ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem do amnestii w 1984 r.

W zrealizowanym w roku 1994 filmie "Nocna zmiana" jest taka scena: Antoni Macierewicz w gabinecie Lecha Wałęsy. Z wymuszoną uprzejmością słucha słów prezydenta, nabija fajkę. Macierewicz przez lata stał po stronie Wałęsy we wszystkich konfliktach wewnątrzzwiązkowych, a w 1991 r. był jednym z członków Komitetu Doradczego Prezydenta. Wałęsa: "Proszę pana, bardzo szeroka uchwała, bardzo nieprecyzyjne wykonanie może być wielkim nieszczęściem dla Polski. Ja ostrzegam pana i proszę o wielkie zastanowienie".

Macierewicz: "Gwarantuję panu, panie prezydencie, że wszystko, co zostanie ujawnione, będzie absolutnie zgodne z prawdą".

Na pożegnanie Wałęsa mówi nerwowo: "to pan odważny jesteś". Jest 29 maja 1992 r. Scena w filmie trwa ledwie kilka minut, spotkanie naprawdę trwało ponad godzinę. W tym momencie losy rządu Jana Olszewskiego, w którym Antoni Macierewicz jest ministrem spraw wewnętrznych, są już przesądzone.

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

4 czerwca 1989 r. Antoni Macierewicz nie poszedł na wybory. Nie przyjął propozycji, by wziąć udział w obradach Okrągłego Stołu. Coraz częściej w jego analizach sytuacji pojawiają się wątki wszechogarniającej agentury, coraz częściej opisuje rzeczywistość podkreślając znaczenie tajnej policji. Jego podejrzliwość wobec dawnych kolegów z opozycji, z kręgów dawnej lewicy korowskiej, zaczyna stawać się obsesyjna. Nasili się to po tym, kiedy pod koniec 1991 r. zostanie szefem MSW i zacznie bliżej poznawać skalę komunistycznego aparatu represji i jego wielopiętrową skomplikowaną strukturę. A także skalę spustoszeń, które spowodowała akcja niszczenia akt, trwająca także w pierwszych miesiącach funkcjonowania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Dla Macierewicza ta wiedza okaże się "porażająca".

Choć przejmując MSW miał własny projekt uchwały lustracyjnej, a w resorcie od lutego 1992 r. działał złożony z kilkunastu młodych ludzi ściągniętych spoza ministerstwa Wydział Studiów przeglądający archiwa, przyjęta przez Sejm 28 maja 1992 r., zgłoszona przez Janusza Korwina-Mikkego uchwała zaskoczyła go. To bodaj jedyny moment, kiedy Macierewicz mówi o strachu. W rozmowie z Piotrem Semką i Jackiem Kurskim, przeprowadzonej na gorąco, po upadku rządu Olszewskiego, opowiada o swoich rozterkach: "To była decyzja o losach Polski. Miałem pełną świadomość siły strony przeciwnej i stopnia ryzyka. Cała odpowiedzialność spada na jedną, jedyną osobę. Przez te kilka dni odczuwałem tę odpowiedzialność bardzo intensywnie".

Ale najgorsze w tej sprawie było co innego. Nie to, że Jacek Kuroń powie o nim do kamery "były przyjaciel", nie to, że Mieczysław Wachowski w rozmowie w cztery oczy zagrozi mu, iż jeśli nazwisko prezydenta znajdzie się na liście, to "Chmielnicki to przy mnie betka". Na przekazanej prezydentowi, marszałkom Sejmu i Senatu, Prezesowi Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego drugiej liście oprócz nazwiska prezydenta znalazło się nazwisko Wiesława Chrzanowskiego, prezesa Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, którego Macierewicz był współtwórcą i wiceprzewodniczącym, człowieka o pięknej biografii i niezłomnych od lat poglądach. "To było dla mnie jedną z większych tragedii" - powie Macierewicz kilka miesięcy później. Teraz jedzie na lotnisko powitać Chrzanowskiego, który wraca właśnie z podróży zagranicznej. Jest bardzo zdenerwowany. Informuje go o fakcie ujawnienia zapisu TW przy jego nazwisku, potem jadą do domu Chrzanowskiego. Odbywają półtoragodzinną rozmowę, która jednak niczego nie zmienia. "On cały czas wtedy podkreślał, że musi mnie »wykazać«, bo są na mnie papiery" - opowiadał Chrzanowski Ewie Milewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Osiem lat później Sąd Lustracyjny ostatecznie oczyści lidera ZChN z zarzutu współpracy z bezpieką, a on sam opowie publicznie o dramatycznym śledztwie, które przeszedł w 1946 r., i okolicznościach sprawy.

Antoni Macierewicz do dziś uważa, że umieszczając nazwisko Chrzanowskiego na liście, miał rację.

Charakter katolicko-narodowy

Przez kolejne lata Macierewicz znajduje się w centrum prawicowych sporów, stając się z czasem ich prawdziwym weteranem. Lista sojuszy, które zawierał, jest długa, podobnie jak lista środowisk, z którymi się skłócił. Po usunięciu go z ZChN wraz z dwoma popierającymi go posłami tej partii tworzy Ruch Chrześcijańsko-Narodowy Akcja Polska, który wkrótce przyłącza się do Ruchu dla Rzeczpospolitej Jana Olszewskiego, by po roku z niego wystąpić. Potem wraz z Olszewskim znajduje się w Ruchu Odbudowy Polski, by opuścić go po konflikcie wokół list wyborczych. W 2001 r. znajduje się w Lidze Polskich Rodzin, której politycznym konstruktorem jest o. Tadeusz Rydzyk (od tego momentu datują się jego bliższe związki z mediami redemptorysty). Jako kandydat LPR startuje w wyborach na prezydenta Warszawy: głosuje na niego 5849 wyborców, odchodzi z LPR po konflikcie z Romanem Giertychem. Następnie tworzy Ruch Patriotyczny, zostaje posłem z listy PiS. W maju 2010 r. Ruch Patriotyczny przystępuje do PiS.

Przeciwnicy utrzymują, że w każdym z tych przypadków chodziło o próbę przejęcia przez Macierewicza władzy w kolejnych ugrupowaniach. On sam podkreśla, że jego intencją było nadanie partiom, w których się znalazł, charakteru katolicko-narodowego.

To Jarosławowi Kaczyńskiemu, poznanemu w redakcji podziemnego "Głosu", zawdzięcza powrót do wielkiej polityki. W 2006 r. zostaje wiceministrem obrony narodowej w rządzie lidera PiS, potem szefem nowo utworzonej Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jako przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej przygotowuje Raport o Działalności WSI, którego publikacja wywołuje burzę podobną do tamtej z czerwca 1991 r. Od czasu jego publikacji Antoni Macierewicz często bywa w sądzie w sprawach wytoczonych mu przez osoby wymienione w dokumencie. Jak dotąd wygrywa kolejne procesy - poniekąd w jego imieniu przepraszało natomiast kilka osób Ministerstwo Obrony Narodowej.

Antoni Macierewicz jest zdania, że polityk musi być gotów do pełnej jawności swojego życiorysu, przeszłości i przodków. Sam deklaruje: "Nigdy nie nosiłem nazwiska Izaak Singer. Z tego, co wiem, nie nosił takiego nazwiska także nikt ze strony mojej rodziny, czy to od strony ojca, czy to matki, więc nikt z Macierewiczów, Nowakowskich, Grabowskich, Niementowskich czy też Strączyńskich. Za ostatnie 300 lat gwarantuję". Zapewnia również, że nigdy nie był masonem. I tak dalej...

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Nie wzbogacił się na polityce. Od lat mieszka wraz z żoną Hanną (historyk, pracownik Instytutu Badań Literackich) w 55-metrowym mieszkaniu na warszawskich Bielanach. W oświadczeniu majątkowym za 2009 r. wymienia: 216,06 zł i 412,04 euro środków pieniężnych zgromadzonych na koncie, działkę o powierzchni 3 arów z domem drewnianym wartości 80-100 tys. złotych (spadek żony), udziały w spółce Dziedzictwo Polskie (wydającej "Głos") wartości ok. 20 tys. zł i samochód daewoo espero z 1998 r. Jako zawodowy poseł zarobił 119 309 zł i 2 221 zł diet, jego dochody w MON wyniosły 3 915 zł. Nie odzyskał przedwojennego domu rodziny Macierewiczów na Saskiej Kępie. Aby pomóc dorosłej córce (jest biochemikiem) kupić mieszkanie, wraz z pięcioma innymi osobami jest współkredytobiorcą kredytu w wysokości 70 tys. zł.

Parafianie kościoła świętych Rafała i Alberta w Warszawie znają go jako miłego, uśmiechniętego człowieka. Na spotkaniach w salkach katechetycznych wypada znacznie lepiej niż w telewizji: jest naturalny i komunikatywny.

Wypowiedzi Antoniego Macierewicza przysparzają kłopotów jego politycznym stronnikom. Zirytowany pytaniami Konrada Piaseckiego w czasie wywiadu w RMF FM zarzucił mu, że ten pracuje dla agentury (Piasecki przerwał rozmowę, nazajutrz na antenie RMF przepraszał go za to zajście klubowy kolega Macierewicza, Zbigniew Girzyński). W telewizji Trwam, komentując list byłych polskich ministrów spraw zagranicznych w sprawie odwołania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego udziału w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego, powiedział: "większość z nich była w przeszłości agentami sowieckich służb specjalnych" (przeprosił za tę wypowiedź, tłumacząc, że użył "niewłaściwego skrótu myślowego").

Ludwik Dorn, znajomy z czasów Czarnej Jedynki, uważa dziś, że Antoni Macierewicz "jest mocno immunizowany na rzeczywistość".

Jarosław Kaczyński w rozmowie z Teresą Torańską w połowie lat 90. mówił: "To jest człowiek niewątpliwie zręczny, wykształcony, sprawny intelektualnie i generalnie rzecz biorąc wyrobiony politycznie, u którego w pewnym momencie kariery życiowej coś się zacięło, nastąpił jakiś odjazd. On w 1981 r. zaczął żeglować w tę stronę, gdzie w końcu wylądował".

Jadwiga Staniszkis, której analizy metapolityczne bywają zbieżne z poglądami Macierewicza, broni go. "To jest człowiek inteligentny, który stawia czoła ekstremalnym sytuacjom, którego popychają w kierunku radykalnych sformułowań. Tę katastrofę powinno się wyjaśnić wszystkimi kanałami".

Sam Macierewicz mówi o sobie: "Decydując się na działalność polityczną miałem pełną świadomość, że będę zwalczany na wszelkie sposoby. Mam nadzieję, że jako Polak i katolik nie muszę się swojej działalności wstydzić".

Korzystałem z książek: Andrzej Friszke, Andrzej Paczkowski "Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników" (Znak 2008); Andrzej Friszke "Anatomia buntu" (Znak 2010); Jacek Kuroń "Gwiezdny czas" (Aneks 1991); Amelia Łukasiak, Agnieszka Rybak "Ludwik Dorn: Rozrachunki i wyzwania" (Prószyński i S-ka 2009); Michał Karnowski i Piotr Zaremba "O dwóch takich. Alfabet braci Kaczyńskich" (Wyd. M. 2006); Jacek Kurski, Piotr Semka "Lewy czerwcowy" (Editions Spotkania 1993); Teresa Torańska: "My" (Most 1994); Antoni Dudek "Pierwsze lata III Rzeczypospolitej" (Arcana 2002) oraz licznych wywiadów i tekstów prasowych.

Czytaj list Wojciecha Onyszkiewicza o jego zeznaniach >>

Czytaj odpowiedź Andrzeja Friszke na list Wojciecha Onyszkiewicza >>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2010