Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To obietnica niesłychana – idąca dalej niż ta, którą żył starzec Symeon, a mianowicie, że „nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego” (Łk 2, 29). Symeon miał więc – zgodnie z obietnicą – „zobaczyć śmierć”, ale – po wcześniejszym ujrzeniu Mesjasza – mógł na nią patrzeć bez lęku.
Nam Jezus obiecuje więcej: „nie ujrzycie śmierci!”.
W pierwszej chwili reagujemy zapewne niezrozumieniem – jak Jego ówcześni słuchacze: „Abraham umarł”, „i Prorocy”. To, co spotkało ich – czeka każdego i każdą z nas: każdy zobaczy śmierć. Każdy musi spojrzeć jej w oczy. To prawo nie dopuszcza wyjątków.
A jednak. Obietnica jest prawdziwa. Potwierdza ją wydarzenie zapisane przez św. Łukasza w Dziejach Apostolskich. Męczeństwo Szczepana. Umierający Szczepan nie „widzi” (pada tu to samo greckie słowo, co w przytoczonym na wstępie zdaniu Jezusa: theoréo) śmierci. Nie widzi otaczających go wykrzywionych nienawiścią twarzy. Nie widzi podniesionych, wygrażających mu pięści. Nie widzi nadlatujących w jego stronę kamieni.
Co widzi?
Sam o tym mówi: „Widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7, 56).
Właśnie tak. Nie widzi śmierci. Widzi Jezusa, który otwarł mu niebo, i stoi przed Ojcem jako pełen wiernej miłości Orędownik.
Przypomina mi się wielki obraz Caravaggia – jeden z trzech składających się na cykl św. Mateusza, zachowany do dziś w rzymskim kościele św. Ludwika; męczeństwo św. Mateusza. Apostoł ginie od miecza, którym za moment przebije go półnagi zabójca. Mateusz wyciąga rękę w górę. Ktoś mógłby pomyśleć, że chce się bronić albo zasłonić przed ciosem...
Nic takiego. On wyciąga rękę po palmę zwycięstwa, podawaną mu z nieba przez nadlatującego w jego stronę anioła. Twarz Apostoła skąpana jest w świetle (to oczywiste u Caravaggia). Mateusz „nie widzi” morderców. Nie widzi miecza. Nie widzi śmierci. Widzi zwycięstwo.
Komu z nas nie marzy się taki wzrok? Kto z nas nie pragnie takiej Paschy? Kto z nas pozostanie obojętny wobec takiej obietnicy Jezusa? Zapewne nikt.
Tym bardziej nie przeoczmy bramy do owej obietnicy wskazanej nam przez Pana: „Jeśli kto zachowa moje Słowo...”.
Ostateczna i jedyna Pascha w naszym życiu zależy najwyraźniej od tego, co zadane nam jest i dostępne na co dzień – od relacji do Słowa Pana.
Chodzi nie tylko o to, by Je czytać; chodzi raczej o to, by je wypełniać. Ów szczególny wzrok wiary – paschalny wzrok – rodzi się w nas w codziennej relacji ze Słowem. Taka jest obietnica Jezusa.
A wszyscy odpowiedzieli: Amen. Alleluja! ©