Obecność przywracana

W PRL najpierw prześladowani, potem skazani na zapomnienie. W pierwszych latach III RP pozostawali w cieniu. Dziś „Żołnierze Wyklęci” – uczestnicy konspiracji po 1945 r. – odnajdują swe miejsce w polskiej pamięci zbiorowej.

27.02.2012

Czyta się kilka minut

Gdy 65 lat temu, w lutym 1947 r., otoczony przez komunistów Józef Kuraś „Ogień” oddawał samobójczy strzał, nie mógł przypuszczać, że jego przeciwnicy będą rządzić Polską przez kilkadziesiąt lat. Władze PRL nie poprzestały na fizycznej likwidacji takich jak on, na ich uwięzieniu czy sprowadzeniu do roli obywateli drugiej kategorii, którym trudniej było np. znaleźć pracę.

Także propaganda, w której powojenne podziemie przedstawiano w najgorszy możliwy sposób, działała do 1989 r. Taki obraz kreowały niezliczone publikacje i filmy. O ile traktowanie podziemia wojennego ulegało ewolucji – cenzura łagodniała, wiedzę o AK dopuszczano do społecznej świadomości – o tyle podziemie powojenne liczyć na to nie mogło.

Przełom 1989, przełom 1999

Zawłaszczanie przez władze PRL pamięci o wydarzeniach po 1945 r. nie okazało się jednak tak skuteczne, jak mogło się wydawać. Pamięć o powojennej konspiracji trwała w rodzinach, a także na terenach, gdzie ruch partyzancki po 1945 r. był szczególnie aktywny. Po cichu pielęgnowano tę pamięć, usiłowano też dokumentować historię – o żadnych legalnych publikacjach, w których powojenni partyzanci nie byliby przedstawiani jako bandyci, nie mogło być mowy. Sytuacja zmieniła się nieco wraz z powstaniem „drugiego obiegu” wydawniczego i podczas karnawału Solidarności; zaczęły ukazywać się pierwsze broszury i próby poważniejszych opracowań. Z tego okresu pochodzą np. prace dotyczące Kurasia („Śmierć »Ognia«” Anny Bojarskiej, „Zginął za Polskę bez komunistów” Artura Dmochowskiego).

Jednak przełom mógł nastąpić dopiero po 1989 r. Wtedy podjęto badania historyczne; wtedy też możliwe stało się dokumentowanie wspomnień żyjących jeszcze uczestników walk po 1945 r. – choć początkowo zajmowali się tym często lokalni historycy-hobbyści, czasem motywowani dziejami własnych rodzin. Dopiero wtedy możliwe stały się też rzetelne dyskusje o tym rozdziale polskiej historii.

Duże zasługi w likwidowaniu „białych plam” położyli tacy badacze, jak Krystyna Kersten, Andrzej Paczkowski czy Tomasz Strzembosz; np. ten ostatni udokumentował (zaczął jeszcze w latach 80.) historię zupełnie nieobecną w świadomości zbiorowej – antysowiecką partyzantkę na Czerwonym Bagnie w Augustowskiem w latach 1939-41, której skala niewiele ustępowała legendarnej (i powszechnie znanej) antyniemieckiej partyzantce mjr. „Hubala”.

Badania utrudniał jednak ograniczony dostęp do kluczowych tu archiwów dawnej bezpieki, które w latach 90. przejął Urząd Ochrony Państwa. Dopiero powstanie Instytutu Pamięci Narodowej w 1999 r. umożliwiło postęp prac badawczych.

Odkrywanie zapomnianych

Wracając do początku lat 90.: wydaje się, że jako pierwsi w sferze publicznej głośno podnieśli tematykę powojennego podziemia działacze prawicowej Ligi Republikańskiej. Zorganizowaną na Uniwersytecie Warszawskim w 1993 r. wystawę zatytułowali „Żołnierze Wyklęci”. Wywołała ona spory rezonans, była prezentowana w wielu miastach. To właśnie jej nazwa zrobiła z czasem karierę, stając się określeniem członków powojennej konspiracji. Owocem rozbudzonego zainteresowania był też album, również zatytułowany „Żołnierze Wyklęci”, który ukazał się w 1999 r. (trzy lata później miał drugie, znacznie poszerzone wydanie).

Z czasem także zawodowi historycy zaczęli zajmować się dziejami powojennego podziemia. Prócz tego wiele inicjatyw rodziło się na gruncie lokalnym: miały wprawdzie charakter bardziej upamiętniający, choć dla społecznej świadomości miało to być może większe znaczenie niż prace naukowe. Duże zasługi na tym polu oddało wielu lokalnych dziennikarzy, jak Krzysztof Strauchmann, zbierający na Podhalu relacje dawnych żołnierzy „Ognia”.

Pamięć o „Żołnierzach Wyklętych” podtrzymywały też związki weteranów, na czele ze Światowym Związkiem Żołnierzy AK, Związkiem Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego czy Zrzeszeniem WiN. Z ich inicjatywy odsłaniano pamiątkowe tablice; umieszczano je w kościołach (np. w Gdańsku) lub więzieniach – w Krakowie na ul. Montelupich, na warszawskim Mokotowie, we Wronkach, w Kielcach. W środowisku związanym ze Zrzeszeniem WiN w Krakowie zrodziła się inicjatywa wydawania „Zeszytów Historycznych WiN-u”, które stały się poważnym czasopismem naukowym (do dziś wyszły 34 numery).

Nadrabianie zaległości

Powołanie IPN otworzyło nowy rozdział w dokumentowaniu i przywracaniu pamięci o powojennym podziemiu: przejęcie archiwów UB/SB i ich udostępnienie pozwoliło na zintensyfikowanie badań, a zainteresowanie tym rozdziałem historii Polski stało się jednym z priorytetów Instytutu – co miało także uzasadnienie demograficzne: ci świadkowie odchodzą najszybciej. Z tego kręgu wywodzą się tak uznani badacze podziemia jak Rafał Wnuk, Sławomir Poleszak, Maciej Korkuć, Kazimierz Krajewski czy Tomasz Łabuszewski.

IPN postawił też na działania popularyzujące. Efektem są liczne teki edukacyjne, programy kierowane dla szkół czy dodatki prasowe. W działania te wpisują się też wydawnictwa, np. zbiór filmów dokumentalnych „Z Archiwum IPN” czy pomnikowe dzieło „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956” z 2007 r., pod redakcją Rafała Wnuka.

Orędownikiem upamiętnienia „Żołnierzy Wyklętych” był Janusz Kurtyka. Prezes IPN, a wcześniej dyrektor jego krakowskiego oddziału, był już przedtem redaktorem naczelnym „Zeszytów Historycznych WiN-u” i jednym z inicjatorów wydania słownika biograficznego, dotyczącego oporu społecznego w Polsce w latach 1944-56.

Podobne idee przyświecają Fundacji „Pamiętamy”, kierowanej przez adwokata Grzegorza Wąsowskiego, której celem jest „przywrócenie pamięci społecznej o ludziach, którzy w drugiej połowie lat 40. i na początku 50. ubiegłego stulecia podjęli walkę zbrojną z komunistami”, a także pragnienie choćby namiastki „zadośćuczynienia moralnego rodzinom żołnierzy antykomunistycznego podziemia”. Z inicjatywy fundacji powstają pomniki poświęcone oddziałom partyzanckim. W różnych częściach Polski stanęło już ich 20, w tym poświęcony podkomendnym „Ognia” w Zakopanem czy żołnierzom mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” w Lublinie.

Podejmowanych jest też wiele inicjatyw lokalnych: odbywają się rajdy, np. szlakami żołnierzy „Ognia” po Podhalu (dotąd sześć edycji), Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” w Borach Tucholskich czy mjr. Antoniego Żubryda „Zucha” w Bieszczadach.

Rock o „Wyklętych”

Pamięć antykomunistycznego podziemia znajduje odbicie w muzyce. Od lat działa Andrzej Kołakowski, określany niekiedy mianem „barda Żołnierzy Wyklętych”. W 2009 r. zespół De Press wydał płytę „Myśmy Rebelianci”, na której Andrzej Dziubek wykorzystał teksty śpiewane przez partyzantów, wykonując je w nowoczesnej rockowej aranżacji.

Podobnie jest w internecie, gdzie coraz więcej stron upamiętnia powojenną konspirację. Mają różny poziom; wybija się tu witryna podziemiezbrojne.blox.pl, prowadzona przez Grzegorza Makusa; to kopalnia wiedzy.

Powstają także filmy dokumentalne (producent to TVP, częściowo we współpracy z IPN). Ale warto wspomnieć również o produkcjach fabularnych, zrealizowanych w ramach Teatru Telewizji: „Inka 1946” (sztuka Wojciecha Tomczyka z 2006 r.; reżyseria Natalia Koryncka-Gruz), „Słowo honoru” z 2007 r. w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego i „Tajny Współpracownik” Krzysztofa Langa z 2009 r. Powstaje wreszcie film fabularny, opowiadający historię Mieczysława Dziemieszkiewicza, „Roja” – obraz w reżyserii Jerzego Zalewskiego napotyka jednak na spore trudności produkcyjne i finansowe, i nie wiadomo, kiedy zostanie ukończony.

***

W 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski podpisał uchwaloną przez Sejm ustawę o Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który ma być obchodzony coroku 1 marca. W ten sposób ludzie powojennego podziemia – dziś już nieliczni, zwykle wiekowi (ci, którzy wtedy szli „do lasu” w wieku np. 17 lat, dziś mają po 85 lat), zwykle utrzymujący się ze skromnych emerytur – doczekali się oficjalnej integracji w przestrzeni publicznej.

Także dlatego możemy chyba powiedzieć, że Żołnierze Wyklęci nie są już wyklęci. 

MARCIN JUREK jest studentem historii UAM w Poznaniu, zajmuje się dziejami najnowszymi, zwłaszcza powojennym podziemiem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2012