Obchodzenie olbrzyma

V.S. Naipaul, Indie. Autor zapisał stan indyjskich umysłów w przełomowej chwili, gdy w kraju zachodziły polityczno-gospodarcze przemiany. Indie miały przed sobą transformację, z wielu względów podobną do naszej.

21.10.2013

Czyta się kilka minut

Pisząc „Indie. Miliony zbuntowanych”, Naipaul zachował się jak najlepszy indyjski astrolog – ustalił możliwie dokładnie aktualne położenie ukazanych w książce Hindusów, nie pomijał żadnych biograficznych drobiazgów, uznając, że tylko na podstawie precyzyjnej analizy mikroelementów życia można stworzyć wiarygodną i przekonującą przepowiednię. Tylko zrozumienie teraźniejszości pozwoli zobaczyć przyszłość.

Spełnione prognozy

W minionym ćwierćwieczu jeden z najludniejszych krajów świata przeszedł dramatyczne zmiany. Ich jednoczesność i niejednoznaczność, złożoność i wielokierunkowość wydają się przytłaczające, wręcz niemożliwe do objęcia rozumem. Indie współczesne to fenomen – zachwycający i niewyjaśniony. Są wielokulturowe, wielojęzykowe, wielowyznaniowe, bogacące się i biedniejące zarazem, unowocześniają się, ale też umacniają dawne tradycje. Są demokratyczne i kastowe, wolnorynkowe, ale wciąż regulowane przez państwo, zafascynowane Zachodem, a jednak zachowują swą odrębność i dumę.

Naipaul, urodzony w Trynidadzie jako potomek indyjskich emigrantów, zarejestrował rozbudzenie tych procesów na przełomie lat 80. i 90. zeszłego wieku. Jego prognoza – materializująca się teraz na naszych oczach – dostarcza wielu wyjaśnień, zawiera najważniejsze odpowiedzi na pytania o przyczyny i motywy tych zmian, a także o ich początki, które Naipaul śledzi nawet kilkaset lat wstecz. W całej literaturze poświęconej dzisiejszym Indiom nie ma prawdopodobnie tytułu tak powszechnie w świecie znanego (książkę przełożono na ponad 30 języków) ani tak skrupulatnie rysującego tło i realia zmian.

Pokaźny tom nie jest wcale lekturą łatwą, przede wszystkim ze względu na powolne tempo narracji – tempo sprzed globalnego przyspieszenia. Naipaul układa opowieść po kolei, chronologicznie. Nie ucieka się do literackiego montażu, nie przebiega też od detali do wyjaśnień ogólnych, które uznaje za niewystarczające i nieprawdziwe. Sam nazwał książkę panoramą – powstała na podstawie wielokrotnych powrotów do kraju przodków.

Po raz pierwszy Naipaul trafił tam w 1962 r., wcześniej Indie jawiły mu się wyłącznie jako przestrzeń legend i mitów. Była to podróż długa, odbywana koleją i statkami, decydująca dla jego tożsamości. Właśnie twarde stąpanie po indyjskich drogach i ścieżkach jest dla Naipaula najbardziej charakterystyczne. Skupił się na zapisie rzeczywistości, ustalaniu faktów, próbie zatrzymania pojedynczych elementów indyjskiego kosmosu. Równie konkretnie potraktował sferę wierzeń; wprowadza ją do książki z reporterską trzeźwością jako fakt społeczny. Religia przenika wszystkie aspekty rzeczywistości, a więc wpływa na codzienne decyzje, wybory polityczne, organizację życia. Autor nie stara się zgłębić legendarnej indyjskiej duchowości, bo jego bohaterowie, współnarratorzy tomu, sami prezentują ją jako sferę nieodgadnioną. Na co dzień bogowie są z nimi przede wszystkim w sprawach przyziemnych i bardzo pragmatycznych. Brytyjski pisarz nie poddaje się mirażom ani nie tworzy własnych. W jego książce Indie są tym, co jedzą, uważają i robią ich pojedynczy mieszkańcy. Przestrzenią, w której to, co ktoś ma na talerzu, skąd bierze wodę do picia, ile zarabia, w jakiej dzielnicy i pokoju mieszka, co widzi za oknem, w co wierzy, kogo poślubia i na kogo głosuje, stanowi jedyną dostępną pewność. Wielokrotnie pojawiają się trudności: czy tłumacz dobrze przełożył wypowiedź rozmówcy, czy odpowiedź jest szczera, ile zostało przemilczane? Autor musi zaufać bohaterom – wprowadzają go w sfery najbardziej prywatne, tłumaczą dawno podjęte decyzje, źródła rodzinnych konfliktów. Nie ma innej drogi do wnętrza Indii.

Indyjska kula

Podróżniczy epos Naipaula – bo wielogłosowość tej książki, mnogość bohaterów, epizodów i życiorysów, a także postaci drugo- i trzecioplanowych przywodzi na myśl „Mahabharatę”, świętą księgę Hidusów – prowadzi przez Indie wbrew ruchowi wskazówek zegara oraz wbrew kierunkowi najpopularniejszych tras turystycznych. Autor dociera do Bombaju (teraz Mumbaju) i stamtąd przenosi się w dół subkontynentu, do drawidyjskich korzeni południowej części kraju. Odwiedza Madras (dziś Ćennaj), Kalkutę, Delhi, Lakhnau, Amritsar, Kaszmir. Ukazuje pęczniejące miasta, ale też bardziej peryferyjne światy i zjawiska, które też uczestniczą we współczesnym boomie. Zdecydował się na jedyny obraz Indii, jaki wydał mu się możliwy i uczciwy. Jak dobrać się do olbrzyma, jeśli nie obchodząc go wokół i przystając co krok, by sprawdzić, z czego się składa? Każda inna metoda – zdaje się przekonywać Naipaul – byłaby niepełna czy wręcz fałszywa.

Robi więc tak: porusza się pomiędzy miejscami i ludźmi, przy każdym rozwiązując wór nowych treści. Każdy bohater jest tu przedstawiony z osobna, a za jego plecami rozwija się mapa związków rodzinnych, sąsiedzkich, zawodowych czy politycznych oraz biegnąca w przeszłość linia faktów. Z jednej biografii, z jednego mieszkania Naipaul przechodzi wprost do kolejnego, bo są ze sobą splecione. Podąża za nicią, docierając do północnego Kaszmiru i historycznej cezury 1947 r. – podziału kolonii brytyjskiej na Indie oraz Pakistan Wschodni i Zachodni. Ten moment nie stanowi jednak finału, Naipaul zaczyna i kończy książkę równie niepozornie, w równie nieokreślony sposób. Nie ma tu punktu kulminacyjnego ani osi. Za taką można uznać wyłącznie rok 1962, do którego autor wielokrotnie powraca, mając zresztą świadomość, że to tylko jego własny „indyjski początek”.

„Indie. Miliony zbuntowanych” przypominają kulę – nie ma znaczenia, w jakim momencie i z której strony zacznie się próba rozpoznania Indii. Wszystkie są równie dobre, żadna i tak nie doprowadzi do ostatecznego wyjaśnienia. Indyjski świat nie pozwoli się objąć i nawet dla Naipaula, który przemierzył go wszerz i wzdłuż, pozostał niepoznany. Autorowi nie udało się na przykład zbliżyć do losów kobiet, prawdopodobnie ze względu na barierę płci, kultury i języka. Znalazł jednak ciekawy sposób, by opisać zmiany, jakie pod koniec lat 80. stały się udziałem Hindusek – przedstawił historię powstania i rozwoju prasy kobiecej, która do dziś kształtuje tam nowe modele kobiecości.

Gang w sari

Ciekawym, współczesnym dopiskiem do tego wątku jest wydana u nas właśnie przez Wielką Literę książka „Gang różowego sari” Amandy Fontanelli-Khan o rozwijającym się teraz w całych Indiach ruchu samoobrony kobiet. Autorka, podobnie jak Naipaul, oddała głos bohaterkom, a w ich opowieściach odsłania szczegółowo powiązania między lokalną polityką i ekonomią, przemocą i biedą. To zresztą nie jedyny, za to szczególnie wyrazisty, przykład społecznej emancypacji tam, gdzie rzadko docierają autorzy anglojęzyczni – w indyjskich wsiach i małych miasteczkach.

Naipaul zapisał stan indyjskich umysłów w przełomowej chwili – książka ukazała się po raz pierwszy w 1990 r., akurat gdy zachodziły decydujące polityczno-gospodarcze przemiany. Indie miały przed sobą transformację, z wielu względów podobną do naszej, środkowoeuropejskiej – kończyły się rządy jednej partii, zaczynał wolny rynek. Ćwierć wieku od rozpoczęcia cywilizacyjnego przełomu w Polsce mamy tendencje do przedstawiania go jako jednolitego procesu. Szkoda, że nie było u nas kronikarza, który – jak Naipaul – zarejestrowałby wielogłos, zachowując prawdę o tym, z jak różnych powodów parliśmy do zmian.

***

Naipaul wskazał dwa najistotniejsze zjawiska, które nadal stanowią napęd indyjskiego boomu. Po pierwsze, wszyscy jego bohaterowie znajdują się już w ruchu – albo dosłownie przenosząc swoje życia i domy, albo zmieniając położenie w strukturze społecznej. Ruch ogarnia nawet tych, którzy upierają się, by trwać w miejscu. Po drugie, dostrzegł w swych rozmówcach gniew – sprzeciw wobec letargu, pokojowej, niekonfrontacyjnej i równocześnie paraliżującej atmosfery, która trzymała Indie jeszcze pół wieku po śmierci Mahatmy Gandhiego. Naipaul wyczuł jej kres.

W jego książce dochodzi do głosu drapieżność i waleczność milionów ludzi, zdeterminowanych, by popchnąć swoje opowieści naprzód. Aż chciałoby się prosić 81-letniego dziś noblistę, by podjął wysiłek raz jeszcze i wracając do ludzi napotkanych w 1962 i 1988 r., dopisał współczesny rozdział indyjskiej sagi.


V.S. Naipaul, Indie. Miliony zbuntowanych przeł. Maryna Ochab, Agnieszka Nowakowska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicystka, reportażystka i pisarka. Za debiut książkowy „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii” (2011) otrzymała w 2012 r. nagrodę Bursztynowego Motyla im. Arkadego Fiedlera. Jej książka była też nominowana do Nagrody Nike, Nagrody Literackiej Angelus oraz… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2013