Obchody Milenium: jak to się zaczęło

W piątek 28 października o godzinie 13.00 w MBP w Zduńskiej Woli odbędzie się wykład „Rok 1966 – pamięć chrztu czy pamięć narodzin państwa. Jak obchodzono rocznicę chrztu Mieszka w PRL-u” wygłoszony przez dr Bartłomieja Noszczaka dla uczniów Liceum Plastycznego i Technikum Mechanicznego.

09.04.2016

Czyta się kilka minut

Prymas Stefan Wyszyński podczas internowania w Komańczy. Trzecia z prawej Maria Okońska. / Fot. Stanisław Porębski / NAC
Prymas Stefan Wyszyński podczas internowania w Komańczy. Trzecia z prawej Maria Okońska. / Fot. Stanisław Porębski / NAC

Do wyjątkowych dla polskiego Kościoła wydarzeń mogłoby nie dojść, gdyby nie determinacja kilku osób.

Celebracja Tysiąclecia Chrztu Polski (1956-67) była świętem polskiego katolicyzmu. Mimo szykan ze strony władzy komunistycznej – nasilonych zwłaszcza w jubileuszowym Roku Te Deum (1966) – Kościołowi nie tylko udało się przeprowadzić większość zaplanowanych w jej ramach uroczystości, lecz także wzmocnić własne, nadwyrężone po „stalinowskiej nocy” struktury. A także: zjednoczyć wokół siebie naród i zachęcić go do realizacji milenijnych zobowiązań dotyczących duchowości i religijności.

Pomysł z Jasnej Góry

Znamienną cechą Sacrum Poloniae Millennium jest rozmach. Obchody religijne o takiej skali nie mają precedensu w historii polskiego Kościoła. A w świecie komunistycznym są czymś wyjątkowym. Milenijna akcja, realizowana przez ponad dekadę, obejmuje cały wierny Kościołowi naród. Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy (w tym całe duchowieństwo) bezrefleksyjnie i bezwarunkowo akceptują jego założenia. Niezależnie od obiekcji (dotyczą one np. rozbudowanego kultu maryjnego i pogłębiania tzw. katolicyzmu ludowego) Milenium pozostaje jednak wielkim zaproszeniem do wiary.


1050 lat temu Mieszko I przyjął chrześcijaństwo i na zawsze zmienił bieg naszej historii. Ale czy na pewno wiemy dlaczego, gdzie i kiedy się to stało? Zapraszamy w pasjonującą podróż przez mroki najwcześniejszych dziejów Polski | Przeczytaj dodatek "966: ŚWIADECTWO CHRZTU" »


Jaki przynosi plon? Tego dokładnie nie wiemy. Obchody wielkiego jubileuszu skutkują nawróceniami, wzrostem pobożności, odbudową zerwanych więzi rodzinnych, abstynencją; są i tacy, którzy dzięki Milenium porzucają partyjne legitymacje. Jednak do tych wyjątkowych dla polskiego Kościoła wydarzeń prawdopodobnie nie doszłoby nigdy, gdyby nie determinacja i zaangażowanie kilku osób.

Zacznijmy od początku. Po aresztowaniu prymasa Stefana Wyszyńskiego we wrześniu 1953 r. Kościół w Polsce jest o krok od utraty podmiotowości. Decydujące znaczenie dla jego przyszłości ma zachodzący w PRL od końca 1954 r. proces względnej liberalizacji życia społeczno-politycznego (tzw. odwilż). Kościół, początkowo głównie dzięki aktywizacji zakonów i niższego duchowieństwa diecezjalnego, zyskuje wtedy możliwość szerszego działania – oraz większą niezależność.

W takich właśnie okolicznościach, z inicjatywy ojców paulinów z Jasnej Góry rodzi się projekt obchodów 300-lecia obrony Jasnej Góry przed Szwedami i odnowienia ślubów lwowskich złożonych przez króla Jana Kazimierza w kwietniu 1656 r. Pomysł zyskuje akceptację Episkopatu. Uroczystości rozpoczynają się 3 maja 1955 r. Komuniści żądają ograniczenia tej akcji. To wymowne świadectwo powierzchownej liberalizacji, która szerokim łukiem omija politykę wyznaniową. Na tym polu pryncypium ideologiczne ukute przez brodatych proroków z Nadrenii (Marksa i Engelsa) pozostaje w PRL bez zmian: „Religia jest opium ludu”.

Kobieca determinacja

Tymczasem o potrzebie odnowienia ślubów Jana Kazimierza myśli też prymas Wyszyński. Złagodzone warunki izolacji w klasztorze nazaretanek w Komańczy (w którym hierarcha znalazł się w październiku 1955 r.) pozwalają na odwiedzanie go przez rodzinę i bliskich współpracowników. Na Boże Narodzenie 1955 r. przyjeżdżają do prymasa Maria Okońska i Janina Michalska, członkinie założonego w 1942 r. katolickiego instytutu świeckiego zwanego „Ósemką” (kontynuatorem jego tradycji jest dziś Instytut Prymasa Wyszyńskiego). Zdają kardynałowi relację z przebiegu prac duszpasterskich związanych z pomysłem odnowienia ślubów lwowskich i przekazują prośbę o przygotowanie ślubów narodowych nawiązujących do aktu złożonego przez Jana Kazimierza. Prymas dystansuje się od tej inicjatywy; twierdzi, że Bóg zażądał od niego milczenia i chce temu pozostać wierny. Kobiety nie osiągają celu, ale nie tracą nadziei.

Okońska, niesłusznie podejrzewana o rozkolportowanie po kraju prywatnego listu prymasa do generała paulinów o. Alojzego Wrzalika, w marcu 1956 r. zostaje zmuszona przez władze do opuszczenia Jasnej Góry, gdzie przebywa od trzech lat modląc się o uwolnienie prymasa. Jest to dla niej impuls do ponownego wyjazdu do Komańczy, gdzie znów chce prosić kardynała o napisanie odnowionych ślubów.

6 marca 1956 r. Okońska przyjeżdża pociągiem z Częstochowy do Warszawy. Wprost ze stacji kieruje się do siedziby tajnej policji przy ul. Koszykowej. Od dyrektorki Departamentu III Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego płk Julii Brystiger chce otrzymać zezwolenie na przepustkę do Komańczy. Ta przyjmuje ją dzień później – 7 marca. Zarzuca jej m.in. „polityczną robotę” na Jasnej Górze. Ale rozmowa szybko schodzi na sprawy wiary. „Ja panią uważam za siostrę i chcę, żeby pani się nawróciła” – mówi Okońska. Dodaje, że chce jednego: żeby marksiści przestali być materialistami. Brystiger – być może pod wpływem tego niecodziennego dialogu – poleca jej, żeby przygotowała podanie o przepustkę.

Czy w niewoli trzeba milczeć

12 marca umiera Bierut. Szanując żałobę Okońska przyjeżdża na Koszykową dopiero siedem dni później. Ale na miejscu wyprasza ją sekretarka. Czyżby wszystko stracone? Okońska wraca zrezygnowana, płacze. Przechodnie są zdziwieni, bo myślą, że to z żalu po Bierucie. W domu okazuje się, że do Okońskiej ktoś zadzwonił i kazał odpowiedzieć. Okońska wykręca numer i... uzyskuje połączenie z Brystiger, która nie dość, że zgadza się, by do Komańczy wystawiono dwie przepustki (druga jest dla Michalskiej), to jeszcze przedłuża je z sześciu do ośmiu tygodni. Do dziś nie wiadomo, co jest powodem tej decyzji Brystiger, która była przecież jedną z najbardziej mrocznych, a zarazem wpływowych postaci bezpieki, odpowiedzialną m.in. za represjonowanie Kościoła.

Okońska i Michalska przyjeżdżają do Komańczy 24 marca 1956 r. Mają ze sobą list od o. Wrzalika i przeora Jasnej Góry o. Jerzego Tomzińskiego, którzy błagają prymasa o tekst ślubów. On jednak przeżywa rozterki. Chociaż już w Prudniku, poprzednim miejscu swojego internowania, zakłada, że musi powstać odnowiony, dostosowany do czasów współczesnych tekst ślubów, to zastanawia się, czy jako więzień czyniący dobrowolną ofiarę dla Maryi ze swojej wolności ma prawo go napisać. Uważa, że jego izolacja jest wolą Bożą i nie może się jej przeciwstawić. Kardynał ocenia, że gdyby Bóg chciał, aby śluby napisał, obdarzyłby go wolnością.

Okońska i Michalska, choć widzą zmagania kardynała, nie tracą wiary. Mówią Wyszyńskiemu: „Wiedziałyśmy, że nikt inny tego zrobić nie może, tylko Ojciec, Prymas Polski. Mówili o tym biskupi, mówili ojcowie paulini, czuło się, że cały naród polski patrzy na Komańczę i wygląda od Ojca jakiegoś słowa, jakiejś mocy”. Mimo błagań prymas odmawia; powtarza swoje ceterum censeo, że gdyby był na wolności, to by napisał śluby, w niewoli natomiast powinien milczeć. Okońska apeluje: „Teraz coś musi się w Polsce stać. Polska musi być takim narzędziem, że zatrzyma komunizm. Teraz, po zamknięciu Ojca, Kościół rośnie nawet w ateistach. Ty cicho sobie siedzisz w Komańczy, a tu fala rośnie. Królowa Polski przez Ojca, Kościół i zaufanych ludzi zrobi cud i przywróci odrodzenie”.

Okońska modli się do Maryi o łaskę argumentu. Po latach wspomina: „I przyszło mi światło z wysoka”. 15 maja 1956 r. w rozmowie z prymasem zauważa, że przecież także św. Paweł pisał listy z więzienia. Kardynał „z niezwykłym blaskiem w oczach” przyznaje jej rację. Okońska jest przekonana, że ta krótka wymiana zdań czymś zaowocuje.

Milion przyrzeczeń

16 maja, w dniu św. Andrzeja Boboli (który był twórcą tekstu ślubów lwowskich i ich świadkiem), między 5 a 7 rano, prymas pisze. O 7.30 podchodzi do klęcznika Okońskiej i kładzie przed nią spięty spinaczem rękopis. To Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego.

Kobieta płacze ze szczęścia. „Żadne słowa nie były już potrzebne” – odnotuje. Także prymas ma „promienne, załzawione oczy. Był naprawdę szczęśliwy”. Jak zapamiętała Okońska: „Ojciec czyta nam [tj. Michalskiej i Okońskiej – red.] potężny program odnowy moralnej i społecznej całego narodu. Oto z ust Ojca padają słowa nowej konstytucji religijno-moralnej, która prowadzić będzie Polaków w przyszłość do Tysiąclecia, i dalej, która musi się stać rzeczywistością”. Prymas wprowadza jeszcze kilka poprawek do tekstu i daje go do przepisania s. Stanisławie, nazaretance. 17 maja Michalska wyjeżdża z ukrytym maszynopisem ślubów na Jasną Górę, gdzie mają zostać odczytane przez bp. Klepacza w święto Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia 1956 r.), podczas przypadającej tego dnia centralnej uroczystości Roku Królowej Polski.

Śluby uwzględniają przemiany, do których doszło w życiu społecznym Polaków po wojnie. Kardynał, dostrzegając „anemię życia moralnego” Polaków, poświęca je przede wszystkim zagadnieniom etyczno-społecznym: obronie życia, wierności małżeńskiej, świętości rodziny, wychowaniu katolickiemu dzieci i młodzieży, walce z wadami społecznymi. Ostatnie przyrzeczenie ma charakter religijny i dotyczy rozszerzenia kultu maryjnego. Śluby są podstawą do rozwinięcia wszechstronnego i długofalowego duszpasterstwa. Najważniejsze miejsce zajmuje tu ułożony przez prymasa projekt odnowy religijno-moralnej Polaków w ramach przygotowań do jubileuszu tysiąclecia chrztu Polski. Prymas przedstawia jego założenia 4 czerwca 1956 r. w liście do o. Wrzalika. Pierwszym etapem na drodze do Milenium jest złożenie Ślubów Narodu na Jasnej Górze (26 sierpnia 1956 r.), następnie ich uroczyste odnowienie 3 maja 1957 r., które otwiera trzeci i ostatni etap przygotowań, czyli Wielką Nowennę Narodu przed Tysiącleciem Chrztu Polski (1957–1966). W jej ramach wierni mają każdego roku wcielać w życie kolejne z dziewięciu przyrzeczeń Ślubów Narodu.

Zgodnie z planem, 26 sierpnia 1956 r. być może nawet ponad milion wiernych zebranych u stóp jasnogórskiej bazyliki wysłuchuje tekstu ślubów i wypowiada słowa: „Królowo Polski, przyrzekamy!”.

W październiku 1956 r. prymas Wyszyński odzyskuje wolność, a kierowany przez niego polski Kościół nabiera wiatru w żagle. Wydarzenia kolejnych lat bezpowrotnie przekreślą nadzieje komunistów na powodzenie ich ateizacyjnych i laicyzacyjnych eksperymentów. W roku Wielkiego Jubileuszu Polacy pokonają kolejną barierę strachu przed państwem terroru. ©

Autor jest historykiem w warszawskim Oddziale IPN, redaktorem „Przeglądu Archiwalnego IPN”. Za książkę „»Sacrum« czy »profanum«? Spór o istotę obchodów Milenium polskiego (1949–1966)” otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Gieysztora.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „966 – Świadectwo Chrztu