O tym trzeba milczeć?

Zuchwałość obecnej władzy i słabość opozycji są chyba najlepszym przykładem na to, do czego prowadzi brak wątpliwości i niezgoda na stawianie pytań.

09.08.2017

Czyta się kilka minut

Jerzy Owsiak Fot. Mariusz Gaczyński / East News /
Jerzy Owsiak Fot. Mariusz Gaczyński / East News /

Przyparty do muru przez redaktora, Jerzy Owsiak przeprosił Krystynę Pawłowicz na antenie TVN24. I dodał, że gotowy jest ją przytulić. Bo - jak tłumaczył w programie i wcześniej na Facebooku - wcale nie chodziło mu o seks w rozumieniu dosłownym. Chodziło o miłość i czułość, a jego zalecenie było zaleceniem terapeutycznym, popartym psychologiczną wiedzą i praktyką. Uspokoił tych, którzy i tak gotowi byli mu wszystko wybaczyć. Innych zniesmaczył lub rozsierdził. Zaś Krystyny Pawłowicz nie odwiódł od zamiarów procesowych. Oświadczyła, że “nie czuje się przeproszona”.

Dyskusja wokół wypowiedzi Owsiaka przybrała niespodziewane rozmiary, ujawniając, jak bardzo różnimy się w ocenie granic debaty publicznej, jej istoty i podstawowych pojęć. Jako jedna z tych, którzy “przesadzają”, bo są “hipokrytami zaślepionymi polityczną poprawnością”, postanowiłam odnieść się do najczęstszych sposobów obrony kontrowersyjnej wypowiedzi.

1.    Krytyka Owsiaka jest na rękę rządowi, który szykuje skok na NGO-sy.

To, że rządzący zawzięcie utrudniają życie Owsiakowi i to, jak traktują inne organizacje pozarządowe, jest oburzające i groźne. Ale przecież nie można zakładać, że każdy, kto krytykuje słowa Owsiaka, bierze udział w tej nagonce.

Czy publicyści, którzy nie popierają PiS i koalicjantów, mają wprowadzić autocenzurę, aby nie być posądzonym o sprzyjanie działaniom rządu? Czy ci, którzy popierają PiS i koalicjantów, mają milczeć w innych sprawach, aby nie być posądzanym o sprzyjanie opozycji? Czy taki właśnie zakaz “mówienia w poprzek” podziałów politycznych nie pogłębia istniejącej wyrwy w debacie publicznej - jeśli debatą można w ogóle nazwać sytuację, w której chwali się wyłącznie “swoich” i krytykuje wyłącznie “nieswoich”? Czy rolą mediów jest utwierdzanie przekonań własnych odbiorców i chronienie ich przed dysonansem poznawczym? Zuchwałość obecnej władzy i słabość opozycji są chyba najlepszym przykładem na to, do czego prowadzi brak wątpliwości i niezgoda na stawianie pytań, po jednej i drugiej stronie.

2. Oburzenie sugestią Owsiaka świadczy o zakłamaniu i pruderii.

Przypomnijmy, Owsiak powiedział: “Niech pani spróbuje seksu […] a przez to się może w głowie poukładać”. Zasugerował więc, że Krystyna Pawłowicz seksu jeszcze nie próbowała (ciekawe skąd, poza słownikiem stereotypów, Owsiak ma tę wiedzę?) oraz że niespełnienie seksualne stanowi przyczynę jej agresywnych wypowiedzi. I ta właśnie sugestia jest problemem, nie zaś samo mówienie o seksie.

Chcąc nie chcąc, swoją wypowiedzią Owsiak wpisał się w długą tradycję sugerowania kobietom, że ich niezgodne ze społeczną normą zachowania wynikają z frustracji seksualnej. W XIX wieku “pacjentki”, u których stwierdzono histerię (pojęcie obce współczesnej wiedzy medycznej) “leczono” poprzez stymulację seksualną. Dzisiaj diagnoza typu “brakuje jej chłopa” (zazwyczaj wyrażana bardziej wulgarnie) używana jest jako sposób na uciszenie kobiety, głoszącej kontrowersyjne lub niepopularne treści (z takimi komentarzami spotykają się np. kobiety, które piętnują seksizm). Oczywiście, można powiedzieć o mężczyźnie, że nigdy albo dawno “baby nie widział” (jak Władysław Frasyniuk o Jarosławie Kaczyńskim), i jest to tak samo niestosowne. Zdarza się jednak znacznie rzadziej. Dlaczego? Bo męskiej agresji, jako “naturalnej”, nie trzeba niczym tłumaczyć - dopiero agresywne zachowania kobiet nie mieszczą się w kulturowej normie i wymagają racjonalizacji.

3. To nie seksizm, to zwyczajne zezwierzęcenie obyczajów.     

Możemy dobrowolnie zapomnieć, że człowiek jest ssakiem, ale nie musimy przy tym obrażać zwierząt. Nie znam takiego zwierzęcia, które zachowuje się jak posłanka Pawłowicz lub poseł Dominik Tarczyński. Wspominam o pośle z Lublina, ponieważ jego nazwisko - być może przez skojarzenia z głośną sprawą sejmowego szczekania - często pojawiało się w dyskusji jako przykład na owe postępujące zezwierzęcenie.

4. Jest naukowo udowodnione, że seks pozwala utrzymać równowagę psychiczną.

Zaroiło się ostatnio od epigonów Freuda, domorosłych psychologów i seksuologów. Na czele z samym Owsiakiem, który powołując się na zamierzchły staż i kurs występuje teraz z pozycji psychoterapeuty.

Po pierwsze, żaden rzetelny psychiatra/terapeuta nie wydaje opinii bez badania pacjenta/klienta. Zahaczamy tu o złą praktykę zaocznego diagnozowania zaburzeń psychicznych u polityków: tych, którzy zachowują się z naruszeniem standardów życia publicznego, nazywa się chorymi lub zaburzonymi, tym samym stygmatyzując naprawdę chorych i zaburzonych. Po drugie, ludzkie zachowania nie są wyłącznie wypadkową stopnia zaspokojenia potrzeb seksualnych. Gdyby to było takie proste, żylibyśmy w zupełnie innym świecie.

5. Nie można w nieskończoność nadstawiać drugiego policzka, brutal inaczej nie zrozumie, na chamstwo czasem trzeba odpowiedzieć chamstwem.

W jakim celu? Agresja rodzi agresję, i tak w nieskończoność. Trudno spodziewać się, że raz upokorzona, Krystyna Pawłowicz przestanie bluzgać. Przecież ledwie parę dni przed “sprawą Owsiaka”, w okładkowym wywiadzie dla tygodnika “Do Rzeczy”, Pawłowicz zapewniała, że to opozycja “żywi się nienawiścią”, a ona sama tylko “drwi”, “łagodnie reaguje” i używa “dużych przenośni”.

6. Pawłowicz wolno, a Owsiakowi nie? Co za standardy!

Nie, Pawłowicz nie wolno. Gdyby jednak chcieć piętnować każdą z jej skandalicznych wypowiedzi, w tygodnikach opinii musiałyby powstać osobne rubryki. Bo te wypowiedzi to nie tylko wpisy na Facebooku czy wystąpienia sejmowe, ale też to, co zachowuje się w stenogramach jako docinki rzucane z ław poselskich (rzecz zatrważająca w lekturze). Zresztą, “Tygodnik” nie raz krytykował jej zachowania i wypowiedzi - Jan Klata, Stanisław Mancewicz i Paweł Reszka poświęcali temu nawet całe felietony. Wydaje się jednak, że medialne oburzenie daje Krystynie Pawłowicz satysfakcję i napęd, więc najlepszą strategią byłoby zaprzestanie powielania jej nienawistnych wypowiedzi. Tak jak w przypadku internetowych hejterów i trolli: nie dyskutuje się z nimi, tylko ich banuje.

Co ważniejsze jednak, Krystyna Pawłowicz nie jest uważana za autorytet, nawet wśród twardego elektoratu PiS, Jerzy Owsiak natomiast autorytetem jest dla wielu, i to ponad politycznymi podziałami. A od autorytetów wymaga się więcej. I wcale nie chodzi o to, żeby Owsiaka uznawać nagle za persona non-grata: żadną, nawet najgłupszą wypowiedzią nie przekreśli tego dobrego, co zdążył już zrobić.

Gdyby od razu przyznał się do błędu, a nie brnął w absurdalne tłumaczania, można by tę jego wypowiedź określić jako “niefortunną” i szybko puścić w niepamięć. Niestety: sam zadbał o to, żeby tak się nie stało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej