O sile bezsilnych

Dramaturg i pracownik browaru; opozycjonista i prezydent... Václav Havel był też autorem tekstów, w których nie tylko krytykował komunizm, ale szukał odpowiedzi na fundamentalne pytania: jak żyć godnie? Co robić, gdy człowiek nie czuje się bohaterem i po prostu się boi - o siebie, o rodzinę? Gdzie są granice, których nie można przekroczyć? Dziś możemy powiedzieć, że odpowiedzi na nie udzielił również swoim życiem.

20.12.2011

Czyta się kilka minut

W niedzielę, 18 grudnia, w południe, pierwszy program czeskiej telewizji publicznej nadawał właśnie wywiad z premierem Czech, w którym Petr Nečas podsumowywał miniony tydzień, gdy o godzinie 12.10 na tzw. pasku ukazała się informacja o śmierci Václava Havla. Prowadzący redaktor zapytał premiera o jego reakcję na tę wiadomość. Potem jeszcze przez kilka minut kontynuowano rozmowę o kryzysie w strefie euro, ale już chwilę później telewizja zaczęła nadawać bez przerwy program specjalny na temat Havla. I tak przez kolejne godziny: wywiady ze współpracownikami Havla, wypowiedzi polityków, archiwalne zdjęcia...

Po godzinie w telewizji wystąpił z kondolencjami prezydent kraju Václav Klaus (on i Havel zdecydowanie nie byli sobie bliscy). Klaus zapowiedział, że jeszcze na niedzielny wieczór zwołuje spotkanie z premierem i z przewodniczącymi obu izb parlamentu, a następnego dnia odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie rządu w sprawie żałoby narodowej i pogrzebu Havla.

Później nadeszły informacje z Pragi, że ludzie - niektórzy płacząc - palą świeczki i składają kwiaty na ulicach, w miejscach historycznie związanych z osobą Havla. Jak praski plac Wacława, gdzie jesienią 1989 r., podczas czechosłowackiej Aksamitnej Rewolucji, Havel-opozycjonista, który już za chwilę miał stać się Havlem-prezydentem Czechosłowacji, przemawiał do niezliczonych tłumów. Pod praskim pomnikiem świętego Wacława studenci z Uniwersytetu Karola zaczęli czytać jego eseje przed milczącym w smutku tłumem mieszkańców. Na niedzielny wieczór w Brnie zapowiedziano spontaniczną, milczącą demonstrację pod hasłem "Nie dajmy Havlowi umrzeć w nas"...

Tak wyglądały Czechy w niedzielę po południu, w kilka godzin po śmierci Václava Havla.

Jedyne, czego zabrać nie mogą

Miał 27 lat, gdy zagrano jego pierwszą sztukę.

Jego droga artystyczna była nietypowa. Urodził się w Pradze tuż przed II wojną światową, w roku 1936, w rodzinie już nawet nie bogatej, ale wręcz w rodzinie milionerów. Jego dziadek był znanym praskim budowniczym - postawił m.in. popularny kompleks restauracyjno-

-teatralny Lucerna, zagospodarował tarasy nad Wełtawą w dzielnicy Barrandov. Z kolei stryj Václava wybudował w tej samej dzielnicy w latach 30. studio filmowe, wtedy jedno z największych w Europie.

Zaraz po II wojnie światowej rodzice zapisali Václava do elitarnego gimnazjum z internatem w Podiebradach. Przyszedł jednak rok 1948, w Czechosłowacji pełnię władzy przejęli komuniści - i nowy system władzy pozbawił rodzinę prawie wszystkiego, z wyjątkiem mieszkania (nad samą Wełtawą, z widokiem na Hradczany), które stało się później elementem opozycyjnej legendy. Szkoła w Podiebradach przestała istnieć, a jedyną, do której chciano przyjąć Václava - ze względu na "niewłaściwe" burżuazyjne pochodzenie - była... szkoła zawodowa laborantów przemysłu chemicznego.

I takie też było formalne wykształcenie Havla. Dodać jednak trzeba, że później w trybie wieczorowym zrobił maturę, a nawet kilka semestrów na jednym z wydziałów praskiej Politechniki.

Duży wpływ na wychowanie Václava i jego brata Ivana miała matka. Nie chcąc pogodzić się z degradacją rodziny, starała się wpoić synom, że jedyne, co w tym momencie naprawdę posiadają i czego nie może im nikt zabrać, to ich ogłada kulturalna i wiedza. Matka wprowadziła do domu atmosferę lektur i wręcz przymus uczestnictwa w życiu kulturalnym.

Ziarno padło na podatny grunt: Václav zakochał się w teatrze, Ivan zaś został filozofem. Ale w czechosłowackiej rzeczywistości lat 50. dopuszczalny związek Václava Havla z teatrem był tylko jeden: mógł zostać pracownikiem technicznym (konkretnie: operatorem kurtyny) w jednym z teatrów. Wykorzystał tę możliwość: rozpoczął pracę w teatrze "ABC", a później w teatrze "Na zábradli" (Na balustradzie). Po literackiej Pradze szybko rozniosła się wieść o operatorze kurtyny, który każdą chwilę spędza nad lekturą scenopisów, jego uwagi podczas prób są tak trafne, że budzą szacunek aktorów, reżyserzy zaś traktują go po koleżeńsku...

W końcu pochwalił się, że sam pisze. Jego sztuka "Zahradni slavnost" ("Przyjęcie ogródkowe"; była to satyra na język i zwyczaje biurokratów) okazała się sukcesem - po czym po cichu przeniesiono go na etat asystenta reżysera.

Mówi radio Liberec

Miał 31 lat, kiedy 21 sierpnia 1968 r. interwencja wojsk Układu Warszawskiego zastała go w jego ulubionym weekendowym domku w sudeckiej wiosce (na tzw. Hradeczku). Z poczuciem, że "musi dać świadectwo sprzeciwu", przedostał się do Liberca, do tamtejszej rozgłośni radiowej. Przez następnych sześć dni - dopóki jednostka wojsk sowieckich nie zamknęła nadajnika - pisał komentarze do bieżących wydarzeń.

Po kilkunastu dniach wrócił do Pragi.

Polacy zwykle nie mają świadomości, że bezpośrednio po inwazji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji jeszcze przez kilka miesięcy trwała iluzja "walki o pozostawienie chociaż części osiągnięć Praskiej Wiosny" - za cenę spokoju i zaakceptowania obecności wojsk interwencyjnych (w praktyce już tylko armii sowieckiej; inne jednostki, w tym polskie, wróciły do swych krajów jesienią 1968 r.). Na czele państwa i partii stała nadal dotychczasowa ekipa Alexandra Dubčeka, która w imię "ratowania tego, co ratować się da" poszła na kompromis - i potępiła własną politykę z pierwszej połowy 1968 r.

Ale na wiele się to reformatorom-rewizjonistom - jak ich nazywano - nie zdało. Sowieckie kierownictwo potrzebowało tylko czasu na opracowanie metod i przygotowanie kadr nowej ekipy, która miała bezceremonialnie spacyfikować czechosłowackie społeczeństwo. W kwietniu 1969 r. padł sygnał do akcji. Dubček został odwołany, a na jego miejsce przyszedł oportunista doskonały: Gustáv Husák (aby historia nie była prosta, przed interwencją Husák należał do zwolenników liberalizacji i reform; po okupacji udawał się nawet na protestacyjny zjazd do Pragi, ale po drodze został zatrzymany i "przekonany" do polityki "normalizacji" - jak nazwano kolejne lata; Rosjanie za kilka dni przedstawili go w Moskwie jako "zdrowe jądro narodu").

Z teatru do browaru

Zaczęła się więc noc "normalizacji". Choć pierwszych kilka miesięcy, do lata 1969 r. - czas funkcjonowania jeszcze dotychczasowych struktur i ludzi - zaowocowało wieloma ciekawymi przedsięwzięciami, nad którymi nie do końca umiała zapanować partia komunistyczna. Jedno z wydawnictw opublikowało wtedy np. "Doktora Żiwago" Pasternaka, pewne czasopismo zaś - tekst paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r.

W takiej to właśnie atmosferze młody dramaturg Václav Havel został wybrany jesienią 1968 r. na przewodniczącego kolegium redakcyjnego pisma poetyckiego "Tvař", popularnego w środowisku inteligenckim. Jako jedyne na rynku pismo nigdy nie zadeklarowało, że kieruje się światopoglądem marksistowsko-leninowskim. O wyborze Havla mogło zadecydować i to, że został zapamiętany ze swojego wystąpienia na IV Zjeździe Literatów w 1967 r., gdy protestował przeciw istnieniu cenzury w Czechosłowacji.

Ale latem 1969 r. walec "normalizacji" był już nieubłagany. Pismo "Tvař" zostało zamknięte, a Havel dostał zakaz pracy w zawodach intelektualnych (a w teatrach w ogóle, nawet w charakterze pracownika technicznego).

Do połowy lat 70., kiedy stał się już "zawodowym" rewolucjonistą, pracował wyłącznie jako robotnik fizyczny. W tym 1974 r. przez kilka miesięcy w browarze w Trutnowie (niedaleko swojego Hradeczka), gdzie nosił z magazynu na "linię produkcyjną" worki ze słodem chmielowym. Ta część jego biografii stała się później wielokrotnie opisywanym fenomenem.

Pięć lat w więzieniach

Miał 39 lat, gdy stał się osobą powszechnie znaną, a to z powodu "listu otwartego", który napisał do rządzącego Czechosłowacją - jako szef partii komunistycznej i prezydent - Gustáva Husáka. Havel opisywał w nim trafnie prowadzoną przez komunistów politykę "normalizacji", która w rzeczywistości oznaczała zastój, degenerację mechanizmów społecznych i wszechobecność cynizmu.

Dwa lata później współzakładał opozycyjną inicjatywę obywatelską, wymierzoną przeciwko systemowi - Kartę 77. Został jednym z trzech pierwszych jej rzeczników prasowych. Nie potrwało to długo. Powstanie Karty 77 zostało ogłoszone 1 stycznia 1977 r., a już w październiku tego roku Václav Havel siedział w więzieniu - z wyrokiem 14 miesięcy za "szkodzenie interesom państwa za granicą".

Był to pierwszy z jego wyroków. Później musiał odsiedzieć jeszcze dwa następne, w tym 4,5 roku za założenie komitetu "W Obronie Niesprawiedliwie Prześladowanych". W sumie spędził w więzieniach pięć lat. Jedna z opinii o jego zdrowiu i późniejszych kłopotach płucnych (to one miały przyczynić się wydatnie do jego śmierci) głosiła, że był to skutek sypiania na gołym betonie, kiedy trafiał do karceru za "stawianie się" strażnikom.

Równocześnie Havel stawał się coraz bardziej znany, otrzymywał coraz więcej zagranicznych nagród. Powszechnie znana i grywana w całej Europie - i traktowana jako jedna z najlepszych literackich analiz komunizmu - była napisana w latach 1975-78 trylogia teatralna ("Audiencja", "Wernisaż", "Protest") o Ferdynandzie Vaňku, fikcyjnym dysydencie, przymusowo pracującym w browarze.

O sile bezsilnych

Patrząc z literaturoznawczego punktu widzenia, można powiedzieć, że Havel przestał w tym czasie pisać sztuki, a zajął się eseistyką. I to było jego prawdziwe powołanie.

Jego eseje były wielką analizą mechanizmów życia w komunistycznej rzeczywistości. Ale nie ograniczały się tylko do opisu i krytyki. Chodziło w nich o coś więcej - o trwałe, uporczywe i konsekwentne poszukiwanie odpowiedzi na pytania: jak żyć godnie? Jak żyć godnie w tych konkretnych czasach i realiach? Gdzie są granice, których nie można przekroczyć? Co robić, kiedy człowiek nie czuje się bohaterem i po prostu się boi - o siebie i swoją rodzinę? Jak powinno być zorganizowane społeczeństwo, aby - jak napisał polski poeta - "człowiek w nim rósł"?

Najbardziej znane jego książki eseistyczne z tej doby - o których można bez żadnej przesady powiedzieć, że wejdą do kulturowego dziedzictwa co najmniej Europy - to "Siła bezsilnych" ("Moc bezmocných") z 1978 r. oraz więzienne "Listy do Olgi" z 1983 r.

Tytułowa Olga - to Olga Havlova, żona. Wzięli ślub w 1964 r., po dziesięciu latach znajomości i przyjaźni. Była, jak sam mawiał, jego aniołem stróżem. Ich związek, miłość i wzajemne przywiązanie budziło wśród ludzi dodatkową sympatię.

Olga prowadziła własną działalność społeczną; zmarła w 1996 r. Gdy rok później owdowiały Václav Havel ożenił się ponownie z aktorką Dagmar Veškrnovą, część czeskiej opinii publicznej potraktowała to jako sprzeniewierzenie się pamięci Olgi. Kazus Havla i jego drugiego małżeństwa stał się podstawą do dyskusji obyczajowej - o sferze prywatnej polityków, o prawie do szczęścia, o przemijaniu i o stosunku do zmarłych.

Więzienie - po raz ostatni

Ważnym wydarzeniem w dziejach czechosłowackiego ruchu dysydenckiego była wizyta w grudniu 1988 r. w Pradze prezydenta Francji François Mitterranda.

W tym czasie w Związku Sowieckim pierestrojka miała pokazać, jak liberalne stają się państwo sowieckie i komunizm; we wrześniu 1988 r. Gorbaczow zdymisjonował Andreja Gromykę - ostatniego ze stalinowskiego jeszcze zespołu w sowieckim kierownictwie - z funkcji przewodniczącego prezydium Rady Najwyższej ("parlamentu") ZSRR. W tej sytuacji Francuzom udało się wymusić na twardogłowym husakowskim kierownictwie Czechosłowacji zgodę na "śniadanie z dysydentami" w trakcie wizyty Mitterranda w Pradze.

Wśród zaproszonych był także Václav Havel, który idąc "za ciosem" już następnego dnia wystąpił publicznie na małym, nielegalnym wiecu z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka. Nic dziwnego, że po kilku tygodniach wylądował znowu w więzieniu - z wyrokiem bezwarunkowych 9 miesięcy za "utrudnianie wykonywania czynności przez funkcjonariuszy publicznych".

Ponowne skazanie Havla spowodowało silne międzynarodowe oburzenie i protesty. Siła nacisków sprawiła, że 17 maja 1989 r. został zwolniony z więzienia (przedterminowo), i to przed obiektywami kamer światowych telewizji.

Stał się znany powszechnie i w kraju, i za granicą.

Rewolucja dociera nad Wełtawę

17 listopada 1989 r. w Pradze doszło do studenckiej demonstracji, nieplanowanej przez dysydentów. Dzisiaj wiemy także, że demonstracja ta w sporej mierze została sprowokowana przez część aparatu bezpieczeństwa, który dążył do skompromitowania rządzącego "starego garnituru", aby zastąpić go nową ekipą - miał to być sposób na zapobieżenie przelaniu się do Czechosłowacji fali Jesieni Ludów, która w tym czasie ogarnęła już nie tylko Węgry i Polskę, ale także Niemcy Wschodnie (osiem dni wcześniej, 9 listopada, runął mur w Berlinie).

Tymczasem ów studencki w zamierzeniu protest przerodził się w protest ogólnonarodowy i w ogólnopaństwowy ruch strajkowy. Jego emanacją stało się Forum Obywatelskie (Občanske forum). Havel był jego współzałożycielem (19 grudnia), a dwa dni później, 21 grudnia, wystąpił jako główny mówca na wiecu na placu Wacława.

Od momentu tego wystąpienia z balkonu w budynku wydawnictwa Melantrich - gdy przemówił do dziesiątek tysięcy rozemocjonowanych ludzi - Václav Havel stał się niekwestionowanym symbolem Aksamitnej Rewolucji (jak szybko nazwano czechosłowacką odmianę Jesieni Ludów). Husák zapowiedział abdykację i oddanie władzy. Rozmowy z komunistami o przejęciu od nich władzy w naturalny sposób toczyły się odtąd pod przewodnictwem Havla. Ze strony komunistów partnerem negocjacyjnym był Márian Čalfa - młody, 43-letni słowacki funkcjonariusz, dotychczasowy mało znany minister ds. legislacji, który w związku z negocjacjami został nagle nominowany na premiera.

Prezydent 1989, prezydent 1990

29 grudnia 1989 r. czechosłowacki parlament federalny jednogłośnie wybrał Václava Havla na prezydenta Czechosłowacji. Miał on wtedy 53 lata.

Parlament był jeszcze, oczywiście, zdominowany przez komunistów. To Čalfa przekonał partyjne kierownictwo do głosowania za Havlem (w Czechosłowacji, jak i potem w Czechach, prezydent wybierany był/jest przez parlament). Prawdopodobnie Čalfa wynegocjował za to od opozycji zapewnienie, że komuniści nie będą przedmiotem ludowej zemsty, a on sam zostanie premierem, choć tylko z "czasowym" zadaniem - doprowadzenia kraju do wolnych wyborów. Po latach niektórzy będą zarzucać Havlowi, że był to "zgniły" kompromis.

W życiu Václava Havla rozpoczął się zupełnie nowy okres - stał się działaczem państwowym. Do legendy przeszły problemy, jakie miał z dostosowaniem się do nowych rygorów i zwyczajów. Odmawiał jeżdżenia na tylnym siedzeniu rządowej limuzyny, otworzył Hradczany - praską siedzibę prezydenta - dla społeczeństwa. Nagminnie i z premedytacją łamał procedury odgradzające prezydenta od ludzi.

Po kilku miesiącach, po wolnych wyborach parlamentarnych 5 lipca 1990 r., Havel wybrany został ponownie na prezydenta Czechosłowacji - tym razem już przez posłów, którzy mieli za sobą demokratyczną legitymizację.

Wobec rozpadu Czechosłowacji

Przyszła nowa rzeczywistość transformacji ustrojowej. Pojawiły się nowe problemy. Nie nastał ziemski raj. Było to oczywiste, ale przebudzenie się z pięknego emocjonalnego snu bywało bolesne.

Na dodatek dały o sobie znać nierozwiązane problemy narodowościowe i nierównowaga w federacyjnym państwie między Czechami a Słowakami. Pojawiły się też nowe silne osobowości w polityce: Czech Václav Klaus i Słowak Vladimir Mečiar. Wszystko zmierzało do rozpadu Czechosłowacji na dwa państwa narodowe.

Chociaż rozpad ten był niezgodny z przekonaniami Havla, nie mógł on tego procesu zatrzymać. Zaczęła spadać jego popularność. Jego heroiczne zachowanie z czasów komunizmu było dla wielu Czechów i Słowaków niczym wyrzut sumienia. Bywało, że pojawiały się głosy, iż w 1989 r. przemiany w Czechosłowacji i tak by się dokonały - bo dokonywały się wszędzie wkoło - a działalność czechosłowackich dysydentów była tu bez znaczenia.

3 lipca 1992 r. Havel abdykował - po to, aby kandydować na prezydenta nowego państwa, Republiki Czeskiej, która zgodnie z ustaleniami miała powstać 1 stycznia 1993 r. Wybory odbyły się 26 stycznia 1993 r., a 2 lutego Havel objął urząd.

Miał wtedy 57 lat.

Dalej od polityki

Prezydentem Czech był przez dwie kadencje, do 2003 r. Prezydentem-symbolem i mitem. Porównywano go często do Tomáša Masaryka, człowieka, który wywalczył i wynegocjował powstanie Czechosłowacji w 1918 r.

Jak on, Havel był myślicielem i zdawał się realizacją platońskiego marzenia o rządach mędrców.

Był też wizytówką Czech. Ujmował delikatnością i filozoficznym stosunkiem do świata. Koneser kultury, ale i miłośnik siedzenia przy piwie w ludowej gospodzie. Recenzent i strażnik życia politycznego kraju, obserwował go w perspektywie swych pryncypiów moralnych. Dlatego narastał jego krytycyzm wobec polityki.

Był też propagatorem koncepcji społeczeństwa obywatelskiego, rozumianego jako wielość związków rozmaitych inicjatyw obywatelskich, będących w stanie abstrahować od państwa i struktur władzy. W polemicznym ferworze przeciwstawiał organizacje pozarządowe - władzy państwowej i partiom politycznym.

Krytyczny wobec samej instytucji partii politycznej (choć sam z powodów pragmatycznych w pewnym momencie próbował zainspirować powstanie swojej partii, a w innym czasie popierał ruch Zielonych), uważał, że jest to dziedzictwo totalitaryzmu i swego rodzaju rak toczący tkankę społeczną, powodujący korupcję, gdyż wprowadzający kategorię interesu politycznego, co jest destrukcyjne dla kategorii dobra ogólnego. Najważniejsze przemówienie na ten temat wygłosił 9 grudnia 1997 r. przed połączonymi izbami parlamentu w Rudolfinum (przedwojenny gmach parlamentu; obecnie sala koncertowa).

Jego wielkim adwersarzem ideowym i politycznym, odwołującym się do klasycznego modelu systemu politycznego - z wyborami, partiami, procedurami parlamentarnymi - był Václav Klaus: szef wielkiej partii, premier, przewodniczący Izby Poselskiej, a dziś prezydent.

Blisko - z Polską

W końcowym okresie urzędowania popularność Havla w Czechach spadała. Płacił za swoje zaangażowanie i decyzje, choć często u ich podstaw leżały jak najbardziej chwalebne przesłanki. Spadkiem popularności zapłacił np. za zmuszenie władz Usti nad Łabą do rozebrania muru odgraniczającego dzielnicę Romów od reszty miasta. W świecie przyniosło mu to uznanie, ale w kraju zyskał opinię pięknoducha, oderwanego od normalnego życia w swej prezydenckiej siedzibie. Przerósł, nie tylko w tym wypadku, swych współczesnych.

Havel był też aktywny na forum międzynarodowym. Propagował idee praw człowieka i starał się o ich przestrzeganie w świecie. Angażował się w krytykę stosunków na Białorusi. Traktując prawa człowieka jako nadrzędne nad zasadami polityki międzynarodowej i suwerenności państwowej, poparł zaangażowanie koalicji, kierowanej przez USA, w Iraku i Afganistanie.

Był wreszcie jednym ze współtwórców idei Współpracy Wyszehradzkiej, co było konsekwencją jego przyjaźni, zawiązanych pod koniec lat 80. w czasie nielegalnych spotkań na granicy z polskimi dysydentami. Polska miała w Havlu od tego czasu oddanego przyjaciela. Adama Michnika, Jacka Kuronia, Jana Lityńskiego, Zbigniewa Janasa czy tłumacza Andrzeja Jagodzińskiego traktował jak przyjaciół. Bardzo szanował Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka.

W obliczu Siły Wyższej

Chorował poważnie od 13 lat. Miał kłopoty z wydolnością płuc (jedno jeszcze przed laty częściowo mu usunięto). Miał też od dawna kłopoty z oddychaniem i dlatego także z poruszaniem się. Przyjaciele, opiekujący się nim ostatnimi laty, chronili go przed wysiłkiem fizycznym.

Od jakiegoś czasu mieszkał w domu na Hradeczku, gdzie w górskim powietrzu lepiej mu się oddychało. Ostatni raz publicznie pojawił się w Pradze na początku grudnia, na spotkaniu z Dalajlamą. Wyglądał bardzo źle. Już nie tylko miał problem z chodzeniem, ale nawet z podniesieniem ręki i mówieniem pełnymi zdaniami. Tylko głowa do końca funkcjonowała wspaniale...

Jak większość Czechów Havel nie był człowiekiem religijnym. Zawsze jednak interesował się problemami wiary - jego znajomi w latach 80. uważali nawet, że przesadnie (przynajmniej w czeskiej perspektywie). Wielokrotnie mówił, że nie czuje się związany z żadną religią, ale wierzy w istnienie Siły Wyższej. Wiadomo, że w ostatnich miesiącach opiekowały się nim siostry zakonne, a jedna z nich była przy nim w momencie śmierci.

Gdy zastanawiam się, co zostanie jako główne przesłanie Havla, o czym będzie się pamiętać przez kolejne generacje, myślę, że będzie to słynne zdanie z jednego z wieców w 1989 r.: "Prawda i miłość muszą zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią".

***

W marcu 2001 r., jako nowy ambasador Polski w Czechach, składałem u prezydenta Havla listy uwierzytelniające. Zwyczajowo taka uroczystość kończy się 15-minutową rozmową w cztery oczy. Powiedziałem mu wtedy po prostu, jak się czuję: w drugiej połowie lat 80. miałem zakaz wjazdu do Czechosłowacji, a przed chwilą przyjechałem na Hradczany limuzyną przysłaną przez prezydenta Czech, z którym piję teraz kawę... Havel odpowiedział mniej więcej tak: wie pan, ja też często myślę, jakie paradoksy zaszły w moim życiu; kiedyś byłem w moim kraju kryminalistą, siedzącym w więzieniu za szkodzeniu temu krajowi, a dziś jestem w nim prezydentem; ale to bardzo optymistyczny paradoks...

Zmarł 18 grudnia 2011 r. Miał 75 lat.

Pozostanie symbolem odzyskania wolności przez Europę Środkową. Są dwa takie symbole: on i Lech Wałęsa. Literat i robotnik. Swoim zachowaniem, sposobem myślenia, nawykami życiowymi - dobrze się uzupełniają. Dzięki nim możemy żyć w wolności.

ANDRZEJ KRAWCZYK (ur. 1954) jest historykiem (specjalizuje się w dziejach Europy Środkowej XX w.) i dyplomatą. W PRL zaangażowany w działalność opozycyjną, m.in. współwydawca podziemnego pisma "ABC" i członek zespołu drugoobiegowej "Biblioteki Historycznej i Literackiej". Od 1989 r. pracuje w administracji państwowej, w latach 2005-07 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, 2001-05 ambasador Polski w Republice Czeskiej. Obecnie jest ambasadorem na Słowacji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2011