Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To patent red. K. Dziubki: najpierw mail do biura prasowego Senatu, w mailu drobne kłamstwo: „Proszę o wystawienie mi jednodniowej przepustki do Senatu, gdzie będę zbierał materiał potrzebny mi do publikacji prasowej”. Kłamstwo, bo przecież zależy mi na Sejmie, a nie na Senacie. I to już!
Uczucie przy wchodzeniu do parlamentu dziwne. Trzeba przejść między metalowymi barierkami i policją, która strzeże dostępu do budynków.
Za to Straż Marszałkowska pracuje w trybie „jesteśmy arcyuprzejmi”. Zapytałem nawet, czy muszę wchodzić wejściem senackim i usłyszałem, że nie ma to znaczenia – mogę iść od razu do Sejmu.
To znaczy – straż wie, że ja oszukuję i przymyka na to oczy. Jak z serialu o Sztyrlicu: „Ja wiem, że on wie, że ja wiem…". I po co te wygłupy? Skoro system jest dziurawy i wszyscy mrugają do siebie okiem – „Aha następny do Senatu!” – to dlaczego nie przywrócić normalności?
Dowiedziałem się, że podobno Kancelaria Sejmu najchętniej zamknęłaby senacką ścieżkę. Jednak Kancelaria Senatu się opiera. Dowiedziałem się także, że kluby parlamentarne mają ograniczenia w zapraszaniu gości. To oznacza, że chyba władza realnie boi się, żeby opozycja nie wprowadziła ludzi z zewnątrz do parlamentu.
Były takie pomysły? Ja o niczym takim nie słyszałem.
Galeria jest zamknięta – żeby nie robić zdjęć posłom „okupującym salę”. Rozmawiałem z PO chyba już z pogodzeni z tym, że Święta spędzą na Wiejskiej – ale dyskusje trwały. Nowoczesna ich raczej nie opuści. A PSL? Ludowcy już się rozjechali.
A wracając do dziennikarzy. Władze utrzymują, że jest po staremu. Nie jest po staremu. Galeria jest zamknięta – nie z powodu jakiego starego zarządzenia B. Komorowskiego, ale dlatego, by nie było niewygodnych dla władzy zdjęć.
Nie ma przepustek jednodniowych – żeby wejść do Sejmu trzeba kłamać.
Na stronie internetowej Sejmu (z datą 14 grudnia) ciągle wisi projekt „nowoczesnego centrum multimedialnego” – które ma „ułatwić” pracę dziennikarzy. (Polecam tę stronę Panu Prezydentowi RP, który twierdzi, że nie było żadnych decyzji w sprawie ograniczenia praw dziennikarzy).
„Ułatwić” to znaczy odciąć ich od posłów i zamknąć w jakiejś złotej klatce. Ciekawe jakie zdjęcia będą dostarczali fotoreporterzy? Zakazać wchodzenia na komisje sejmowe – bo i tak jest obraz z kamer sejmowych, więc można obejrzeć sobie w internecie. Tylko dlaczego to Kancelaria Sejmu ma decydować jaki zobaczę obraz? Jak pisać reportaż polityczny patrząc w monitor komputera?
Będą też dziennikarze uprzywilejowani – dwóch na jedną redakcję. Oni będą mogli normalnie wchodzić do Sejmu. A jak przewinią? Na przykład pokażą posłankę bez butów? To się im akredytacje odbierze, następni będą pokorniejsi!
I w sumie chyba o to w tym wszystkim chodzi. Rozmowy z reporterami odłożono do 6 stycznia. Władza dziś jest miła, udaje, że wszystko jest ok. Po Świętach miłe obrazki nie będą już w cenie i kurs wobec mediów może znów zostać zaostrzony.
Chodzę do Sejmu od blisko ćwierć wieku. Nie sądzę, by sytuacja dziś wymagała jakichś szczególnych rozwiązań. Władze Sejmu zagalopowały się i chyba teraz głupio im się wycofać. Tylko, że to nie jest problem reporterów.
Dziennikarze – tak sądzę – powinni zdecydowanie obstawać przy powrocie do status quo ante.
Czytaj także wcześniejszy komentarz Pawła Reszki "Sejm za zamkniętymi drzwiami" >>>