Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Witold Wirpsza, przywołany przez moderującego spotkanie Grzegorza Jankowicza, sugerował, że Jan Kochanowski ustanowił za jednym zamachem język polski i polskość jako taką. Być może zatem, jak zaproponował prowadzący, to właśnie stychiczny trzynastozgłoskowiec o rymach parzystych, którym napisane są treny, jest właściwą formą dla wyrażenia polskości? Tylko o czym tak naprawdę opowiadają treny? O utracie córki, której nigdy nie miał. Polska poezja zatem zbudowana jest na braku, na rozdzieleniu języka i doświadczenia.
Wynika z tego, że związek języka polskiego z polską rzeczywistością ma raczej luźny charakter. Ilona Witkowska nie tylko nie widziała w tym problem, uważała to wręcz za wielką szansę dla samej poezji. Podobnie Jaś Kapela, dla którego plastyczność relacji język-świat daje możliwość otwierania rzeczywistości – choćby dla osób innej narodowości, rasy czy religii. Bohdan Zadura, choć zgodził się z tą diagnozą, był bardziej sceptyczny w ocenie konsekwencji tej sytuacji.
Druga część spotkania dotyczyła tradycji romantycznej. Witkowska upierała się, że dla jej wyobraźni ten język już nie ma większego znaczenia – a raczej chciałaby, żeby nie miał, bo jednak wiele historycznych zaszłości wciąż mocno nas uwiera. Kapela podobnie – jego zdaniem wszystkie Mickiewicze i Słowackie naszej literatury ciążą nam niczym nierentowne i nieekologiczne górnictwo. „Upieramy się przy tym węglu, jakbyśmy nie wiedzieli o istnieniu paneli i elektrowni wiatrowych” spointował. Polskość z pewnością da się wyrazić w poezji, ale potrzeba do tego więcej niż jednego języka.