O polskim kinie po angielsku

Zbiór tekstów jedenastu autorów, pośród dostępnych na anglojęzycznym rynku książek o współczesnym polskim kinie wyróżnia się wielością i różnorodnością perspektyw.

10.05.2011

Czyta się kilka minut

Reakcje Jankesów na informację, skąd pochodzę, są zwykle trojakiego rodzaju. Najczęściej spotykana to: "Jesteś z Polski? O, mój kuzyn/wujek/przyjaciel ma żonę Polkę - ależ piękna kobieta!". Wariant drugi to westchnienie: "Mój dziadek/kuzyn/wujek też był z Polski", uzupełnione krótkim rysem rodzinnej historii rozmówcy, w której większość krewnych ginie w hitlerowskim obozie zagłady, a reszta emigruje. Trzecia reakcja - zadziwiająco częsta - pochodzi zwykle od ludzi młodych i nieźle wykształconych: "You’re Polish? Do you know Kieslowski? I LOVE Kieslowski!".

Równie uradowana, co zdumiona admiracją, jaką cieszy się przedwcześnie zmarły polski reżyser wśród młodych Amerykanów, żałowałam nieraz, że tak trudno na anglojęzycznym rynku księgarskim o pozycje, które pozwoliłyby zamorskim entuzjastom polskiego kina poszerzyć listę godnych uwagi twórców o inne nazwiska. Ucieszyła mnie zatem niezmiernie książka poświęcona polskiemu kinu współczesnemu - "Polish Cinema Now!", wspólna inicjatywa Instytutu Adama Mickiewicza i brytyjskiej oficyny John Libbey Publishing.

Publikacja ta, rozsądna objętościowo (240 stron), ładnie opracowana graficznie i opatrzona licznymi ilustracjami, traktuje o kinie polskim ostatnich dwóch dekad. Stara się nakreślić drogę, którą przeszli polscy twórcy filmowi od historycznej przemiany ustrojowej w 1989 roku do dziś. Nie jest to pierwsza książka na ten temat, dostępna anglojęzycznemu czytelnikowi; wystarczy wspomnieć "Polish Postcommunist Cinema" Ewy Mazierskiej czy liczne publikacje profesora Marka Haltofa, związanego z uniwersytetem Northern Michigan. Wyróżnia się jednak wielością i różnorodnością perspektyw.

Tom zawiera teksty dziesięciu Polaków oraz Brytyjczyka Michaela Brooke’a, kuratora British Film Institute i krytyka publikującego na łamach legendarnego magazynu filmoznawczego "Sight & Sound".

Wśród polskich autorów znalazła się grupka usual suspects (Jerzy Płażewski, Andrzej Kołodyński, Andrzej Werner i Janusz Wróblewski), ale nie zabrakło również głosów młodszego pokolenia filmoznawców i dziennikarzy - i brzmią one nieraz bardziej świeżo i ciekawiej. To publikacja adresowana głównie do fachowców - studentów i pracowników katedr slawistyki czy filmoznawstwa w placówkach uniwersyteckich całego świata; nic więc dziwnego, że zarówno styl, jak i podejście większości autorów skrojone są pod oczekiwania czytelnika, który wykaże właściwą akademikom cierpliwość. W przynajmniej kilku przypadkach cierpliwość ta na pewno będzie nagrodzona.

Gęsto przetykany przypisami artykuł Brooke’a daje doskonały rys pozycji polskiego kina na tle kinematografii innych krajów byłego bloku wschodniego. Pełen danych liczbowych tekst Płażewskiego o powrocie polskiej kinematografii do warunków wolnorynkowej gospodarki pozwala umieścić zmagania twórców filmowych z nową sytuacją ekonomiczną w konkretnym, wymiernym kontekście. Napisany z wielkim znawstwem tematu esej Mariusza Frukacza o dniu dzisiejszym polskiej animacji to prawdziwa kopalnia informacji o tytułach i twórcach, którzy mogą zainteresować wielu wielbicieli zarówno klasyków, jak i słusznie docenionych poza Polską młodszych artystów, takich jak Dumała, Bagiński czy Jonkajtys. W szkicu o filmach, które odniosły sukces komercyjny, Wróblewski zgrabnie tłumaczy fenomen tzw. kina lektur szkolnych. Nawet ciężkostrawny (a może tylko nie najszczęśliwiej przetłumaczony?) wywód Andrzeja Wernera o obrazie historii w polskiej kinematografii najnowszej - mimo że nie wnosi nic nowego do katalogu polskich ran, obsesji i wyrzutów sumienia, o których przeczytać można niemal we wszystkich oficjalnych materiałach, dystrybuowanych przez polskie placówki kulturalne - zawiera przynajmniej wyczerpującą listę tytułów, pozwalających zainteresowanemu tematem badaczowi zgłębiać go na własną rękę.

To zapewne zbieg okoliczności, ale na tle niezwykle fachowego, acz dość oschłego tonu artykułów, pisanych przez męską część ciała autorskiego omawianego tomu, teksty pań nie tylko kuszą przystępnym, przejrzystym stylem, ale przy okazji dostarczają więcej informacji o tym, jak polskie kino funkcjonuje dziś w swej najważniejszej przecież roli - zwierciadła życia kraju. Nie zdziwię się, jeśli młodzi amerykańscy czytelnicy podzielą mój entuzjazm dla esejów Małgorzaty Sadowskiej o filmie komercyjnym po 1989 roku, Anity Piotrowskiej o feministycznych i gejowskich wątkach w polskim kinie najnowszym i wreszcie Joanny Rożen-Wojciechowskiej o tzw. offie.

Pierwszy z nich nie tylko omawia tropy i gatunki, które skłaniały przeciętnego Kowalskiego do zapłacenia za bilet do kina, ale też udziela głosu samym twórcom, na których dokonania widzowie wejrzeli łaskawym okiem. Zważywszy, jak rzadko wywiady z polskimi filmowcami bywają tłumaczone na angielski, nie sposób tego przecenić. Artykuł Piotrowskiej znakomicie wpisuje się w budzący wiele emocji (i modny wśród dzisiejszych filmoznawców, co bynajmniej nie jest wadą!) nurt genderowego spojrzenia na sztukę filmową, a przy tym daje okazję do przyjrzenia się współczesnej polskiej obyczajowości i jej odzwierciedleniu w filmie.

Moim ulubionym tekstem w tym zbiorze jest esej Rożen-Wojciechowskiej; czuć w nim autentyczną pasję dla tematu. Lektura "Polish Cinema Now!" przypomina często oglądanie pejzażu z okna pędzącego pociągu: mamy szansę ogarnąć skalę zjawiska, ale ciężko wyrobić sobie opinię o szczegółach. Tymczasem zbliżenia czasem dają więcej niż szerokie plany - a dla prawdziwego kinomana nie ma większej frajdy niż odkrycie nowego filmowego zjawiska, o istnieniu którego nie miał dotąd pojęcia. Mam nadzieję, że widzowie, którzy pokochali bohaterów filmu Michaela Gondry "Be kind rewind", zakochają się również w opisanych przez autorkę offowych partyzantach, znanych jako Łyżka Czyli Chilli. No i Rożen-Wojciechowska jako jedyna pokazuje, że w Polsce są jeszcze filmowcy obdarzeni innym niż niskie, płaskie czy wtórne poczuciem humoru.

Osobna wzmianka należy się zamykającemu tom omówieniu polskiego szkolnictwa filmowego, którego podjął się Krzysztof Świrek. Wielu cudzoziemców zszokuje zapewne informacja, że polscy adepci

X Muzy mogą co prawda kręcić etiudy na najprawdziwszej, kolorowej taśmie filmowej, ale nie dowiedzą się w szkole, jak przygotować taśmę demo czy jak sprzedać swój pomysł na film potencjalnemu producentowi, starając się o finansowanie... ale to już całkiem inna historia.

Atrakcyjność "Polish Cinema Now!" podnoszą dwa dyski DVD z wyborem krótkich fabuł, animacji i dokumentów z lat 1989-2009. Wyselekcjonowane przez Mateusza Wernera filmy (po jednym z każdego roku) zdobywały nagrody na festiwalach w Polsce i za granicą; pięć z nich otrzymało nominację do Oscara. Trudno im odmówić sprawności warsztatowej i oryginalności na tle produkcji innych krajów. Obejrzawszy je w jeden wieczór sądzę jednak, że niezbędne będzie uzupełnienie pakietu "książka + DVD" polskimi wyrobami, które sławą przebijają nawet naszych obsypanych Oscarami operatorów - mianowicie produktami naszego przemysłu spirytusowego. Żaden bowiem zachodni widz, choćby nawet uczony, nie zniesie takiej masy rozpaczy, agresji, patologii, choroby, smutku, beznadziei i osamotnienia bez paru głębszych.

Jak to się stało, że - za wyjątkiem "Katedry" Bagińskiego, dwóch zabawnych minietiud studentów Mistrzowskiej Szkoły Wajdy i dwóch eskapistyczno-poetyckich obrazków z polskiej "wsi spokojnej, wsi wesołej" - cała zawartość obydwu dysków utrzymana jest w tonacji tej samej rozpaczliwej szaroburości, co kadry powstałych przecież w innych czasach "Niedzielnych igraszek" czy "Dreszczy"? Szaroburość ta nie sprowadza się tylko do kolorystyki, którą w przypadku filmów studenckich łatwo byłoby tłumaczyć względami ekonomicznymi; jest to szaroburość dogłębna, metafizyczna, programowa. Skąd jej tyle? Nie wiem. Wiem za to, że jeśli podaruję "Polish Cinema Now!" znajomym cudzoziemcom (co zrobiłabym z ochotą!), to na wszelki wypadek razem z butelką żubrówki.

Polish Cinema Now! Focus on Contemporary Polish Cinema, Redakcja Mateusz Werner, Londyn-Warszawa 2010, Instytut Adama Mickiewicza i John Libbey Publishing Ltd.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku 5/2011