Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kandydaturę dr. Łukasza Kamińskiego wskazała nowa Rada IPN, Sejm zatwierdził ją ogromną większością głosów. W chwili gdy piszę te zdania, trwa oczekiwanie na decyzję Senatu, nikt jednak nie spodziewa się dramatycznego zwrotu sytuacji.
Pierwsze dziennikarskie komentarze - po decyzji Rady, przed głosowaniem w Sejmie - były życzliwe dla dr. Kamińskiego; zwracało uwagę zadowolenie Piotra Zaremby. Potem pojawiły się ostre wypowiedzi Tomasza Lisa i Wojciecha Mazowieckiego, atakujące zarówno osobę kandydata, jak sam Instytut. Zanim jednak spór rozwinął się na dobre, już stał się (w części dotyczącej wyboru prezesa) bezprzedmiotowy.
O wyniku sejmowego głosowania zadecydowała akceptacja kandydata przez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Tę niespodziewaną zgodę walczących od kilku lat stron można interpretować nostalgicznie (tęsknota za PO-PiS-em) albo patetycznie (porozumienie w imię racji wyższych niż partyjne). Jak zawsze, można się też odwołać do przedwyborczej arytmetyki. Kaczyński liczy na to, że poglądy nowego prezesa nie odbiegają zbyt daleko od jego własnych poglądów, że warowna twierdza PiS-u nie została stracona. Tusk przypuszcza, że jego zgoda unieważnia argumenty przeciwnika i zapobiega jeszcze jednej propagandowej kampanii. Wzajemne ustępstwa są niewątpliwe, ale kompromis jest kruchy i czysto sytuacyjny. Dzisiaj dr Kamiński ma (warunkowe) poparcie rządu i opozycji; wkrótce może mieć przeciw sobie albo rząd, albo opozycję. Albo: i rząd, i opozycję.
W głosowaniu sejmowym dr. Kamińskiego nie poparł poseł Antoni Macierewicz; ten fakt jak najlepiej świadczy o nowym prezesie IPN. Znacząca jest także pozytywna opinia, jaką prof. Andrzej Friszke sformułował w odpowiedzi na zarzuty Wojciecha Mazowieckiego. Dobre wrażenie robi wywiad, którego Łukasz Kamiński udzielił tuż po wyborze Wojciechowi Czuchnowskiemu i Adamowi Leszczyńskiemu ("Gazeta Wyborcza" z 11/12 czerwca)...
Wiele pisano o tym, iż ustawa powołująca do życia IPN jest prawnym bublem; ostatnie lata potwierdziły to mniemanie i wydobyły na jaw wszystkie złe strony wspomnianej instytucji. Z drugiej strony: niewiele jest szans na to, by IPN przestał działać. W tej sytuacji należałoby życzyć Łukaszowi Kamińskiemu tytanicznej siły, koniecznej do przeciwstawiania się politykom ze wszystkich partii, a także do spokojnego reformowania Instytutu i do polepszenia jego wizerunku. Czy nowy prezes znajdzie w sobie taką siłę? Silnej wiary w to nie mam, chciałbym jednak mieć odrobinę nadziei.