Nowoczesność na dzikich polach

Oto wystawa dokumentująca dorobek artystyczny jednego z najbardziej fascynujących miejsc w Polsce. Opowiada o sztuce w powojennym Wrocławiu, o stosunku do miasta i jego historii w dobie PRL-u oraz w nowej Polsce.

13.09.2015

Czyta się kilka minut

Jerzy Kosałka, Projekt oddzielenia sztuki wysokiej od sztuki jeszcze wyższej, 2012 r. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Jerzy Kosałka, Projekt oddzielenia sztuki wysokiej od sztuki jeszcze wyższej, 2012 r. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

W galerii Zachęta zebrano około pięćset obiektów. Są tu prace artystów, projekty architektoniczne i urbanistyczne, design, filmy i dokumentacja teatralna – powstałe od lat 60. ubiegłego stulecia po współczesność. Nikt wcześniej nie zrobił podobnej wystawy. Nie jest ona jednak – jak podkreślają twórcy „Dzikich pól” – opowieścią o sztuce Wrocławia, lecz o tym mieście widzianym poprzez powstającą w nim sztukę.

Wrocław był jednym z największych miast przedwojennych Niemiec. W 1939 r. zamieszkiwało go prawie 630 tys. mieszkańców. W styczniu 1945 r. ich liczba, wraz z uciekinierami ze wschodnich terenów Rzeszy, przekroczyła milion. Większość z nich przed nadejściem Armii Czerwonej przymusowo ewakuowano, a miasto, ogłoszone twierdzą (Festung Breslau), w 70 proc. zostało zniszczone. Po zakończeniu wojny w mieście pozostało zaledwie 170 tys. mieszkańców, których w przeważającej części wysiedlono, a ich miejsce zajęli Polacy. Wrocław zaczął się odradzać, ale poziom zaludnienia z 1939 r. osiągnął dopiero w... 1983 r.

Ogrom ruin

„W 1969 r. (...) zdumiały mnie wszechobecne puste przestrzenie (...) mama tłumaczyła mi, że to miejsce po zburzonych domach” – wspomina Olga Tokarczuk swoją pierwszą, jeszcze dziecięcą, podróż do Wrocławia w tekście zamieszczonym w publikacji towarzyszącej wystawie. W Zachęcie pokazano zaś anonimowe, czarno-białe zdjęcia z tego czasu. Wielkie obszary porośnięte trawą i chwastami. I dźwigi na horyzoncie.

Po wojnie powoli odbudowano goty- ckie kościoły i odtworzono zabudowę Rynku. Wrocław miał być miastem polskim. Do niego w 1945 r. przeniesiono ze Lwowa Ossolineum, a po odwilży ustawiono przywieziony z tego miasta pomnik Aleksandra Fredry, ale już „Panorama Racławicka” okazała się dla PRL-owskich władz kłopotliwym spadkiem.

Ostatecznie symbolem polskości stała się... nowoczesność. Architektura późnego modernizmu zaczęła wypełniać pustkowia po dawnej zabudowie, także w ścisłym centrum miasta. Czasami była wybitna, jak przypomniane na wystawie osiedle przy pl. Grunwaldzkim, tzw. sedesowce projektu Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak (realizacja 1968-78). Wrocław stał się wówczas laboratorium nowej architektury. W organizowanych w latach 70. wystawach utopijnych projektów Terra w tamtejszym Muzeum Architektury brali udział młodzi twórcy, którzy potem naznaczyli architekturę ostatniego półwiecza: Tadao Andō, Arata Isozaki, Rem Koolhaas, Renzo Piano czy Richard Rogers.

Miejsce na mapie

W utworzonej w 1953 r. Wytwórni Filmów Fabularnych powstało m.in. „Pokolenie”, „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy oraz „Rękopis znaleziony w Saragossie” Wojciecha Jerzego Hasa. W 1956 r. Henryk Tomaszewski zakłada przyszły Wrocławski Teatr Pantomimy, a w roku następnym powstaje Teatr Kalambur (organizator ważnego Festiwalu Teatru Otwartego).

W 1965 r. Jerzy Grotowski przenosi swój teatr z Opola do Wrocławia. W kolejnym przeprowadza się Jerzy Ludwiński. To on tworzy koncepcję Muzeum Sztuki Aktualnej, które – jak pisał – „powinno reagować na fakty artystyczne w momencie ich powstania”. Ten pomysł nie zostaje zrealizowany, ale w holu Międzynarodowego Klubu Prasy i Książki Ludwiński w 1967 r. otwiera Galerię Pod Moną Lisą. Galeria działa niedługo (do 1971 r.), choć staje się jednym z najważniejszych miejsc dla sztuki nowoczesnej w kraju. Z kolei w 1968 r. otwiera się pierwsza wystawa Stanisława Dróżdża „Pojęciokształty”.

O znaczeniu Grotowskiego nikogo nie trzeba przekonywać. Jego obecność na wystawie w Zachęcie to oczywistość. To być może sprawiło, że jego działalność została jedynie zasygnalizowana. Pierwszoplanowymi postaciami uczyniono właśnie Dróżdża i Ludwińskiego. Słusznie, bo oni dali początek dwóm wyjątkowym zjawiskom. Powstająca we Wrocławiu poezja konkretna to jedno z najciekawszych zjawisk w sztuce tamtego czasu i, poza twórczością samego Dróżdża, nadal mało znana.

Ludwiński stworzył instytucjonalne ramy dla rozwoju konceptualizmu. Za jego przykładem idą inni. W 1970 r. powstaje fotomedialna Galeria PERMAFO, założona m.in. przez Andrzeja Lachowicza i Natalię LL. W 1973 r. Anna i Romuald Kuterowie tworzą Galerię Sztuki Najnowszej. Ludwiński był też inicjatorem jednego z najbardziej intrygujących wydarzeń artystycznych, czyli Sympozjum Plastycznego Wrocław ’70.

PRL-owska nowoczesność

W 1970 r. Ludwiński pisał: „sztuka została wchłonięta przez rzeczywistość, a równocześnie rzeczywistość została zaanektowana przez sztukę”. Sympozjum wrocławskie uznano za pierwszą manifestację konceptualizmu w Polsce. Zarazem, o czym się rzadko pamięta, miało ono uczcić 25. rocznicę powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Macierzy, a wśród oficjalnych organizatorów znalazł się wrocławski Komitet Wojewódzki PZPR i Wojewódzka Rada Związków Zawodowych, zaś „Kompozycja pionowa nieograniczona” została zrealizowana dzięki pomocy wojska. Twórcy wystawy tego nie ukrywają. Dzięki temu „Dzikie pola” to także opowieść o relacjach ówczesnej władzy z artystami i poszukiwaniu nowoczesności w PRL-owskiej rzeczywistości.

W latach 70. Wrocław stał się jednym z najciekawszych ośrodków naszej rodzimej neoawangardy. Odrębnym, bo tamtejsi artyści szczególną uwagę zwrócili na świat reklamy i masowych mediów, na konsumpcjonizm i manipulowanie obrazem. Nawet w dobie gierkowskiego otwarcia na Zachód wydawało się to dość osobliwym pomysłem. Łódzcy twórcy związani z Warsztatem Formy Filmowej dość złośliwie zauważyli: „rozpasanie »świata reklam i businessu« w Polsce jest rzeczywiście nie do zniesienia”. Powstały prace niepokojące, odważne i pokazujące uwikłania konsumpcji, pożądania i uprzedmiotowiania. Piotr Piotrowski pisał o „konsumpcyjnej erotyce” fotografii Natalii LL. Artystka była też organizatorką w 1978 r. jednej z pierwszych manifestacji feminizmu w Polsce, czyli wystawy „Sztuka kobiet”. Banany, a nawet parówki w gospodarce niedoboru były mirażem. „Moje prace to była sztuka krytyczna, która obnaża PRL” – mówi Natalia LL w rozmowie opublikowanej niedawno na portalu Culture.pl.

Pod koniec lat 70. dotychczasowy model twórczości zaczął się jednak wyczerpywać.

Wybuch Solidarności, a potem stan wojenny to kres neoawangardowego Wrocławia. Wkracza nowe pokolenie. Odmienne. Buntujące się przeciw lokalnej artystycznej tradycji, na tyle już silnej, że mogła stać się istotnym punktem odniesienia. W 1982 r. grupa młodych artystów zakłada Luxus. Wracają do malarstwa, ale też wydają swoje pismo, organizują akcje. W kolejnym roku powstają Kormorany, legendarny już alternatywny zespół, którego koncerty bliskie są muzycznym happeningom. W 1979 r. Lech Janerka zakłada zespół Klaus Mitffoch, w 1984 r. Arek Marczyński powołuje do życia pismo „Antena Krzyku” i niezależną wytwórnię muzyczną o tej samej nazwie.

Nowa wrocławska twórczość ma silnie anarchistyczny rys. Sytuuje siępoza oficjalnym światem sztuki ostatniej dekady PRL-u, ale też trzyma dystans do drugiego obiegu, zwłaszcza tego przykościelnego.

Wchodzi za to w przestrzeń miasta – graffiti i szablony to dla nich ważne narzędzia komunikacji. To we Wrocławiu rodzi się Pomarańczowa Alternatywa, której początkiem było malowanie krasnoludków na murach, później zaś przyszły akcje uliczne, m.in. rozdawanie papieru toaletowego (1987). Jak wyjaśniał Waldemar „Major” Fydrych: „W Polsce tylko w trzech miejscach człowiek może czuć się wolny: w kościele, ale tylko w modlitwie; w więzieniu, ale nie wszyscy mogą znaleźć się w więzieniu; na ulicy: ulice dają najwięcej wolności”.

I po PRL-u

„Wrocław jest nowym tekstem napisanym na starym” – podkreśla Olga Tokarczuk. Rok 1989 przynosi zwrot ku temu, co było przed 1945. Zaczyna się proces przywracania czeskiej, ale przede wszystkim niemieckiej historii miasta. Pracowicie odrestaurowano dawny Pałac Królewski. Odbudowany dawno Zamek Cesarski i Synagogę Pod Białym Bocianem, zaczęto doceniać eklektyczną, XIX-wieczną zabudowę. Miasto szczyci się budynkami zaprojektowanymi przez Maxa Berga, Hansa Poelziga, Ericha Mendelsohna i Hansa Scharouna. Problemem – paradoksalnie – stało się dziedzictwo PRL-u. Estetycznie i ideowo podejrzane. Dopiero w ostatnich latach doceniono architekturę późnego modernizmu – twórczość tamtejszej neoawangardy jest istotną częścią wrocławskiego dziedzictwa i swoistym „kapitałem” na przyszłość. „Nadpisywanie” kolejnych warstw kulturowych na tkance miasta to jeden z najciekawszych wątków wystawy w Zachęcie.

Dzisiaj również mamy problem z tymi ziemiami i ich historią po 1945 r. Swoi- stym kontrapunktem dla sztuki lat 70. na wystawie stały się prace współczesnych artystów. Na zdjęciach Zbigniewa Libery opuszczony teren dawnego garnizonu Armii Czerwonej w Bornem Sulinowie przypomina Dziki Zachód (2012). Oskar Dawicki w „Ofiarowaniu bunkra” (2013) próbuje oswoić dawny schron przy pl. Strze- gomskim, będący dziś siedzibą Muzeum Współczesnego, współorganizatora wystawy w Zachęcie.

Siedziba tego muzeum zajmuje jeden z pięciu powstałych w latach 40. naziemnych schronów przeciwlotniczych. Jego projektantem był Richard Konwiarz, współpracownik Maxa Berga, który bardzo dobrze odnajdywał się w nazistowskich Niemczech. Nad wejściem jest dziś mural wykonany według pracy Stanisława Dróżdża z 1967 r. Słowa „było”, „jest”, „będzie” układają się w kształt klepsydry. Słowo „jest” trudno w pierwszej chwili dostrzec. Dominuje przeszłość, to, co było, ale nie mniej widoczna jest przyszłość, to, co będzie. ©

„Dzikie pola. Historia awangardowego Wrocławia”, Warszawa, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, wystawa czynna do końca września, komisarz: Dorota Monkiewicz. Wystawa przygotowana we współpracy z Muzeum Współczes- nym we Wrocławiu; następnie będzie pokazywana w Kunsthalle Košice, Museum Bochum oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Zagrzebiu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2015