Nowa Europa powstaje na naszych oczach

Podróż prezydenta Emmanuela Ma­crona po Europie Wschodniej przyniosła jedną dobrą i kilka złych wiadomości.

28.08.2017

Czyta się kilka minut

Już za płotem: prezydent Francji Emmanuel Macron z Klausem Iohannisem, prezydentem Rumunii, Bukareszt, 24 sierpnia 2017 r. / ALEX NICODIM / SIPA / EAST NEWS
Już za płotem: prezydent Francji Emmanuel Macron z Klausem Iohannisem, prezydentem Rumunii, Bukareszt, 24 sierpnia 2017 r. / ALEX NICODIM / SIPA / EAST NEWS

Dobra to fakt, że coraz częściej zachodnioeuropejscy politycy i komentatorzy wyraźnie i z premedytacją odróżniają polski rząd od Polski, co ogranicza ryzyko, że fatalna reputacja rządu rzutuje na obraz całego kraju i budzi stare antypolskie stereotypy w Europie Zachodniej. Złą wiadomością jest to, że bez względu na to, jak oburzające były jego słowa o tym, że Polska jest skonfliktowana z europejskimi wartościami i postanowiła się izolować, to i tak tylko powiedział głośno to, co wielu polityków zachodnioeuropejskich myśli o rządach Polski i Węgier.

Jeśli zaś patrzeć na to, co Macron chce osiągnąć swoją podróżą, to jest to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Zarówno protekcjonizm, jak i izolacja Polski są znacznie dalej posunięte, niż sugerują jego wypowiedzi. I jest to tylko częściowo wina rządzących w Warszawie.

Wielka Brytania wyeliminowała się sama jako tradycyjny, wolnorynkowy i proatlantycki oponent Francji, więc w UE króluje protekcjonizm. Nic tego lepiej nie pokazuje niż los dyrektywy usługowej, której kształt Macron negocjował podczas swojej podróży. W 2004 r. liberalny, bardzo wolnorynkowy holenderski komisarz Frits Bolkestein zaproponował jej pierwszą wersję, bardzo korzystną dla nowych krajów członkowskich. To, do czego teraz zmierza Macron, jest jej zaprzeczeniem. Ale czy możemy sobie wyobrazić, aby holenderski komisarz bronił dziś interesów kraju, którego rząd lekceważy decyzje Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i używa przymiotnika „liberalny” wyłącznie jako epitetu? Nie musiałby, bo cokolwiek wyjdzie z tych negocjacji, będzie zgodne z traktatami europejskimi. Wspólny rynek musi być spójny – i tego Komisja będzie pilnować – ale przy tej spójności może być mniej lub bardziej korzystny dla niektórych krajów członkowskich.

Inicjatywa Macrona pokazuje to jak na dłoni. Już przed jego dojściem do władzy zaczął się w UE proces ograniczający dostęp imigrantów z biedniejszych krajów UE do zasiłków socjalnych w krajach bogatszych. Te regulacje formalnie nikogo nie dyskryminują, bo dotyczą wszystkich, którzy szukają, mają albo tracą pracę w innym kraju UE. Ale dla przepływu pracowników w obrębie zachodniej Europy nie mają większego znaczenia. Uderzają w pierwszym rzędzie w imigrantów z Europy Środkowej w krajach, gdzie te zasiłki są atrakcyjne.

Swoboda osiedlania się kiedyś funkcjonowała i dla pracujących, i dla szukających pracy, i dla tych, którzy znaleźli pracę w innym kraju UE, a potem ją stracili. Teraz funkcjonuje już tylko dla pracujących. Jeśli Macron odniesie sukces, to i dla nich ta swoboda zostanie drastycznie ograniczona – w sposób absolutnie zgodny z prawem UE.

W tle są daleko idące niemiecko-francuskie plany instytucjonalnego odłączenia strefy euro od UE, tak aby mogła funkcjonować samodzielnie – z własnym parlamentem, ministrem finansów (z prawem ingerowania w budżety narodowe), budżetem i dochodami. Większość tych narzędzi można wprowadzić bez żmudnych i długotrwałych zmian traktatów. Państwa strefy euro już posiadają większość kwalifikowaną w całej UE i nie muszą się oglądać na inne kraje.

Poza strefą euro zostanie wspólny rynek, gdzie handel będzie się odbywać bez ceł, ale na coraz mniej równych zasadach, o których i tak decydować będzie strefa euro. Negocjacje toczą się od kilku miesięcy zakulisowo, znów z pominięciem Polski i Węgier. To one były głównym czynnikiem rozpadu i tak bardzo wątłej solidarności wyszehradzkiej. Dla Czech i Słowacji kształtowanie strefy euro jest ważniejsze niż budowanie sojuszu antyniemieckiego pod przywództwem Polski, który łączyłaby jedynie niechęć do uchodźców. Dlatego i Czechy, i Słowacja już przyjmują uchodźców, a Czechy w dającym się przewidzieć czasie pewnie przystąpią do strefy euro.

To niekorzystne dla polskich pracowników, przedsiębiorców i dla każdego polskiego rządu. „Stara Europa”, razem ze znaczną częścią „nowej”, przecina kolejne nici, które ją łączą z Polską i Węgrami. Co Polska na to? Minister Waszczykowski wielokrotnie powtarzał: będziemy protestować. Jak to wygląda, pokazała teraz premier Szydło mówiąc, że aroganckie wypowiedzi Macrona wynikają z braku doświadczenia i obycia w polityce. Ale czy to nie jej rząd domagał się osłabienia Komisji Europejskiej i przywrócenia prymatu państw narodowych? Teraz poczujemy gorzki tego smak: zamiast byłego liberalnego komisarza Bolkesteina, Macron i jego sojusznicy napiszą nową dyrektywę i stworzą UE na nowo w obrębie unii walutowej. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Profesor nauk społecznych na SWPS Uniwersytecie Humanistyczno–Społecznym w Warszawie. Bada, wykłada i pisze o demokratyzacji, najnowszej historii Europy, Międzynarodowym Prawie Karnym i kolonializmie. Pracował jako dziennikarz w Europie środkowo–wschodniej, w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2017