Synod: Nowa era w Kościele

W związku z trwającym Synodem jedni pytają z nadzieją, inni z niepokojem: czy stoimy u progu największej od Soboru Watykańskiego II rewolucji w katolicyzmie?

06.10.2015

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek. Fot. Filippo Monteforte / AFP / EAST NEWS /
Papież Franciszek. Fot. Filippo Monteforte / AFP / EAST NEWS /

Od 4 do 25 października trwa w Rzymie XIV zwyczajne zgromadzenie Synodu Biskupów poświęcone rodzinie. Choć synody biskupów odbywają się regularnie od kilkudziesięciu lat, dawno żaden z nich nie cieszył się takim zainteresowaniem, dawno na żaden nie czekano z takim napięciem. Stawiam tezę, że rewolucja już się zaczęła i – niezależnie od tego, jakie konkretnie ustalenia zostaną podjęte na Synodzie – w Kościele nie będzie już jak dawniej.

Obrazek pierwszy
Pomocą w zrozumieniu, co się zmieniło, mogą być dwa historyczne obrazki. Lipiec 2011 roku. W jednym z najważniejszych katolickich czasopism teologicznych, wydawanych przez amerykańskich jezuitów „Theological Studies”, ukazuje się artykuł polemiczny wobec tekstu wskazującego na racje za przeformułowaniem katolickiej nauki o nierozerwalności małżeństwa. Tym, co bulwersuje środowisko, jest fakt, że tekst broniący dotychczasowego nauczania Magisterium został opublikowany na polecenie Kongregacji Nauki Wiary, i to z pominięciem normalnych procedur recenzyjnych, jako element szerszego nacisku, by teologiczne czasopismo nie dopuszczało na swe łamy głosów sprzecznych z nauczaniem Magisterium, a jeśli już – to tylko z natychmiastową, słuszną odpowiedzią.

To z pozoru niszowe wydarzenie jest symptomem znacznie szerszego zjawiska: po okresie żywiołowych i obecnych w mediach dyskusji teologicznych, toczonych podczas Soboru Watykańskiego II i kilka lat po nim, w Kościele na długo zapanował czas, w którym kwestionowanie status quo i poszukiwanie radykalnie nowych rozwiązań było widziane jako coś, co może mieć miejsce na obrzeżach, w kręgach dysydenckich teologów. Oficjalnie zaś nauczanie Kościoła jest prezentowane jako monolit, który ewoluować może tylko w niewielkim stopniu i raczej w sferze zewnętrznego wyrazu, nie zaś istotnej treści.


CZYTAJ TAKŻE:


Obrazek drugi
Październik 2014 r. Kard. Raymond Burke, ówczesny prefekt Sygnatury Apostolskiej, najwyższego sądu kościelnego, komentuje dla hiszpańskiego tygodnika „Vida Nueva” właśnie zakończone nadzwyczajne zgromadzenie Synodu Biskupów: „Istnieje poczucie, że Kościół jest łodzią bez steru (…) wielu wiernych cierpi na chorobę morską, bo według nich łódź Kościoła straciła busolę”. Kontekst wypowiedzi kard. Burke’a powoduje, że większość komentatorów życia kościelnego interpretuje tę wypowiedź jako ostrą krytykę papieża Franciszka za dopuszczenie do sytuacji, w której kościelne autorytety mówią rzeczy sprzeczne i prosty człowiek może nie wiedzieć, jakie jest oficjalne stanowisko Kościoła.

Dramatycznie brzmiący głos kardynała Burke’a nie jest odosobniony. Przebieg obrad zeszłorocznego nadzwyczajnego zgromadzenia Synodu Biskupów dla wielu był zaskoczeniem, nawet szokiem. Jeden z polskich księży przyznał na swoim blogu, że śledzenie tego, co działo się na Synodzie, było dla wielu jego kolegów księży „najtrudniejszym momentem ich powołania”. Pojawiają się głosy, także niektórych polskich biskupów, o zdradzie Jana Pawła II czy antyrodzinnej ideologii, która przedostała się do synodalnej auli.
Metaforyka użyta przez kard. Burke’a dobrze odzwierciedla istotny aspekt procesu, który związany jest z Synodem Biskupów. Za sprawą sposobu, w jaki Sekretariat Synodu przygotowywał i prowadził zgromadzenie synodalne, zniknął ów dominujący obraz, na którym jedynymi „teologicznymi harcownikami” byli dysydenccy profesorowie, zaś nauczanie Magisterium jawiło się jako spójny monolit. Dla tych katolików – a ich wyrazicielem był kard. Burke – dla których wiara to spokojna pewność co do prawd jasno określonych i autorytatywnie podanych przez niepodważalny autorytet, to bardzo niepokojąca zmiana. Z nadzieją przyjmują ją ci, którzy widzą wiarę raczej jako poszukiwanie, niemożliwe bez podjęcia ryzyka osobistej odpowiedzialności za swoje życie.

Zarzewie dyskusji
Pierwszą zapowiedzią tej zmiany była ankieta rozesłana jesienią 2013 r. przez Watykan do krajowych episkopatów, dotycząca zagadnień związanych z życiem małżeńskim i rodzinnym, z prośbą o jak najszersze konsultacje – mające stanowić podstawę obrad rozpisanego na dwa zgromadzenia Synodu Biskupów o rodzinie. Pytano m.in. o duszpasterską opiekę wobec małżeństw „na próbę”, związków zawartych po rozwodzie czy w sytuacjach nieuregulowanych, a także o podejście lokalnych Kościołów do związków homoseksualnych. Znalazło się również pytanie o zrozumienie nauczania Kościoła na temat antykoncepcji.

Ankieta okazała się dużym zaskoczeniem. W wielu Kościołach lokalnych nie za bardzo wiedziano, co z nią począć. Podczas gdy np. episkopaty Anglii i Walii, a także szwajcarski umieściły ją w internecie, by jak największa liczba osób mogła się wypowiedzieć, biskupi amerykańscy i polscy nie inicjowali szeroko zakrojonej dyskusji na jej temat. Podstawowa waga ankiety, niezależnie od licznych jej niedoskonałości, polegała na tym, że była wysłanym z samego Rzymu sygnałem do katolików: wiemy, że rzeczywistość życia rodzinnego, ale także wasze poglądy na jego temat nie zawsze zgadzają się z tym, co można odnaleźć w oficjalnych dokumentach kościelnych; wiemy i chcemy usłyszeć wasz głos!

Lawina ruszyła jednak podczas konsystorza kardynałów zwołanego przez papieża Franciszka na początku 2014 r., głównie w celu zainicjowania dyskusji o tematach zapowiedzianego Synodu. Zaproszony przez papieża kard. Walter Kasper wygłosił wówczas wykład, w którym nie tylko analizował biblijne źródła chrześcijańskiej nauki o rodzinie, ale wysunął i uzasadniał propozycję daleko idącej zmiany w praktyce Kościoła: dopuszczenia w pewnych przypadkach do pełnego uczestnictwa w Eucharystii osób rozwiedzionych i żyjących w ponownych (niesakramentalnych) związkach. Franciszek wygłosił bardzo pochlebną opinię o wystąpieniu, została ona wsparta przez część biskupów, zwłaszcza zachodnioeuropejskich.

Propozycja Kaspera spotkała się jednak również z ostrą krytyką. Już na samym konsystorzu wielu kardynałów wyrażało wobec niej poważne zastrzeżenia. Później krytyczne teologiczne odpowiedzi przygotowali m.in. amerykańscy dominikanie. Wielokrotnie i zdecydowanie krytycznie wypowiadał się przeciw niej prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller. Tuż przed rozpoczęciem zeszłorocznych obrad Synodu ukazała się zaś książka, której autorzy krytycznie oceniali rozmaite aspekty argumentacji Kaspera. Co znamienne – znaczący udział w powstaniu tej publikacji miało kilku kardynałów: Raymond Burke, Walter Brandmüller, Carlo Caffarra.

Tak otwartej i gorącej debaty pomiędzy najwyższymi hierarchami Kościoła katolickiego nie było od czasu ogłoszenia przez Pawła VI w 1968 r. encykliki „Humanae vitae”. Wtedy to wiele episkopatów otwarcie dystansowało się od papieża, podkreślając w publicznych oświadczeniach, że encyklika nie ma rangi dokumentu nieomylnego i to katolicy we własnym sumieniu powinni rozstrzygać, czy stosowanie antykoncepcji jest w ich przypadku właściwe, czy nie.

Gorące okazały się również obrady zeszłorocznego, nadzwyczajnego zgromadzenia Synodu. Nie obyło się bez kościelnej polityki. Sekretariat Synodu oskarżano o wspieranie opcji „reformatorskiej” środkami administracyjnymi, takimi jak forsowanie w sprawozdaniu śródsynodalnym (tzw. „Relatio ante disceptationem”) sformułowań bliskich reformatorom i niebiorących pod uwagę zastrzeżeń przeciwników zmian. Chodziło tu zwłaszcza o dwie kwestie: uznanie dobra, które mogą wnieść do Kościoła osoby homoseksualne, oraz wprowadzenie tzw. prawa stopniowalności, wedle którego nie można wymagać od ludzi, by od razu spełniali wszystkie normy moralne – ideał pozostaje ideałem, ale ludzie, którzy go nie spełniają, niekoniecznie grzeszą.

Relatio ante disceptationem” zostało gruntownie przeredagowane podczas pracy w mniejszych grupach językowych. Zniknęły budzące kontrowersje najbardziej pozytywne odniesienia do osób homoseksualnych oraz prawo stopniowalności. Pod ostateczne głosowanie poddano tekst kompromisowy. I w tym przypadku okazało się, że kontrowersje pozostają – kilka punktów nie uzyskało wymaganej większości dwóch trzecich głosów, by znaleźć się w końcowym dokumencie Synodu – w tym punkty dotyczące opieki duszpasterskiej osób homoseksualnych i ich rodzin. Co ciekawe, papież polecił opublikować, jako podstawę dalszej dyskusji, cały tekst z informacją, jakie poparcie otrzymały poszczególne punkty.

Dyskusja rozgorzała zaś jeszcze bardziej. Podczas ostatniego roku zorganizowano wiele sympozjów poświęconych teologii rodziny, debata toczyła się też za pośrednictwem mediów. Najbardziej aktywni byli biskupi niemieccy, z kardynałami Marksem i Kasperem z jednej strony, zaś Müllerem z drugiej. Coraz śmielej zaczęli wypowiadać się też biskupi afrykańscy, zdecydowanie występując przeciw jakiemukolwiek uznaniu dobra w związkach homoseksualnych. Z kolei wyraźny głos za takim uznaniem wyszedł od niemieckich przełożonych zakonnych.

Znamienna jest także mobilizacja środowisk ludzi świeckich – dobrze zorganizowane są zwłaszcza środowiska zaniepokojone już samym „zamieszaniem” doktrynalnym i możliwością zmian w kościelnej praktyce i jej samorozumieniu. Do Watykanu wysłano kilka petycji podpisanych za pośrednictwem internetu. Największe poparcie zyskała prośba do papieża Franciszka o zajęcie jednoznacznego stanowiska i zapobiegnięcie „rozmywaniu” nauki Kościoła, sformułowana przez kilka organizacji pro life – do września br. podpisało ją około 800 tys. osób, w tym ponad 200 biskupów.

Co myśli papież
Czy papież Franciszek jest po którejś stronie sporu? Coś na ten temat może powiedzieć następująca historia: w 2005 r. podczas Synodu Biskupów poświęconego Eucharystii propozycję, by Kościół dopuścił do Komunii rozwodników żyjących w powtórnych związkach, zgłosił arcybiskup Wellington – John Dew. Propozycja nie spotkała się wówczas z przychylnym przyjęciem. Jednym z niewielu ojców synodalnych, którzy z zainteresowaniem rozmawiali o niej z abp. Dew, był ówczesny arcybiskup Buenos Aires, kard. Jorge Mario Bergoglio. W styczniu 2015 r. Franciszek uczynił Johna Dew kardynałem. We wrześniu powołał go do uczestnictwa w obecnym Synodzie jako jednego z ojców mianowanych przez papieża.

Ojców uczestniczących w Synodzie z papieskiej nominacji jest oczywiście znacznie więcej. Papieskie nominacje wskazują przy tym, że Franciszkowi chodzi jednak przede wszystkim o dogłębne wspólne przemyślenie tematu. Choć bowiem przeważają wśród nich nazwiska kojarzone ze zwolennikami zmian – do najważniejszych należą kardynałowie: Walter Kasper, Christoph Schönborn, Luis Antonio Tagle czy Rodríguez Maradiaga – to nie brak też wybitnych teologicznych przeciwników propozycji kard. Kaspera, z kard. Caffarrą na czele.

Kwestie sporne
Głęboki namysł jest zaś o tyle potrzebny, że po pierwsze tematyka obecnego Synodu jest niezwykle bliska ludziom – wszak kwestie związane z życiem rodzinnym dotykają każdego z nas, i to na podstawowym, egzystencjalnym poziomie. Po drugie, nie sposób zaprzeczyć, że rodzina jest dzisiaj w kryzysie.

Z tego powodu wielu uczestników Synodu oraz komentatorów zwracało uwagę, że nadmierna koncentracja na kontrowersyjnych kwestiach spornych może negatywnie odbić się na rezultatach obrad. Potrzeba nam bowiem – można było usłyszeć – pogłębienia całościowej, duchowej wizji rodziny w dzisiejszym kontekście kulturowym (lub lepiej: w dzisiejszych rozmaitych kontekstach kulturowych), a nie nieustannego roztrząsania kwestii ważnych, często bolesnych, ale nie centralnych.

Zarzuty takie są jednak tylko częściowo słuszne. Po pierwsze, Synody i Sobory były najczęściej zwoływane w celu rozstrzygnięcia kwestii trudnych i kontrowersyjnych. Pogłębienie teologicznej, całościowej wizji to raczej zadanie codziennej działalności teologiczno-duszpasterskiej. (Tym bardziej mijałoby się z celem, co podkreślał sekretarz generalny Synodu, kard. Lorenzo Baldisseri, zwoływanie Synodu tylko po to, by powtórzył dotychczasowe nauczanie Kościoła). Po drugie zaś, kontrowersyjne kwestie, o które toczy się spór, skupiają w sobie najważniejsze zagadnienia wiary chrześcijańskiej: czym jest Eucharystia; co to znaczy trwać w łasce uświęcającej; czym jest stan grzechu ciężkiego; jakie są źródła, w których możemy rozpoznawać Boże Objawienie; jaki status w wierze chrześcijańskiej mają dotychczasowe doktrynalne orzeczenia Kościoła; do jakiego stopnia teksty biblijne są uwarunkowane kulturowo i co owo uwarunkowanie oznacza dla właściwej ich interpretacji.

Synod nie ma, to też trzeba podkreślić, kompetencji rozstrzygania doktrynalnych kwestii – jest tylko głosem doradczym papieża. Ale trudno się dziwić, że Franciszek chce usłyszeć taki głos właśnie co do najtrudniejszych zagadnień. Naturalne jest zatem, że Synod mogą zdominować kontrowersyjne kwestie.

Najbardziej sporne wydają się trzy. Po pierwsze, czy możliwe byłoby dopuszczenie na jakichś warunkach do pełnego uczestnictwa w Eucharystii osób rozwiedzionych i żyjących w powtórnych związkach. Po drugie, czy można uznać, że także w związkach niebędących sakramentalnymi małżeństwami działa – choć w niepełny sposób – łaska małżeństwa, tj. czy i w nich głęboka relacja międzyludzka stanowi miejsce obecności Boga i ludzi pozostających w tym związku prowadzi do głębszej z Nim jedności. A wreszcie, czy można uznać, że do takich związków należą też trwałe i oparte na miłości relacje homoseksualne.

Za przyjęciem pozytywnej odpowiedzi na powyższe pytania (lub przynajmniej niektóre z nich) przemawia odwołanie się do centralnej prawdy chrześcijaństwa: Bożej nieskończonej miłości, przejawiającej się w świecie w postaci miłosiernej pedagogii, która choć rysuje przed człowiekiem wymagający ideał, prowadzi do niego ludzi cierpliwie, zauważając każde dobro i choćby powolny rozwój, nie potępiając i nie wymagając wszystkiego od razu. W tej perspektywie Eucharystia na przykład jest raczej pokarmem na drogę dla słabych, a nie nagrodą dla czystych, spełniających wszelkie wymagania.

Ci jednak, którzy na postawione wyżej pytania odpowiadają: „nie”, również mają mocne argumenty. Mogą odwołać się do miejsc w Piśmie, w których porusza się te zagadnienia. Mogą podeprzeć się też wcześniejszymi orzeczeniami Magisterium Kościoła. W tym kontekście ostrzegają, że odpowiedzi pozytywne grożą relatywizacją doktryny Kościoła – a więc, dla wierzących – relatywizacją prawdy objawionej przez Boga.

Spór dotyczy – jak widać – kwestii fundamentalnych i egzystencjalnie istotnych. Warto zatem, by obrady Synodu były nie tylko śledzone z zainteresowaniem, lecz przede wszystkim pobudzały wierzących chrześcijan do intensywnej modlitwy za tych, którzy w Rzymie się spotkali. ©℗I

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2015