Ukraina: życie bez prądu

Jadąc przez podkarpacką kotlinę na wschód, mijamy wioski pogrążone w egipskich ciemnościach. Jedyne światełka to latarki telefonów komórkowych, którymi oświetlają sobie drogę nieliczni piesi.
z Chyrowa i Kijowa

27.11.2022

Czyta się kilka minut

Kramatorsk we wschodniej Ukrainie tonie w ciemnościach / AA/ABACA/Abaca/East News

Chleba nie dowieźli, piekarnia we Lwowie nie pracuje! – Mychaiło przyjmuje tę wiadomość od żony ze stoickim spokojem. To nie tylko kwestia charakteru: Mychajło, właściciel sklepu spożywczego położonego w górskiej wiosce w ukraińskich Bieszczadach, koło Chyrowa, i ojciec piątki dzieci, z natury jest człowiekiem flegmatycznym. Na szczęście jednak tego dnia, w piątek 25 listopada, w jego sklepie chleb będzie. Choć wielka piekarnia ze Lwowa, która zaopatruje w pieczywo wiele wiejskich sklepów w obwodzie lwowskim, nie mogła wywiązać się z dostawy, bo z powodu ciągłych wyłączeń prądu w ostatnich dniach musiała przerwać chwilowo pracę, to chleb przywieźli z piekarni z Drohobycza – drugiej, od której Mychaiło kupuje towar.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
NOWE OBLICZE WOJNY ZIMOWEJ. Wobec braku militarnych sukcesów na froncie Rosja przeszła do działań terrorystycznych – pisze Anna Łabuszewska >>>>


Chwilowe dostawy produktów to nie największy problem 46-letniego Mychaiły, związany z permanentnymi w ostatnich dniach przerwami w dostawach prądu, spowodowanymi codziennymi rosyjskimi nalotami na ukraińską infrastrukturę energetyczną, także w obwodzie lwowskim. Przerwy trwają po kilka godzin, potem prąd wraca. To, że nie działa kasa fiskalna, że nie można płacić kartą, że towar ważyć trzeba na małej wadze na baterie – to drobiazgi. Ale co będzie, jeśli prądu zabraknie przez 12 godzin? Wtedy rozmrożą się chłodziarki, zepsuje się mięso i inne składowane w nich produkty.

Mychaiło bardzo chciałby kupić agregat prądotwórczy, choćby małej mocy. Na Ukrainie to teraz prawie niemożliwe – wszystko, co było, wykupiono, na potrzeby zwykłych ludzi, instytucji, armii (bo także na froncie agregat jest jednym z podstawowych produktów – pozwala załadować baterie drona, krótkofalówki, zapewni łączność, internet, a także ciepło w schronie, jeśli podłączyć do niego jakiś piecyk).

Pozostaje pobliska Polska. Ale choć Mychaiło, jako ojciec pieciorga dzieci, może opuszczać teren Ukrainy, to okazuje się, że także po polskiej stronie granicy wyzwaniem jest zakup porządnego agregatu – po pierwsze, ceny poszły drastycznie w górę; po drugie, brakuje urządzeń dobrej jakości, które będą w stanie pracować non stop.

Agregat przydałby się rodzinie sklepikarza spod Chyrowa także do ogrzania domu: mają kocioł gazowy, który potrzebuje zasilania. Na szczęście Mychaiło, człowiek oszczędny i zapobiegliwy, postawił kiedyś w domu także piece kaflowe – w okolicznych lasach drewna jest pod dostatkiem. Gdy siada więc prąd, palą drewnem. – My nie zamarzniemy – mówi Mychaiło. – Ale wielu ludzi we wsi zlikwidowało piece, wydawało się, że skoro gaz był kiedyś tani, skoro był prąd, to tak będzie zawsze. Teraz na gwałt montują burżujki, małe piecyki na węgiel lub drewno.

– My na wsi sobie jakoś tej zimy poradzimy, nawet bez prądu. Ale co zrobią ludzie w miastach? – zastanawia się Mychaiło. – Przecież w mieście od prądu zależy wszystko, nie tylko ogrzewanie, także bieżąca woda...


PRZECZYTAJ TAKŻE:
NIE POZWOLIMY, BY PUTIN WYGRAŁ TĘ WOJNĘ >>>>


Czy ludzie będą opuszczać Ukrainę, aby przetrwać tę zimę? – Ci z miast może tak.. – Mychaiło milknie. – Dużo zależy, jaka będzie ta zima. Bo nawet u nas w górach ona jeszcze się tak naprawdę nie zaczęła, nie ma mrozów.

– Niechby Bóg dał nam lekką zimę – dodaje z nadzieją w głosie.

Jednak już kilka godzin później, nocą z piątku na sobotę, w ostatni weekend listopada, zima da o sobie znać. Na zachodniej i centralnej Ukrainie temperatura spada poniżej zera, zaczyna padać śnieg, chwilami mokry i gęsty. I znowu w obwodzie lwowskim wysiada prąd. Jadąc przez podkarpacką kotlinę na wschód, do Kijowa i potem do Krzywego Rogu na froncie południowym, z pomocą dla ukraińskich żołnierzy przekazaną przez czytelników „Tygodnika Powszechnego”, mijamy wioski pogrążone w egipskich ciemnościach. Jedyne światełka, jakie mijamy po drodze, to latarki telefonów komórkowych, którymi oświetlają sobie drogę nieliczni piesi, ostrożnie poruszający się poboczem drogi.

Im dalej na wschód, tym więcej śniegu. Na ulicach podkijowskiej Buczy będzie już leżeć jego cienka warstwa.

Temperatura mierzalna spada trochę poniżej zera. Temperatura odczuwalna jest o kilka stopni niższa.


ZBIÓRKA DLA UKRAIŃSKICH OBROŃCÓW TRWA NADAL

Zobacz, jak możesz pomóc >>>>


 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2022