Utrwalacz władzy dozgonnej

„Putin spotkał się dziś na Kremlu z Putinem, by omówić udział Putina w wyborach Putina” – to jeden z dowcipów, które krążą po Rosji w związku z reelekcją jedynego słusznego kandydata.

13.03.2018

Czyta się kilka minut

Władimir Putin z wizytą w Uralwagonzawod, Swierdłowsk, 6 marca 2018 r. / ALEXEI DRUZHININ / TASS / FORUM
Władimir Putin z wizytą w Uralwagonzawod, Swierdłowsk, 6 marca 2018 r. / ALEXEI DRUZHININ / TASS / FORUM

Fajerwerki gotowe do odpalenia, szampany się mrożą, wyniki z grubsza oszacowane – kremlowscy inżynierowie dusz dopinają ostatnie szczegóły przed aktem, który w niedzielę 18 marca ma zapewnić Władimirowi Putinowi kolejną sześcioletnią kadencję prezydencką. I zapewni, skoro Kreml ma proces wyborczy pod kontrolą.

Wybór daty głosowania nie jest przypadkowy: to czwarta rocznica przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej. Propaganda nadal ukazuje aneksję jako fundamentalne osiągnięcie upływającej kadencji. A kandydat obiecuje stabilność, wzrost gospodarczy i mocarstwową politykę.

Walka o „kormuszkę”

Filarem władzy Putina jest zamknięty krąg najbliższych współpracowników. Cieszą się przywilejami, pobierają rentę korupcyjną. Putin gwarantuje ich przywileje i majątki.

Tego najbliższego kręgu uczepieni są mniej znaczący uczestnicy podziału dóbr, którzy nie mają uprzywilejowanego statusu jak krąg najbliższy, ale również cieszą się względami. Niższe szczeble piramidy otrzymują apanaże stosownie do roli, jaką wyznacza kasta zajmująca wyższą pozycję.

W latach prosperity czerpanie z kaskady petrodolarów pozwalało zaspokoić apetyty dużej części elit. Od kilku lat koniunktura jest gorsza, dóbr do podziału jest zatem mniej. Zarządzanie kryzysowe Kremla polega więc na ograniczaniu liczby tych, którzy mają dostęp do „kormuszki” (odpowiednik naszego „koryta”). W ramach pokazowych akcji – np. pod hasłem zwalczania korupcji – przeprowadza się eliminację jakiejś grupy interesu. Telewidzowie karmieni są reportażami o aresztowaniu gubernatora, który zgromadził na kontach duże sumy, albo relacjami z procesu ministra, któremu sprezentowano teczkę wypchaną banknotami. To jedna z form kiełbasy wyborczej: władca rzuca kozła ofiarnego i zapewnia igrzyska ludowi, by ten nie pamiętał, że chleba jest coraz mniej.

Można się spodziewać, że w nowej kadencji podjazdowe walki między koteriami będą się nasilać. Dla najbliższych Putina musi wystarczyć, reszta będzie musiała bić się o okruchy.

Niespokojne sny Brutusa

Inny czynnik, który może doprowadzić do turbulencji, to zachodnie sankcje wprowadzone po aneksji Krymu i agresji Rosji na Ukrainę. Putinowska ekipa początkowo próbowała je przeczekać, ale nie zanosi się, by miały zelżeć. Przeciwnie: USA zapowiedziały wprowadzenie nowych, w związku z ingerencją Rosji w amerykańskie wybory. Dotyczy to też sankcji personalnych wobec osób z otoczenia Putina.

Tymczasem co rusz wychodzi na jaw – np. w wyniku śledztw dziennikarskich w rodzaju Panama Papers czy poszukiwań Fundacji Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego – że członkowie rosyjskiej wierchuszki ulokowali majątki na Zachodzie. Nabyli nieruchomości na Lazurowym Wybrzeżu, upchnęli zaskórniaki w zachodnich bankach, kształcą dzieci w prywatnych szkołach brytyjskich. Pogłębiający się konflikt Rosji ze światem Zachodu zagraża temu dolce vita.

W nadchodzącej kadencji zadaniem Putina będzie więc wyważenie proporcji – między waleniem militarną pięścią w stół, w celu zastraszenia Zachodu i wywołania militarystycznej euforii u rodaków, a utrzymaniem stanu posiadania dóbr na Zachodzie. Odcięcie putinowskich bojarów od słodkości zdeponowanych u potencjalnego przeciwnika może podkręcić ferment w elitach.

Intrygi i knucie to modelowe zachowania osadzone w – żywej w Rosji – tradycji bizantyjskiego dworu. Wnikliwi kremlinolodzy nie wykluczają więc, że gdy jakaś silna grupa uzna, iż gwarant niczego im już nie gwarantuje, może wymyślić sposób, by się go pozbyć. Choć dziś wydaje się, że w najbliższych latach władzy Putina nikt nie może zagrozić – system okopał się, ma lejce i narzędzia do sprawowania władzy. Niezależnie od nastrojów społecznych. Chyba że pejzaż zamąci czynnik, o którym publicznie się nie mówi. Np. stan zdrowia.

Bez Nawalnego

Uwaga o możliwym wpływie zdrowia Putina na Rosję wzięła się stąd, że już kilka razy kraj – ba, świat cały – zastygał w niepewności. Prezydent znikał, służba prasowa zacierała ślady, aby nikt się nie domyślił przyczyny jego nieobecności. Snuto domysły, że zaniemógł. Potem pojawiał się, nie tłumacząc nieobecności

Teraz, gdy już miała ruszać kampania wyborcza, Putin też zniknął na jakiś czas: po kolei odwoływano ważne spotkania i wystąpienia. „Przeziębił się” – uspokajał sekretarz prasowy. Temat zdrowia prezydenta bulgotał w mediach społecznościowych, w oficjalnym obiegu był wyciszany. Nikomu przecież nie mogła postać w głowie myśl, że Putin nie będzie w stanie sprawować urzędu przez następnych sześć lat.

Kampania wyborcza Putina – gdy wrócił po niedyspozycji – była odmienna od działań pozostałych kandydatów. Prezydent nie bierze udziału w debatach telewizyjnych, gdzie ścierają się inni uczestnicy wyścigu. Ale to nie oznacza, że nie pojawia się w telewizji. Przeciwnie – jest obecny w ilościach niepomiernych. Jeździ do wybranych zakładów pracy, ściska dłonie zwycięzców konkursu „Liderzy Rosji”, spotyka się z aktywem popierającego go Frontu. Wszystkie te przedsięwzięcia są relacjonowane w programach informacyjnych, a potem wałkowane w dyskusjach wazeliniarskich politologów obsługujących Kreml.

Putin miażdży stawkę kilku statystów, których Centralna Komisja Wyborcza dopuściła w szranki. Stanowią oni dekorację, na tle której lepiej ma wyglądać imitacja pluralizmu demokratycznego.

Komisja wyborcza już na wstępnym etapie nie dopuściła – pod naciąganym pretekstem – opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Nie gra on według reguł wyznaczonych przez Kreml i buduje własną pozycję, zbiera elektorat (złożony głównie z młodych ludzi), bada korupcyjne zachowania elity, ujawnia afery. Jest niewygodny, ma charyzmę, dociera do publiczności, choć nie ma dostępu do centralnych mediów i operuje wyłącznie w internecie.

Sztab Putina doszedł widocznie do wniosku, że dopuszczenie Nawalnego do wyborów – nawet gdyby miał zdobyć znikomą liczbę głosów – stwarza zbyt duże ryzyko. Nawalny jest nieprzewidywalny, mógłby zdobyć dodatkową popularność w telewizji (jako kandydat miałby zapewniony czas antenowy), przemycić niepożądane treści. Uznano, że lepiej nie wywoływać wilka z lasu. A Nawalny wezwał zwolenników do bojkotu wyborów.

Frekwencja, czyli legitymacja

Trudno powiedzieć, na ile hasło bojkotu chwyci. Może kilka procent wyborców nie pójdzie do urn. Tak czy inaczej – to nie na rękę Kremlowi, który zakłada wysoką frekwencję. Bo wtedy lepiej będzie wyglądać odświeżona legitymacja władzy.

Nad zapewnieniem frekwencji pracuje cała machina państwowa: pracodawcy wymuszają obecność w lokalu wyborczym na pracownikach, rektorzy na studentach, dowódcy na żołnierzach. Mają być też organizowane akcje promujące udział w głosowaniu, przewiduje się nagrody rzeczowe, konkursy.

Kontrolowane przez Kreml sondażownie podają, że do urn wybiera się 80-81 proc. Rosjan, a ok. 70 proc. deklaruje głosowanie na Putina. Sondaże służą uwiarygodnieniu przekazu narzuconego przez sztab prezydenta: oto Rosjanie jednoczą się wokół przywódcy – jedynego człowieka, który może stać na czele nawy państwowej. Nad wbijaniem tego przekazu do głów pracują media.

Kampania Putina odbywa się pod hasłem „Silna Rosja, silny prezydent”. Plakaty i billboardy wiszą w całej Rosji. Podobno są pilnowane przez tajniaków, którzy czuwają, aby nikt nie zniszczył tablic i nie nadszarpnął wizerunku. Tymczasem w mediach społecznościowych można zobaczyć, że ludzie w wielu miejscach wyżywają się na tych materiałach: obrzucają billboardy jajkami lub dopisują komentarze. W Twitterze kolportowany był filmik, na którym ubrany w czarny kombinezon i czapkę człowiek wypisywał na billboardzie z Putinem słowo „złodziej”.

Kilku panów w łódce, nie licząc pani

Poza Putinem startuje siedem osób. O drugie miejsce walczą zaciekle odwieczny kandydat z ramienia nacjonalistycznej LDPR Władimir Żyrinowski i nowicjusz w wyścigu Paweł Grudinin, kandydat Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPFR). Żyrinowskiego wszyscy znają: od początku lat 90. XX w. jest obecny w rosyjskiej polityce, zagospodarowując elektorat radykalny. Niby krytykuje władzę, ale zawsze jest z nią w dobrych układach, jego częste wyskoki zyskują aplauz zwolenników i dezaprobatę krytyków. I tym razem może liczyć na 6-7 proc. głosów.

Zaskoczeniem było natomiast wystawienie przez komunistów nowego człowieka. Zwykle startował lider KPFR Giennadij Ziuganow (jak Żyrinowski, otrzaskany w licznych kampaniach). Ale z niewiadomych powodów partia wystawiła w ostatniej chwili Grudinina. To miało przynieść efekt zaskoczenia i dać komunistom szansę ogrania Żyrinowskiego. Pojawienie się nowej twarzy w omszałych dekoracjach faktycznie przyniosło wzrost notowań kandydata komunistów.

Ale gdy notowania nowicjusza zaczęły rosnąć, Kreml wytoczył armaty (wyrastanie jakiegokolwiek kandydata powyżej ustanowionych kwot najwyraźniej uznano za niebezpieczne). Codziennie w telewizji można było oglądać, jak machina propagandowa wyciąga kolejne trupy z szafy Grudinina: niezadeklarowane w papierach wyborczych konta w Szwajcarii, nieujawnione nieruchomości, podwójne życie rodzinne itd. Grudinin nie jest bowiem ideowym komunistą na dorobku, lecz bogatym latyfundystą nowego typu. Przedstawiany jest jako dyrektor sowchozu imienia Lenina. W istocie firma, którą zarządza, nosi taką sentymentalną nazwę, ale jest nowoczesnym agrokoncernem i nie ma nic wspólnego ze spółdzielnią rolną typu sowieckiego.

Tu kończy się krótka lista kandydatów mogących liczyć na kilka procent głosów i zaczyna się dłuższy spis nazwisk tych, którzy balansują na granicy błędu statystycznego. Wśród nich na uwagę zasługuje Ksenia Sobczak, dziennikarka i celebrytka. Jej niespodziewany wjazd na scenę polityczną wywołał krótkotrwałe zamieszanie. Córka petersburskiego mentora Putina, inteligentna i krnąbrna skandalistka, ma odciągnąć część antykremlowsko nastawionej publiki od Nawalnego i przyciągnąć jak najwięcej osób do urn. Ksenia walczy dzielnie pod hasłem „Przeciwko wszystkim”, wypowiada śmiało tezy, które nie mieszczą się w dozwolonym kanonie (np. stwierdziła, że zgodnie z prawem międzynarodowym Krym nie należy do Rosji), jeździ po kraju, szuka skrzywdzonych ludzi, w imieniu których potem występuje do miejscowych władz z prośbą o rozwiązanie problemu. Sondaże dają jej jeden procent.

Pozostałym dają jeszcze mniej. Nawet zasłużonemu liderowi demokratycznej partii Jabłoko, Grigorijowi Jawlińskiemu, ekonomiście i autorowi programu gospodarczego z zamierzchłych czasów rozpadu Związku Sowieckiego i tworzenia zrębów nowej Rosji (Jawliński może liczyć na 0,8 proc. głosów).

Atomowe ogrody

A z czym do wyborów idzie główny kandydat? Z ogólnymi obietnicami stabilności i zapewnieniami, że złowrogi świat dostanie po nosie, gdy zechce go wetknąć w sprawy Rosji.

Występując niedawno z dorocznym orędziem przed połączonymi izbami parlamentu, Putin przedstawił ogólnikowy plan poprawy sytuacji społecznej i gospodarczej (z jego punktu widzenia i tak niezłej) oraz zaprezentował najnowsze rakiety, w przemawiających do wyobraźni animacjach. Hiperdźwiękowe cacuszka mogą razić cele na całym globie. To była dobitnie wyrażona propozycja podjęcia rozmów z najważniejszymi światowymi aktorami. Bo od czasu aneksji Krymu i od wywołania wojny w Donbasie Rosja jest ciągle w izolacji międzynarodowej – na niczym spełzły nadzieje rozmów o „Jałcie 2.0” z nowym prezydentem USA.

Putin w orędziu mówił: „Nie chcieli nas słuchać, teraz posłuchają”. A więc szantaż w stylu nieobliczalnego Kima? W przedstawionym kilka dni później obszernym wywiadzie prezydent wyraził się bardziej dosadnie: „Rosja odpowie na każdy atak. Jeżeli świat ma być bez Rosji, to po co nam taki świat?”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2018