NO, BEZ PRZESADY

Sytuacja nigdy nie jest tak zła, żeby nie dało się przesadzić. Medialny pastuszek już nie woła „Wilki, Wilki!”. Teraz krzyczy: „Atakuje mnie armia wilkołaków-mutantów”. Ale nikt nie zwraca uwagi.

15.03.2013

Czyta się kilka minut

 / Rys. Andrzej Dudziński
/ Rys. Andrzej Dudziński

Ostatnio powiedzieli w „Wiadomościach”, że Czelabińsk został spustoszony przez deszcz meteorytów. Sprawdziłem w słowniku: „spustoszyć – obrócić w pustkowie, w ruinę; rabując ogołocić; zdewastować, zniszczyć”. Do Czelabińska ten opis pasuje jak ulał. Ale czemu winić meteoryt? On tylko wybił trochę szyb. Jakich słów użyje Piotr Kraśko, kiedy przydarzy się katastrofa na większą skalę? Co powie, jeżeli Marsjanie zmiotą z powierzchni Niżnyj Tagił albo Nowy Jork? Inna rzecz, że poważniejsze ciało niebieskie może nas definitywnie uwolnić od konieczności słuchania Piotra Kraśki.
W ramach astronomicznego wzmożenia TVN zapewniał, że kolejna asteroida „dosłownie otrze się o Ziemię”. Zaraz też pojawił się ekspert, który cierpiąc w marznącej mżawce (ekspert zawsze musi cierpieć w marznącej mżawce), wyjaśnił, że asteroida znajduje się dziesiątki tysięcy kilometrów od Centrum Nauki Kopernik. W skali kosmosu to naprawdę niedaleko. Mimo wszystko wyraz „dosłownie” wydaje się pewnym nadużyciem.
Seryjny morderca
Wszystkie te znaki na niebie i ziemi zwiastowały klęski i nadzwyczajne zdarzenia w polskim rządzie. Los ministra sprawiedliwości zawisł na włosku. W oczekiwaniu na ostateczną decyzję premiera czytaliśmy komentarze. Powtarzał się w nich czasownik „zabijać”. Cytowano wypowiedź pewnego polityka („Zabił Zytę, żeby oczyścić sobie pole do zabicia mnie”). Opisywano cmentarzyk kolejnych ofiar („zabił Olechowskiego, zabił Schetynę”). Można było odnieść wrażenie, że na szczytach władzy grasuje seryjny morderca. Tak, chwytam metaforę. Ale co napiszą (na Twitterze) ludzie mediów, jeśli premier – odpukać – naprawdę kogoś ukatrupi?
Na szczęście powtarzanie zwrotu „mord polityczny” wszystkich znudziło. Zaczęto mówić o „grillowaniu”. To już lepiej, bo trudno sobie wyobrazić, żeby minister został upieczony na rożnie. Chociaż kto wie?
Szybciej, wyżej, mocniej
Czy pamiętacie, że we wczesnych latach 90. artykuły zaopatrywano w specjalne notki z komentarzami redakcji? Najpierw akapity suchych faktów. Poniżej – opinie wydrukowane kursywą (co stanowiło typograficzny wyraz skromności).
Dziś już nie czytamy tekstu, żeby poznać fakty i wybuchnąć szczerym oburzeniem. Teraz oburzenie jest wstępem, warunkiem koniecznym, by w ogóle podjąć trud lektury. W internecie każdy nagłówek płonie świętym ogniem.
Tak zwane telewizje informacyjne (a także radiostacje, nie wspominając już o portalach i Facebooku) zostały całkowicie zdominowane przez komentarze – czasem tylko przerywane reklamami lub jakimś strzępem informacji. Jeżeli trafi się wyjątkowo jędrny komentarz (coś w rodzaju szczawiu i mirabelek), sam awansuje do rangi newsa, przez co stanie się obiektem kolejnych komentarzy. Koło się zamyka.
Stoicyzm nie popłaca. Wyobraźmy sobie Floriana Szarego, który próbuje wypowiedzieć słynną kwestię w sprawie wypływających wnętrzności („To mniey boli niż rany zadane ojczyźnie”). Mniey boli? Po takim wstępie każdy widz kliknie gdzie indziej. Dziś obywatel Szary musi wołać „Niemcy, Niemcy mi to zrobili!”.
Myszki i kebab
Gdyby problem ograniczał się do polityki... Komentowanie jest całym naszym życiem.
Oto przykład. Zeszłego lata znaleźliśmy ślepą myszkę. Zwykła wakacyjna przygoda: myszka leży w trawie i kwili, a nad nią toczy się rodzinna dyskusja. Jak świat światem, trwają takie debaty nad kolejnymi pokoleniami myszek i pisklaków. Dorośli powiadają, że przyroda bywa bezwzględna. Dzieci przypominają, że Liza z Bullerbyn wykarmiła jagniaczka butelką, i zaczynają snuć plany, jak to będą dbać o swojego gryzonia. Tymczasem rodzice myślą już o nieuniknionym pogrzebie, skromnej ceremonii pod krzakiem bzu, która pozwoli oswoić dziateczki ze śmiercią i przemijaniem.
Jednak w tym roku było inaczej. sięgnąłem po smartfona i dzięki usłudze „Wszędobylski Internet” odnalazłem portal „miłe-gryzonie.pl” (nazwa zmieniona) oraz forum dyskusyjne z wątkiem „Jak ocalić małą myszkę?”. Tego potrzebowaliśmy. Fachowej pomocy.
Pierwszy komentator zasugerował, żeby podać myszce mleko. Drugi nazwał pierwszego „mordercą myszek”. Trzeci obwieścił, że obaj poprzednicy nie potrafiliby odróżnić chomika od kosiarki. Czwarty...
Nie ma potrzeby streszczania całej dyskusji. Emocje osiągnęły prawie taki poziom, jak na forum „który kebab jest najlepszy w mieście”. A przecież nikt nie poruszył tematu restytucji mysiego mienia ani mysich związków partnerskich.
Oto, co robi z nami internet. Jedyna pociecha, że mysz poczuła się lepiej i bez naszej pomocy czmychnęła do dziury.
Szermierze godności
Nawet jeżeli chwilowo nikt nie jest zabijany, to przesada i tak rozkwita.
Zauważyłem, że osobliwie często wspomina się o godności. Rozumiem, co oznacza godna płaca, godna dieta czy godny ryczałt na prowadzenie biura. Nie zaskakuje mnie określenie „godne wakacje”. Wiadomo, jak łatwo podczas urlopu wystawić swoją godność na szwank.
Ostatnio przeczytałem w internecie następujące zdanie: „Zdeterminowany aby obejrzeć w godnych warunkach moje ulubione seriale i filmy rozpocząłem ok miesiąc temu testy VPN-a”. Nie mam pojęcia, co oznacza ten skrót. Ale żeby stracić godność w wyniku oglądania ulubionych seriali?! Czy to nie przesada?
***
Religia smoleńska? Teorie spiskowe? Zamach? Ależ skąd. Po prostu obserwujemy słowotok facetów, którzy zaczynają zdanie od trzęsienia ziemi, a potem próbują jakoś dobrnąć do kropki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1972 roku. Grafik z wykształcenia, eseista i autor książek dla dzieci. Laureat Nagrody Literackiej „Nike” za książkę „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” (2018) oraz Paszportu Polityki w kategorii literatura (2017). Przez wiele lat autor cotygodniowych… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2013