Nigerii trzeba pomóc

O militarnej pomocy dla Nigerii w jej walce z Boko Haram mowa była w Europie i USA już na początku 2012 r.

12.05.2014

Czyta się kilka minut

Wtedy ta radykalna, zbrodnicza organizacja islamska dokonała serii zamachów na nigeryjskie kościoły chrześcijańskie. Ale na mówieniu się skończyło. Choć wiadomo było, że skorumpowana – jak wszystko w Nigerii – armia i nieudolna administracja nie poradzą sobie z tymi terrorystami. Że ludzie nadal będą ginąć.

Przez cały ten czas Boko Haram zabijało. Nie tylko chrześcijan – również muzułmanów. Co ciekawe, w wielu częściach świata takie grupy odwołujące się do islamskiego fundamentalizmu zabijają także – a w niektórych miejscach głównie – muzułmanów. Ale co tam, zawsze można powiedzieć, że byli „nieprawdziwymi muzułmanami”, bo np. posłali do szkoły swoje córki. A więc można je oblać kwasem czy zastrzelić (jak robią to pakistańscy i afgańscy talibowie) albo porwać – jak w Nigerii, gdzie Boko Haram uprowadziło około dwustu dziewcząt z prowincjonalnej szkoły.

To nie pierwsze takie porwanie przez Boko Haram, ale największe i najgłośniejsze. Nikt nie wie, gdzie są porwane uczennice (chrześcijanki i muzułmanki). Niektórzy twierdzą, że już za granicą. Ale nikt nie ma wątpliwości, że czeka je los przymusowych „żon”, rozdawanych w nagrodę „oficerom” jak przedmioty. Operacja ich odbijania idzie jak po grudzie i bez pomocy międzynarodowej pewnie się nie uda. Skuteczną pomoc w tej kwestii mogą dać USA czy Europa. Ale już widzę rzesze „obrońców wolności”, wrzeszczących o „neokolonializmie” i „imperializmie”. Już słyszę brednie o „bojownikach o wolność”, gdy bandyci zaczną ginąć, zamiast tylko zabijać. No i to oburzenie, gdy wyjdzie na jaw, że aby dowiedzieć się, gdzie są porwane dzieci i je uratować, zastosowano – być może – procedury przesłuchań niezgodne z kodeksem.

Zresztą nieważne, co usłyszymy. Interesuje mnie tylko jak najszybsze uratowanie porwanych dziewczynek. Dopóki choć jedna jest w niewoli, inne kwestie – w tym prawa człowieka w odniesieniu do porywaczy i ich pomocników – są dla mnie drugorzędne. Zapewne podobnie jak dla nich i ich rodziców. Bez względu na wyznanie.


AUTOR był policjantem, pracował dla organizacji międzynarodowych w wielu krajach Afryki. Stale współpracuje z „TP”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2014