Niezawodna

Akademie für Alte Musik Berlin, czyli w skrócie Akamus: „jeden z największych europejskich sukcesów muzycznych”.

23.04.2017

Czyta się kilka minut

Bejun Mehta / Fot. Marco Borggreve
Bejun Mehta / Fot. Marco Borggreve

Daje około stu koncertów rocznie. Jej repertuar obejmuje paletę od drobnych utworów kameralnych do rozbudowanych, wokalno-instrumentalnych monumentów, a patrząc chronologicznie – od czasów baroku, przez klasycyzm, po wczesny romantyzm. Jej płyty rozeszły się w łącznym nakładzie ponad 100 milionów egzemplarzy. Współpracuje z najbardziej uznanymi artystami muzyki dawnej. Dziś bez Akamusa trudno wyobrazić sobie panoramę historycznego wykonawstwa europejskiego.

W tym roku berlińska orkiestra obchodzi 35. urodziny. Tworzona była w innych, kompletnie nieporównywalnych czasach – w 1982 r., w Berlinie podzielonym murem. Powstawała po tej gorszej jego stronie, w szarej i siermiężnej rzeczywistości NRD-owskiego socjalizmu. Podobno koncept zespołu instrumentów historycznych był jak „śmiały pokaz muzycznej suwerenności” w honeckerowskiej rzeczywistości. Jaskółka wolności nie tylko artystycznej? Na pewno Akademie für Alte Musik była pionierem ruchu „wykonawstwa historycznie poinformowanego” w tej części Europy. Owszem, w Zjednoczonym Królestwie podobne zespoły mogły mówić raczej o ugruntowywaniu swej egzystencji, najstarsze startowały przecież dekadę wcześniej (The English Concert w 1972 r., Academy of Ancient Music – 1973 r., English Baroque Soloists był młodszy – powołany został w 1978 r.).

Podobnie było w Zachodnich Niemczech, by wspomnieć legendarną grupę Reinharda Goebla, Musica Antiqua Köln (1973 r.). Ale największej niemieckiej obecnie konkurencji Akamusa, czyli Freiburger Barockorchester, w roku 1982 nawet nie było w planach, podobnie jak Orkiestry Wieku Oświecenia (1986). Tylko rok starsza jest holenderska Orkiestra XVIII Wieku, stworzona przez Lucy van Dael i Fransa Brüggena w 1981 r. W rodzinnym mieście Akamusa trwały jeszcze prace nad odbudową Konzerthausu, zaprojektowanego przez architekta wizjonera Karla Friedricha Schinkla. Dwa lata później Akademie für Alte Musik zainauguruje tutaj swoją stałą serię koncertową, trwającą zresztą do dzisiaj. Od pięciu lat programowana jest jeszcze jedna, w monachijskim Prinzregententheater. Oto jeden z wymiarów ich artystycznego sukcesu.

Podstawowy skład orkiestry tworzy dzisiaj ponad 30 muzyków. Podstawowy, ponieważ skład zależny jest od wykonywanego repertuaru – w świecie muzyki dawnej to oczywistość – zmienia się, powiększa i zmniejsza, każdorazowo fluktuuje. To jak synonim naszej płynnej nowoczesności. Na co dzień artystyczne przewodnictwo dzierżą koncertmistrzowie: Stephan Mai, Bernhard Forck i Georg Kallweit. W stałym składzie zespołu są oprócz nich wybitni instrumentaliści, z powodzeniem poświęcający się własnym karierom solowym, występujący też w roli solistów w niezwykle wirtuozowskim repertuarze (często przywracanym współczesnemu życiu muzycznemu) – flecista Christoph Huntgeburth, oboistka Xenia Löffler czy wybitny klawesynista Raphael Alpermann. Jednak nie byłoby spektakularnych sukcesów, gdyby nie współpraca ze znakomitymi dyrygentami. Zespół podkreśla kontakty z Marcusem Creedem, Danielem Reussem i Hansem-Christophem Rademannem. Ale zdecydowanie palmę pierwszeństwa na tym polu dzierży wielki René Jacobs.

To pod jego batutą Akamus uczestniczył w głośnych nagraniach arcydzieł muzyki oratoryjnej: obie Pasje Jana Sebastiana Bacha, zarejestrowane w ostatnich latach, uznać można za „żelazne” pozycje w dyskografii (który z zespołów i który z dyrygentów nie marzy, by je mieć w swoim portfolio?). Owocami współpracy Jacobsa i berlińskiej orkiestry są również takie rarytasy, jak „Griselda” czy „Il primo omicidio” Alessandra Scarlattiego, a nade wszystko dzieła Georga Philippa Telemanna: opera „Orfeusz” (nakład dawno wyczerpany) i „Brockes-Passion”. Kto wie, czy to nagranie z roku 2009 nie jest jednym z najciekawszych, jakie w ogóle wyszły spod ręki flamandzkiego mistrza. Zapomniane arcydzieło zabłysło niezwykłym blaskiem.

Jeśli już mowa o imponującej dyskografii berlińskiego zespołu, to najciekawsze może są w niej właśnie repertuarowe rarytasy, to wszystko, co poszerza i wzbogaca naszą wiedzę o muzycznej przeszłości: „Muzyka dworu berlińskiego” z utworami kompozytorów z kręgu króla-flecisty Fryderyka Wielkiego, Requiem Johanna Christiana Bacha czy „Trauermusik” Johanna Ludwiga Bacha, albo „Concerti grossi” Giovanniego Benedetta Plattiego.

Nie zaskakuje, że Akademie für Alte Musik współpracuje z największymi. Obok Cecilii Bartoli czy Viviki Genaux do tej ekstraklasy należy także Bejun Mehta. Kontratenor – a to właśnie te głosy dzierżą dziś rząd dusz fanów muzyki dawnej, szczególnie kochających popis, wirtuozerię i rodzaj gwiazdorskiego blichtru. Bejun Mehta to nieskrępowana emocjonalność i takaż skala ekspresji. Dziś przecież granice między konwencjami ulegają zatarciu. Chyba to lepiej, jeśli chce się we właściwy sposób oddać afekty tekstu i emocjonalność muzyki baroku. ©

Koncert AKAMUS z BEJUNEM MEHTĄ odbędzie się w niedzielę, 14 maja, o godz. 18.00. Muzyka dawna w krańcowo różnym ujęciu – renesansowy introwertyzm „Lamentacji Jeremiasza” w interpretacji najbardziej niezwykłego zespołu wokalnego w tym pokoleniu, belgijskiego graindelavoix – zabrzmi w piątek, 19 maja, o godz. 19.30.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18-19/2017