(Nie)widzialna Europa (PL)

DUBRAVKA UGREŠIĆ: Europa cierpi z powodu gigantycznych nierówności genderowych, które przejawiają się wszędzie - na rynku pracy, w wysokości wynagrodzeń i w podziale władzy. Rozmawiał Grzegorz Jankowicz

07.09.2011

Czyta się kilka minut

Grzegorz Jankowicz: Mityczna opowieść o Europie porwanej przez Zeusa zawiera wiele elementów, które wskazują na jej maskulinistyczny charakter. Oto Kadmos, brat Europy, na polecenie ojca wyrusza na poszukiwanie siostry. Najpierw udaje się do delfickiej wyroczni, która radzi mu, by zapomniał o Europie, znalazł jałówkę, a następnie pędził ją przed sobą tak długo, aż ta padnie ze zmęczenia. W tym miejscu ma założyć miasto Teby. W źródłowej dla kultury europejskiej opowieści znajdujemy zatem uprowadzoną kobietę i zamęczone na śmierć zwierzę. Niezbyt optymistyczny początek.

Dubravka Ugrešić: Zgoda, początek nie był nazbyt optymistyczny. Wydaje mi się jednak, że grecka mitologia traktuje kwestie genderowe w uczciwszy sposób niż np. Biblia.

W swym komentarzu do mitu o Europie Denis de Rouge­mont zauważył, że Kadmos, wyruszając tropem siostry, szuka tego, co nieskończone. Uprowadzona kobieta przedstawiana jest konsekwentnie jako istota przekraczająca wszystkie granice. Można to interpretować w pozytywny sposób: opowieść potwierdza wyjątkowość i wszędobylskość Europy. Ale wystarczy zmienić nieco perspektywę, by okazało się, że element feministyczny jest tu wyrzucany na margines. Żeby zbudować miasto, Kadmos musi porzucić siostrę.

Jego decyzja wydaje się rozsądna. Kadmos był lingwistą, wynalazcą alfabetu fenickiego, intelektualistą. Porzucając siostrę, dał jej szansę, by na własną rękę odnalazła wolność, podążając za swym przeznaczeniem. Bądźmy uczciwi - Europa znakomicie sobie poradziła. Po pierwsze była młodą i niezwykle piękną Fenicjanką, z rozbudzoną ciekawością seksualną. Miała wystarczająco dużo odwagi, by odrobinę poeksperymentować. Przeżyła pasjonujący romans z bogiem, który wcielił się w białego byka - symbol męskości i seksualnej mocy. Europa podróżowała na jego grzbiecie (Zeus Airways), docierając do nowego kraju, gdzie czekało na nią nowe życie. Wykazała się mądrością, przyjmując od Zeusa hojne dary, które miały jej wynagrodzić straty: otrzymała drogą biżuterię, dwóch silnych "ochroniarzy" (Talosa i Lelapsa), a także śmiercionośną broń - oszczep, który nigdy nie chybiał celu. Dostała też zadośćuczynienie moralne w postaci porządnego męża, Asteriosa, znanego jedynie jako Pan Europa, biologiczny lub domniemany ojciec jej trzech synów. Czy zna pan dziewczynę, której powiodło się równie dobrze?

Muszę wyznać, że nie śledzę nałogowo doniesień włoskich mediów, ale interpretacja mitu, którą Pani przedstawiła, brzmi znajomo: boski samiec, młoda dziewczyna i bunga bunga. A jeśli społeczeństwo nie akceptuje nieobyczajnego zachowania boga, to problem społeczeństwa. Rozumiem jednak, że nie chce Pani legitymizować narcystycznego maskulinizmu...

Mityczna opowieść potwierdza słuszność założeń memetyki Richarda Dawkinsa, czyli teorii o genetycznej ewolucji kulturowej. Nawet analfabeta, który nigdy nie słyszał mitu o Europie, wyobraża ją sobie jako kobietę. W wielu europejskich językach Europa jest rzeczownikiem rodzaju żeńskiego, co zresztą - przygodnie - powtarza się również w przypadku nazw wszystkich kontynentów.

Europa jest nie tylko obiektem pożądania, lecz także źródłem licznych rozczarowań. Ta emocjonalna postawa jest doskonale widoczna w chorwackich, serbskich i bośniackich mediach, poczynając od brutalnego rozwodu krajów b. Jugosławii, przez wszystkie wojny, aż po dzień dzisiejszy, kiedy to Chorwacja i Serbia starają się o wejście do UE.

Zaangażowanie europejskich instytucji politycznych, polityków i politycznych sił w wojny jugosłowiańskie (albo ich odmowa zaangażowania), Trybunał w Hadze, wdrażanie standardów europejskich - wszystko to wywoływało i nadal wywołuje niezwykle silne reakcje w mediach i w codziennym życiu. Ona (Europa) nas uwielbia albo nie znosi; zdradza nas albo uwodzi, czyniąc z nas nowych europejskich niewolników; jest protektorką albo dziwką. Pożądamy jej albo ją odrzucamy; jesteśmy jej dziećmi, a ona traktuje nas jak wredna macocha; jest schorowaną, starą wiedźmą... etc. W mentalności tych, którzy zostali wykluczeni z UE, Europa jest silnie "zgenderowana".

Mitologia opisywała podobne reakcje emocjonalne z przeszłości, czy też je wywoływała u kolejnych pokoleń Europejczyków?

Mitologia przypomina nieco serwis plotkarski, który dostarcza informacji na temat bóstw i ich związków ze śmiertelnikami. Dziś też mamy swych "bogów", których oplotkowujemy na wszystkie strony. Ludzie (a przynajmniej zdecydowana ich większość) wielbią swe "bóstwa", których życiorysy przypominają mitologiczne wzorce. Właśnie dlatego Nicolas Sarkozy i Carla Bruni cieszą się taką popularnością mediów: to współczesna wersja mitu o potężnym bogu i pięknej kobiecie oczarowanej jego potęgą. To samo dotyczy Berlusconiego i pleniących się opowieści o europejskich rodzinach królewskich.

Oczywiście improwizuję, ale jeśli spojrzymy na naszą rzeczywistość z mitologicznej perspektywy, okaże się, że ten sam schemat pojawia się w różnych narodach i państwach. Wszędzie występuje symboliczna figura kobiety, która jest "matką wszystkich ludzi" albo "matką narodów". Pod tą symboliczną parasolką rozgrywają się męskie gry o władzę.

Jak ocenia Pani polityczną siłę dzisiejszych opowieści, które zwracają uwagę na złą sytuację kobiet?

Wygląda na to, że europejskie kobiety budzą się co 10 lat, by zdobyć to, co już posiadały, a co - w międzyczasie - udało im się utracić. Skoncentrujmy się na kwestiach dotyczących zachowań seksualnych. W ubiegłym roku włoskie kobiety wreszcie oprotestowały wybryki Berlusconiego, niestety bez rezultatu. W tym roku obudziły się kobiety francuskie i zabrały głos w sprawie Strauss-Kahna.

Feminizm, niegdyś ruch mobilizujący szerokie rzesze kobiet, dziś został poszatkowany na tysiące wąziutkich podpól i żyje przede wszystkim w akademickich rezerwatach. Aktywizm (z powodów czysto praktycznych) również wykazuje tendencję do fragmentaryczności, którą można zaobserwować na przykładzie NGO-sów. Ale większość kobiet ani nie działa w NGO-sach, ani nie należy do środowiska akademickiego. Zostały same ze swoimi zmartwieniami.

Jak w takim razie wygląda realna sytuacja kobiet w demokracjach zachodnich?

Europejskie struktury polityczne są silnie zmaskulinizowane. Nierówności między płciami są na porządku dziennym w polityce i w biznesie. Reprezentacja kobiet w europejskich parlamentach przekracza 27 proc. jedynie w 10 krajach. Na czele znajduje się Szwecja, gdzie kobiety zajmują 45 proc. miejsc w parlamencie. W większości krajów kobiety stanowią mniej niż 23 proc. wszystkich reprezentantów, w niektórych państwach - mniej niż 10 proc. Parlament Europejski ma lepszy wynik.

Kobiety są dyskryminowane zarówno w instytucjach publicznych, jak i prywatnych. Zaledwie 3 proc. firm europejskich zarządzanych jest przez kobiety. Europa cierpi z powodu gigantycznych nierówności genderowych, które przejawiają się wszędzie - na rynku pracy, w wysokości wynagrodzeń i w podziale władzy.

Europa jest jedną z nielicznych postaci kobiecych antycznego mitu. Zwróciła Pani uwagę na fakt, że dary, które przypadły jej w udziale, były niezwykle hojne. Ale wszystkie one są w jakiś sposób związane z męskimi bohaterami. Europa pozostaje w cieniu. Jej podstawowy problem polega na tym, że jest piękna, ale niewidzialna. Bóg jej pożąda, ale ostatecznie porzuca ją - podobnie postąpi jej brat - w odległym miejscu, gdzie Europa wiedzie żywot zamożnej utrzymanki. Jak uczynić tę skomplikowaną sytuację widzialną? Jest to zadanie o tyle ważne, o ile widzialność problemu jest pierwszym krokiem na drodze do zmiany sytuacji społecznej...

Żyję w strefie pomiędzy narodami, państwami, językami i kulturami, bez określonej tożsamości etnicznej czy religijnej. Innymi słowy żyję w "szarej strefie" i sama jestem "niewidzialna". Nie wiem nic na temat praktyk społecznego działania - politycznego czy niepolitycznego. Jestem ostatnią osobą, do której powinno być skierowane to pytanie.

Niedawno młoda chorwacka pisarska zdobyła prestiżową nagrodę literacką. Odbierając ją, powiedziała: "Mam nadzieję, że nie otrzymałam tego wyróżnienia tylko dlatego, że jestem kobietą". Czy słyszał pan podobne stwierdzenie z ust mężczyzny? Jak widać, kobiety nie przywykły do równego traktowania. Uważam, że to nie one, lecz mężczyźni powinni się zmierzyć ze statystykami, z których wynika, że funkcjonują w środowisku (lokalnym lub międzynarodowym) zdominowanym przez mężczyzn: w polityce, w kulturze, w strukturach władzy, w mediach, w korporacjach, wszędzie. Powinni sobie uświadomić, że większość z nich traktuje takie środowisko społeczne jako "naturalne".

To mężczyźni powinni zostać mentalnie przeprogramowani, by zainicjować walkę o genderową równość. Z całą pewnością jest to trudne zadanie, równie trudne, co przekonanie religijnego fanatyka, że bóg nie istnieje. Ale tylko wtedy, gdy zasady równości genderowej zostaną zaszczepione wszędzie, gdy staną się częścią codziennej praktyki, nadejdzie czas kobiet. Wówczas zaś kobiety będą musiały odpowiedzieć na kilka elementarnych pytań: czy są gotowe, by doprowadzić do zmian w społeczeństwie, zaprezentować projekt "nowej moralności", czy też zamierzają podtrzymywać stare wzorce. Będziemy się o tym mogli przekonać dopiero wtedy, gdy kobiety zdobędą rzeczywistą władzę.

Religia - według Pani - nie wspierała równości między mężczyznami a kobietami w takim stopniu, by wywołać pozytywne efekty społeczne. Czy widzi Pani możliwość zmiany tej sytuacji? Czy można myśleć i walczyć o kulturalną, społeczną oraz polityczną równość, używając do tego celu dyskursu religijnego?

Jestem ateistką. W moim przekonaniu zorganizowana religia i jej liczne instytucje są formą zalegalizowanej manipulacji społeczeństwa, która ma zawstydzająco długą i trwałą tradycję. Mówiąc kategoriami administracyjnymi, zorganizowane struktury religijne powinny zostać zarejestrowane jako licencjonowany biznes, alternatywna forma zbiorowej psychoterapii. Specjalny "wydział podatkowy" powinien kontrolować przychody instytucji religijnych. Podatki pozyskiwane z "sektora religijnego" mogłyby być przykładowo wykorzystywane w celu poprawy stanu służby zdrowia danego kraju, która w idealnych warunkach powinna być dostępna za darmo dla każdego obywatela. Poza tym - religia jako trwały i bogaty tekst kultury powinna być rozpatrywana z perspektywy historii ludzkości, historii idei, historii idei politycznych, filozofii i literatury.

Termin "Europejczyk" zrobił oszałamiającą karierę, której ceną była jego płynna definicja zmieniająca się w zależności od klimatu politycznego i kulturalnego. Czy pokusiłaby się Pani o odpowiedź na pytanie: co to znaczy być Europejką?

Pojęcie kultury europejskiej jest używane jak rodzaj kulturalnej waluty, rodzaj duchowego euro, jako język dyplomacji, a w związku z tym nadużywane i znieważane. Popularny slogan "kultura bez granic" nie rozwiązuje problemu. To prawda, że kultura podróżuje po Europie, ale zawsze wyposażona w narodowe flagi i paszporty. Artyści i pisarze przemieszczają się i współpracują ze sobą jako reprezentanci swych narodów. Dlatego być kobietą w dzisiejszej Europie zawsze oznacza być niemiecką kobietą, polską kobietą etc. Być pisarką w dzisiejszej Europie oznacza być pisarką austriacką czy polską...

Nie ma szans na zmianę tej sytuacji, ponieważ nie udało się zbudować nowych (innych niż narodowe) fundamentów wspólnoty. Jestem obywatelką holenderską. W Holandii określa się mnie mianem pisarki chorwackiej żyjącej w Holandii. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia: nie jestem ani jedną, ani drugą. Jestem "pisarką ze strefy bezcłowej". Jak zatem mam zachowywać się jak europejska pisarka, skoro nie istnieje wspólna platforma kulturalna, skoro wszystko jest traktowane, wymieniane i konsumowane jako "produkt narodowy"?

Po rozpadzie Jugosławii słyszałam liczne wypowiedzi inteligentnych ludzi, którzy przekonywali, że "Jugosławia i tak była rodzajem nienaturalnego tworu państwowego". Które państwo - pytam - jest tworem naturalnym? Co oznacza przymiotnik "naturalny"? Czy "Europejczyk" jest bardziej naturalny niż "Jugosłowianin"? A jeśli tak, to dlaczego? Czy Chorwacja jako przyszły członek UE będzie bardziej "naturalna" w obrębie Unii niż w nienaturalnej strukturze jugosłowiańskiej? I dlaczego?

Zygmunt Bauman określa Europę nie jako niedokończony projekt (który musi zostać zrealizowany za pomocą starych lub nowych narzędzi społecznych, kulturalnych i politycznych), lecz jako niekończącą się przygodę, która może przynieść niespodziewane rezultaty. Pisze, że dziś potrzebujemy więcej poszukiwaczy przygód niż kiedykolwiek. Jak w tym kontekście określiłaby Pani swą pracę pisarską? Jest Pani po stronie projektu, który trzeba zrealizować, czy po stronie przygody, która wymaga od nas ryzyka?

Według mnie nie ma różnicy między tymi pojęciami, ponieważ twórca projektu musi być poszukiwaczem przygód. Projekt i przygoda, przynajmniej na gruncie sztuki i literatury, są niemalże synonimami. Europa jest niedokończonym projektem, który, jak do tej pory, jakoś funkcjonuje. Jedynie totalitarne projekty są "skończone", skamieniałe i przewidywalne. Nowoczesność, jak uczy Bauman, jest nieprzewidywalna i budzi lęk. I ja mam wiele lęków: tak wielu ludzi w dzisiejszej Europie nie ma pracy, żyje na granicy ubóstwa, w ciągłym przerażeniu, zamartwiając się, jak nakarmią swe dzieci i samych siebie. Każda rozmowa o stanie dzisiejszej Europy, jeśli ma mieć znaczenie, powinna wychodzić od tych kwestii.

Jak wyglądałaby Pani wersja mitu o Europie?

Odpowiem wymijająco, ale na temat. W 2000 r. podróżowałam po Europie pociągiem z setką innych pisarek i pisarzy. Była to niezwykła podróż. Zatrzymaliśmy się w Brukseli, zostaliśmy nawet zaproszeni do kwatery głównej UE, by spotkać się z reprezentantami parlamentu od spraw kultury. Jakiś człowiek, jeden z owych reprezentantów, powitał nas, powiedział kilka konwencjonalnych słów i zniknął. Nie był to jednak koniec naszej oficjalnej wizyty. Wręczono nam ołówki i kartki papieru, a następnie uprzejmie poproszono nas o zapisanie kilku "życzeń" zaadresowanych do reprezentantów UE od spraw kultury.

Kiedy już odrobiliśmy nasze "zadanie domowe", organizator zebrał karteczki i wrzucił je do pudełka. Dwa albo trzy "życzenia" wybrane na chybił trafił zostały odczytane na głos. To były szczere i konstruktywne uwagi. W administracyjnym sercu Europy nie było nikogo - prócz nas - kto by wysłuchał owych spostrzeżeń. Dla wielu spośród nas był to najbardziej ironiczny epizod tej wspaniałej podróży. Był to rodzaj terapii regresywnej: przyjechaliśmy do Brukseli, by wypowiedzieć nasze życzenia przed Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz. Być może moja odpowiedź na Pana pytanie znajduje się właśnie tam, w kwaterze głównej UE w Brukseli, w jakimś archiwum, w zakurzonym pudełku, pomiędzy setką listów napisanych przez moich współtowarzyszy - europejskich pisarzy.

Dubravka Ugrešić jest chorwacką pisarką, eseistką i tłumaczką, laureatką nagród Charlesa Veillona oraz Henryka Manna. Autorka książek (powieści, esejów i publicystyki): "Baga Jaga zniosła jajo", "Czytanie wzbronione", "Ministerstwo bólu", "Stefcia Ćwiek w szponach życia". Ostatnio nakładem Wydawnictwa Znak ukazała się jej nowa powieść "Życie jest bajką".

Pełna wersja rozmowy z Dubravką Ugrešić ukaże się w języku angielskim w książce "Europe - An Unfinished Project" przygotowywanej przez Fundację Tygodnika Powszechnego oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych z okazji polskiej prezydencji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Europa: niedokończony projekt