Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Audycji nie słychać, wszystko zagłuszają radiowozy i helikoptery patrolujące okolicę. Justynka Sobolewska siedzi na szafie z kolegą, półkrwi Paragwajczykiem: palą świeczkę, obserwują helikoptery i krzyczą „gestapo!”.
Jeszcze jedno nostalgiczne wspomnienie czasów heroicznych? Od razu widać, że nie. Zasadnicza część książki to autentyczny dziennik, prowadzony na bieżąco przez Tadeusza Sobolewskiego, krytyka filmowego i eseistę, niekiedy uzupełniony dziś przez niego komentarzami. Dziennik, a ściślej wybór z niego od kwietnia 1982 do Nowego Roku 2000, zamknięty notatkami z indyjskiego aśramu Kokamthan, który Anna i Tadeusz Sobolewscy odwiedzili pięć lat później.
A więc świadectwo epoki wielkiej zmiany, ale obserwowanej z indywidualnej perspektywy kogoś, kto nie ma wątpliwości co do solidarnościowych racji, nie jest jednak skłonny do pochopnego entuzjazmu. Tym bardziej – do antykomunistycznego radykalizmu, który prowadzi często do fałszowania historii i własnych biografii. Stąd tekst pod prowokacyjnym tytułem „Dziecko Peerelu” (dał później tytuł książce), atakowany przez fundamentalistycznych moralistów. Stąd niepokój. I zdanie: „Jeżeli teraz nie zaakceptujemy naszej przeszłości, jutro nie znajdziemy sensu w tym, co przeżywaliśmy dziś”.
To warstwa bardzo teraz aktualna, choć może nie najważniejsza. A inne? Przede wszystkim nieucukrowany obraz życia szczególnej, bo rozbudowanej rodziny, w skład której wchodzą nie tylko Anna, Tadeusz, Justyna oraz Stary Kot, ale też rodzice Tadeusza i Anny (matka Anny, zwana Mamutą, to niewidoma pisarka Jadwiga Stańczakowa) oraz Miron Białoszewski, do którego „dworu” Anna, Tadeusz i Jadwiga należeli, i jego przyjaciele. Miron, rodzice i teściowie kolejno odchodzą na drugą stronę, a latem 1989 r. pojawia się Cela – druga córka. Ma zespół Downa, choć okaże się bardzo uzdolniona i będzie się pięknie rozwijała. Niewątpliwie także dlatego, że zostanie bezwarunkowo zaakceptowana i otoczona miłością, a poświęcone jej fragmenty dziennika należą do najpiękniejszych. Wspomnijmy jeszcze trzeci ważny wątek – religijny. I prawdziwie „białoszewską” wrażliwość, z jaką autor obserwuje zarówno codzienne życie innych ludzi, jak i świat po prostu. Przejmująca to jest książka. ©℗
Tadeusz Sobolewski DZIENNIK. Jeszcze jedno zdanie. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2019, ss. 534.