Nieludzka polityka

Na proteście niepełnosprawnych wygrały oba polskie plemiona. Rząd pokazał twardość, opozycja dostała amunicję, by oskarżać rząd o bezwzględność. Przegrali śpiący na materacach, cierpiący i zdesperowani.

04.06.2018

Czyta się kilka minut

Sejm, 25 maja 2018 r. / MICHAŁ SZCZERBA / TWITTER.COM
Sejm, 25 maja 2018 r. / MICHAŁ SZCZERBA / TWITTER.COM

Zakończony przed tygodniem protest niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie to współczesna Polska w pigułce. Wszystko w nim widać jak na dłoni. Politykę, społeczeństwo, media. Rządzących i rządzonych. Pierwszoplanowych aktorów życia publicznego i tych, którzy działają w tle, ale pełnią ważne funkcje społeczne. Co więcej: wydarzenia w Sejmie wokół niepełnosprawnych i recepcja tego protestu to jak definicja Polski po prawie 30 latach niepodległości, w tym po ośmiu latach rządów PO i ostatnich dwóch i pół roku rewolucji, jaką wprowadził PiS. Trzeba się w tym lustrze przeglądnąć. Nawet jeśli zwierciadełko pokaże nam oblicze, jakiego nie chcemy oglądać.

To nie elektorat

Protest niepełnosprawnych i ich opiekunów ujawnił bowiem zaniedbania całego okresu III RP. Pokazał omijanie przez politykę (i publiczne pieniądze, które ona dzieli) tego, co słabe, bezradne, ale bardzo kosztowne w pomocy. Nikt tu nie jest bez winy, żadna partia nie może powiedzieć „to nie nasza sprawa, my z tym nieszczęściem nie mamy nic wspólnego”.

Nigdy nie było dobrego czasu, żeby załatwić tę kwestię. Albo byliśmy za biedni i na dorobku, albo – jak w czasach PO – mieliśmy procedurę nadmiernego deficytu, kontrolowaną przez UE, co służyło za równie dobry pretekst. Teraz rząd wprawdzie ogłasza Polskę krainą miodem i mlekiem płynącą i finansuje coraz to bardziej egzotyczne pomysły (żeby wspomnieć tylko Polską Fundację Narodową), ale poważnych pieniędzy w pomoc niepełnosprawnym zaangażować też nie chce. Polityka jest tam, gdzie siła głosów, a niepełnosprawni wraz z rodzinami to marginalny elektorat. Niby nic nowego, lecz z drugiej strony nikomu – nie tylko politykom, ale i większości społeczeństwa – to nie przeszkadzało. To nie był nasz problem, więc żadnego poważnego, społecznego parcia na inny podział środków nie było.

I tu się załamuje opowieść, że demokracje liberalne to te, które opiekują się mniejszościami i słabszymi nawet wbrew większości, i dlatego mają różne niezależne od władzy instytucje. Tak rozumiany ustrój ­liberalno-demokratyczny nad Wisłą nie zawitał. Miarą tego ustroju, ośmielę się ­powiedzieć, nie jest sprawa niezależności Trybunału Konstytucyjnego, ale zdolność większości do opiekowania się mniejszością, i to mniejszością najsłabszych.


Czytaj także: s. Małgorzata Chmielewska: Najsłabszy powinien być VIPem


Nie jest to wyłącznie zarzut do własnego ogródka. Ten typ polityki, w którym po wygranych wyborach jest wyłącznie miejsce na cele, które wspierają rządzących, zgodnie budowała i prawica i lewica, i liberałowie.

Użyteczny protest

Protest niepełnosprawnych i ich opiekunów pokazał po raz kolejny, tyle że w bardziej dramatycznej formie niż poprzednio, bezradność wobec tego typu polityki. Polityki, w której zabezpieczenie własnego jest zasadniczym celem, i konfliktu między obozami o takim natężeniu, że inne sprawy naturalnie stają się nieistotne.

Jeśli opozycja i rządzący kierują się zasadą „nie bierzemy jeńców”, to niepełnosprawni podlegają tym samym kryteriom. Siła ich protestu polegała początkowo na apolityczności, którą wspólnie udało się rządzącym i opozycji złamać. Z narodowych rekolekcji postępowania większości wobec słabszych i pokrzywdzonych przez los dość szybko i sprawnie zrobiono najpierw „polityczny szantaż”, a potem „znieczulicę rządzących”, i wszystko pojechało według scenariusza ćwiczonego od lat: kto za strajkującymi, ten z opozycji, kto za przerwaniem strajku, ten z partii rządzącej. Wizyty opozycyjnych celebrytów odbierały protestującym matkom wiarygodność tak samo jak hejt i pomówienia wylewające się z obozu władzy i mediów przez nią kontrolowanych.

A przecież istotą tego protestu były dwie sprawy najwyższej wagi. Pierwsza z nich to postawienie w centrum społecznej uwagi kwestii postawy państwa wobec najsłabszych, wobec problemów niezałatwianych od dziesięcioleci. Druga była kwestia empatii. Bo niezależnie od możliwości spełnienia postulatów niepełnosprawnych wydawałoby się, że należy jak najszybciej doprowadzić do przerwania tego desperackiego strajku, i że protestujący wymagali pomocy i wsparcia.

Tymczasem wszystkie działania były obliczone na coś przeciwnego – złamać strajkujących i pokazać wobec nich siłę albo przeciwnie: umocnić ich w oporze. Niech siedzą tam, coraz bardziej szkodząc rządzącym. Żadnej propozycji mediacji, ponadpartyjnego porozumienia, wspólnie podanej dłoni, by przerwać ten dramat.

Umywanie rąk

W obliczu takiego obrotu sprawy protestujące matki i ich dzieci byli bez szans. Ani trwanie nie było możliwe, ani sukces w negocjacjach z rządem. Na końcu obydwa plemiona wygrały: rząd pokazał twardość, opozycja dostała amunicję, by oskarżać władzę o bezwzględność. Tylko ludzi w tym nie było, tych śpiących na materacach, cierpiących i zdesperowanych. To nieludzka polityka. Uczestniczymy w niej wszyscy na co dzień, i właśnie na tym przykładzie mogliśmy oglądać jej efekty.

Za protestującymi nie ujął się żaden duży społeczny aktor: związki zawodowe, Kościół, ba: nawet lewica, tak sprawna w różnych akcjach na rzecz mniejszości seksualnych czy „kasjerek z hipermarketów”. Dominowały dwie postawy: życzliwa obojętność lub „to nie nasza sprawa”. Nie było tłumów pod Sejmem, nie było spektakularnych akcji w mediach społecznościowych młodych i wrażliwych organizacji obywatelskich, tak sprawnie działających jeszcze jakiś czas temu w proteście przeciw polityce PiS-u.

Najbardziej boli stanowisko Kościoła. Przez wiele dni nikt w imieniu Episkopatu nie zaproponował mediacji, nie nawoływał wszystkich do wspólnego, ponadpolitycznego działania na rzecz zakończenia protestu i pomocy w realizacji postulatów niepełnosprawnych. Jeden z biskupów, nieodmiennie życzliwy prawicy, już na początku uznał, że to sprawa polityczna, drugi się pofatygował na miejsce z odwiedzinami, by na końcu zapewnić, że poleci modlitwę za niepełnosprawnych klasztorowi kontemplacyjnemu w Warszawie. Jakby na świecie nie było silniejszego wołania modlitewnego niż matki o zdrowie i życie swojego dziecka. Sto zakonów nie jest warte jednej takiej modlitwy. Pogratulować biskupowi empatii.

Na koniec był jeszcze Lech Wałęsa, jak obraz upadku naszych bohaterów, smutne świadectwo mieszaniny egotyzmu z bezradnością.

Jest różnica

Tak, to prawda: zachowanie rządzących w 2014 r. było co do istoty podobne. Wtedy też zrealizowano część postulatów, reszty nie. Ale są różnice, które pokazują, co się w Polce od tamtego czasu zmieniło. To brutalność nasza powszechna.


Czytaj także: Przemysław Wilczyński: Krajobraz po proteście


„Zachęcają do tego, by na proteście dało się ubić polityczny interes. To jest rodzaj szantażu moralnego” – mówił w 2014 r. Stefan Niesiołowski i była to najostrzejsza wtedy wypowiedź ze strony rządzącej większości. „Zwyrodnialcy wśród rodziców niepełnosprawnych” – komentował teraz Jacek Żalek, wiceprzewodniczący klubu PiS. Wtórowała mu Krystyna Pawłowicz, mówiąca: „w korytarzu głównym na parterze trudny do zniesienia smród”. „Straż Marszałkowska powinna wynieść protestujących i przekazać policji” – dodawał Stanisław Pięta. Nie wymieniam niezliczonych komentarzy prasy prawicowej, poniżającej protestujących w insynuacjach i podważaniu ich intencji. Jest różnica?

W 2014 r., szukając pieniędzy na wsparcie niepełnosprawnych, rząd sięgnął po zysk Lasów Państwowych. W 2018 r. obłożył podatkiem najbogatszych – nie sięgnął do kasy państwa, ale do kieszeni obywateli.

I jeszcze jedno, być może najważniejsze: wtedy nikt nie zamykał Sejmu, nie odmawiał niepełnosprawnym wyjścia na spacery, nie blokował wind i dostępu do prysznica, nie liczył, ile kosztują ich posiłki. Gdyby wtedy coś takiego się zdarzyło, rząd Tuska zostałby zmieciony ze sceny politycznej w miesiąc. Teraz represje wobec najsłabszych nie uruchomiły lawiny społecznego oburzenia.

Gdzie ludzie dobrej woli

I to się dzieje w kraju Jana Pawła II, gdzie stoi ponad 700 jego pomników, który w kazaniu o istocie solidarności przywołał frazę będącą istotą jego posłania: „jeden za drugiego ciężary noście”. Tu, w Polsce 2018 r. nie tylko nie ma mowy o noszeniu za kogoś (najsłabszego) ciężarów, tu przywala się ich ciężarami w majestacie władzy i prawa. I nie wywołuje to żadnej istotniej, zbiorowej reakcji. Czy można w takim klimacie rozmawiać o innych sprawach, kluczowych dla wspólnej przyszłości? To się już wydaje niemożliwe.

Polska przez te lata się zmieniła. Na gorsze. Postępuje tajemniczy proces utraty poczucia tego, co nieprzekraczalne w polityce, w społecznych zachowaniach, nawet w życiu religijnym. Jeśli nie spróbujemy tego procesu powstrzymać, na końcu „zjemy się nawzajem”, jak ostrzegał św. Paweł.

Ktoś w końcu musi spróbować wyjść z tego klinczu „opozycji totalnej” i „dobrej zmiany po trupach”. Jeśli dalej potrwają, zniszczą najlepsze, co dostaliśmy po poprzednich pokoleniach i co wypracowaliśmy przez ostatnie trzy dekady. Piszę to z pełną świadomością własnego uwikłania, własnej obecności w polityce. Nie będę udawał niezaangażowanego obserwatora, swoje mam za uszami. Ale właśnie dlatego, mając w tym udział, nie zgadzam się na trwanie tego, co złe, i obojętność wobec tego, co jeszcze gorsze. Jeśli nie uwierzymy, że „ludzi dobrej woli jest więcej”, jak śpiewał Niemen, nigdy nie wyrwiemy się z tego zaklętego kręgu. I jestem gotowy przyjąć każde szyderstwo, oskarżenia o naiwność lub zwykły hejt, byle znaleźć podobnie myślących i czujących.

Może w końcu się okaże, że nie jest nas tak mało. Wymaga to tylko odwagi niepodporządkowania się czarno-białej wizji Polski. Odwagi wyjścia poza szantaż złej polityki, która mieli najsłabszych, by potem zmielić wszystkich i wszystko. A na końcu państwo Polaków.

I to tyle o strajku niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. ©

Autor (ur. 1961) jest publicystą, przez wiele lat współpracującym z „TP”. W III RP pracownik UOP (1990–2002), gdzie trafił z wyboru Krzysztofa Kozłowskiego, i współzałożyciel Ośrodka Studiów Wschodnich. W latach 2013-14 szef MSW w rządzie Donalda Tuska. Kilka miesięcy po ujawnieniu nielegalnego nagrania jego rozmowy z Markiem Belką, której przedmiotem były zmiany w ustawie o NBP i spekulacje na temat przyszłości ministra finansów, nie znalazł się w gabinecie Ewy Kopacz.

Potrzeby osób niepełnosprawnych

PROTESTUJĄCY W SEJMIE WYWALCZYLI podniesienie kwoty renty socjalnej do poziomu minimalnej renty ­ZUS-owskiej, czyli z 865,03 do 1029,80 zł brutto miesięcznie. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września tego roku, z wyrównaniem od 1 czerwca. Renta socjalna przysługuje pełnoletniej osobie, która jest całkowicie niezdolna do podjęcia pracy, i której niepełnosprawność powstała przed 18. rokiem życia.

NIEPEŁNOSPRAWNI I ICH OPIEKUNOWIE DOMAGALI SIĘ RÓWNIEŻ wprowadzenia nowego świadczenia: 500-złotowego dodatku, tzw. rehabilitacyjnego. Tego postulatu rząd nie spełnił, argumentując, iż państwa nie stać na tak duży wydatek, i proponując w zamian pakiet usług oraz produktów pielęgnacyjno-zdrowotnych o wartości zbliżonej do kwoty 500 zł.

ŚRODOWISKO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH ZWRACAŁO UWAGĘ, że potrzeby tej grupy wykraczają daleko poza postulaty finansowe. Obejmują naprawę systemu służby zdrowia, pomocy społecznej, a także rewolucję w systemie wsparcia opiekunów osób niepełnosprawnych: od zwiększenia świadczeń (niektórzy opiekunowie nie mogą na nie liczyć), po wsparcie w codziennej opiece, takie jak np. możliwość urlopów „wytchnieniowych”. ©(P) PW

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2018