Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli zobaczycie Państwo człowieka w nietwarzowym garniturze niosącego przez świat białą flagę z wyciętym okrągłym środkiem – to będzie Nielsen. Miałem szczęście go spotkać osobiście, Nielsena, Nielsen nazywał się jakoś inaczej, ale teraz Nielsen to Nielsen, Nielsen, Nielsen. Przyszedł bez flagi, przyszedł z laptopem i notatkami, wygłosił spicz ilustrowany filmami i fotografiami, przyszedł i mnie ujął, przyszedł i mnie podbił. Głównie tym, że z ogromnym poczuciem humoru porywa się z motyką na słońce, z białą flagą na śmiertelnie nieuleczalne konflikty, z pełną świadomością porażki, głupstwa w oczach świata.
Ale ciągle, od 11 lat próbuje: w Iraku, Iranie, Afganistanie, Egipcie, Stanach, Ukrainie. Właśnie wybiera się na teren Państwa Islamskiego. Usiłuje beznadziejnym paraartystycznym gestem leczyć mordercze podziały, ryzykując zdrowie i życie w imię... Czego? Podjęcia się działania w świecie wszechogarniającego cynizmu? Wyrzutów sumienia Duńczyka względem ogromnej większości świata? Stworzenia świata równoległego? Zaangażowania na własną rękę, własną flagę, własną, zabraną do Iraku, pustą walizkę z napisem „Demokracja” (chciał przywieźć pusty kontener, ale nie wpuścili). Zobaczenia, jak jest naprawdę?
Zaczynał jako aktor, ale szybko dostrzegł, że to mu nie wystarcza, że jego miejsce na scenie świata, pod palącym wyładowczym reflektorem słońca. Czasem zmienia kostiumy. Na Ukrainę, do Doniecka i Łuhańska, udał się jako Miss World. Cudem powrócił cały. Jeszcze nie wiadomo, w jakiej postaci znajdzie się w Państwie Islamskim, nie wiadomo, czy znajdzie się ktoś, kto mu na miejscu pomoże, kto odważy się być jego tłumaczem, zrobi zdjęcia, włączy czerwony guzik kamery. Wiadomo, że nic go nie powstrzyma, bo musi coś zrobić. Biła od niego spokojna wewnętrzna żarliwość.
Wczoraj w Kopenhadze spotkałem potencjalnego męczennika.