Niecierpliwe oskarżenie

Czy polski Kościół rzeczywiście nie robi nic, aby walczyć z nadużyciami seksualnymi księży, a wymiar sprawiedliwości i prasa przymykają na nie oczy?

04.02.2013

Czyta się kilka minut

 / il. Mieczysław Wasilewski
/ il. Mieczysław Wasilewski

Ekke Overbeek, holenderski dziennikarz od lat pracujący w naszym kraju, przygotował książkę, której nie udało się wydać żadnemu polskiemu autorowi. W „Lękajcie się!” oskarża Kościół o to, że ukrywa fakty w sprawie pedofilii w swoich szeregach – a nawet że zaprzecza istnieniu samego zjawiska.

Można było przypuszczać, że krytyczna wobec Kościoła publikacja dostanie się „w dwa ognie”: zaatakują ją media konserwatywne, a większość pozostałych zrobi z niej użytek sensacyjny. Stało się jednak tylko to drugie. Mało tego: do zarzutów od razu odniósł się Episkopat. I to rzeczowo.

DRUGI GROSS?

Dziennik „Polska. The Times” przedstawił Overbeeka jako „drugiego Jana Grossa”, który walczy z kolejnym społecznym tabu. „Newsweek Polska” napisał o nim jako prawdopodobnym „aktualnym wrogu publicznym nr 1 polskiego Kościoła katolickiego”. Sam autor przyznał w TOK FM: „Mogę zrozumieć, że wiele osób w tym kraju odczuwa lęk, żeby mówić o pedofilii w Kościele. Ale czemu ja mam poddać się temu lękowi? Mnie przecież nic nie grozi”.

Takie wypowiedzi – a także wyznanie Holendra, że do wydania książki skłonił go m.in. rzekomy brak zainteresowania innych tym tematem – mogłyby rzeczywiście zapowiadać przełomową publikację. Ale „Lękajcie się!” to w dużej mierze publicystyka: napisana w słusznej sprawie i zapewne ze szczerych pobudek, nie zawsze jednak precyzyjna.

Z czysto ludzkiego punktu widzenia w książce najważniejsze są głosy ofiar. Mowa o 11 przypadkach molestowania seksualnego, głównie z lat 80. Pokrzywdzeni, dziś dorośli, anonimowo opowiedzieli Overbeekowi o zdarzeniach, które wywołały wieloletnią traumę, spowodowały odejście od Kościoła, zaważyły na ich losach.

Jednak zanim odda głos ofiarom, autor zastanawia się, dlaczego w Polsce dziennikarze i instytucje państwowe są niekonsekwentni w domaganiu się od Kościoła jawności w sprawie nadużyć. Analizuje postępowanie instytucji zachowującej się, jego zdaniem, jak „przebiegły adwokat”, który bagatelizuje swoje przewinienia. A także opisuje publiczne dochodzenia, które miały miejsce na Zachodzie po ujawnieniu pedofilskich skandali z udziałem księży (prawie połowa książki nie traktuje bezpośrednio o Polsce).

MILCZENIE PRASY

Wiele miejsca poświęca Overbeek niefrasobliwości piszących o Kościele dziennikarzy. Jego zdaniem polskie media wykazują się w sprawie księży pedofilów „niezwykłą zdolnością do unikania trudnych pytań”. Autor wymienia najważniejsze: Ile ofiar jest w Polsce? Co biskupi i prowincjałowie wiedzą o przypadkach pedofilii? Czy politycy milczą z lęku przed Kościołem, a wymiar sprawiedliwości traktuje go łagodniej? „Zamiast zadawać tego typu pytania – pisze Overbeek – polskie media z lubością »polują« na księży pedofilów, najchętniej kiedy ci już zostali »postrzeleni« przez prokuraturę. Gonią króliczka, a nie interesują się dziurą w królikarni”.

Zarzut, który stawia środowisku, brzmi: jesteście oportunistami. Zauważa, że dla dziennikarza temat molestowania w Kościele może przynieść duże profity (bo jest medialny), ale i straty (posądzenie o antyklerykalizm). „W antyklerykalnych niszach medialnego krajobrazu padają, oczywiście, wszystkie pytania. Ale media te są częścią układanki. Przez to, że stale biją w Kościół niezależnie od tematu, stają się narzędziem tępym. (...) I chyba nikt się specjalnie tym nie przejmuje w spolaryzowanej polskiej rzeczywistości. Tu nie słucha się drugiej strony. Każdą informację pochodzącą z »obozu przeciwnika« odrzuca się a priori. Ta polaryzacja jest bardzo komfortowa dla tych, którzy nie szukają rozwiązań”.

Overbeek sugeruje nawet pośrednio, że w „kryciu” przestępstw księży uczestniczą, mniej lub bardziej świadomie, świeccy. Rozwiązanie problemu wymaga, jego zdaniem, istnienia instytucji i partii politycznych niezależnych od Kościoła.

To zapewne przerysowane sformułowania. Trudno jednak odmówić autorowi pewnej racji: sprawy Kościoła są w polskich mediach najczęściej przedstawiane z dwóch skrajnych punktów widzenia, a silna pozycja tej instytucji (w połączeniu z brakiem lub słabością procedur państwowych) działa czasem na niekorzyść ofiar.

NIE TYLKO PROCEDURY

Przeglądając gazety lokalne z lat 2001–2011, holenderski dziennikarz znalazł w Polsce 27 przypadków księży skazanych za pedofilię. Podejrzewa jednak, że w rzeczywistości mogą żyć u nas nawet tysiące ofiar duchownych.

Overbeek z emfazą pisze, że wśród duchowieństwa jest proporcjonalnie więcej pedofilów niż w całej populacji. Takie przypuszczenie to nic nowego: w „Tygodniku” o czynnikach ryzyka temu sprzyjających (o instytucjonalnym Kościele jako grupie zamkniętej, składającej się głównie z mężczyzn, z wypracowaną zasadą abstynencji seksualnej) mówiła m.in. psycholog prof. Maria Beisert (nr 17/2012). Warto jednak też wspomnieć o badaniach, z których wynika, iż księża katoliccy stanowią tylko 2 proc. sprawców molestowania uczniów amerykańskich szkół publicznych (cytował je publicysta George Weigel w „First Things”, marzec 2010).

Ujawnienie przypadków nadużyć seksualnych ma dla Overbeeka głównie wymiar społeczno-prawny; autor prawie pomija aspekt psychologiczny. Mało uwagi poświęca np. rodzicom molestowanych, którzy czasem nie tylko nie chronią dzieci, ale jeszcze nakłaniają je, aby ufały sprawcy – księdzu, który w ich środowisku parafialno-rodzinnym jest powiernikiem zaufania. Podaje przykład USA, Irlandii i Holandii, gdzie pracuje się nad problemem; nie wspomina jednak o tym, że kiedy w 2002 r. biskupi holenderscy zorganizowali wielką kampanię, zapraszając ofiary do zgłaszania faktów molestowania, tylko nieliczni skorzystali z tej okazji – bariera publicznego wstydu była dla nich wciąż zbyt duża.

Autor wzywa do dokładnego przeliczenia przypadków pedofilii w Kościele i niemal równocześnie cytuje raport Fundacji Dzieci Niczyje wskazujący na przyczyny, dlaczego nie da się tego zrobić. Jednak główną wadą książki jest to, że autor uporczywie zbudował jej narrację na trudnej do obrony tezie, jakoby polski Kościół zaprzeczał istnieniu problemu pedofilii w swoich szeregach i był bezczynny w jej sprawie.

EPISKOPAT: TO MANIPULACJA

Można zrozumieć rozżalenie rzecznika Episkopatu ks. Józefa Klocha, który kilka dni po wydaniu książki opublikował w internecie pierwszą część swoich uwag do niej. Uznał, że Overbeek dokonał manipulacji, wybierając do publikacji tylko takie źródła, które służyły jego krytycznym tezom. Tymczasem polscy biskupi dwukrotnie (2009, 2012) zajmowali się postępowaniem w przypadkach ujawnienia molestowania seksualnego przez duchownych. Przyjęte przed rokiem wytyczne nakazują biskupowi, który powziął wiedzę o możliwym przypadku pedofilii, poinformowanie ofiary o możliwości zgłoszenia takiego przestępstwa do prokuratury. Ks. Kloch przypomniał też, że strona kościelna powinna zaoferować pomoc duszpasterską i psychologiczną ofierze. Każdy przypadek ma być zgłoszony do Watykanu, musi zostać zorganizowany proces kościelny (nie wyklucza on pociągnięcia duchownego do odpowiedzialności karnej przez sąd), a ksiądz ma być natychmiast zawieszony.

Zarzut bezczynności polskiej prasy rzecznik Episkopatu uznał za obraźliwy. I wyliczył, że tylko sama Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała ponad 600 depesz na ten temat, a dalsze setki artykułów ukazały się na innych portalach. Dodajmy wiele publikacji na tych łamach – zwłaszcza opublikowane w numerze 19/2012 „Dziesięć tez o pedofilii w Kościele” (akurat je Overbeek cytuje), opatrzone komentarzami watykanistów, psychologów i seksuologów, a także publicystykę ks. Jacka Prusaka.

Rzeczywiście, szkoda, że Overbeek pominął sporą część źródeł. A także istotny, watykański kontekst problemu, w tym wydaną w kwietniu 2012 r. książkę „Ku uzdrowieniu i odnowie”, antypedofilny manifest programowy Kościoła, efekt działań podjętych po skandalach seksualnych w USA.

To jasne: problemu pedofilii nie załatwią nawet setki kościelnych dokumentów i książek. Pomimo różnic w pozycji i organizacji Kościoła w Polsce i na Zachodzie, po samej tylko skali ujawnionych nadużyć seksualnych kleru w takich krajach jak Stany Zjednoczone czy Irlandia można domniemywać, że i u nas czekają na ujawnienie dziesiątki takich spraw. Zrozumiała jest też niecierpliwość Overbeeka, który w książce staje po stronie ofiar księży-pedofilów. Nawet jeśli „Lękajcie się!” jest, jak chce rzecznik Episkopatu, „pełna dziur jak ser szwajcarski” – i pomimo niesprawiedliwych uogólnień, które zawiera – dobrze się stało, że się ukazała. Potraktować ją trzeba jako materiał interwencyjny. Kolejne, zapewne, są w drodze.

Ekke Overbeek, „Lękajcie się! Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2013.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2013