Niech żyje Polska!

Latem 1919 roku napięcie na Śląsku rośnie. Od 11 sierpnia trwa strajk generalny, spowodowany masowym zwalnianiem Polaków z kopalń i zakładów przemysłowych. Punktem szczytowym staje się masakra w kopalni "Mysłowice" 15 sierpnia, w której ginie 7 górników, 2 kobiety i 13-letnie dziecko.

10.05.2011

Czyta się kilka minut

Jest 18 sierpnia 1919, piąta nad ranem. Poniedziałkowy ranek, bardziej jesienny niż letni. Mgła. Jej pajęczyna spowija cały Pszów, niewielkie, górnicze miasto pod Wodzisławiem Śląskim; niewysokie, górnicze domy toną w niej niby w mleku. Paulina Tytko leży w łóżku. W tej samej izbie śpią jej dzieci: córki Maria i Anna, i synek, Stanisław. Paulina nie śpi. Patrzy w sufit, jakby na coś czekała. Nagle od drzwi niesie się lekkie, nieśmiałe pukanie. Kobieta podnosi z niepokojem głowę: kogóż to licho niesie o tej porze? Odgłos pukania budzi też dzieci. "To nic, to nic" - uspokaja je szeptem matka. Sama jednak wygląda z niepokojem przez okno. Ostrożnie, ostrożnie - żeby nie poruszyć firanki.

Ostrożność jest wskazana. Górny Śląsk po I wojnie światowej to nie jest spokojne miejsce - zwłaszcza dla mieszkających tu Polaków. Przegrana Niemiec budzi ich nadzieje na przyłączenie Śląska do odrodzonej ojczyzny. Ale Niemcy ani myślą oddać choćby piędź śląskiej ziemi. Reorganizują się i wzmacniają siły zbrojne na Śląsku (ok. 70-80 tys. w 1919 roku). A Polacy coraz głośniej domagają się niepodległości: w pierwszych powojennych miesiącach przez Górny Śląsk przetacza się fala potężnych demonstracji, m.in. w Zabrzu, Bytomiu i Królewskiej Hucie. Odpowiedzią władz niemieckich jest brutalna przemoc: aresztowania, rewizje, rozbijanie polskich wieców i zebrań.

Polscy aktywiści na Górnym Śląsku muszą więc być ostrożni. Ostrożna musi być też Paulina Tytko: trudno znaleźć w Pszowie kogoś, kto nie wiedziałby o jej działalności w polskich organizacjach albo o jej udziale w manifestacjach narodowych (między innymi w Rybniku i Bytomiu). Paulina wie, że od dawna jest obserwowana.

Ale Prusacy interesują się nią jeszcze z jednego, ważniejszego powodu: z powodu jej męża.

Józef Tytko. Właściwie od zawsze na kopalni: już jako czternastolatek, w 1902 roku, Józef pracuje w warsztatach górniczych kopalni "Anna". Potem, w wieku siedemnastu lat - na dole, jako wozak. Z prostej, górniczej rodziny. Z prostej - ale pielęgnującej swą polską tożsamość. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej angażuje się w działalność polskich organizacji, między innymi Towarzystwa Śpiewaków Śląskich im. Ignacego Paderewskiego. W czasie I wojny światowej, zmuszony do przywdziania pruskiego munduru, walczy jako artylerzysta. W czerwcu 1917 zostaje ranny i wraca w rodzinne strony. Znów na dole, w kopalni - tym razem jako górnik-rębacz. Szybko awansuje na nadgórnika.

Na dalsze awanse jednak nie ma co liczyć - zarządowi kopalni nie podoba się jego patriotyczna działalność. Zwłaszcza po tym, jak Józef organizuje w kopalni strajk, w wyniku którego powstaje nowa Rada Załogowa, obsadzona w większości Polakami. W reakcji na to zarząd kopalni zwalnia go z pracy. Jego koledzy buntują się jednak wobec tej decyzji: ponownie strajkują. Władze kopalni są zmuszone przywrócić Józefa Tytkę do pracy.

Działa nadal. Na początku 1919 roku organizuje na terenie Pszowa komórkę POW. W swoim mieszkaniu organizuje tajne narady, gromadzi broń sprowadzaną ze Śląska Cieszyńskiego i byłej Kongresówki, i fabrykuje ręczne granaty. Pod osłoną działalności oświatowej organizuje też ćwiczenia wojskowe.

Działa w sposób sprytny, przemyślany - nie daje się złapać. Co mogą w tej sytuacji zrobić Niemcy? Niewiele. Uciekają się do rozwiązania najprostszego - 15 sierpnia 1919 ponownie zwalniają go z pracy. Józef, w obawie przed aresztowaniem, ucieka z domu. Kryje się w okolicznych stodołach, lasach, na polach.

***

Paulina jest więc tego ranka sama. Wciąż stoi przy oknie i z niepokojem wygląda na zewnątrz. Przed swoimi drzwiami widzi mężczyznę. "Niemiec?" Decyduje się jednak otworzyć. Musi. Jeśli przybysz faktycznie jest Niemcem, to i tak za chwilę wejdzie siłą do środka. Paulina ma jeszcze nadzieję: "Może to ktoś od Józka... Może powstanie się zaczęło...".

Wielu Ślązaków zaczyna już w tamtym czasie wątpić, że ono kiedykolwiek się rozpocznie. Odraczano je kilkakrotnie. Walce zbrojnej sprzeciwia się głównie Wojciech Korfanty, twierdząc, że uniemożliwi ona powrót do kraju zorganizowanej we Francji tzw. błękitnej armii gen. Hallera. Poza tym, jak wielu Górnoślązaków, Korfanty liczy wciąż na rozwiązanie dyplomatyczne. Są ku temu powody: rokowania rozejmowe państw Ententy z Niemcami toczą się początkowo w sposób korzystny dla strony polskiej. Projekt granicy zachodniej, opracowany przez specjalną komisję Jules’a Cambona, przewiduje powrót Górnego Śląska do Polski. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiają się jednak Brytyjczycy. Mając na uwadze ich stanowisko, państwa Ententy decydują ostatecznie, że o przyszłości Górnego Śląska rozstrzygnie plebiscyt.

Dla Ślązaków staje się wtedy jasne: jedyną drogą do niepodległości jest walka powstańcza.

Napięcie na Śląsku rośnie. Od 11 sierpnia trwa tu strajk generalny, spowodowany masowym zwalnianiem Polaków z kopalń i zakładów przemysłowych. Punktem szczytowym staje się masakra w kopalni "Mysłowice" 15 sierpnia, w której ginie 7 górników, 2 kobiety i 13-letnie dziecko.

Dowództwo POW nadal jednak nie może się zdecydować, kiedy rozpocząć walkę. Sytuację komplikuje fakt, że na dobrą sprawę istnieją dwa peowiackie ośrodki kierownicze, konkurencyjne wobec siebie: jeden w Bytomiu, pod kierownictwem Józefa Grzegorzka (został on odwołany przez Korfantego, ale nadal prowadzi swą działalność), drugi - za granicą, w polskich Piotrowicach, z Alfonsem Zgrzebniokiem jako komendantem (pod koniec lipca 1919 roku przenosi się do Strumienia).

Gdy Niemcy niespodziewanie aresztują 15-16 sierpnia kilku peowiackich działaczy, grupa zdezorientowanych polskich uchodźców w Piotrowicach na Śląsku Cieszyńskim, pod kierownictwem Maksymiliana Iksala, wydaje rozkaz do walki komendantom powiatowym w Rybniku i Pszczynie.

Pierwsze powstanie śląskie wybucha w nocy z 17 na 18 sierpnia.

Bytomski Komitet Wykonawczy POW zaskoczony wydarzeniami aprobuje decyzję piotrowickich uchodźców i wydaje rozkaz do wystąpienia zbrojnego 18 sierpnia o godzinie 2.00 dla powiatów: katowickiego, bytomskiego, zabrskiego, tarnogórskiego i rybnickiego.

W powiecie rybnickim leży Pszów. Rozkaz pod kryptonimem "Gwiazda" dociera tu o 5 rano.

***

Paulina podchodzi cicho do drzwi:

- Kto tam?

- Przychodzę z Piotrowic - pada krótka odpowiedź. - Mam przesyłkę dla Józefa Tytki.

Paulina biegnie do kryjówki męża i wręcza mu zaszyfrowany rozkaz. Józef poleca żonie przekazać rozkaz wszystkim dowódcom kompanii podległego mu III batalionu 1 pułku wodzisławskiego. Następnie idzie na kopalnię. Na drzwiach łaźni robotniczej pisze słowa: "Strajk i Walka". Wokół niego gromadzą się górnicy. Pytają: "Józek, co robić?".

Tytko: "Walczyć, będziemy walczyć! ".

Wraca do domu. Przebiera się w mundur polskiego majora i nakazuje zbiórkę swych ludzi na 7 rano. O wyznaczonej godzinie zbiera się około 30 peowiaków i niezaprzysiężonych ochotników. Mają oni ledwie kilka pistoletów i dwa karabiny. Tytko radzi brać im kosy, widły i cepy. Powstańcy jednak nie chcą nawet słyszeć o takiej broni.

- Trzeba rozbroić policję - komenderuje Tytko. Swoim ludziom każe też odebrać broń urzędnikom kopalni "Anna".

W tym czasie walki toczą się już na terenie całego Górnego Śląska. Powstańcy opanowują kilka miast w powiatach katowickim, tarnogórskim i bytomskim. Zwycięstwem Polaków kończy się też bitwa pod Godowem, w której powstańcy pod dowództwem Jana Wyglendy i Mikołaja Witczaka zadają Niemcom znaczne straty. Jednak Niemcy odpowiadają wkrótce ogromną siłą: już w godzinach wieczornych 18 sierpnia oddziały powstańcze muszą się wycofać właściwie ze wszystkich zdobytych terenów. 19 sierpnia posiadają już tylko wąski skrawek górnośląskiego terenu przemysłowego przy granicy z Polską. W kolejnych dniach Niemcy przystępują do szerokiego natarcia i wypychają powstańców za polską granicę. 24 sierpnia porucznik Alfons Zgrzebniok wydaje rozkaz zaprzestania walki.

Ale 18 sierpnia, w Pszowie, oddział Tytki odnosi zwycięstwo za zwycięstwem. Zajmuje kopalnię, rozbraja posterunek żandarmerii w Pszowie, opanowuje Zarząd Gminy, pocztę, a na gminnym maszcie wywiesza biało-czerwoną chorągiew, aby godnie powitać mające wkroczyć do Pszowa wojsko polskie. Powstańcy przejmują też dworzec kolejowy.

Na wieść o zbliżającym się niemieckim oddziale ludzie Tytki organizują zasadzkę w pobliżu budynku gminnego. W remizie straży pożarnej ustawiają karabin maszynowy. Obsługuje go kowal dworski, Klimanek. Reszta powstańców zajmuje stanowiska w zagrodach wzdłuż drogi wiodącej do Wodzisławia.

Wkrótce pojawia się na niej oddział Grenz­schutzu (wojska Ochrony Pogranicza). Niemcy jadą na wozach taborowych; kolumnę prowadzi oficer na koniu. Powstańcy przepuszczają oficera i ostrzeliwują żołnierzy. Ci, zaskoczeni atakiem, zeskakują z wozów i kryją się w rowie biegnącym wzdłuż drogi. W walce ginie kilku Niemców, a kilku zostaje rannych. Resztę ludzie Tytki zmuszają do złożenia broni.

Co z oficerem? Jeden z powstańców, Józef Hurnik, wystrzałem z karabinu rani w pysk jego konia. Koń zaczyna wierzgać. Wzburzone zwierzę łapie rolnik, Karol Glenc. Kilku powstańców ściąga oficera na ziemię. Ale Tytko nie pozwala na mord: "Chłopy, jeńców nie zabijamy!". Wziętych do niewoli żołnierzy Grenzschutzu każe zamknąć w stacji dyliżansów pocztowych, a rannych opatrzyć.

Od strony Raciborza i Rydułtów nadciągają wtedy już nowe, regularne oddziały niemieckie. W okolicy pszowskiej wieży ciśnień tworzy się regularny front. Przewaga sił niemieckich jest druzgocąca. Drugi oddział Grenzschutzu zdobywa w tym czasie kopalnię i centrum miasta. Powstańcy wycofują się w kierunku pobliskiej wsi, Zawady. Odwrót osłania sam Tytko wraz z trzema innymi powstańcami: Benedyktem Trontem, Janem Włoczkiem i Józefem Miljonem.

Niemieckie kule dosięgają wkrótce jego towarzyszy: wszyscy trzej giną. Tytko zostaje sam. W walce zostaje ciężko ranny - otrzymuje pięć ran. Niemcy osaczają go. Pochwyconego, prowadzą na główny plac, bijąc go po drodze kolbami karabinów.

Wloką go przed dom Grychnika, stojący przy głównej ulicy. Tytkę rozpoznaje miejscowy Niemiec: "To ten, który prowadził w Pszowie antyniemiecką działalność". Na polecenie oficera Grenzschutzu ustawia się pluton egzekucyjny. Tytko żąda sądu wojennego. Niemcy odmawiają. Nie zgadzają się też, żeby jeniec pożegnał się z żoną i dziećmi.

Paulina próbuje przedostać się do męża. Chce opatrzyć mu rany, objąć go, pocałować. Niemieccy żołnierze odpychają ją jednak gwałtownie, z krzykiem. Paulina upada.

Gdy słyszy okrzyk męża: "Niech żyje Polska!", nadal leży z twarzą przy ziemi. Leży wciąż, gdy pada komenda: "Ognia!".

Korzystałem m.in. z:

"Encyklopedii Powstań Śląskich" pod red. Franciszka Hawranka, Opole 1982

Józef Grzegorzek "Pierwsze powstanie śląskie 1919 roku w zarysie", Katowice 1935

Mieczysław Wrzosek "Wojny o granice Polski Odrodzonej 1918-1921", Wiedza Powszechna, Warszawa 1992

Józef Musioł "Ślązacy", Śląski Instytut Naukowy w Katowicach, 1987

Marian Anusiewicz, Mieczysław Wrzosek, "Kronika powstań śląskich 1919-1921", Książka i Wiedza, Warszawa 1980

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz oraz tłumacz z języka niemieckiego i angielskiego. Absolwent Filologii Germańskiej na UAM w Poznaniu. Studiował również dziennikarstwo na UJ. Z Tygodnikiem Powszechnym związany od 2007 roku. Swoje teksty publikował ponadto w "Newsweeku" oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Krwią i blizną (20/2011)