Niech będzie na mnie

4. niedziela adwentu

14.12.2010

Czyta się kilka minut

Józef postanawia rozwieść się z Maryją. Nie, nie tylko dlatego, że został, jak mu się wydawało, zdradzony, ośmieszony. Ponad te przykre, najdelikatniej mówiąc, uczucia wybijało się inne. Trudno, stało się, jak się stało, ale serce nie sługa, nie można ot tak sobie zapomnieć o tej, którą się pokochało. Dlatego Józef bierze winę za rozpad małżeństwa na siebie. A wina Maryi była wielka, jako że cudzołóstwo popełnione w okresie po zaręczynach uważano za większy grzech od popełnionego po ślubie. Niech ludzie mówią, co chcą, Józef nie chce mnożenia nieszczęść. Gdzieś w głębi duszy nadal kocha, bo jak inaczej zrozumieć to jego postępowanie? Biorąc na siebie winę Maryi, ogłaszając światu, że to on jest ojcem panieńskiego dziecka Maryi, nie tylko zdejmuje ze swej żony winę, ale najprawdopodobniej ocala ją przed śmiercią. Józef kłamie, byleby ocalić tę, którą pokochał. Niekoniecznie trzeba oceniać ten czyn - podobnie jak zachowanie Piotra Apostoła na dziedzińcu pałacu arcykapłana - jako zdradę.

Zmagając się ze sobą, zabiegając o dobre imię Maryi i jej Dziecka, Józef, jak się potem okaże, zmagał się z samym Bogiem, jako że to nie kto inny, ale sam Bóg tak skomplikował mu życie. Na zdrowy rozum rzecz biorąc, tego, co się działo z Maryją i Józefem, nie opiszesz. Józef przekracza więc ustalone i usankcjonowane schematy działania, co pewnie symbolizuje sen, w którym zjawia mu się anioł Pana. Jak widać, to pierwsze Boże Narodzenie nie było znowu takie pastelowe, jak by się mogło wydawać. Jednak o ile nie było tak pastelowo delikatne, o tyle było piękniejsze i przez to bliższe naszemu życiu.

Miłość, ślub, małżeństwo, ciąża, groźba rozwodu, na głowie dom i wszystko, co się z prowadzeniem gospodarstwa wiąże - jakże to odległe od słodkiej Madonny z Dzieciątkiem, a tym bardziej dumnej, acz łaskawej Królowej. Ta zwyczajność jest najbardziej przekonującym dowodem na spełnienie proroctw Starego Testamentu, zapowiadających, że Bóg zamieszka z ludźmi po to, by zarówno ziemię, jak i niebo doprowadzić do pełni doskonałości.

Nie dziwmy się zatem, jeśli podczas tych świąt coś w nas zaskomli, coś nocą przerwie nam słodki sen, coś muśnie nas chłodnym oddechem niby skrzydłem. Boże Narodzenie również takie nastroje w sobie zawiera. Ten emocjonalny rozstrój nie musi być dziełem złego, może pochodzić od Bożego Ducha i sygnalizować, że i w nas coś nowego się poczyna, wzrasta i domaga się zauważenia, pielęgnacji, narodzin. Co to takiego?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2010