Nie wyrzucajcie nas za burtę

Jakub Urbanik, prawnik: Jeśli Trybunał w Strasburgu weźmie pod uwagę skalę społecznej akceptacji dla związków osób tej samej płci w Polsce, powinien nakazać ich formalizację.

11.09.2017

Czyta się kilka minut

Jakub Urbanik w Sądzie Okręgowym w Warszawie po oddaleniu jego apelacji, Warszawa, 28 października 2015 r. / BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI / PAP
Jakub Urbanik w Sądzie Okręgowym w Warszawie po oddaleniu jego apelacji, Warszawa, 28 października 2015 r. / BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI / PAP

RADOSŁAW KORZYCKI: Małżeństwa osób tej samej płci stały się ostatnio popularne w doktrynach polityków konserwatywnych. Jakim cudem?

JAKUB URBANIK: Zacznijmy od przekonania, że małżeństwo jest częścią konserwatywnego porządku społecznego. I w związku z tym, kiedy w Wielkiej Brytanii premier Cameron mówił, że popiera małżeństwa, bo jest konserwatystą, kiedy w USA sędzia sądu najwyższego Anthony Kennedy w uzasadnieniu wyroku legalizującego małżeństwa homoseksualne opisuje, jak małżeństwo buduje tkankę społeczną, to myślą oni o propagowaniu konserwatywnych, w dobrym tego słowa znaczeniu, wartości spajających wolne elektrony w obrębie społeczności.

Jeśli już zaakceptujemy osoby homoseksualne w naszym otoczeniu, to pewnie będziemy je również chcieli oswoić, czyli przypisać do znanych i stosowanych kategorii.

A nie jest to tak, że zachowawczy politycy sięgają po temat praw lesbijek i gejów z powodów koniunkturalnych?

Gdy mamy zagwarantowaną równość, pojawiają się między nami ideologiczne rozbieżności. Są ci, którzy popierają lewicę, inni są bardzo konserwatywno-prawicowi, choćby tacy, którzy popierali w Ameryce Trumpa, a we Francji ­Marine Le Pen. Stąd poparcie dla idei emancypacji wśród konserwatywnych polityków jest zabieganiem o ich wyborcze głosy. Np. wiceprzewodniczący Frontu Narodowego jest gejem…

W Polsce jak na razie afirmację wobec równości małżeńskiej wyraża tylko Partia Razem. A o związkach partnerskich mówią ludzie raczej z lewicy.

Nie zajmuję się politologią, ale z punktu widzenia zewnętrznego użytkownika polityki wydaje mi się, że nasz podział na prawicę i lewicę jest bardzo zagmatwany. Jeśli myślimy o prawicy dzisiaj w Polsce, to mamy albo partie prawicowo-populistyczne, albo tradycyjny konserwatyzm Platformy. Platforma zawsze była partią władzy.

Tak jak 15 lat temu SLD.

Właśnie. Na lewicy mamy ten sam problem. Za rządów SLD projekt senator Marii Szyszkowskiej (senacki projekt o rejestrowanych związkach partnerskich z 2004 r.) został przez rządzących wówczas pogrzebany. To doskonale pokazuje, że partie władzy przyciągają zarówno osoby wsteczne, jak i takich, którzy myślą otwarcie. I znowu z różnych względów: albo chcą walczyć o takie prawo, albo znają takie osoby, albo same są takimi osobami. Czekamy ciągle na jakiegoś polityka PO, który dokonałby takiej deklaracji. Nawet cynicznie, aby zdobywać głosy. Wydaje mi się jednak, że coś się zmienia. Wyjazd Tuska do Brukseli dał partii pewien oddech, również dlatego, że PO stawia się w kontrze do PiS-u. W Unii i w dominującej części Rady Europy istnieje obecnie konsensus co do afirmacji praw osób LGBT.

Pojęcie równości małżeńskiej jest dwoiste: zanim zaczęto go używać, by mówić o równym dostępie ludzi do instytucji, mówiono o wyrównywaniu relacji w jego obrębie. W jakim stopniu jedna równość pociąga za sobą drugą?

Zacząłem od tego, że konserwatyści dopuszczający małżeństwa LGBT traktują to jako metodę tradycjonalistycznego porządkowania społeczeństwa. Dlatego część społeczności LGBT mówi: nie chcemy tej tradycyjnej instytucji służącej zniewoleniu jednej ze stron. Ale dzisiaj to już nie jest patriarchalna instytucja, pary heteroseksualne dzielą się obowiązkami. Ustawodawca może w pewnym zakresie wymusić równość, tak jak w przypadku urlopu wychowawczego. Nagle się okazuje, że mężczyźni też potrafią przewinąć dziecko.

Środowiska przeciwne legalizacji związków homoseksualnych powołują się na art. 18 Konstytucji, który mówi, że państwo bierze pod szczególną opiekę małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny.

Jest w nim znacznie więcej: Rzeczpospolita chroni rodzinę, rodzicielstwo i macierzyństwo. Nawet jeśli, co nie jest oczywiste, zgodzimy się, że małżeństwo w Polsce to tylko związek kobiety i mężczyzny, to jako prawnik czytam dokładnie, co jest tam jeszcze napisane. Znowu możemy sięgnąć do uzasadnienia sędziego Kenne- dy’ego, który dużo miejsca poświęcił temu, czym jest rodzina i czym jest wychowanie oraz dobro dzieci. A jaka jest rola prawodawcy, państwa, w stosunku do jego obywateli? Czy państwo ma ignorować istniejące zjawiska społeczne i w związku z tym narażać tego typu osoby nie tylko na dyskryminację zewnętrzną, ale też na normalne problemy życiowe?

Małżeństwo nie służy tylko parom, ale każdemu z partnerów i oczywiście dzieciom. Jest zestawem zarówno praw, jak i obowiązków. Dlatego kiedy rozpoczęła się dyskusja o tym, jak związki LGBT miałyby wyglądać w Polsce, uważałem, że to nie może być taka zwykła umowa cywilna, żeby było oczywiste, również jako fakt symboliczny, że zawieranie związków łączy się z przyjęciem obowiązków.

Chodzi też o sytuację, w której związki mogłyby wyręczać państwo. Obecnie jeśli stanowimy związek tej samej płci, państwo sobie wybiera, jakie ma wobec nas zobowiązania. Znam przypadki, kiedy MOPS odmawiał przyznania zapomogi, bo stwierdzał, że ubiegająca się o nią osoba LGBT żyje we wspólnocie domowej. Wtedy wygodnie było uznać związek jednopłciowy, bo dzięki temu MOPS oszczędzał pieniądze.

A co jest takiego w art. 18, że niektórzy wyczytują w nim zakaz chociażby partnerskich związków jednopłciowych?

Prof. Ewa Łętowska powiedziała, że został specjalnie sformułowany w sposób rozmyty. Artykuł mówi, że RP chroni małżeństwa „jako związek mężczyzny i kobiety”. I teraz jest cała doktryna konstytucyjna, która próbuje wyjaśnić to „jako”. Pogląd, który ja podzielam, popierany m.in. przez prof. Łętowską, ale też przez prof. Kamila Zaradkiewicza, traktuje to „jako” tylko jako przykład.

Pada też drugi bardzo istotny argument, że nie możemy wprowadzić małżeństw tej samej płci, bo Konstytucja tego nie przewiduje. Tymczasem Konstytucja nie przewiduje masy praw, które wynikają tylko z konstytucyjnych praw wyższego rzędu. Chroni przecież własność, ale nie mówi o innych prawach, które ją ograniczają w daleko większym stopniu niż związek dwóch lesbijek miałby ograniczać prawa osób hetero. Np. zastaw albo hipoteka. Hipoteka jest więc niekonstytucyjna, bo Konstytucja chroni własność, a nic nie mówi o hipotece?

Pozostaje jeszcze dalsza część artykułu, rodzicielstwo, rodzina i macierzyństwo. Fakt istnienia rodzin LGBT wychowujących dzieci jest oczywisty, szacuje się, że w Polsce żyje w nich kilkadziesiąt tysięcy dzieci. Mamy je wyrzucić za społeczną burtę? I tak jak polski konsulat w Londynie odmawiać potwierdzenia obywatelstwa dzieciom, bo mają dwie matki?

Czy doświadczył Pan homofobii w środowisku zawodowym ze względu na to, że nie ukrywał Pan swojego życia w stałym związku z mężczyzną?

W środowisku akademickim, zwłaszcza Uniwersytetu Warszawskiego, dziś na szczęście pewnych złych rzeczy nie wypada robić otwarcie. Można opowiadać żarty czy plotkować, ale raczej nie użyje się argumentu homofobicznego, żeby kogoś zaatakować, bo to już jest nieakceptowalne. Nie wiem, co by było, gdyby Krystyna Pawłowicz dalej była moją koleżanką z wydziału, no ale już nie jest.

Na radzie wydziału raz zdarzyła się sytuacja, że ktoś insynuował, iż podjęcie się promotorstwa doktoratu wraz z moim partnerem było „podejrzane”, bo związek między promotorami był „podejrzany”. Bardzo ciężko to przeżyłem. Wydawało mi się, że ktoś powinien zareagować, ale potem moi przyjaciele mówili mi, że wszyscy byli tak zażenowani tą wypowiedzią, że zignorowano ją zupełnie. Mój partner Jose Luis miał dużo gorszą historię: kilkanaście lat wcześniej w Hiszpanii musiał właściwie szukać sobie nowego uniwersytetu.

Jestem świadomy tego, że pewnie nie wszyscy wokół mnie akceptują homoseksualność, ale przynajmniej uważają, że nie wypada okazywać niechęci. Może jestem naiwny, ale uważam, że w dzisiejszych czasach znakomita większość osób, także moich studentów, traktuje to jako normalność.

Kiedy nie dostał Pan zaświadczenia z USC niezbędnego, by móc zawrzeć ślub z partnerem w Hiszpanii, poszedł Pan do sądu. Po przegranej w pierwszej instancji sprawa trafia do apelacji.

Spodziewałem się takiego rezultatu, ale prawnicza część mojej osobowości liczyła na zrozumienie prawniczego argumentu. Spodziewałem się dyskursu, zwłaszcza na poziomie prawa europejskiego i praw człowieka wynikających z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Tymczasem nawet w sądzie apelacyjnym bardzo wybiórczo się do tego odniesiono. To było moje wielkie rozczarowanie zawodowe. Sprawa jest obecnie w Strasburgu. Nie wiemy, kiedy trafi na wokandę, ale takich spraw jest coraz więcej i Trybunał będzie musiał się z tym problemem zmierzyć.

Przez ostatnie kilka lat do ETPC trafiło kilka spraw podobnych do Pańskiej. Pierwszą siedem lat temu była Schalke i Kopf przeciwko Austrii.

Patrząc na orzecznictwo ETPC, uważam, że jest bardzo duża szansa na wygraną w naszej sprawie. Sprawa Schalke i Kopf zakończyła się odrzuceniem skargi przeciwko Austrii. Trybunał napisał w orzeczeniu, że co prawda rośnie w Europie konsensus w sprawie związków tej samej płci, ale małżeństwo nie jest niezbywalnym prawem człowieka. Natomiast w Austrii w tym momencie były już dostępne związki partnerskie i Trybunał skomentował, że panowie Schalke i Kopf mogą skorzystać z dobrodziejstwa tej instytucji.

Kolejna sprawa dotyczyła Grecji, która, będąc państwem wyznaniowym, gdzie religia jest wpisywana do dowodu osobistego i funkcjonuje państwowy Kościół, sformalizowała konkubinaty, ale nie rozciągnęła ich na związki LGBT. Trybunał nakazał Atenom to zmienić. Dwa lata temu odbyła się też sprawa trzech par jednopłciowych z Włoch. Trybunał stwierdził, że zarówno skala akceptacji takich związków przez społeczeństwo włoskie, jak i wyroki włoskiego odpowiednika Sądu Najwyższego pokazują, iż brak jakiejkolwiek formalizacji takich związków jest naruszaniem art. 12 Konwencji, jest więc sprzeczny ze standardami praw człowieka krajów Rady Europy, z zastrzeżeniem, że dotyczy to sytuacji we Włoszech. Ale jeśli się porówna włoską politykę i decyzje sądów włoskich z naszymi, wydaje mi się, że spełniamy już kryterium społecznej akceptacji związków LGBT, jakie Trybunał wyznaczył we włoskiej sprawie.

Mamy też uchwałę Sądu Najwyższego podjętą po wyroku w sprawie Kozak przeciwko Polsce, w której chodziło o wejście w prawo najmu po zmarłym partnerze, a także zmianę definicji osoby najbliższej w prawie karnym i kolejne wyroki sądów administracyjnych de facto uznające zawarte za granicą małżeństwa jednopłciowe.

Gdyby w Pana sprawie w Strasburgu zapadł korzystny wyrok, jak by to wpłynęło na sytuację prawną w Polsce?

Sprawa związków jednopłciowych we Włoszech została uregulowana półtora roku po orzeczeniu ETPC. W Polsce powinno być podobnie, ale wiem, jak wygląda obecny stan praworządności w naszym kraju. Sprawa związków LGBT, choć ważna, jest niczym w porównaniu do bulwersującej sytuacji, kiedy Polska ignoruje nakaz Trybunału przyjmowania dokumentów od uchodźców. Trudno więc powiedzieć, jak Polska będzie wykonywać takie wyroki. ©

JAKUB URBANIK jest specjalistą prawa rzymskiego, dyrektorem Instytutu Historii Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zajmuje się polityką zagraniczną, głównie amerykańską oraz relacjami transatlantyckimi. Autor korespondencji i reportaży z USA.      więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2017